Rozdział 21
4 września 2017, poniedziałek
Zaraz po zakończeniu uroczystego rozpoczęcia roku szkolnego Misty, Dalia i Paulina udały się do kawiarni na desery lodowe. W przeciwieństwie do czerwcowego posiedzenia w tym samym miejscu po zakończeniu poprzedniego roku szkolnego, tym razem w lokalu ziało pustkami. Najwyraźniej koniec roku szkolnego był lepszą okazją do świętowania, niż jego rozpoczęcie.
Dalia na bieżąco zdawała dziewczynom relację z rozwoju swojej znajomości z Filipem i poruszała ten temat na każdym korku.
– Wiecie, ta jego dziewczyna to jakaś ultra religijna jest – zaczęła Dalia. – Zadzwoniła do niego wczoraj, jak siedzieliśmy w parku i chcąc nie chcąc przysłuchiwałam się ich rozmowie.
– Chyba chcąc – wtrąciła Paula.
– Mam zamiar wyciągnąć go w weekend na jakąś imprezę. Najpierw beforek w Wild Irish, a potem ruszamy na balety – kontynuowała Dalia, ignorując uwagę Pauli. – On naprawdę mnie lubi. W dodatku czuję, że go trochę onieśmielam, co mnie naprawdę kręci – uśmiechnęła się.
– Ja nie wiem, jak możesz podrywać chłopaka, wiedząc, że ma dziewczynę – powiedziała Misty.
– Ja nie robię nic na siłę, skarbie. On chętnie się ze mną spotyka.
– Pewnie traktuje cię jak koleżankę – skwitowała Paula.
– Jeśli na koleżanki patrzy się z pożądaniem, to niech i tak będzie – odparła nonszalancko Dalia. – Wczoraj prawie udało mi się go pocałować, ale biedactwo się speszyło, więc nie naciskałam. Ale to tylko kwestia czasu. Jeszcze chwila, zerwie z tamtą i będzie mój.
– A ty nadal spotykasz się z Jackiem? – zapytała Misty.
– Oczywiście. Dopóki Filip nie jest mój, wciąż świetnie bawię się z Jacusiem – zaśmiała się.
– Brawo, Dalia. Szatan jest z ciebie dumny – rzuciła Paula ironicznie.
Dalia roześmiała się głośno.
– Skarbie, nikomu krzywdy nie robię. Z Jackiem mam jasny układ, każde z nas może wycofać się w każdej chwili, a Filipa do niczego nie zmuszam, najwyżej namawiam, ale decyzje podejmuje sam.
– Ciekawe co z tego wyniknie – mruknęła Misty pod nosem.
– A ty już się bzykałaś z ciasteczkiem? – zapytała ją Dalia.
– Nie – rzuciła odruchowo. – W sumie nie twoja sprawa – dodała zaraz.
– Serio? Jeszcze nie?
– Co w tym dziwnego?
– To, że nie chcesz spróbować. Naprawdę nie ciekawi cię to?
– Chcę, ale niekoniecznie tak zaraz od razu.
– Jak od razu, Misty? Już jest wrzesień. To nie jest tak, że poznałaś go tydzień temu, tylko znacie się już cztery miesiące. Ale chyba zaspokajacie się w inny sposób, co? – Dalia wyszczerzyła się w uśmiechu.
– Nie interesuj się.
– Twoja twarz mówi wszystko – roześmiała się, a Misty poczuła jak ciepło bucha do jej policzków.
– Ty, Dalia, lepiej skup się na sobie i przestań już dręczyć Misty. – Paula stanęła w obronie przyjaciółki. – To nie jest tak, że już musi odhaczyć seks, bo ty tak mówisz.
– Dobra... – Dalia machnęła ręką. – Niech sobie robią jak chcą. Ja bym nie wytrzymała na jej miejscu. Podziwiam Stacha, że nie próbuje cię przycisnąć w tej kwestii – zwróciła się do przyjaciółki.
– Czy możemy już przestać rozmawiać o moim życiu seksualnym? – zapytała z oburzeniem Misty.
– Jesteś strasznie pruderyjna, skarbie.
– A ty bezpruderyjna.
– Dzięki temu równowaga we wszechświecie jest zachowana – skwitowała Dalia. – To co? Macie jeszcze ochotę na mrożone latte?
9 września 2017, sobota
Misty i Stachu opuścili park linowy na poznańskiej Malcie, w którym świetnie spędzili ostatnie półtorej godziny. Wybrali najtrudniejszą trasę, choć Misty obawiała się, że może być dla niej za trudna. Jak się później okazało, poszło jej lepiej niż się spodziewała i ostatecznie dobrze się stało, że nie upierała się na łatwiejszą trasę.
Zbliżała się pora obiadowa, a oni właśnie szli na przystanek tramwajowy.
– Pojedziemy do mnie? – zapytała Misty.
Stachu długo nie odpowiadał, więc spojrzała na niego i pociągnęła lekko jego rękę, żeby zwrócić na siebie uwagę. Spojrzał na nią z lekko skwaszoną miną.
– Wolałbym nie. Twoja mama mnie nie lubi – odparł w końcu.
– Daj spokój! – prychnęła Misty. – W ogóle się nią nie przejmuj. Przecież nie będziemy się przed nią wiecznie chować. W dodatku mówiła rano, że zrobi dziś na obiad gołąbki.
Stachu westchnął głośno.
– Mmm... gołąbki... – powiedział z rozmarzeniem. – Dobra, przekonałaś mnie.
Misty roześmiała się.
Musieli czekać prawie piętnaście minut na zatłoczonym przystanku, zanim w końcu przyjechał ich tramwaj.
Kiedy dotarli na miejsce, a Misty otworzyła drzwi wejściowe zastała oboje rodziców w salonie. Tata oglądał telewizję, a mama siedziała w swoim fotelu i szydełkowała. Polubiła ostatnio tę czynność i Misty często widziała ją szydełkującą. Póki co robiła tylko coś na kształt serwetek, ale miała w planach, po nabraniu wprawy, szydełkować maskotki.
– Hej! – rzuciła dziewczyna.
– Dzień dobry – przywitał się Stachu.
Rodzice odpowiedzieli równocześnie.
– Jest już obiad? – zapytała Misty.
– Tak, nałóżcie sobie. My już jedliśmy – odparła Ewa.
Misty złapała Stacha, zaciągnęła go do kuchni i posadziła przy małym stoliku. Sięgnęła po dwa talerze i nałożyła na nie po solidnej porcji ziemniaków i gołąbków. Sama była już potwornie głodna po wyczerpującej trasie w parku.
Ledwo zaczęli jeść, a do kuchni weszła Ewa. Sięgnęła po czajnik, napełniła go i wstawiła wodę. Wrzuciła do kubka torebkę herbaty i czekała aż woda się zagotuje, w międzyczasie przyglądając się jedzącym dzieciom.
– Smakuje wam? – zapytała.
– Przepyszne – odparł od razu Stachu. – Lepsze niż u mojej mamy.
Misty zatrzymała widelec z jedzeniem w połowie drogi do ust i spojrzała z rozbawieniem na chłopaka, a po chwili zerknęła na mamę. Dojrzała, że kąciki ust delikatnie drgnęły jej w uśmiechu.
– Tak? Nie za ostry sos? Dodaję do niego trochę chili.
– Jest świetny. To chyba właśnie zasługa sosu, że to danie tak dobrze smakuje.
Mama uśmiechnęła się nieco wyraźniej. Woda zdążyła się już zagotować, więc zalała kubek z herbatą, ale zamiast wrócić do salonu, dosiadła się do dzieci w kuchni.
– Stachu, tak? Dobrze pamiętam? – zwróciła się do chłopaka, na co przytaknął.
Misty czuła, że ona doskonale pamiętała.
– Czym ty się właściwie zajmujesz? Studiujesz?
– Tak. Na Uniwersytecie Medycznym, kierunek lekarski.
– O! – rzuciła Ewa z zaskoczeniem. – Milena, nic nie mówiłaś o tym – zwróciła się do córki.
– Bo nawet nie pytałaś – mruknęła Misty.
– Ciężkie studia? – mama znów zapytała Stacha.
– Zależy od podejścia. Trzeba się uczyć.
– Hmm... – zmrużyła oczy i w zamyśleniu zaczęła gryźć skórkę przy paznokciu. – Czyli chcesz być lekarzem – stwierdziła, ale zabrzmiało to tak, jakby głośno pomyślała. – Masz już w rodzinie jakichś lekarzy?
– Tak, mój tata jest neurochirurgiem.
– Chcesz iść w ślady ojca w kwestii specjalizacji? – wypytywała dalej Ewa.
– Jeszcze do końca nie wiem, ale chyba tak.
– A te studia... Chyba długo trwają, co?
– Tak, sześć lat. A potem jeszcze specjalizacja.
– To jeszcze sporo nauki przed tobą.
– Wiem.
– Hm... Ambitnie – skwitowała, a w jej tonie dało się wyczuć coś na kształt wyrazu uznania. – A ty, Milena, już lepiej zacznij myśleć o tym, co ty chcesz studiować.
– Jeszcze mam czas – odparła swobodnie Misty.
– Rok szkolny już się zaczął, a ty jesteś w maturalnej klasie – rzuciła Ewa surowo.
– Wiem, spokojnie. Zdążę coś wybrać.
– Lepiej podejdź do tego poważnie. I żebyś maturę dobrze napisała, bo bez tego to nic nie zdziałasz.
– Mamo... – Misty westchnęła ze zniecierpliwieniem.
– Zmotywuj ją trochę – powiedziała znów do Stacha. – Ja już wam nie przeszkadzam, zjedzcie sobie w spokoju. – Wstała od stołu i poszła do salonu.
– No proszę... – szepnęła Misty – chyba zapunktowałeś u niej – stwierdziła z rozbawieniem.
– I teraz boję się jej już trochę mniej – mrugnął.
15 września 2017, piątek
W piątek po szkole, zamiast do domu, Misty pojechała od razu na Newtona. Leżała teraz na łóżku w pokoju Stacha i grając w jakąś głupkowatą grę mobilną na telefonie, przysłuchiwała się, jak chłopak ćwiczy granie na gitarze. W pewnym momencie wyłączyła grę, usiadła i zaczęła wpatrywać się w Stacha. Był tak skupiony na instrumencie, że dopiero po dłuższej chwili spojrzał na dziewczynę.
Spuściła wzrok i wodziła oczami gdzieś nad podłogą, a minę miała taką, jakby chciała coś powiedzieć, ale wahała się.
– O co chodzi, Misty? – zapytał chłopak.
– Hm... – mruknęła tylko i uśmiechnęła się krótko.
Wciąż jednak na jej twarzy malowało się dziwne napięcie.
– Ja... Hm, wiesz co... – zaczęła, ale zatrzymała się na moment.
Stachu wpatrywał się w nią, czekając na ciąg dalszy.
– No bo... – spróbowała ponownie, oblizała usta, a jej policzki delikatnie się zaróżowiły. – Chcę to zrobić – wyrzuciła z siebie szybko.
Patrzył na nią chwilę w milczeniu z absolutnie kamiennym wyrazem twarzy.
– Co chcesz zrobić? – zapytał w końcu.
Misty uniosła brwi, jakby zdziwiło ją, że nie zrozumiał o co jej chodzi.
– No... To – wyjaśniła.
– Misty, ale co? – zapytał, tym razem z lekkim rozbawieniem, kładąc nacisk na ostatnie słowo.
– No... – zmarszczyła czoło i przygryzła wargę, wyrażając tym swoją frustrację. – No wiesz o co mi chodzi.
Pokręcił przecząco głową.
– „To" może znaczyć cokolwiek. Po prostu powiedz wprost o co ci chodzi.
– Ty wiesz o co mi chodzi. Uśmiechasz się, więc wiesz co mam na myśli.
– Uśmiecham się, bo ta rozmowa jest strasznie zabawna. Misty, powiedz wprost co chcesz zrobić. Tak będzie najprościej.
– No... – wzięła głęboki wdech. – Chcę się z tobą kochać – wypluła te słowa niemalże z prędkością światła.
Stachu długo wpatrywał się w nią, a na jego twarzy gościł łagodny uśmiech. Misty spuściła wzrok i czuła, jak twarz jej płonie. Rozmawiali ze sobą szczerze i otwarcie, zdążyli już wzajemnie poznać swoje ciała i nie raz znaleźli się w bardzo intymnych sytuacjach, ale rozmowy o seksie wciąż w pewnym stopniu ją krępowały.
– Okej – powiedział Stachu, a Misty znów podniosła na niego wzrok.
Wstał z krzesła, odłożył gitarę na stojak i podszedł do dziewczyny. Klęknął przed nią na łóżku, niespodziewanie złapał ją za uda i pociągnął tak, że się położyła. Przesunął ją nieco w górę łóżka i pochylił się nisko nad nią. Zaczął ją całować i docisnął swoje biodra do jej.
– Mm... czekaj... – powiedziała po chwili, odrywając go od siebie.
Spojrzał na nią pytająco.
– Ale nie w tej chwili – wyjaśniła.
– A kiedy?
– No... na przykład jutro? Może być?
– Może być kiedy chcesz – odparł i przeczesał palcami jej włosy, wpatrując się z jawnym pożądaniem w jej duże, niebieskie oczy.
– Bo ja bym wolała... jakoś tak... no nie wiem... przygotować się trochę... czy coś – wydusiła.
– Okej. Jutro wieczorem?
– Mhm. Przyjadę do ciebie o ósmej, na przykład. Pasuje?
– Jasne, że pasuje.
– I jeszcze jest jedna kwestia...W sensie... no, zabezpieczenie. Wiesz...
– O to się nie martw. Mam kondomy w szufladzie.
– Masz? – zdziwiła się lekko.
– Mam, bo spodziewałem się tego prędzej czy później – uśmiechnął się. – Zostaniesz jutro na noc?
– Tak. A będziesz sam w domu, czy Jacek i Antek też będą?
– Antek pewnie będzie do późna w Wild Irish, a Jacek nie wiem. Jutro sobota, więc możliwe, że wyjdzie gdzieś na imprezę. Wolisz, żeby ich nie było?
– No... Jeśli to nie problem...
– Da się załatwić.
– Ekstra. Dzięki – uśmiechnęła się.
Stachu pocałował ją w czoło, położył się obok i przytulił ją do siebie.
***
Później, godzina 18:32
MISTY: „Hejka, jesteś w domu?"
DALIA: „Misty, jest piątek wieczór..."
DALIA: „No jestem, ale chętnie bym gdzieś wyszła. A Filip pojechał na weekend do domu ;( "
DALIA: „Chcesz wyskoczyć na miasto?"
MISTY: „Nieee... Ale chciałabym coś od ciebie pożyczyć. Mogę podjechać? Byłabym u ciebie za 15-20 minut."
DALIA: „Spoko, wpadaj. A co chcesz pożyczyć?"
MISTY: „Na miejscu ci powiem."
DALIA: „Jaka tajemnicza :P No to czekam ;)"
***
Później, godzina 18:44
Misty wysiadła z autobusu na Bułgarskiej i ruszyła pieszo w kierunku Miodowej. Kiedy była już blisko domu przyjaciółki zawahała się i wyjęła telefon, żeby napisać wiadomość, że jednak się nie pojawi, ale ostatecznie uznała to za głupotę, wzięła się w garść i po chwili zapukała do drzwi. Otworzyła jej Dalia.
– No hej, skarbie. Co też takiego niezwykłego chcesz ode mnie pożyczyć?
– Nie mówiłam, że niezwykłego – odparła Misty, ściągając buty.
Dalia ruszyła schodami na piętro, więc od razu poszła za nią.
– Ale nie chciałaś napisać co, więc od twojej wiadomości, mam różne rozkminy i absolutnie nie mam pojęcia czego możesz ode mnie chcieć.
Weszły do pokoju i Dalia zamknęła za nimi drzwi.
– Potrzebuję sukienki – wyjaśniła krótko Misty.
Napięcie uleciało z twarzy Dalii i aż wywróciła oczami.
– No to nie mogłaś mi normalnie napisać? A jaką tę kieckę chcesz?
– No... Coś fajnego i ładnego.
– Misty, ja mam same fajne i ładne sukienki. Może trochę konkretniej?
– Mmm... no... coś takiego... coś seksownego.
Dalia właśnie otwierała szafę, ale obróciła się z powrotem do Misty po ostatnim słowie. Obrzuciła przyjaciółkę zaciekawionym spojrzeniem.
– Potrzebujesz seksownej sukienki? – uśmiechnęła się. – Jakaś wyjątkowa randka z ciasteczkiem?
– Hm... nie randka... no niezupełnie.
Misty spuściła wzrok i nerwowo założyła włosy za ucho, a zdradziecki szkarłat zabarwił jej policzki.
– Seksowna kiecka, nie randka, ale z twoim chłopakiem.. – zastanowiła się Dalia.
Nagle oczy jej się rozszerzyły, a usta ułożyły na kształt literki O. Po chwili wyszczerzyła się w uśmiechu i odwróciła do otwartej szafy.
– Spokojnie, skarbie, zaraz znajdę ci coś odpowiedniego na taką okazję – rzuciła radośnie.
Przesuwała wieszaki w poszukiwaniu właściwego stroju i już niebawem na łóżku leżało kilka wybranych sukienek. Misty brała jedną po drugiej i przyglądała im się, przykładała do swojego ciała, ale minę miała raczej sceptyczną.
– No nie wiem... One wszystkie są takie...
– Seksowne – weszła jej w słowo Dalia.
– Skąpe – dokończyła Misty.
– No przecież o to chodzi. Kiecka ma być lekko wyzywająca, ale też musi pobudzić wyobraźnię, tak, że jak cię zobaczy, to będzie myślał tylko o jednym. Przymierz najpierw tę.
Dalia zdjęła z wieszaka niewielki, czarny kawałek materiału i podała Misty.
Dziewczyna natychmiast ją ubrała, ale nie czuła się w niej komfortowo. Dalia pokręciła sceptycznie głową i podała jej inną, fioletową z koronkowymi wstawkami, ale ta też nie bardzo pasowała.
– Ta czerwona będzie dobra. Ubierz. – Podała jej kolejną.
Misty ubrała krótką czerwoną sukienkę na ramiączkach, z kusząco wyciętym dekoltem w gorsecie i rozkloszowaną spódnicą. Leżała na niej perfekcyjnie, dopasowując się do ciała jak druga skóra.
– Misty, jest idealnie – stwierdziła Dalia. – Tylko zdejmij stanik, bo wygląda fatalnie.
Pozbyła się zbędnej części garderoby, a Dalia gwizdnęła w zachwycie.
– No wow... Wyglądasz kusząco. Normalnie sama bym cię bzyknęła – zaśmiała się.
– Dalia...
– A masz jakieś buty?
– Tak, trampki.
– Oszalałaś?! Nie zniszczysz trampkami takiej seksownej stylizacji. Mam takie fajne wiśniowe szpileczki, zaraz ci znajdę.
Dalia znów podeszła do szafy i zaczęła przetrząsać znajdujące się na jej dnie kartony z butami.
– O! Mam! Przymierzaj.
Misty z wahaniem wzięła od niej buty.
– Przecież ja w tym nie ujdę. Te szpilki są strasznie wysokie.
– Nie. Wydaje ci się. Zresztą gdzie ty chcesz w nich łazić? Będziecie u niego w domu?
– Tak.
– No. To zakładasz buty, wsiadasz do Ubera, wysiadasz z Ubera, wjeżdżasz windą i robisz kilka kroków do łóżka. A poza tym te buty są bardzo wygodne.
Misty włożyła szpilki i faktycznie były miękkie i pasujące do jej stóp. Powoli przeszła się po pokoju.
– Nie jest źle – stwierdziła. – W takim razie buty też pożyczę.
– Bierz śmiało. A teraz ściągaj to wszystko, zaraz ci to zapakuję w jakąś siatkę.
Dalia wyszła z pokoju po torbę, a Misty z powrotem przebrała się w swoje ciuchy. We dwie zeszły na dół.
– Dobra, to lecę. I dzięki za te rzeczy. Pewnie oddam ci po weekendzie.
– Luzik, nie spieszy mi się. Trzymaj je sobie ile potrzebujesz. Umówiliście się na jutro?
– Tak.
– No i super. Baw się dobrze, Misty – uśmiechnęła się Dalia. – Tylko nie oczekuj zbyt wiele, żebyś potem nie czuła się rozczarowana. Bo pierwszy raz nie zawsze jest taki fajny, jakby się chciało. Ale kolejne mogą być naprawdę odjazdowe – dodała.
– Okej, dzięki, Di. Trzymaj się.
– Pa, Misty!
16 września 2017, sobota, godzina 19:41
Misty po cichu zeszła po schodach na parter, starając się jak najmniej stukać obcasami. Na sukienkę narzuciła czarną ramoneskę, a do małego plecaczka spakowała niezbędne kosmetyki i kilka innych potrzebnych rzeczy. Przysiadła na kanapie i zamówiła Ubera przez aplikację.
– Wychodzisz gdzieś? – zapytała mama, pojawiając się nagle znikąd, aż Misty podskoczyła przestraszona.
Miała zamiar nie informować nikogo, że wychodzi i dopiero później wysłać mamie SMS-a, że nie wraca na noc do domu.
– Emm... Tak, wychodzę.
– Co ty masz na sobie?
– Sukienkę. – Misty odruchowo spojrzała na swój strój. – Pożyczyłam od Dalii.
– Widzę, że nie twoja. Czemu się tak ubrałaś? Dokąd idziesz?
Milczała chwilę, zastanawiając się czy coś zmyślić, czy jednak powiedzieć prawdę. Zdecydowała się na to drugie.
– Jadę do Stacha. I wrócę jutro. Pewnie koło południa.
Ewa przysiadła na fotelu ze skwaszoną miną.
– Zostaniesz u niego na noc?
– Tak.
– Chcesz z nim spać?
– Tak.
– Macie chociaż prezerwatywy?
– Tak.
Z każdym kolejnym „tak" Misty czuła, jak coś skręca ją w żołądku. Chcąc uniknąć badawczego spojrzenia Ewy uparcie patrzyła w ekran swojego smartfona.
– Muszę lecieć, bo Uber po mnie przyjechał – powiedziała, wstała i podeszła do drzwi.
Poczuła się pozytywnie zaskoczona, kiedy wychodząc z domu nie usłyszała żadnego komentarza.
***
Później, godzina 20:04
Kiedy Misty dojechała na piąte piętro drzwi były delikatnie uchylone. Bez pukania weszła do środka. W przedsionku było ciemno, ale w salonie paliło się przytłumione światło. Po chwili Stachu pojawił się w przedpokoju. Misty uśmiechnęła się do niego, a on wpatrywał się w nią zaskoczony.
– Cześć – szepnęła.
– Cześć – odparł automatycznie i podszedł bliżej. – Wow... Wyglądasz niesamowicie... – w jego głosie dało się słyszeć autentyczny zachwyt.
Misty wciąż stała w miejscu i wpatrywała się w niego. Był ubrany w czarną, dopasowaną koszulę z rozpiętym kołnierzykiem i czarne spodnie, a panujący dookoła półmrok uwydatniał to, jak bardzo seksownie wyglądał w tej czerni.
Ściągnął plecak z ramienia Misty i położył go pod ścianą, a następnie wsunął ręce pod ramiona jej kurtki i powoli ją z niej zsunął, żeby po chwili odrzucić na szafkę z butami. Wolno przesunął palcami po jej ramieniu aż odnalazł jej dłoń i ujął w swoją.
– Chodź – powiedział i pociągnął ją do swojego pokoju.
– Jesteśmy sami? – upewniła się.
– Tak. Myślę, że co najmniej do północy.
Gdy weszli do pokoju Stachu przyciągnął Misty do siebie i ująwszy w dłonie jej twarz, obdarzył ją długim i wolnym pocałunkiem. Czuła, że serce biło jej szybciej niż zwykle i mimo, że była lekko zdenerwowana, to z drugiej strony nie mogła doczekać się dalszego biegu wydarzeń.
Stachu przysiadł na łóżku i wciągnął ją na swoje kolana. Siedziała na nim okrakiem, obejmując za szyję i z niecierpliwością wpatrywała się w jego oczy. Przyciągnął ją ciaśniej do siebie i znów pocałował, a już po chwili jego usta przesunęły się na jej szyję. Dziewczyna palcami odnalazła guziczki od jego koszuli i zaczęła je rozpinać jeden po drugim. Jego dłonie natomiast natrafiły na suwak na plecach i rozpiął jej sukienkę.
– Pięknie ci w tej sukience, ale jeszcze lepiej będzie bez niej – szepnął.
Pozwoliła, żeby miękki materiał gorsetu opadł jej do pasa i odsłonił nagi biust.
– Tak, zdecydowanie lepiej – stwierdził z uśmiechem.
17 września, 2017, niedziela
Zanim rano Misty otworzyła oczy pierwszym, co pomyślała, był fakt, że czuje się doskonale wypoczęta. Przeciągnęła się, obróciła na prawy bok i dopiero wtedy rozchyliła powieki. Uśmiechnęła się, widząc najcudowniejszy widok, jaki mogłaby zobaczyć po przebudzeniu.
Stachu wciąż spał, oddychając głęboko i rytmicznie. Przyglądała mu się dłuższą chwilę, czując narastającą radość i miłość, niemalże rozsadzającą jej serce. Delikatnie, żeby go nie obudzić, najpierw dotknęła palcami jego policzka, by po chwili przesunąć je na jego wargi. Zalała ją oszałamiająca błogość i najchętniej trwałaby tak i leżała w tym łóżku przez resztę dnia, ale pilna potrzeba pójścia do toalety i narastające pragnienie skutecznie zmusiły ją do wstania.
Podniosła się ostrożnie i przeszła nad śpiącym chłopakiem. Miała na sobie tylko majtki, więc zanim wyszła z pokoju zarzuciła na siebie koszulę Stacha, uświadamiając sobie, że oprócz sukienki nie wzięła żadnych codziennych ubrań, żeby mieć w czym wrócić do domu.
Skorzystała z łazienki, a następnie przeszła do kuchni, żeby wziąć stamtąd szklankę wody. Wyciągała właśnie naczynie z szafki nad blatem, gdy usłyszała zbliżające się kroki.
– Hej, Misty!
Do kuchni wszedł Antek.
– Em.. Hej... – odparła trochę niemrawo, jednocześnie sprawdzając, czy koszulę ma wystarczająco zapiętą.
Antek podszedł do ekspresu do kawy i uruchomił go, a w czasie gdy maszyna się załączała otworzył inną szafkę i wydobył z niej kubek.
– Co słychać? – zapytał na luzie.
– W porządku.
– Jak w szkole?
– Nic ciekawego. Poza tym, że od dwóch tygodni wysłuchuję nauczycieli, którzy w kółko powtarzają o zbliżającej się maturze, to na razie nic wyjątkowego się nie dzieje.
– No tak, dopiero co połowa września – stwierdził. – Chcesz kawy?
– Nie, dzięki, może później.
– Stachu jeszcze śpi? Tak długo?
– Tak, śpi. A która godzina? – Misty wcześniej nawet nie pomyślała o tym, żeby sprawdzić czas.
– Wpół do dziewiątej.
– O matko, jak wcześnie – rzuciła zaskoczona.
Antek zaśmiał się, wziął kubek z kawą i wyszedł z kuchni.
Misty odłożyła szklankę do zmywarki i wróciła do pokoju Stacha. Jak tylko otworzyła drzwi, on otworzył oczy i obrzucił ją wciąż lekko zaspanym spojrzeniem.
– Cześć – szepnęła i przysiadła na łóżku.
– Cześć – odpowiedział i przyciągnął ją do siebie, tak, że musiała położyć się obok.
Wtuliła się w niego, a on objął ją ramieniem i leżeli w pozycji na łyżeczki, ciesząc się swoją wzajemną bliskością
– Jak się czujesz? – zapytał Stachu, trącając ją nosem w kark.
– Dobrze – odparła. – A właściwie to cudownie – dodała po chwili. – A ty?
– W życiu nie czułem się lepiej.
Misty mocniej zacisnęła palce na jego ramieniu.
– Która godzina? – zapytał.
– Wpół do dziewiątej.
– O matko, jak późno... – mruknął z lekkim rozbawieniem. – Spało mi się rewelacyjnie.
– Mi też – przyznała.
– W takim razie musimy częściej spać razem.
Misty zachichotała i odwróciła się twarzą do Stacha. Objęła go ramionami i wcisnęła twarz w jego klatkę piersiową, upajając się jego zapachem.
– Pewnie zjemy jakieś śniadanie, co? – zapytał.
– Mhm... Za chwilę – szepnęła, nawet nie zmieniając pozycji.
***
Później, godzina 11:30
Antek siedział w salonie przy stole i szybko stukał w klawiaturę laptopa. Podniósł wzrok znad ekranu, gdy usłyszał rozmowę na korytarzu, a po chwili do pokoju weszli Misty i Stachu.
– Dobra, to zamówię sobie Ubera – oznajmiła dziewczyna i otworzyła plecak w poszukiwaniu telefonu.
– Już uciekasz, siostro? – zapytał Antek, przerywając pisanie.
– Tak, mówiłam mamie, że będę w domu koło południa.
– To może cię odwiozę? – zaproponował.
– Nie fatyguj się. Widzę, ze jesteś zajęty. Poradzę sobie.
– Ja ją mogę odwieźć jak mi pożyczysz samochód – wtrącił Stachu.
Antek patrzył na niego chwilę z zastanowieniem. Nie lubił pożyczać swojego auta, jeśli nie było to absolutnie konieczne.
– Hm... Dobra... – odparł w końcu. – Kluczyki są u mnie na biurku.
Stachu zgarnął kluczyki, Misty pożegnała się z Antkiem i wyszli z mieszkania.
Kiedy jechali już Grunwaldzką dziewczyna długo wpatrywała się w chłopaka.
– Co jest? – zapytał, odrywając wzrok od drogi i spojrzał na nią przelotnie.
– Nic. – Wzruszyła ramionami z uśmiechem. – Lubię cię obserwować jak prowadzisz. Wyglądasz wtedy tak... pewnie i poważnie. A w okularach tak... seksownie – ostatnie słowo wypowiedziała niemalże szeptem.
Stachu uśmiechnął się, patrząc na drogę przez przednią szybę.
– Tyle komplementów na raz? Zaraz pomyślę, że chcesz mnie uwieść – rzucił z rozbawieniem.
Misty roześmiała się.
– No w sumie to chcę.
– Udało ci się. Już dawno – odparł i położył rękę na jej udzie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro