Rozdział 7
15 czerwca 2017, czwartek, godzina 14:48
Po czwartkowych lekcjach Misty próbowała wyciągnąć Dalię i Paulę na basen. Dalia wyraziła swoją jawną niechęć, a Paula w ostateczności zgodziła się, ale nie szybciej niż na osiemnastą.
Misty właśnie szła spacerkiem do domu, kiedy telefon zawibrował jej w kieszeni.
STACHU: „Cześć ;) Co słychać? Masz jakieś plany na wieczór?"
Przystanęła i zaczęła odpisywać, że idzie na basen, ale zawahała się zanim wysłała wiadomość. Przez chwilę chciała mu zaproponować, żeby dołączył do niej i Pauli. Zminimalizowała okno czatu i wybrała numer do przyjaciółki.
– Co tam? – Paula natychmiast odebrała.
– Ej, wiesz co... A miałabyś coś przeciwko, jakby Stachu dołączył do nas na basenie? W sumie nie wiem jeszcze czy dołączy, bo tylko zapytał jakie mam plany na wieczór i pomyślałam, że mu powiem, żeby pojechał z nami na basen, ale nie wiem co ty na to i wolałam cię najpierw zapytać – wyrzuciła jednym tchem.
– Jezu, Misty, luz – rzuciła Paula. – Jasne, że nie mam nic przeciwko. No chyba, że planujesz randkę, to może być trochę niezręcznie.
– Paulaaa...
Paulina zaśmiała się.
– Dobra, to mu napiszę, że może dołączyć – oświadczyła Misty.
Pożegnały się i natychmiast odpisała na wiadomość.
MISTY: „Idę z Paulą na basen. Jedziemy na termy maltańskie. Chcesz do nas dołączyć?"
Zobaczyła, że odczytał wiadomość, ale dość długo nie odpisywał. W końcu pojawiły się kropeczki.
STACHU: „O której?"
MISTY: „18. Plus minus."
STACHU: „OK, to będę."
MISTY: „W takim razie widzimy się później :)"
***
Później, godzina 18:04
Gdy Misty dotarła na miejsce Paulina już na nią czekała przed wejściem.
– Stachu jednak dołączy, więc poczekajmy chwilę na niego, dobra?
Zjawił się po jakichś dziesięciu minutach.
– Hej – przywitał się z nimi.
Odpowiedziały chóralnie i Misty chciała zrobić krok w jego stronę, żeby dać mu buziaka w policzek na powitanie, ale zawahała się i w ostatnim momencie zrobiła ruch, niczym dziwaczny krok taneczny i chcąc jakoś z tego wybrnąć machnęła ręką w stronę wejścia.
– Idziemy? – rzuciła.
Od pożegnania pod Wild Irish nie widzieli się aż do teraz. Pisali ze sobą codziennie i wszystko było jak najbardziej w porządku, a jednak Misty czuła się trochę dziwnie i nieswojo z jego dystansem. O ile już przyzwyczaiła się do przyjacielskich buziaków powitalno-pożegnalnych od Jacka i Antka, o tyle jakoś nie mogła zacząć traktować tego jako coś naturalnego w stosunku do Stacha. Miała wrażenie, że on nie lubi takiej bliskości. Chociaż może nie tyle co nie lubi, bo tego nie wiedziała, ale z jakiegoś powodu tego unika.
Rozdzielili się przy wejściu do szatni i umówili, że spotkają się na basenie sportowym.
– Misty weź mi to odepnij – powiedziała Paula, wyciągając do przyjaciółki nadgarstek przyozdobiony w złotą bransoletkę.
– Ojejku... Nie mogłaś w domu zdjąć? – Misty zaczęła siłować się z drobnym zapięciem.
– Zapomniałam, a nie chcę tego zgubić.
Dziewczynom zeszło trochę więcej czasu, niż planowały, więc kiedy przebrane w stroje kąpielowe wyszły na basen sportowy Stachu już na nie czekał, stojąc tyłem do wejścia, przy najbliższym torze. Na basenie było pustawo, w wodzie znajdowały się raptem trzy osoby.
– Sorki, że musiałeś czekać, ale walczyłyśmy z biżuterią – wyjaśniła Misty, gdy do niego podeszły.
Odwrócił się na dźwięk jej głosu i wtedy Misty mimowolnie prześlizgnęła się wzrokiem po jego wysportowanej sylwetce.
– Luz, myślałem, że dłużej wam zejdzie.
Misty sama dużo ćwiczyła, szczególnie jeśli chodzi o pływanie, i mogła cieszyć się gibkim i sprężystym ciałem, ale to jak wyglądał Stachu również świadczyło o tym, że ćwiczy i to zdecydowanie bardzo dużo. Miał wyraźne bicepsy, czego wcześniej nie dostrzegła spod rękawów koszulki, ładnie rozbudowane mięśnie klatki piersiowej i bardzo widoczne wypracowane mięśnie brzucha.
– To co? Idziemy do wody? – zapytała Paula, bo Misty nagle dziwnie zamilkła.
– Yyy... No... – odpowiedziała trochę rozkojarzonym tonem i podniosła wzrok, natrafiając na spojrzenie Stacha.
Uśmiechnął się krótko, odwrócił i wszedł po drabince do wody.
– Co ci, Misty? – szepnęła Paula. – Masz straszne rumieńce.
– Co?! – dziewczyna przeraziła się i dotknęła policzków, które okazały się gorące.
– Nie dziwię ci się, ale weź się opanuj, bo to śmiesznie wygląda – mruknęła Paula kącikiem ust, powstrzymując się od uśmiechu i również zeszła po drabince.
Misty usiadła na brzegu basenu i szybko wsunęła się do wody, zanurzając się po czubek głowy i liczyła na to, że chłodna woda trochę ją ostudzi. Wynurzyła się po kilku sekundach i dłońmi zaczesała do tyłu mokre włosy.
– Pościgamy się? – zaproponował Stachu.
– Rzucasz mi wyzwanie? – zapytała Misty z nonszalancją.
– Mówiłaś, że dobrze pływasz, więc chciałbym się przekonać na własnej skórze.
– Okej, nie ma problemu. Rozumiem, że jesteś gotowy na porażkę?
– Skąd ta pewność, że wygrasz ze mną?
– Bo na pewno jestem w pływaniu lepsza od ciebie.
– Podoba mi się twoja pewność siebie, Misty. Paula, też się ścigasz?
– Nie ma mowy. Ja sobie popływam rekreacyjnie swoim żółwim tempem.
– Dobra, to chociaż powiesz nam start – poprosiła Misty. – Stachu, idź na drugi tor. Płyniemy w tę i z powrotem.
Paula usiadła na brzegu basenu i kiedy oboje byli gotowi krzyknęła „start".
Misty była w swoim żywiole i od razu wystrzeliła do przodu. Zdawało się, że minęła chwila, a ona już dotknęła drugiego końca basenu i wracała. Kiedy wynurzyła się z wody od razu wskoczyła na murek i widziała, że Stachowi zostało jeszcze z pięć metrów do przepłynięcia.
– No cześć – rzuciła głosem ociekającym satysfakcją, jak tylko wynurzył się z wody.
– Serio? – zapytał ze zdziwieniem, a w jego głosie w ogóle nie dało się wyczuć goryczy porażki, raczej podziw dla spoglądającej na niego z triumfem dziewczyny. – Brawo, wygrałaś.
– Dziękuję. Mówiłam, a ty nie wierzyłeś w moje umiejętności.
– A może wierzyłem, tylko chciałem cię sprawdzić? – uśmiechnął się.
– I jakie wnioski ci się nasuwają?
– Jestem absolutnie pod wrażeniem.
– Ona naprawdę jest w tym dobra – wtrąciła Paula. – Mogłaby robić karierę w tej dziedzinie, ale nie chce.
– Pływanie ma być dla mnie przyjemnością, a nie katorżniczą pracą. – Misty wzruszyła ramionami.
– No pewnie – przytaknął Stachu. – Płyniemy jeszcze? Ale już nie na wyścigi, bo nie mam z tobą szans.
– Płyniemy – odparła i położyła się na plecach, wolno dryfując po powierzchni.
23 czerwca 2017, piątek, godzina 11:23
Od razu po zakończeniu roku szkolnego dziewczyny poszły do lodziarnio-kawiarni niedaleko szkoły i siedziały teraz przy jednym z niewielu stolików zajadając zamówione wcześniej desery lodowe. Kolejka osób stojących po lody gałkowe składała się praktycznie tylko z uczniów ich szkoły.
– Dobrze, że od razu tu przyszłyśmy, inaczej pozostałoby tylko wziąć po gałce i iść do parku – oświadczyła Paulina.
– To co? Jutro wino party u Misty? – przypomniała Dalia.
– Jutro? – zdziwiła się Paula. – O nie... Zupełnie zapomniałam.
– No to właśnie ci przypominam.
– Tylko jest taki problem, że mnie nie będzie... – Paula zrobiła skruszoną minę. – Andrzej i mama wpadli na pomysł, że zabiorą nas do Energylandii z okazji rozpoczęcia wakacji i jedziemy jutro rano, zostajemy do niedzieli wieczór.
– Jak możesz?! – rzuciła Dalia z udawanym oburzeniem. – Wino party to świętość, a obecność jest obowiązkowa! Na twoim miejscu też bym pojechała do Energylandii.
– Ekstra, Paula – wtrąciła Misty. – Baw się dobrze i wyślij jutro jakieś fotki. To może odpuścimy sobie jutro i spotkamy się jak Paula wróci? – pytanie skierowała do Dalii.
– No chyba żartujesz! – prychnęła przyjaciółka. – Jutro zrobimy wino party we dwie, a jak wróci Paula to po prostu to powtórzymy. A co z twoimi urodzinami, Misty? Tak, jak było wstępnie zaplanowane?
– Tak. Za tydzień w piątek, babski wieczór, osiemnasta, potwierdzam. Oprócz nas będą jeszcze Magda, Aga, Zuza i Kamila. I zaprosiłam też Julkę, moją kuzynkę.
– No i spoko – skwitowała Dalia. – Czasem dobrze jest posiedzieć tylko w babskim gronie.
– Co ty gadasz? – rzuciła ironicznie Paula. – Ostatnio nie można było cię od Jacka odkleić. Czyżbyś próbowała wykorzystać go do spełnienia swoich wiosennych planów, które notabene nie wypaliły, bo mamy już lato?
– Z nim?! – Dalia zrobiła wielkie oczy. – Nie jest w moim typie.
– Jest – odpowiedziały jednocześnie Misty i Paula.
– No chyba żartujecie – prychnęła. – A poza tym wolę blondynów.
Dziewczyny tylko spojrzały po sobie znacząco ze sceptycznymi minami.
– Pyszny był ten deser, ale ja już uciekam, bo w domu jeszcze czeka na mnie tort – powiedziała Paula.
– Ty świnko tłusta, jeszcze się tortem dopchasz? – rzekła złośliwe Dalia.
– Z ogromną przyjemnością – odparła triumfalnie. – Lecę i wyślę wam jutro fotki z Energylandii, żebyście mogły pozazdrościć – mrugnęła, machnęła na pożegnanie i poszła.
– O której mam się u ciebie jutro zjawić? – zapytała Dalia Misty.
– Nie wiem... Piąta?
– Pasuje.
Dojadły swoje desery i niedługo później opuściły kawiarnię.
24 czerwca 2017, sobota, godzina 16:53
Misty właśnie znosiła do salonu przekąski na wino party. Sięgnęła do szafki po kieliszki, a butelka wina już od jakiegoś czasu chłodziła się w lodówce. Dziewczyna była sama w domu, bo rodzice wybrali się do znajomych i mieli wrócić późno, a Janek jak zwykle w weekend gdzieś przepadł. Prawdopodobnie spędzał czas z Emilią i Misty nie spodziewała się jego rychłego powrotu.
Sięgnęła po telefon, żeby zadzwonić do Dalii i zapytać czy już jest w drodze, kiedy to przyjaciółka ją wyprzedziła i na ekranie pojawiło się połączenie przychodzące.
– No cześć, Di. Jedziesz już?
– Hej, Misty – odpowiedziała smętnie. Nie brzmiała za dobrze. – Sorki, ale nie dam rady dzisiaj do ciebie dotrzeć. Chyba mam jakieś zatrucie albo grypę żołądkową... Pół nocy rzygałam i nadal czuję się fatalnie. Myślałam, że mi przejdzie w ciągu dnia, ale nic z tego...
– O kurde... To słabo... Może te lody wczoraj ci zaszkodziły?
– Nie wiem, Misty, ale jest masakra...
– No trudno, to kuruj się.
– Pa, skarbie...
Misty z nietęgą miną zakończyła połączenie i wypuściła głośno powietrze, rozdmuchując sobie grzywkę. Skoro już naszykowała przekąski, a wino było idealnie schłodzone, to postanowiła, że zrobi sobie samotne wino party, bo i tak nie miała innych planów. Przyniosła butelkę z lodówki, nalała sobie pół kieliszka i włączyła film, który wcześniej uszykowała.
***
Później, godzina 18:44
Film dobiegł końca, a butelka wina dotrzymywała mu kroku, bo zostało w niej już niewiele. Nie był to wieczór marzeń, a picie alkoholu w samotności nie napawało Misty dumą. Z drugiej jednak strony humor miała w miarę dobry i już szukała po kanałach w telewizji jakiegoś filmu, kiedy nagle piknęła wiadomość na Messengerze. Okazało się, że Paulina wysłała kilka zdjęć i filmików.
Misty obejrzała je z delikatnym uczuciem zazdrości i wysłała kciuk w górę, a kiedy cofnęła się do widoku głównego jej uwagę przykuł drugi czat na liście. Weszła w niego i kliknęła, żeby pojawiła się klawiatura. Balansowała nad nią chwilę kciukami, ale ostatecznie zamiast napisać wiadomość, kliknęła w niebieską słuchaweczkę w prawym górnym rogu.
– Halo? – Stachu odezwał się po kilku sekundach.
– Cześć... – powiedziała Misty, a na jej twarzy momentalnie wykwitł uśmiech.
– Hej, Misty... – odpowiedział cicho.
– Nie przeszkadzam? Co porabiasz?
– Nie przeszkadzasz. Właściwie nic ciekawego nie robię, oglądam film.
– O, a ja właśnie skończyłam jeden i szukam następnego. Jestem sama w domu.
Urwała nagle, bo to ostatnie zdanie trochę dziwnie jej zabrzmiało.
– Dalia miała wpaść na wino i film, ale dopadła ją jakaś grypa żołądkowa i teraz sama siedzę i piję to wino, które miałyśmy wypić razem – wyjaśniła, zanim Stachu zdążył zareagować na poprzednią informację. – I w sumie tak pomyślałam – kontynuowała – że... może... zapytam co u ciebie, a skoro jesteś w domu i w sumie... no... nic pilnego nie robisz to może... em... może chcesz do mnie przyjechać? Mam mnóstwo przekąsek i jeszcze jedną butelkę wina w lodówce.
– Hmm... – mruknął Stachu. – Okej. Przyjadę.
– Ekstra! – zawołała nad wyraz entuzjastycznie. – Em... Fajnie – dodała już nieco spokojniej. – No to czekam.
– To będę za jakieś pół godzinki.
– Do zobaczenia – odparła i rozłączyła się.
Z jeszcze lepszym humorem złapała za pilot od telewizora i dalej szukała filmu, sprawdzając przy okazji programy na kanałach filmowych na późniejszą godzinę. W końcu zatrzymała się na jednym, gdzie za piętnaście minut miała zacząć się „Merida Waleczna".
Zaabsorbowana początkiem filmu zupełnie straciła poczucie czasu, a od oglądania oderwało ją dopiero głośne pukanie do drzwi. Zerwała się z kanapy, prawie przewracając się o własne nogi, i pobiegła otworzyć. Dopiero teraz, kiedy wstała, poczuła działanie sporej ilości wypitego wina.
– Hej! – zawołała i posłała Stachowi szeroki uśmiech.
– Cześć – odpowiedział również z uśmiechem i wszedł do środka.
– Siadaj, a ja przyniosę drugą butelkę, bo ta już jest prawie pusta. – Misty chwiejnym krokiem skierowała się do kuchni.
– Ładnie ci poszło.
– Bo to wino smakuje jak sok, w ogóle nie czuć alkoholu! – zawołała, otwierając lodówkę.
Po chwili usiadła na kanapie obok chłopaka i nalała wina do drugiego kieliszka, a po krótkim wahaniu dolała również sobie.
– Oglądasz „Meridę Waleczną"?
– Przypadkiem trafiłam, akurat zanim się zaczęła. Lubię ten film. Byłam na premierze w kinie parę lat temu. Swoją drogą dawno nie byłam w kinie – zastanowiła się. – Muszę się wybrać niedługo z dziewczynami.
– Chyba było kilka ciekawych premier w tym miesiącu – rzucił Stachu. – Do którego kina najczęściej chodzisz?
– W sumie to chodzę rzadko – zaśmiała się. – Ale chyba najczęściej wybieram Multikino.
Rozmowa się urwała i skupili się bardziej na oglądaniu filmu, od czasu do czasu komentując fabułę. Kiedy na ekranie pojawiły się napisy końcowe Misty ponownie złapała za butelkę i już chciała sobie dolać, ale ostatecznie doszła do wniosku, że chyba ma już dość.
– Chcesz jeszcze? – zapytała Stacha. – Ja już nie będę sobie dolewać, bo... bo już jestem trochę zrobiona – zachichotała. – Ale jeszcze sporo zostało.
– Możesz mi dolać. – Stachu podsunął kieliszek, a ona przechyliła butelkę, mocno niepewną ręką.
Misty chyba już dwoiło się w oczach, bo nie zdołała trafić do kieliszka i rozlała trochę czerwonego wina na jasnoniebieskie jeansy chłopaka.
– O nie! – zawołała. – Przepraszam! – Wciąż trzymając butelkę jedną ręką, dłonią drugiej próbowała zetrzeć plamę i intensywnie potarła jego udo. – Boże, co ja robię?! – Nagle zdała sobie sprawę z absurdu sytuacji. – Przyniosę gąbkę! – zerwała się z kanapy i pobiegła do kuchni.
– Luz, Misty, spokojnie. To tylko odrobina wina. – Stachu wstał i sięgnął po chusteczkę higieniczną do pudełka znajdującego się na skraju stolika.
– Ale jak teraz nie zetrzesz na mokro to zostanie plama – powiedziała, z powrotem wpadając do pokoju. – Pokaż mi to.
Kucnęła przed nim, odwracając go przodem w swoją stronę i mocno tarła plamę wilgotną gąbką. Miała problem z utrzymaniem równowagi, więc przyklęknęła na obu kolanach, żeby zachować stabilność.
– Nie trzeba, Misty, daj spokój.
Stachu złapał jej jedną rękę i delikatnie próbował ją zmusić, żeby wstała, ona jednak zawzięcie starała się zlikwidować plamę.
– O Boże! Co jest, kurwa?! – Nagle w pokoju rozległ się głos Janka.
W całym tym zamieszaniu z wycieraniem plamy nawet nie usłyszeli, że drzwi wejściowe się otwierają. Na niespodziewany dźwięk Misty wychyliła się zza uda Stacha, a on sam odwrócił głowę, żeby zobaczyć kto przyszedł.
– Już wróciłeś? – zapytała zdziwiona dziewczyna i próbowała podnieść się do pozycji stojącej, co trochę utrudniał jej stan, w jakim aktualnie była.
– Co ty robisz?! – Janek szeroko otwartymi oczami patrzył na siostrę.
– Wycieram plamę – oznajmiła i wskazała na przyczynę zajścia, bo Stachu właśnie się odwrócił.
– A... – mruknął brat. – Och... Boże, ja myślałem, że ty... że ty mu robisz... – machnął nieskładnie ręką. – Nieważne – wydusił w końcu.
– Ale, że co robię? – zapytała Misty skołowana.
Spojrzała na Stacha i zdawało jej się, że ma trochę rozbawioną minę i stara się to ukryć.
– Yyy... Nic, nic – mruknął Janek, trochę zbity z tropu.
Przez kilka sekund stali tak we trójkę milcząc, aż nagle Misty uświadomiła sobie, że chyba powinna wykazać się jakąś zapoznawczą kurtuazją.
– Ach, poznajcie się, Janek, Stachu, Stachu, Janek.
Wymienili uściski dłoni.
– To mój brat – dodała po chwili Misty, zwracając się do Stacha.
– A Stachu to twój chłopak? – zapytał Janek siostrę.
– Nie! – odpowiedzieli jednocześnie Misty i Stachu, jakby trochę gwałtownie.
– Aha – skwitował brat, lekko powątpiewającym tonem.
– To właśnie z nim miałam korepetycje z chemii – wyjaśniła dziewczyna.
– Aha, te sekretne korki, które ukrywałaś przed mamą? – Janek uniósł brew.
Stachu spojrzał pytająco na Misty, na co ona trochę chaotycznie pokręciła głową, jakby jednocześnie chciała tym gestem powiedzieć tak i nie.
– Oglądacie jakiś film? – zapytał Janek, wskazując na telewizor i zastawiony stolik.
– Właściwie już się skończył – powiedział Stachu.
– Aha. Spoko, bo bym sobie pograł – oświadczył i włączył stojącą na półce pod telewizorem konsolę Xbox. – Chcesz pograć w FIFĘ? – rzucił do Stacha.
– Chętnie.
Janek podał mu pada i usiedli na kanapie, a Misty między nimi.
– A ja też mogę zagrać? – zapytała.
– Ty nie umiesz – mruknął Janek.
– Umiem!
Spojrzał na siostrę i prychnął kpiąco.
– To gra dla dwóch osób.
– Możemy zagrać w teamie. Misty pierwszą połowę, a ja drugą – zaproponował Stachu.
– Odważnie – skwitował Janek. – Ona nie umie grać. A jak jest najebana to już w ogóle.
– Nie jestem najebana – oburzyła się Misty.
– Nie, wcale.
– Damy radę – wtrącił Stachu i podał pada dziewczynie. – Wierzę w ciebie – dodał.
– Ale presja – mruknęła.
Jak się można było spodziewać Misty szło fatalnie i straciła kilka bramek. Stachu nadrobił trochę w drugiej połowie, ale i tak przegrali.
– Chcesz zagrać jeszcze raz, tym razem bez Misty? – zapytał Janek, na co Stachu się zgodził i rozpoczęli kolejny mecz.
Misty obserwowała rozgrywkę już nieco znudzona, z lekko przymkniętymi powiekami. Wino zrobiło swoje i poczuła się okropnie senna. Żeby się choć odrobinę rozbudzić sięgnęła po telefon. Napisała wiadomość do Dalii z pytaniem jak się czuje, ale przyjaciółka od dłuższego czasu była nieaktywna, więc Misty sprawdziła jeszcze tylko pocztę i odłożyła smartfona na stolik.
– No nieźle – skwitował Stachu, kiedy w końcu skończyli grać i Janek znowu wygrał.
– Rewanż?
– Może innym razem. Będę się zbierał, bo Misty chyba chciałaby już iść spać.
– Nie śpię! – Natychmiast poderwała się, słysząc swoje imię.
– Lecę do domu, Misty. Zamówię sobie Ubera. – Wyciągnął telefon z kieszeni i otworzył aplikację.
– Okej. Dzięki, że wpadłeś – uśmiechnęła się.
– Dzięki za zaproszenie – odparł, spoglądając na nią.
– Zaczekamy na dworze?
Misty tylko zarzuciła bluzę i w kapciach wyszła przed dom. We dwójkę usiedli na schodku pod drzwiami wejściowymi.
– Uch... – westchnęła dziewczyna, przecierając oczy. – Chyba trochę za dużo wypiłam.
– Zdarza się.
– Przegraliśmy przez to.
– Sam też przegrałem.
– Janek po prostu wybrał grę, która mu najlepiej idzie. – Misty wzruszyła ramionami.
Wtem coś sobie przypomniała i w jej głowie narodziła się ekscytująca myśl.
– Stasiu... A co robisz w najbliższy piątek?
– Na razie nie mam planów. A co?
– Bo w piątek mam urodziny i planuję małe przyjęcie. Będzie kilka osób i może... miałbyś czas i ochotę przyjść? – zapytała trochę niepewnie.
– Jasne, bardzo chętnie. Na którą?
– Ekstra – wyraźnie się ucieszyła. – Zaczynamy o osiemnastej.
Pod dom właśnie zajechał zamówiony samochód, więc oboje wstali.
– To widzimy się w piątek na imprezie – potwierdził Stachu.
– Mhm... To pa...
Tym razem Misty nie wahała się ani sekundy. Złapała go za ramię i wspiąwszy się na palce chciała cmoknąć w policzek na pożegnanie, ale trochę się zachwiała i trafiła w okolice ucha. Stachu objął ją delikatnie i przytrzymał na moment blisko siebie. Wzdłuż kręgosłupa przebiegł ją przyjemny dreszcz.
– Pa... – szepnął, puściwszy ją, i poszedł do furtki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro