Rozdział 20
21 sierpnia 2017, poniedziałek
DALIA: „Ej!!! Nie uwierzycie!!!"
PAULA: „No co tam?"
DALIA: „Zadzwonił :D"
MISTY: „Kto??"
DALIA: „Chłopak od pizzy!!!"
PAULA: „What? XD Serio?? Odważny XD"
DALIA: „Ma na imię Filip, ma 19 lat, jest z Ostrołęki, od października zaczyna studia na kierunku dziennikarskim, ale przyjechał wcześniej, żeby sobie trochę dorobić w dorywczej pracy. Mieszka u ciotki na Ratajach. Jest tylko jeden mały problem..."
PAULA: „Pewnie jest gejem XD"
DALIA: „MAŁY problem. Taki do rozwiązania..."
MISTY: „Zgaduję, że pewnie ma dziewczynę. Ale nie nazwałabym tego małym problemem..."
DALIA: „Bingo, Misty!"
PAULA: „I co masz zamiar z tym zrobić?"
DALIA: „Sprawić, że z nią zerwie :D"
MISTY: „Ej... Tak się nie robi..."
DALIA: „Pomyśl tak: czy gdyby był w szczęśliwym związku, to dzwoniłby do wariatki, która napisała mu na ręce swój numer?"
PAULA: „Pewnie zadzwonił z ciekawości..."
DALIA: „No i dobrze. Pragnę was jeszcze tylko poinformować, że umówiłam się z nim na środę w Małej Czarnej. Zapewniłam go, że to tylko koleżeńskie spotkanie, ale mówię wam, on już jest mój :P"
MISTY: „Nie mów hop... A co z Jackiem w takim razie?"
DALIA: „Jak to co? To samo :P
PAULA: „OMG, ale ty kombinujesz XD"
DALIA: „Nie wiem co z tego wyjdzie, ale będę wam zdawać relację na bieżąco :D"
27 sierpnia 2017, niedziela, godzina 18:23
Misty i Stachu po wspólnym obiedzie na mieście szli właśnie Półwiejską w kierunku przystanku na Królowej Jadwigi. Deptak był dość zatłoczony, a ludzie przemieszczali się gęsto w obu kierunkach. Szli niespiesznie i rozmawiali, trzymając się za ręce, kiedy nagle gdzieś w pobliżu rozległo się głośne wołanie.
– Stachu?!
Oboje spojrzeli w kierunku źródła głosu, na prawo, lekko po przekątnej. Stachu momentalnie zatrzymał się w miejscu. Oczom Misty ukazała się, idąc w ich stronę, wysoka i szczupła dziewczyna o długich kasztanowych lokach, ubrana w zwiewną sukienkę w kolorze fuksji i sandały na wysokim koturnie. Do twarzy miała przyklejony szeroki uśmiech, a jej skórę pokrywała delikatna, oliwkowa opalenizna.
Podbiegła do nich i z otwartymi ramionami rzuciła się na chłopaka. Stachu puścił dłoń Misty i zrobił pół kroku w tył, jakby próbował uciec przed uściskiem tej dziewczyny, ale zdążyła objąć go ramionami i prawie na nim zawisła. Misty przyglądała się tej scenie kompletnie skołowana.
– Jak ja cię dawno nie widziałam! – zawołała dziewczyna, odsunąwszy się trochę od Stacha i złapała w dłonie jego twarz.
Natychmiast odsunął od siebie jej ręce, a dziewczyna zlustrowała go wzrokiem od stóp do głów.
– Świetnie wyglądasz – uśmiechnęła się. – Ale przypadek, że się spotkaliśmy! Wiesz, studiuję w Warszawie, ale przyjechałam do domu na cały sierpień. Odpoczęłam, spotkałam się z dziewczynami z liceum, posiedziałam trochę z rodzicami. A wiesz jak Majka schudła? Normalnie szok, na pewno byś jej nie poznał. O, a może masz chwilę, to byśmy skoczyli na jakąś kawkę i pogadali trochę? Tyle się działo przez ostatni rok!
– Chyba żartujesz? – Stachu patrzył na nią wręcz zszokowany i przecząco pokręcił głową. – Wiesz, Mira, jesteś ostatnią osobą, z którą miałbym ochotę porozmawiać.
Misty uniosła brwi przenosząc spojrzenie ze Stacha na dziewczynę. Czy on właśnie nazwał ją Mira? Czy to była ta Miranda?
Długonoga piękność zaśmiała się serdecznie, zupełnie jakby Stachu właśnie opowiedział wyjątkowo śmieszny żart. Misty powoli zaczynała odczuwać dyskomfort.
– Daj spokój, Stasiu. – Mira nonszalancko machnęła ręką. – To było dawno, nie warto znowu się nad tym rozwodzić. Jak ci idzie na studiach? Udało ci się dostać na medycynę?
– Sorry, ale spieszymy się – odparł i złapał Misty za rękę.
Dopiero wtedy Mira zwróciła na nią uwagę.
– O! To twoja dziewczyna? – zapytała i nie czekając na odpowiedź wyciągnęła rękę do Misty, przy okazji przyglądając jej się badawczo. – Cześć, jestem Miranda.
– Cześć. Milena. – Misty uścisnęła jej dłoń uprzejmie, choć coraz bardziej chciała uwolnić się od towarzystwa tej dziewczyny.
– Słodkie dziewczątko. Nie za młoda dla ciebie? – Miranda zwróciła się do Stacha.
Obrzucił ją zbulwersowanym spojrzeniem, po czym wyminął bez słowa i poszedł szybkim krokiem przed siebie, prawie ciągnąc Misty, aż musiała zacząć truchtać.
– Ej! Napiszę do ciebie! Mam nadzieję, że nie zmieniałeś numeru! – usłyszeli głośne wołanie.
Szli szybko bez słowa, aż dotarli na przystanek. Dopiero tam Stachu puścił rękę Misty, którą ściskał mocno przez całą drogę.
– Czy to... – zaczęła Misty, ale zawahała się na moment. – To była ta Miranda?
– Tak – mruknął Stachu.
– Ona chyba... Chyba nadal cię lubi...
Stachu tylko wzruszył ramionami.
– Spotkasz się z nią?
Spojrzał na nią z taką miną, jakby to pytanie było co najmniej zbrodnią.
– Nigdy – odparł.
– A co takiego zrobiła, że aż tak...
– Misty – wszedł jej w słowo. – To jest skończony temat, zapomnij o tym – rzekł stanowczo.
Patrzyła w jego napiętą twarz i czuła, że niczego się nie dowie i powinna jak najszybciej przestać drążyć temat.
Nadjechał ich tramwaj, więc wsiedli do środka.
28 sierpnia 2017, poniedziałek, godzina 13:37
Misty właśnie zatrzymała się przy klatce schodowej bloku na Newtona. Uniosła rękę, żeby wcisnąć dzwonek domofonu, ale zawahała się chwilę. Walczyła ze sobą, bo z jednej strony chciała porozmawiać z Jackiem albo Antkiem, a z drugiej myślała o tym, że powinna dać sobie spokój.
Od powrotu do domu po wczorajszym niespodziewanym natknięciu się na Mirandę nie potrafiła przestać o niej myśleć i zastanawiać się w jaki sposób ta dziewczyna złamała Stachowi serce. Obrała sobie najbardziej prawdopodobny scenariusz i chciała się tego trzymać, a najlepiej w ogóle o tym zapomnieć, ale dręczyło ją to jak jakiś uporczywy pasożyt.
Wcisnęła przycisk i czekała z szaleńczo bijącym sercem. Nie miała nawet pewności, czy zastanie kogoś o tej porze, ale kiedy wyszła z domu z zamiarem przespacerowania się, po prostu wsiadła w tramwaj i dojechała aż do Drzewieckiego, żeby następnie przyjść tutaj.
– Halo? – Po kilku sekundach odezwał się Jacek.
– Hej, Jacek. Tu Misty.
– Cześć. Co tam? Bo widzisz, Stacha jeszcze nie ma. Do trzeciej jest w szpitalu, myślałem, że wiesz.
– Tak, wiem. Przyszłam, bo... chciałabym pogadać z tobą.
Po drugiej stronie nastąpiła długa cisza.
– Ze mną? A o czym?
– A wpuścisz mnie do środka?
– Jasne, wejdź.
Rozległ się charakterystyczny brzęk i Misty pchnęła ciężkie drzwi. Złapała windę i pojechała na górę, a kiedy dotarła do mieszkania Jacek już czekał na nią w progu otwartych drzwi. Przesunął się, wpuszczając ją do środka. Zrzuciła buty, weszła do salonu i usiadła na kanapie.
– No to... O czym chcesz pogadać? – zapytał Jacek nieco podejrzliwie, siadając obok.
Misty westchnęła i spuściła wzrok. Miała taką minę, jakby się nad czymś zastanawiała i niespokojnie bawiła się suwakiem od bluzy.
– Emm... Wiesz coś o Mirandzie? – zapytała, niepewnie spoglądając na chłopaka.
W pierwszym odruchu uniósł brwi niebywale zaskoczony takim pytaniem, ale już po chwili zmarszczył czoło i zmrużył oczy.
– Chodzi ci o byłą Stacha? – upewnił się.
Przytaknęła.
– No coś tam wiem... A w sumie czemu mnie o to pytasz? Jak masz jakieś pytania dotyczące jej szanownej osoby – dwa ostatnie słowa wypowiedział bardzo sarkastycznym tonem – to najlepiej zapytaj Stacha.
– Chodzi o to... że on nie chce o niej rozmawiać.
– No, nie dziwię się. – Jacek wzruszył ramionami. – Ale powiedział ci o niej, skoro wiesz o jej istnieniu.
– Tak. Ja ją nawet poznałam osobiście.
– Co?! – zdziwił się. – Jak?!
– Natknęliśmy się na nią wczoraj na Półwiejskiej.
– Serio?! Rozmawiała z wami?
– No... Ona zauważyła Stacha i podeszła do nas. Właściwie to rzuciła się na niego... z taką... radością. Jakby autentycznie ucieszyła się, że go widzi. Tylko, że on... tak jakby nie bardzo się ucieszył. Właściwie to wcale.
– Cóż... Nic dziwnego.
– Ja wiem, że oni byli razem i rozstali się przez nią, ale co ona takiego zrobiła?
Jacek milczał przez chwilę i wyglądał jakby mocno wahał się, czy powinien dalej ciągnąć ten temat.
– Wiesz, Misty... – westchnął w końcu. – Najlepszą odpowiedzią z mojej strony mogłoby być „domyśl się", chociaż wydaje mi się, że się domyślasz. No i teoretycznie ja nic nie wiem na ten temat. Generalnie jak Stachu ma jakiś duży problem, z którym nie potrafi sobie poradzić, to w pierwszej kolejności dzieli się nim z Antkiem, więc Antek tak naprawdę wie najwięcej o przypale z Mirą. Nie byłbym sobą, jakbym tego z niego nie wycisnął, ale opowiedział mi wszystko bardzo ogólnie...
– No ale wiesz coś, tak?
– Nie powinienem ci tego mówić...
– Od wczoraj ta niewiedza potwornie mnie męczy – przyznała Misty. – Ja chciałabym tylko zrozumieć...
Jacek westchnął pokonany.
– Dobra, powiem ci, co sam wiem, ale tylko dlatego, bo cię lubię i czuję, że można ci ufać. Tylko nie wygadaj się z tym przed Stachem.
– Obiecuję. Chcę wiedzieć to dla siebie. Nikomu nie powiem.
– Okej, chcesz coś do picia? Może piwo?
Jacek wstał z kanapy i przeszedł do kuchni.
– Dzięki, wystarczy woda.
Po chwili wrócił do salonu i podał Misty szklankę, a sam wziął dla siebie butelkę piwa.
– No dobra... – zaczął i zatrzymał się na chwilę, zastanawiając się jak całą historię sprawnie ubrać w słowa. – Poznał Mirandę na jakiejś imprezie, na początku drugiej liceum. I z tego co wiem, to ona podbiła do niego. Po jakimś czasie zaczęli się spotykać i o ile na początku on tę znajomość traktował bardzo luźno, to po jakichś dwóch miesiącach totalnie się w niej zakochał. Nie wiem, czy ci to mówił, ale Mira była jego drugą dziewczyną.
– Tak, mówił. Pierwsza była Weronika.
– Mhm. Werka była fajna, pasowała do niego, ale wtedy byli bardzo młodzi i ta relacja była taka... no jakby to powiedzieć... dość dziecinna. W każdym razie Werka była typem takiego słodkiego, niewinnego dziewczątka. Ich relacja przypominała bardziej przyjacielską niż romantyczną, ale może ze względu na wiek i taką... dziecinność Werki. Jeszcze pomiędzy tym jak rozstał się z Werą, a związał z Mirą to był taki śmieszny epizod – Jacek uśmiechnął się. – Obok naszych rodziców wprowadziło się małżeństwo z dwiema córkami i nasza mama trochę się zaprzyjaźniła z tą sąsiadką. Starsza z dziewczynek, Kinga, zaczynała wtedy gimnazjum i jakoś pod koniec września sąsiadka narzekała naszej mamie, że Kinia ma problemy z matmą, nauczycielka się na nią uwzięła, czy coś tam i mama wrobiła Stacha w korki dla tej małej. Nie był zadowolony, że matka ustala coś za jego plecami, ale w ogóle okazało się, że on już tą Kingę zna. Raz w drodze do domu zaczepiało ją jakichś dwóch głąbów, a Stachu to widział i ich pogonił. Widywał ją czasami, bo oboje jeździli do szkół w Poznaniu, więc zdarzało się, że szli w tym samym czasie na przystanek albo razem wracali. No i ta Kinia totalnie się w nim zabujała. – Jacek zaśmiał się. – On ją traktował tylko jak koleżankę. Z jednej strony była totalnie słodka, taka młodsza wersja Werki, a z drugiej... no właśnie, była sporo młodsza, bo miała trzynaście lat, a on szesnaście, już bliżej do siedemnastu, więc nie dziwię się, że pozostali tylko na koleżeńskiej stopie, bo w tym wieku, taka różnica to przepaść. W każdym razie i Wera i Kinia reprezentowały pewien typ... Mira była ich totalnym przeciwieństwem. Widziałaś jak wygląda, nie?
– Bardzo ładna – przyznała Misty.
– I to była chyba jej jedyna zaleta – mruknął Jacek. – Jej wygląd był dość wyzywający i ona też trochę tak się zachowywała. To nie było skromne i niewinne dziewczątko. Ze sposobu bycia ona... można powiedzieć, że była trochę podobna do Dalii, nie obrażając Dalii, ale wiesz o co mi chodzi?
– Tak, chyba rozumiem.
– No właśnie, to była laska, która lubiła imprezy, lubiła się napić, była bardzo towarzyska... Tylko, że... ona miała jakby dwie twarze. Jak ona i Stachu spędzali czas tylko we dwoje, to była cudowną dziewczyną, ale jak już byli gdzieś w towarzystwie, to jej odwalało. Lubiła błyszczeć i być w centrum uwagi. Ciągle upijała się na imprezach i to był duży problem, bo Stachu nienawidził jak była nawalona. Totalnie jej wtedy odpierdalało, szukała zaczepki i robiła awantury z dupy. Masakra... No i może dałoby się to jakoś przeżyć, ale Mira miała jeszcze jedną poważną wadę. Była kurwą.
Jacek przerwał na chwilę i upił kilka łyków, a Misty mocniej zacisnęła palce na swojej szklance.
– To znaczy? – dopytała. – Tak... dosłownie?
– Już ci tłumaczę. Prawie dwa lata temu byli razem u znajomych na imprezie sylwestrowej. Mira oczywiście najebała się jak szpadel i Stachu się o to wkurwił. Zabronił jej więcej pić, a jej się odpaliła pani niezależna i trochę się pożarli. A później trochę bardziej i... ona chyba chciała mu czymś mocno dopierdolić, bo wychyliła się ze swoim sekretem. Okazało się, że ona już od paru miesięcy wali się na boku z jakimś starszym typem. I to takim ze dwadzieścia lat starszym. Koleś był jej sponsorem.
– O nie... – szepnęła Misty.
– Najlepsze jest to, że pewnie ta kwestia by nie wyszła, gdyby ona i Stachu tak ostro się nie pokłócili. Mogłaby to ciągnąć jeszcze długo. A najgorsze jest to, że ten fun fakt wyszedł na imprezie, przy ludziach i jeszcze wypłynęły dowody, które mądra Mira sama pokazała.
– Jakieś zdjęcia?
– Filmik. Chociaż zdjęcia pewnie też jakieś miała, skoro posiadała film. Nie byłoby aż tak źle, gdyby tylko Stachu to zobaczył, ale ona udostępniła swój ekran na telewizorze i pokazała wszystkim na imprezie, jak się pierdoli z jakimś typem. Jej przyjaciółki próbowały to jakoś załagodzić, ktoś wyłączył telewizor, ale był taki kwas... Stachu od razu stamtąd wyszedł. Z tego co wiem, to ona też nie miała potem lekko, bo ludzie nie zapominają i lubią czasem rzucić jakimiś docinkami, ale chyba nie przejęła się tym za bardzo, albo udawała, że się nie przejmuje.
– Okropne... – Misty powiedziała pierwsze, co przyszło jej na myśl. – I to był koniec ich związku?
– No prawie. Spotkali się w nowy rok, żeby porozmawiać. Przeprosiła go za akcję przy ludziach, ale już za dorabianie mu rogów nie. Powiedziała, że tamten typ chce dla niej się rozwieść z żoną i że ona chyba chce być z nim. Pewnie to nie wypaliło, chociaż kto wie? No i tak się rozstali. Po niej to chyba trochę spłynęło, ale Stachu był strasznie przybity. Przez prawie dwa tygodnie chodził jak struty, aż się mama przestraszyła co się z nim dzieje i przycisnęła Antka, żeby z nim pogadał, bo Stachu twierdził, że wszystko jest okej. Nawet nie poszedł na studniówkę, na którą miał iść z Mirą. Mama namawiała go, żeby poszedł mimo wszystko, ale on stwierdził, że to pierdoli, bo i tak nie będzie się dobrze bawił.
– Nie dziwię się – wtrąciła Misty.
– Trochę odżył w połowie lutego. Skupił się całkowicie na sobie. Zakuwanie do matury, granie... non stop dochodziła muzyka z jego pokoju... Zaczął chodzić na siłownię i po pół roku osiągnął naprawdę niezły efekt. Zresztą sama widzisz. Nie wyglądał tak kiedyś, zawsze był bardzo szczupły, ale jak zaczął trenować, to po pewnym czasie przytył chyba z piętnaście kilo. Słowem, na dobre mu wyszło to rozstanie. A potem zaczął studia, nowe środowisko, nowi ludzie... Zaczął chodzić na imprezy, ale jak ognia unikał bliższych interakcji z laskami. Tylko, że wpadł w oko takiej jednej Ance od niego z grupy. Była u nas kilka razy pod pretekstem pożyczenia notatek, czy pouczenia się razem. Jawnie próbowała z nim flirtować, ale ciągle ją spławiał. Któregoś dnia wyszła stąd strasznie wkurwiona, akurat mijałem się z nią w drzwiach. Nie wiem co Stachu jej powiedział, ale odstraszyło ją na dobre. A potem pojawiłaś się ty. Jakby porównać Stacha sprzed korepetycji z tobą, a po, to jak dwie różne osoby. On naprawdę jest w tobie totalnie zakochany, Misty. – Jacek na koniec szeroko się uśmiechnął.
– Wiem, ja w nim też – odparła i jej usta bezwiednie wykrzywiły się w łagodnym uśmiechu.
– Tak, że oto cała historia – podsumował.
– Dzięki, Jacek. Bardzo doceniam to, że mimo wszystko podzieliłeś się tym ze mną.
– Nie ma sprawy. Jak już wspomniałem, czuję, że można ci ufać.
Misty uśmiechnęła się z wdzięcznością.
***
Później, godzina 15:07
Misty wysiadła z tramwaju na Placu Bernardyńskim i skierowała się w stronę szpitala na Długiej, gdzie Stachu miał praktyki. Miała nadzieję, że uda się jej go znaleźć, bo nie informowała go, że się pojawi. Chciała zrobić mu niespodziankę. Weszła na teren szpitala i wtedy zobaczyła, jak jej chłopak wychodzi z budynku. Dostrzegł ją od razu i posłał jej zaskoczony uśmiech. Podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję.
– Hej! – zawołała.
– Hej, Misty. Co tu robisz? – Objął ją w pasie i mocno przytulił do siebie.
– Odbieram cię. Chodźmy na jakiś obiad.
– Dobry pomysł. Tu niedaleko jest fajna knajpa z domowymi obiadami. Może być?
– Pewnie, że może być.
Ich ręce splotły się, gdy wyszli na ulicę poza teren szpitala.
– Wiesz co, Stasiu... – zagadnęła Misty, patrząc na niego.
– No, co tam?
– Kocham cię – szepnęła i uśmiechnęła się słodko.
– Ja też cię kocham – odparł, zarzucił rękę na jej ramiona i przyciągnął bliżej do siebie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro