Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

19 kwietnia 2017, środa, godzina 14:37

W środowe popołudnie Antek umówił się z Misty, że zgarnie ją zaraz po lekcjach i zjedzą razem obiad na mieście. Dziewczyny stały przy parkingu pod szkołą, kiedy czarne Porsche zatrzymało się na wolnym miejscu tuż obok. Przed szkołą wciąż kręciło się sporo uczniów, a grupka trzecioklasistek stojąca nieopodal z zaciekawieniem spojrzała w stronę auta, kiedy Antek z niego wysiadł i zawołał Misty.

– Dobra, to ja lecę, bo Antek zabiera mnie na obiad – powiedziała do Pauli i Dalii.

Zanim się oddaliła zdążyła jeszcze dostrzec cień zazdrości na twarzy Dalii.

– Wiesz co, Misty... Najpierw podjedziemy jeszcze do mnie do mieszkania po parę faktur, które muszę potem podrzucić księgowej – oznajmił Antek, kiedy ruszyli spod szkoły.

– Spoko – odparła, zapinając pas.

Jechali Grunwaldzką, a ruch o tej godzinie był jeszcze w miarę sprawny, więc dość szybko dojechali na osiedle Newtona. Antek zaparkował na chodniku pod jednym z bloków.

– Mam zaczekać? – zapytała Misty, zanim wysiadł.

– To może chwilę potrwać, bo mam mały bałagan w papierach, więc chodź na górę.

Wysiedli z auta, ale kiedy stali już przed klatką schodową i Antek otworzył drzwi, Misty zawahała się.

– No co ty? – rzucił z rozbawieniem, widząc jej wahanie.

– Nie... Po prostu moja matka... A, w sumie nieważne – powiedziała, machnęła ręką i weszła na klatkę.

Wsiedli do windy i pojechali na piąte piętro.

Kiedy weszli do mieszkania, pierwsze na co Misty zwróciła uwagę to, że jak na miejsce zajmowane przez trzech facetów, jest tutaj niezwykle czysto. Przestronny salon był uporządkowany, w widocznej za nim półotwartej kuchni nie piętrzyły się w zlewie stosy naczyń, a blaty nie były przyozdobione okruszkami, czy plamami po sosach albo innych zupach.

– Możesz sobie usiąść w salonie, albo pozwiedzać, chociaż za wiele do zwiedzania tu nie ma. Ja skoczę do swojego pokoju poszukać tych faktur. Nie zaproszę cię tam bo mam straszny burdel – oświadczył Antek, wskazując kciukiem drzwi za swoimi plecami. – Jak chcesz, weź sobie coś do picia z kuchni – dodał i zniknął w swoim pokoju.

Misty krótko rozejrzała się po minimalistycznie urządzonym salonie, po czym wróciła na korytarz. Zauważyła, że drzwi do jednego z pokojów były otwarte na oścież, więc wiedziona ciekawością zajrzała do środka.

Pokój był niewielki, ale urządzony tak, że zdawało się, iż w środku jest całkiem sporo przestrzeni. Panował tam nienaganny porządek, a jedynie biurko zawalone było sporą ilością różnych książek, zeszytów i notatek, ale miało się wrażenie, że były tak porozrzucane celowo, a ich właściciel doskonale odnajdywał się w tym małym bałaganie.

Wersalka pod oknem była złożona i przykryta niebieską, welurową narzutą. Obok stał wysoki, ale wąski regał po brzegi wypełniony książkami. Misty rzuciła okiem na tytuły i większości były to jakieś medyczne lektury, wiele związanych z anatomią, ale udało jej się dojrzeć też coś z beletrystyki, głównie thrillery i kryminały.

Odwróciła wzrok od regału i w rogu pokoju, za biurkiem, które przysłaniało nieco widok od progu, dojrzała coś, co chyba najbardziej zwróciło jej uwagę – gitarę elektryczną na stojaku i znajdujący się obok wzmacniacz. Ostrożnie zdjęła gitarę ze stojaka, łapiąc w obie ręce za gryf, gdyż okazała się cięższa niż wyglądała. Oparła ją sobie o biodro i szarpnęła palcami za struny, brzdąkając bez sensu.

Kiedy Stachu wyszedł z łazienki i już chciał wejść do swojego pokoju nagle zatrzymał się w progu jak sparaliżowany. Zjawisko, które zobaczył w pomieszczeniu sprawiło, że zastygł w drzwiach i zaczął zastanawiać się, co takiego wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku minut, że teraz w jego pokoju znajduje się jakaś obca dziewczyna, którą pierwszy raz w życiu widzi na oczy i jeszcze na domiar złego brzdąka sobie na jego gitarze.

Stała tyłem do drzwi, więc nie zauważyła przybysza, poza tym była niezwykle zaaferowana instrumentem. Była niska i drobna, miała krótkie włosy w kolorze karmelowego brązu, których część śmiesznie sterczała jej nad karkiem, niczym jakieś piórka. Ubrana była w dopasowane, błękitne jeansy i żółtą bluzę z kapturem. Stachu nie widział jej twarzy, jedynie ucho i kawałek policzka.

– Dobrze się bawisz? – rzucił, chcąc zwrócić na siebie jej uwagę.

Dziewczyna odwróciła się gwałtownie, prawie upuszczając gitarę z zaskoczenia. Spojrzała na Stacha wielkimi, niebieskimi oczami okolonymi długimi rzęsami, a pełne usta o malinowym odcieniu, pod lekko zadartym, upstrzonym drobnymi piegami nosem, ułożyły się na kształt literki „O", wyrażając tym szczere zaskoczenie.

– Emm... Eee... Yyy... - wydukała. – Antek powiedział, że mogę pozwiedzać, a drzwi były otwarte i nie było nikogo w środku... – Próbowała odłożyć gitarę na stojak, ale chyba nie mogła trafić we właściwe miejsce, starając się patrzeć jednym okiem na chłopaka stojącego w progu, a drugim na stojak znajdujący się w rogu. – Przepraszam, że tak tu wlazłam bez zaproszenia. Em... Zauważyłam gitarę i chciałam sobie ją obejrzeć. Bardzo ładna. W ogóle bardzo ładny pokój. Ładnie urządzony.

W czasie słowotoku dziewczyny Stachu, nie odrywając od niej zaciekawionego spojrzenia, zrobił dwa kroki w jej stronę, bo wciąż bezowocnie walczyła z ułożeniem gitary na stojaku.

– Em... Grasz, prawda? – mówiła dalej. – W sumie głupie pytanie, jasne, że grasz, po co byś trzymał gitarę w pokoju, skoro byś nie grał, nie? Chociaż mogłaby też służyć za ozdobę, ale wtedy raczej wisiałaby na ścianie, co nie? A może zagrasz coś? Od dawna grasz? – Ostatecznie poddała się w walce ze stojakiem i przekazała gitarę chłopakowi.

Złapał za gryf lewą ręką, a prawą wysunął do dziewczyny na powitanie.

– Stachu – przedstawił się, sam nieco zaskoczony swoją uprzejmością, bo takie niespodziewane najście pod jego nieobecność powinno go raczej zirytować.

– Milena – powiedziała, ściskając jego dłoń. – Jestem koleżanką Antka. Przyjechaliśmy na chwilę, po jakieś papiery – wyjaśniła. – Fajną masz gitarę. Pewnie już to mówiłam – uśmiechnęła się z zakłopotaniem. – A może pokażesz jakie ma możliwości? Uwielbiam dźwięk gitary elektrycznej, chętnie posłucham.

„Boże, co mi się stało?! Czemu tyle gadam?!" pomyślała.

– Hmm... – mruknął Stachu. – Okej. Mogę coś zagrać. Usiądź sobie. – Ruchem głowy wskazał obrotowe krzesło przy biurku i dziewczyna od razu na nim usiadła.

On sam sięgnął po wzmacniacz, podpiął do niego gitarę, pokręcił pokrętłami, po czym usiadł na skraju łóżka i oparł sobie gitarę o udo. Najpierw zagrał gamę, żeby sprawdzić dźwięk, a następnie na moment spojrzał na dziewczynę. Uśmiechnęła się nieśmiało. Zastanowił się chwilę, patrząc na gryf i zaczął grać.

– I don't wanna miss a thing – powiedziała dziewczyna po kilku pierwszych dźwiękach.

Stachu spojrzał na nią wyraźnie zaskoczony i uśmiechnął się bardzo delikatnie, nie przerywając gry.

– Mhm. Znasz?

– No pewnie. „Armagedon" to jeden z moich ulubionych filmów.

Przymknęła oczy i z przyjemnością wsłuchiwała się w muzykę. Złożone ręce oparła na swoich kolanach i bujała się subtelnie w rytm melodii.

– Don't wanna close my eyes, I don't wanna fall asleep, cause I'd miss you babe and I don't wanna miss a thing – zanuciła bardzo cicho pod nosem, że ledwo było słychać na tle dźwięków gitary.

Stachu przypatrywał jej się z zaintrygowaniem, a w jego głowie przewijała się myśl „kim ty jesteś?".

Kiedy jednak dziewczyna otworzyła oczy, a ich spojrzenia spotkały się na ułamek sekundy, Stachu natychmiast odwrócił wzrok i zaczął wpatrywać się w gryf.

– Ekstra! – zawołała z uznaniem, kiedy wybrzmiał ostatni dźwięk.

Wtem rozległo się głośne pukanie we framugę drzwi. W progu stał Antek.

– Sorki, że przeszkadzam, ale znalazłem te faktury i możemy już spadać, bo szczerze mówiąc jestem trochę głodny. Widzę, że zdążyliście się już poznać?

– Tak – odpowiedziała Misty. – Weszłam trochę po chamsku, bez pytania, do pokoju Stacha, jak akurat go nie było. – Uśmiechnęła się przepraszająco.

– Dobra, Misty, spadamy. Na co w ogóle masz ochotę? Może kuchnia chińska?

– Uwielbiam! Jak najbardziej może być.

Misty wstała z krzesła i poszła za Antkiem, bo właśnie ruszył korytarzem do wyjścia. W progu odwróciła się jeszcze do Stacha.

– Świetnie grasz. To... pa! Do zobaczenia!

– Do zobaczenia – odpowiedział, a dziewczyna znów uśmiechnęła się i zniknęła w korytarzu.

21 kwietnia 2017, piątek, godzina 20:11

Misty siedziała przy barze w Wild Irish i czekając na Antka powoli sączyła przez słomkę Cuba Libre. Umówili się na ósmą, ale Antek chwilę temu wysłał jej wiadomość, że odrobinę się spóźni. Dzisiejszego wieczoru miały też dołączyć do nich Dalia i jej starsza siostra Róża. Paula również była zaproszona, ale akurat na ten weekend wyjeżdżała do ojca, więc zmuszona była odmówić.

– Cześć, siostro!

– No, nareszcie! – Misty odwróciła się do Antka i zauważyła, że nie przyjechał sam.

– Wiem, znowu się spóźniłem, bo tak się składa, że ktoś mi truł, że chce jechać ze mną. – Wskazał na towarzyszącego mu chłopaka. – To mój drugi brat, Jacek.

– Milena. Ale możesz mówić do mnie Misty. – Wyciągnęła do niego rękę.

– Jacek. – Mocno ścisnął jej rękę i przytrzymał chwilę. – Miło w końcu poznać cię osobiście, bo Antek dużo o tobie mówił. I sumie dokładnie tak sobie ciebie wyobrażałem. Trochę jak Dzwoneczek, tylko bez tego śmiesznego koczka – powiedział i uśmiechnął się szeroko, a w jego policzkach pojawiły się urocze dołki.

Misty zaśmiała się krótko.

– Właściwie pierwszy raz ktoś porównuje mnie do Dzwoneczka – odparła z lekką konsternacją.

– To komplement, jakby co – mrugnął Jacek. – Masz chłopaka?

– Nieee...

– A chcesz mieć?

– Eee... Niekoniecznie.

– Weź przystopuj trochę – rzucił Antek z rozbawieniem do brata.

– No tak, najpierw powinniśmy się lepiej poznać, ale moje imię już znasz, więc jesteśmy w połowie drogi.

Misty znów się zaśmiała.

– Szybki jesteś – stwierdziła.

– Ale nie we wszystkim, jeśli wiesz co mam na myśli – wyszczerzył się w uśmiechu.

– Yyy... Wiesz co... Myślę, że dogadasz się z moją przyjaciółką – powiedziała powoli z zastanowieniem.

– Przyjdzie więcej lasek? Zajebiście. Kocham damskie towarzystwo, a niestety studiuję kierunek oblegany głównie przez facetów.

– Misty!

Dziewczyna odwróciła się, usłyszawszy głos Dalii. Ona i Róża właśnie weszły do pubu i zanim Misty zdołała odpowiedzieć już stały obok nich przy barze.

– No hej, jesteśmy. – Dalia cmoknęła Misty, a następnie, złapała Antka za ramię, żeby go do siebie przyciągnąć i również dała mu buziaka w policzek.

Robiąc ruch niechcący trąciła Jacka, ale zupełnie się tym nie przejęła, jakby nic nie zauważyła. On natomiast przypatrywał jej się z zaciekawieniem.

– A to moja siostra, Róża – przedstawiła siostrę, a ona wyciągnęła rękę do Antka, a następnie do Jacka.

Dopiero wtedy Dalia zwróciła uwagę na brata Antka.

– Dobry wieczór – rzekł do niej. – My się nie znamy... Jestem Jacek.

Najpierw bezczelnie zlustrowała go spojrzeniem od stóp do głów i z powrotem, a następnie ujęła jego wyciągniętą rękę.

– Dalia – odparła krótko.

– To jest ta twoja przyjaciółka, z którą się dogadam? – Jacek zwrócił się do Misty.

Zaraz też Dalia spojrzała na nią podejrzliwie.

– Dasz mi potem znać, czy miałam rację – odpowiedziała Misty.

– Słuchajcie – rzucił Antek. – Chodźmy do stolika. Będzie wygodniej rozmawiać. Co pijecie, dziewczyny?

– Ja już sobie zamówiłam, jak na was czekałam – oświadczyła Misty.

– Ja poproszę gin z tonikiem – powiedziała Róża.

– A ja chcę Jacka z colą – oznajmiła Dalia.

– Chcesz mnie? – zapytał Jacek z uśmiechem.

– Co?! – prychnęła Dalia. – Chodziło mi o Jacka Danielsa. To taka whisky, jakbyś nie wiedział i potocznie mówię na nią Jacek. I zakładam, że nie tylko ja tak mówię – wyjaśniła.

– Aha. Ale jakbyś mnie też chciała, to możemy się dogadać – mrugnął.

Dalia starała się pokazać, że jest oburzona, ale kącik ust drgnął jej w uśmiechu. Misty przeczuwała, że będzie miała dzisiaj niezły ubaw, słuchając rozmów tych dwojga.

Barman przygotował drinki i towarzystwo przeszło do stolika w głębi lokalu.

Tym razem nie usiedli przy okrągłym stoliku, a przy jednym z większych, tuż przy ścianie, gdzie po obu jego stronach znajdowały się ławeczki z miękkim, zielonym siedziskiem. Dziewczyny usiadły po jednej stronie, z czego Misty wylądowała tuż pod ścianą, a panowie naprzeciwko.

– Tak, że ten... – rzucił Jacek, patrząc to na Dalię, to na Misty. – Chodzicie jeszcze do szkoły średniej?

– Tak, do ogólniaka – odparła natychmiast Dalia. – A ty?

– Studiuję informatykę na Polibudzie. Jestem na trzecim roku.

– Ile masz lat? – Dalia zadała swoje standardowe pytanie.

– Dwadzieścia dwa. A wy jesteście w ostatniej klasie? Matura w tym roku?

– Nie. W drugiej. To znaczy ja i Misty, bo Róża studiuje. Pedagogikę.

Wszyscy spojrzeli na Różę, ale ona akurat nie słyszała, że o niej mówią, bo zajęta była rozmową z Antkiem.

Dalia sięgnęła szklankę ze swoim drinkiem i pociągnęła trzy duże łyki, zmniejszając jego zawartość o połowę.

– Wow. – Jacek uniósł brwi w zdziwieniu. – Jak będziesz piła w takim tempie to zaraz ci się skończy.

– To zamówię sobie następny. – Wzruszyła ramionami. – Moja siostra płaci. To był mój warunek, żeby tu ze mną przyszła.

– Dalia i Róża... – mruknął Jacek. – Wasi rodzice są botanikami?

Dalia zaśmiała się.

– Nie. Ale mama uwielbia kwiaty, stąd takie imiona. By the way, mam jeszcze jedną siostrę, trzynastoletnią i ma na imię Liliana.

– Kwiatowe dziewczyny – uśmiechnął się Jacek, na co w jego policzkach ukazały się dołki, które od razu przyciągnęły spojrzenie Dalii.

Znów złapała za szklankę i wyzerowała do dna.

– Wyglądasz na zaprawioną w bojach.

– Dalia to okropny chlor – wtrąciła Misty.

– Chyba ty! – prychnęła. – Ja po prostu mam wysoką tolerancję na alkohol. Róża, przynieś mi kolejnego drina!

– Ja ci przyniosę – zaoferował Antek, zabrał szklankę i wstał od stolika.

– A ty co porabiasz w wolnym czasie, jak nie studiujesz? – zapytała Dalia Jacka i nie dając mu odpowiedzieć od razu kontynuowała. – Pewnie jesteś nerdem, siedzisz w piwnicy całe dnie, grasz w LOLa albo na konsoli i walisz konia po nocach?

Misty stłumiła parsknięcie.

Dalia trochę zgasiła Jacka, ale nie na długo.

– Chyba kiepsko ci idzie ocenianie ludzi, bo tak się składa, że jest zupełnie odwrotnie. Mało siedzę w domu, ledwo co gram, a konia prawie wcale nie walę, bo łatwo znaleźć jakąś chętną cipkę.

Dalia roześmiała się głośno.

– No co ty nie powiesz? Masz taką bajerę, że każda laska, z którą pogadasz rozkłada przed tobą nogi?

– Nie każda. Ale ty kiedyś rozłożysz – powiedział z przekonaniem.

Dalia znów parsknęła śmiechem.

– Wiesz, Jacek... Zabawny jesteś! – przyznała, ocierając łezkę śmiechu, po czym znów upiła kilka łyków drinka, którego w międzyczasie przyniósł jej Antek.

W miarę upływu czasu i ilości spożytego alkoholu rozmowa stawała się nieco milsza i zabawniejsza. Misty i Dalia co chwilę zaśmiewały się z historii, które opowiadał im Jacek. Dalia miała najszybsze tempo picia wśród obecnych, więc szybko zrobiła się głośna i trochę przesadnie wulgarna, a momentami plątał jej się język. Róża i Antek byli zaabsorbowani swoim własnym towarzystwem, więc nie bardzo zwracali uwagę na resztę. Kiedy jednak Dalia, gestykulując intensywnie, trąciła ją po raz piąty, Róża z niezadowoleniem odkryła, że jej siostra jest już w mocno zmęczonym stanie i stwierdziła, że pora wracać do domu.

– Jakie do domu?! – oburzyła się Dalia. – Ja jesze idem z Jackiem na baety! – oznajmiła.

– Żadne balety. Jedziemy do domu – rzekła despotycznie Róża. – Miło było was poznać – powiedziała do chłopaków. – Idę uregulować rachunek, a ty się ogarnij – zwróciła się do siostry.

Dalia wysunęła się z ławeczki i prawie by z niej spadła, gdyby Misty jej nie przytrzymała.

– Nieźle się porobiłaś – skwitował Jacek.

– Nie porobiłam się. Jestem czeźwiutka – wymamrotała.

Po chwili wróciła Róża z raczej niezadowoloną miną.

– Ile ty wypiłaś?! Wiesz ile to kosztowało? Chcesz mnie puścić z torbami?!

– Luuuz, sioraaa... Szysko zwrósem – wybełkotała z lekko niemrawą miną.

– Ups, tylko, żebyś nie zwracała po drodze – powiedziała Misty.

Dalia i Róża wyszły z lokalu, odprowadzane przez Antka. Misty też miała w planach już się zbierać, ale chciała jeszcze poczekać aż Antek wróci i wciąż miała odrobinę drinka do dopicia.

– Wiesz, Misty... – powiedział Jacek.

Też był już mocno pijany, ale do stanu w jakim znalazła się Dalia wciąż było mu daleko.

– No, co?

– Nawet fajna ta diablica.

– Mówiłam, że się dogadacie – uśmiechnęła się.

27 kwietnia 2017, czwartek

Od kilku minut trwała lekcja chemii, a Misty z niedowierzaniem wpatrywała się w wielką, czerwoną jedynkę na leżącym na jej ławce teście, który jak nic należał do niej, bo w prawym górnym rogu kartki widniało podpisane jej własnym pismem „Milena Kwiecińska".

Ostatni w tym roku sprawdzian z chemii miał miejsce dwa dni temu we wtorek i pani Brodzik obiecała uczniom, że sprawdzi je na następną lekcję, czyli dziś, żeby wszyscy mogli być świadomi swojej sytuacji jeszcze przed majówką. Misty uczyła się w niedzielę oraz poniedziałek i mimo, iż nie miała wielkich nadziei na piątkę, to liczyła, że dostanie chociaż tróję i poprawi jeden z poprzednich testów.

– Misty, co jest z tobą? – szepnęła Dalia, z niepokojem wpatrując się w złowieszczą ocenę przyjaciółki.

Na teście jej samej widniała okrągła trójeczka.

– Miałaś się uczyć – mruknęła siedząca tuż za nią Paula i lekko kopnęła w siedzisko jej krzesła.

– Uczyłam się – wysyczała Misty przez zęby.

Wrzuciła test luzem do plecaka i nic już nie mówiła, bo gardło miała ściśnięte ze stresu i upokorzenia, a nie chciała przypadkiem wybuchnąć płaczem na lekcji.

– Myślę, że każdy jest świadomy swojej sytuacji w kwestii ocen. Macie prawo poprawić każdy test, a wszystkie poprawy odbędą się w ostatnim tygodniu maja, więc macie wystarczająco czasu, żeby się nauczyć. Oceny muszę wystawić do dziewiątego czerwca, więc weźcie się do roboty i nie lekceważcie tego – powiedziała nauczycielka.

Do końca dnia Misty chodziła jak struta i ledwo co odzywała się do dziewczyn, a na kolejnych lekcjach kompletnie odpływała myślami. Dziś rano, jeszcze przed chemią, Antek wysłał jej wiadomość z propozycją spotkanie i zgodziła się od razu, ale teraz zastanawiała się czy tego nie odwołać, nie zaszyć się w domu po szkole i nie poubolewać nad swoim fatalnym położeniem.

Ostatecznie zdecydowała jednak nie odwoływać spotkania, z nadzieją, że może poprawi trochę jej wisielczy nastrój.

Kiedy po ostatnim dzwonku Misty, pożegnawszy się z dziewczynami, wyszła ze szkoły, Antek już na nią czekał. Przeszła chodnikiem i wsiadła do samochodu po stronie pasażera. Antek akurat pisał coś w telefonie, więc zwrócił na nią uwagę dopiero jak już usiadła i zamknęła drzwi.

– O, matko... – powiedział niemalże przerażonym tonem, widząc jej minę. – Co się stało?

Misty westchnęła z rozpaczą, bez słowa wyjęła z plecaka wymiętoszony test i podała Antkowi. Wziął kartkę do ręki i przez chwilę wpatrywał się w nią w milczeniu.

– Hmm... Ale to tylko jedna pała – rzekł w końcu. – Poprawisz to i z głowy, nie?

– Nie. To nie jest tylko jedna pała. Mam cztery jedynki i dwóję i na ten moment zagrożenie z chemii. Muszę poprawić dwa testy przed końcem maja, żeby zdać.

– To nie tak źle, masz miesiąc, żeby się przygotować.

– Tylko problem polega na tym, że sama nie dam rady. Będę musiała przyznać się rodzicom, że jest problem i poprosić, żeby opłacili mi korepetycje. Będzie awantura, że mówię o tym dopiero teraz i pewnie nie będą zadowoleni, że będą musieli wybulić zapewne sporo kasy na moje korki.

– Potrzebujesz korepetycji z chemii... – powtórzył Antek w zamyśleniu, bardziej jakby do siebie. – Wiesz, co? Mam pomysł. Zobacz, Stachu studiuje medycynę i jest dobry z chemii, a jak jeszcze chodził do ogólniaka to udzielał korepetycji gimnazjalistom. Tylko teraz nie pamiętam czy z matmy czy z chemii, ale ma doświadczenie w uczeniu. Powiem mu, żeby ci pomógł.

– Naprawdę? Mógłbyś? – Na twarzy Misty zaczęła malować się widzialna ulga.

– Jasne, bez problemu. Przedstawię mu sytuację i powiem, żeby się z tobą skontaktował, to umówicie się na spotkanie na konkretny termin.

– Ekstra! Dzięki, Antek. A ile Stachu bierze za godzinę?

– Od ciebie nic nie weźmie.

– Jak to nic? – zdziwiła się. – Antek, ja zapłacę. Przecież Stachu nie będzie poświęcał dla mnie swojego czasu za darmo.

– Daj spokój, Misty. Nic nie będziesz płaciła i to jest ostateczna decyzja.

Misty niepewnie patrzyła na Antka. Z jednej strony to była idealna oferta nie do odrzucenia, a z drugiej poczuła się trochę jak pasożyt.

– No dobra – powiedziała w końcu. – Dziękuję.

– Nie ma sprawy – uśmiechnął się. – Jesteś głodna? Masz ochotę na pierogi?

Przytaknęła i ruszyli z parkingu.

Po drodze Antek trochę wypytywał ją o Różę. Misty znała Różę prawie tak długo jak Dalię, choć nie tak dobrze. Gdy były młodsze siostra Dalii często spędzała z nimi czas i razem się bawiły, bo Róża była od nich starsza tylko o trzy lata. Misty odpowiadała na pytania Antka na tyle, na ile znała Różę i doszła do wniosku, że dziewczyna chyba wpadła mu w oko.

Humor zdecydowanie jej się poprawił.

***

Później, godzina 19:08

Stachu siedział przy biurku w swoim pokoju, a przed nim leżał otwarty notatnik i dwa podręczniki, do których co chwilę zerkał i notował coś w zeszycie. Rozległo się pukanie w futrynę otwartych drzwi. Spojrzał w tamtą stronę.

– Siema – rzucił Antek. – Jest sprawa – powiedział krótko i wszedł do pokoju, po czym rozsiadł się na łóżku.

Stachu zdjął z nosa okulary, odłożył na zeszyt i obrócił się na krześle do brata.

– Jaka sprawa?

– Nauczysz Misty chemii.

Wpatrywał się w Antka przez chwilę z wyrazem zastanowienia na twarzy.

– Kogo?

– Misty. Tę małą, z którą byłem tu jakiś czas temu. Milenę.

Stachu poczuł, że nagle zalała go fala gorąca, a puls delikatnie przyspieszył.

– Nie – odparł natychmiast.

Antek uniósł brwi w zdziwieniu.

– To nie było pytanie. Dziewczyna ma zagrożenie z chemii i sobie nie radzi, więc już obiecałem, że jej pomożesz.

Stachu zmarszczył brwi.

– Nie mam czasu.

– To go znajdź. Masz miesiąc, bo ona musi to poprawić na koniec maja.

– Dlaczego ustalasz coś co mnie dotyczy, nie konsultując tego ze mną najpierw? – oburzył się Stachu.

– Wyluzuj. Pouczysz ją kilka godzin, żeby poprawiła testy. To druga liceum, więc znasz ten materiał, dla ciebie pewnie jest łatwy, a ona potrzebuje kogoś, kto jej to wytłumaczy w prosty sposób. Aha, i nie bierz od niej hajsu.

– Zajebiście. Nie dosyć, że mam uczyć jakąś nieogarniętą licealistkę, to jeszcze za darmo?

– Nie marudź. Misty to moja dobra kumpela. Zresztą, na dobre ci to wyjdzie. Daj telefon. – Antek wyciągnął rękę.

– Po co? – rzucił Stachu, ale podał telefon.

– Zapiszę ci jej numer i zadzwonisz do niej, żeby się umówić, tak, żeby wam obojgu pasowało.

Antek wstukał numer do pamięci telefonu i oddał go bratu.

Stachu trzymał smartfona w dłoni i wpatrywał się w wyświetlający się na ekranie kontakt.

Misty.

– Tylko ogarnij to jak najszybciej, dobra?

Stachu tylko westchnął głęboko.

– Dzięki, stary. – Antek wstał z łóżka i poklepał go po ramieniu. – Polubisz ją. Słodka jest – dodał i wyszedł z pokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro