Rozdział 14
27 lipca 2017, czwartek
Kiedy w czwartkowy poranek Misty i Paula siadały z pełnymi talerzami przy stoliku, Dalia dopiero weszła do hotelowej kantyny i tylko wlała sobie do kubka kawy. Dołączyła do dziewczyn, przecierając oczy.
– Nie wyspałam się – mruknęła. – Wczoraj wieczorem nic się nie działo i długo nie mogłam zasnąć, a wasze chrapanie doprowadzało mnie do szału – rzekła do dziewczyn.
– Nie jesz śniadania? – zapytała Paula.
– Zaraz coś zjem, tylko najpierw się obudzę. – Dalia uniosła swój kubek.
W tym czasie na kantynę wszedł Jacek i od razu podszedł do szwedzkiego stołu.
– Jaceeek! – zawołała go Dalia.
Odwrócił się i z talerzem w ręce podszedł do stolika dziewczyn.
– Co tam, diablico?
– Przynieś mi coś do jedzenia – zażądała. – Proszę – dodała po chwili.
– Na co masz ochotę?
– Na pożywne śniadanko.
– Dobra. Wam też coś przynieść? – zapytał Misty i Paulę.
– My już wszystko mamy, dzięki – odparła Misty.
Jacek ponownie oddalił się do szwedzkiego stołu i dość długo się tam kręcił zanim wrócił do stolika. Postawił przed Dalią dwa talerze z jedzeniem, a sam usiadł obok. Dziewczyna przez kilka sekund wpatrywała się w jeden z uniesionymi brwiami i poszerzającym się uśmiechem, po czym parsknęła głośno, aż kilkoro staruszków przy sąsiednim stoliku spojrzało z zaciekawieniem.
Na środku pierwszego talerza leżała parówka, a po obu jej stronach po połówce ugotowanego na twardo jajka. Pokaźna porcja majonezu zdobiła jego brzeg, a na drugim, mniejszym talerzyku, leżała sobie samotna bułka w towarzystwie kilku plastrów sera i porcji masła w pojedynczym, plastikowym pudełeczku.
– A przepraszam bardzo, co ma przedstawiać ta kompozycja? – zapytała Dalia, walcząc ze śmiechem.
– Jaka kompozycja? – odparł Jacek poważnym tonem. – To tu jest jakaś kompozycja? – Utkwił wzrok w talerzu Dalii i przybrał minę wyrażająca zastanowienie. – Nie wiem co ty tu widzisz.
Dalia nadziała parówkę na widelec i obficie umoczyła w majonezie, po czym odgryzła spory kęs.
– I jak? Smakuje? – zapytał Jacek, starając się wciąż zachować powagę, jednak z ogromnym trudem powstrzymywał się od uśmiechu.
– Mmm... Delyszys... – powiedziała Dalia z pełną buzią, żując ostentacyjnie i wywróciła oczami, podkreślając tym swój zachwyt.
Paula obserwowała tę scenę z rozbawieniem, a Misty tylko z dezaprobatą pokręciła głową.
Po śniadaniu dziewczyny wróciły do pokoju, żeby przebrać się w kostiumy kąpielowe i uszykować do wyjścia na plażę. Paula właśnie zaplatała Dalii warkocz, a Misty już siedziała gotowa, kiedy ktoś zapukał do drzwi.
– Jak tam, laski? Idziecie na plażę? – zapytał Jacek, wchodząc bez zaproszenia.
– Idziemy, idziemy, adoptowany synu Makłowicza i Gesslerowej – odpowiedziała Dalia i wybuchła śmiechem.
– Polecam się na przyszłość, szczególnie jakbyś miała ochotę na deser. W taki upał proponuję lody – odparł.
Dalia ponownie ryknęła śmiechem i rzuciła się na łóżko, prawie wyszarpując zrobiony do połowy warkocz z rąk Pauli.
– No uspokój się, wariatko, bo fryzurę psujesz – zwróciła jej uwagę.
– To niech on przestanie mnie rozśmieszać. – Dalia machnięciem ręki wskazała na Jacka.
– Ale ja nie powiedziałem nic śmiesznego.
Paulina szybko dokończyła warkocz, dziewczyny zgarnęły torbę, ręczniki, wsunęły japonki i w towarzystwie Jacka opuściły pokój.
– A reszta? – zapytała Paula, gdy czekali na windę.
– Już poszli. Wyszli zanim przyszedłem do was.
Kiedy dotarli do plaży poraziła ich masa znajdujących się tam ludzi. Lawirowali pomiędzy parawanami, żeby jakoś przedostać się do charakterystycznego parasola umiejscowionego blisko brzegu.
Dziewczyny rozłożyły swoje ręczniki, a Dalia natychmiast sięgnęła po spray z filtrem i wypsikała się tym cała od stóp do głów, po czym poprosiła Misty, żeby tylko spsiakała jej plecy.
Przyjaciółka zrobiła o co prosiła Dalia i rozłożyła się na swoim ręczniku pomiędzy nią, a Stachem. Słońce prażyło dziś niemiłosiernie, więc po chwili sięgnęła po spray Dalii i rozpyliła go na swojej skórze. Dostrzegła, że siedzący obok Stachu rozprowadza krem po swoich barkach.
– Posmarować ci plecy? – Usłyszała swój własny głos.
Była pewna, że tylko o tym pomyślała, ale najwyraźniej usta zdecydowały za nią i postanowiły głośno wypowiedzieć te słowa.
Stachu spojrzał na nią, o ona poczuła, że jej policzki zaczynają pokrywać się rumieńcem. Znowu.
– Jakbyś mogła... – podał jej tubkę z kremem.
Misty wzięła ja, podniosła się ze swojego ręcznika i klęknęła za plecami chłopaka. Wycisnęła trochę kremu w okolicach jego łopatek i zaczęła dokładnie rozprowadzać, najpierw na górnej części pleców, a następnie powoli schodziła niżej. Z zaskoczeniem odkryła, że ta czynność sprawia jej niesamowitą przyjemność, a samo dotykanie jego skóry wprawiało ją w naprawdę dziwny stan, bo czuła się jakby jej wnętrze wypełniła przyjemnie ciepła, ale nie za gorąca lawa. Miała straszną ochotę przytulić się do niego, ale powtrzymała się i przesunęła z powrotem na swój ręcznik.
– Już, gotowe – oznajmiła.
– Dzięki – rzucił Stachu i położył się na brzuchu wzdłuż swojego ręcznika, a głowę oparł o złożone ramiona i twarz skierował w stronę Misty.
Ułożyła się dokładnie tak samo i też obróciła twarz w jego stronę. Stachu zamknął oczy, więc mogła bez skrępowania sobie na niego patrzeć. Podobał jej się i to bardzo. Zresztą, nie tylko fizycznie, bo tak naprawdę lubiła go w każdym aspekcie. Lubiła z nim rozmawiać i spędzać czas. Z dnia na dzień odnosiła wrażenie, jakby stawał się nieodłącznym elementem jej życia, coraz bliższym sercu i takim, który chciała przy sobie zatrzymać za wszelką cenę.
W tym momencie Stachu rozchylił powieki i spojrzał wprost w niebieskie oczy Misty wpatrującego się w niego z rozmarzeniem. Nie odwróciła wzroku, choć serce zaczęło jej się szarpać w piersi, jak maleńki koliberek uwieziony w klatce, a policzki znów zapiekły żywym ogniem.
Stachu uśmiechnął się do niej, podniósł nieco głowę i podparł na ręce.
– Idziemy popływać? – zapytał.
– Tak, chodźmy – odparła cicho i wstała z ręcznika.
Moment później już zanurzali się w zimnej wodzie.
Dalia leżała na wznak, podparta na łokciach i obserwowała ich z daleka. W pewnym momencie trąciła łokciem leżącą obok Paulinę. Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała na nią pytająco zmrużonymi oczami.
– Ej, Paula, coś się dzieje – powiedziała z ekscytacją.
– Cały czas coś się dzieje – mruknęła sennie przyjaciółka.
– Ale chodzi mi o Misty i Stacha. Chyba jest jakiś postęp. Minimalny, bo minimalny, ale wyczuwam to moim szóstym zmysłem.
– Daj im już spokój.
– No ale nie mogę. Ja to bym ich najchętniej wzięła i zmusiła, żeby w końcu wyznali sobie miłość, bo już mnie tym męczą. I siebie męczą.
– Jezu, jaka ty jesteś upierdliwa – westchnęła Paula. – Misty nie jest taka jak ty, musi sobie poukładać w głowie, co czuje. Stachu też raczej się nie afiszuje z uczuciami, z tego co zaobserwowałam. Daj im żyć w spokoju i pozwól ich uczuciu rozwijać się powoli, a nie... Szybko, szybko, bo nie mamy czasu.
– No ale ile tak można dreptać w jednym miejscu i w ogóle nie posuwać się do przodu?!
– Każdy ma własne tempo.
– Paula dobrze gada – wtrącił Jacek. – Wiesz, Dalia, może ty potrzebujesz jakiegoś absorbującego zajęcia, żeby w końcu oderwać swoją uwagę od Misty, co?
– Jedyne czego teraz potrzebuje to jakiejś imprezki. Imprezki zbliżają ludzi. Nie ma tu jakichś baletów w okolicy?
– Jutro jest impreza, tutaj niedaleko.
– Jak to? Gdzie dokładnie? – zainteresowała się.
– Ta włoska knajpa na rogu w piątek wieczorem zwija stoliki i rozwija parkiet.
– Serio? A skąd o tym wiesz?
– Orientuje się, to wiem.
– Ale to dopiero jutro... A co porobimy dzisiaj? Może chcesz mnie wieczorem zaprosić na drinka?
– A co będę miał z tego, że zaproszę cię na drinka, poza tym, że zbiednieję o parę peelenów? Chociaż patrząc na to ile ty pijesz, to raczej o paręset – stwierdził Jacek.
– Co będziesz miał? – Dalia spojrzała na niego nonszalancko. – Moje towarzystwo.
– Jak twoje towarzystwo będzie chciało rozgościć się w moim łóżku, to jestem skłonny to rozważyć.
– Co?! Myślisz, że można kupić mnie za jednego drina? Nie jestem jakąś dziwką! – oburzyła się.
– W życiu nie śmiałbym stwierdzić, że można cię kupić za jednego drina. Myślę, że potrzebnych jest co najmniej pięć – odpowiedział Jacek i roześmiał się.
– O, ty chamie! – Dalia wychyliła się ponad leżącą pomiędzy nimi Paulą i szturchnęła Jacka w ramię.
Zmroziła go swoim spojrzeniem, ale już po chwili sama się śmiała.
Niedługo po czternastej postanowili zawinąć się do hotelu. Misty długo nie mogła znaleźć swojej plażowej sukienki i podejrzewała, że jest na dnie wypchanej po brzegi plażowej torby Dalii, więc chcąc uniknąć wysypywania całej zawartości, machnęła ręką i drogę do hotelu postanowiła przemierzyć w samym bikini.
Całą grupą ruszyli do wyjścia z plaży, ale Misty szła wolno i została gdzieś z tyłu. Kiedy doszła do wyjścia, w zasięgu jej wzroku została już tylko Paula. Misty postawiła kolejny krok bosą stopą na murowanej powierzchni pokrytej cienką warstwą piasku i poczuła przeszywający ból. Syknęła z niezadowoleniem i uniosła stopę, żeby obejrzeć podbicie. Ku jej przerażeniu w skórze sterczał wbity w nią mały kawałek szkła.
– Szlag... – mruknęła.
Skacząc na jednej nodze z uniesioną skaleczoną stopą jakoś udało jej się dotrzeć do prowizorycznej ławeczki zbitej z trzech desek. Usiadła, oparła stopę o kolano i zastanawiała się co zrobić. Pomyślała, że dobrze byłoby wyjąc szkło, ale nie chciała niechcący wepchnąć go głębiej, bo kawałek był naprawdę malutki i trudno byłoby złapać go w palce.
– Co się stało, Misty?
Paula, widząc, że przyjaciółka została daleko w tyle cofnęła się, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku.
– Skaleczyłam się – jęknęła.
– Co jest? – Dalia również pojawiła się obok. – Uuu... Czemu chodzisz boso? – zapytała, zobaczywszy stopę poszkodowanej.
– Właśnie miałam ubrać japonki i akurat wlazłam w szkło.
– Co za pech – westchnęła Paula.
– Ej! Stachu! – zawołała głośno Dalia.
Reszta grupy była już oddalona o dobrych kilkanaście metrów, ale zawołany natychmiast się odwrócił.
– Chodź tu! – odezwała się ponownie Dalia i pomachała rękami ponad głową.
Z daleka zauważył, że Misty siedzi na ławce i od razu ruszył do dziewczyn.
– Potrzebujemy lekarza, bo Misty się skaleczyła – wyjaśniła Dalia.
Stachu zdjął z ramienia plecak i usiadł na ławce obok dziewczyny.
– Pokaż mi to – mruknął i złapał jej stopę, po czym oparł sobie na kolanie. – Bez tragedii – dodał i spojrzał na Misty, a następnie otworzył plecak i wyjął z niego coś, co wyglądało jak mała kosmetyczka, jednak po otwarciu okazało się małą, podręczną apteczką.
– Serio? Nosisz coś takiego przy sobie? – zdziwiła się Dalia.
– Jak widzisz, może się przydać.
Wyciągnął z kosmetyczki pęsetkę i z chirurgiczną precyzją złapał nią odłamek szkła wystający ze stopy Misty. Z niewielkiej rany poniżej palców od razu popłynęła krew, ale spryskał ją jakimś płynem dezynfekującym i przykleił duży plaster.
– Gotowe – oznajmił i delikatnie opuścił stopę dziewczyny na ziemię.
Ostrożnie wsunęła japonki, wstała z ławeczki i zrobiła dwa kroki. Rozcięcie trochę bolało i nie chciała go bardziej pogłębiać, więc skaleczoną stopę stawiała na ziemi jedynie pietą.
– Nie możesz tak iść – stwierdził Stachu, kiedy uszła pokracznie kilka kroków.
– Obawiam się, że inaczej się nie da – mruknęła.
– Mam pomysł.
Misty zatrzymała się w miejscu i spojrzała na niego zdziwiona, a on zarzuciwszy plecak niespodziewanie złapał ją za rękę i przełożył przez swój bark. Jedną ręką objął ją w pasie, a drugą pod udami i podniósł z taką lekkością, jakby nic nie ważyła.
– Ale jesteś leciutka – rzekł.
Misty, absolutnie skołowana i niebywale zaskoczona, objęła go za szyję i z małym opóźnieniem dotarło do niej, co właśnie się stało. Była już niesiona w ramionach Stacha w stronę hotelu, kiedy uświadomiła sobie, że przylega do niego połową swojego ciała, ubranego jedynie w skąpe bikini, a on sam też nie ma na sobie koszulki.
Z rękami splecionymi na jego barkach i twarzą tuż przy jego twarzy starała się nie poruszyć i oddychać swobodnie, żeby nie zdradzić tego, co działo się z nią w środku. A w środku szalał istny Armagedon. Płonęło w niej wszystko, od czubka głowy, aż po opuszki palców u stóp. Czuła się tak, jakby zjeżdżała na basenie najbardziej wypasioną, zabudowaną zjeżdżalnią, w której jest całkowicie ciemno, a jej wnętrze rozświetlają jedynie migoczące w różnych kolorach światełka.
W dodatku do jej nosa dotarł zapach, który kompletnie ją zamroczył. W głównej mierze był to, co prawda, zapach kremu do opalania, ale spod jego ciężkiej nuty wydobywało się coś jeszcze. Coś, co już kiedyś czuła, chociażby wtedy, gdy przytulali się na pożegnanie pod jej domem, albo gdy na plaży ubrała jego bluzę. Kręciło jej się w głowie od nadmiaru bodźców, a ten oszałamiający zapach powodował, że całkowicie przestała myśleć.
Wciągnęła głęboko powietrze, napawając się tym doznaniem, ale chyba trochę za długo wstrzymywała oddech, bo wypuściła go szybko i głośno, prosto w ucho Stacha.
– Boli? – zapytał.
– Emm... Nie... Nie wiem... Nie czuję... – wydukała.
W drodze Misty kompletnie straciła poczucie czasu, bo z jednej strony wydawało jej się, że trasa zajęła im całe wieki, a z drugiej, że minęła zdecydowanie szybciej niż zwykle.
– Dzięki – szepnęła, kiedy Stachu postawił ją na ziemi tuż przy windzie.
– Nie ma sprawy – uśmiechnął się. – Jak wrócisz do pokoju to odklej plaster, umyj stopę i już niczym nie zaklejaj, to powinno szybciej się zagoić.
Kiedy wysiedli na trzecim piętrze, Misty doczłapała do pokoju, a jak tylko Paula otworzyła jej drzwi, od razu założyła na siebie pierwszą lepszą koszulkę wyciągniętą z komody i rzuciła się na swoje łóżko.
– Byłaś strasznie spięta, Misty – odezwała się Dalia.
– Nie rozumiem – odparła przyjaciółka.
– Szłam za wami całą drogę i mogłam sobie poobserwować, jak starałaś się zachować obojętność, ale ci to nie szło.
– Dalia, ja nie wiem o co ci chodzi.
– Zaczynając od wypieków na twojej twarzy, a kończąc na obwąchiwaniu troskliwego pana doktora. Jeśli chciałaś to zrobić dyskretnie to się nie udało. I jestem prawie pewna, że on się zorientował.
– Wiesz co... Nie mam zamiaru wdawać się z tobą w dyskusję na ten temat – rzekła stanowczo Misty.
– Dobrze, skarbie, twój wybór. Za to mamy dla ciebie inny ciekawy temat, bo jutro jest impreza.
– Jaka impreza?
– Jacek sprzedał nam info, że włoska knajpa organizuje wieczorem balety i absolutnie nie ma opcji, żebyśmy się tam nie pojawiły.
– Nie wiem czy stan mojej stopy pozwoli mój pójść – mruknęła Misty.
Natychmiast też odkleiła plaster i dokonała oględzin rany. Nie była wcale tak duża jak jej się wydawało i już zdążyła się nieco zasklepić.
– Misty, to tylko ranka na stopie, do jutra się zagoi. Wszyscy idziemy, bez wyjątku.
Misty westchnęła głośno.
– Co ci tak zależy?
– Bo. Imprezy. Zbliżają. Ludzi. A poza tym chcę się napić i potańczyć.
– A wychodzisz dzisiaj z Jackiem na tego drinka? – wtrąciła Paula.
– Jeśli faktycznie będzie chciał zabrać mnie gdzieś wieczorem to oczywiście, że tak.
– Okej. A teraz chyba przydałby się nam jakiś obiad, co?
– Wiecie co, dziewczyny, ja na razie nigdzie się stąd nie ruszam, więc idźcie same i weźcie mi coś na wynos – oznajmiła Misty.
– Masz rację, lecz stopę, żebyś do jutrzejszego wieczora była jak nowa – przytaknęła Dalia.
Dziewczyny przebrały się do wyjścia, a w tym czasie Misty poszła do łazienki, żeby ostrożnie, ale dokładnie umyć stopę. Dalia i Paula oświadczyły, że pewnie nie wrócą szybciej jak za dwie godziny, więc Misty postanowiła, że w tym czasie obejrzy sobie jakiś film.
Pięć minut po ich wyjściu włączyła telewizor, ale w dostępnej telewizji naziemnej o tej porze nie było nic ciekawego, więc postanowiła poszukać jakiegoś filmu w Internecie i obejrzeć na telefonie. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
– Proszę! – zawołała, nie ruszając się z łóżka.
Drzwi otworzyły się i do środka zajrzał Stachu.
– Hej, jak stopa? – zapytał, wszedł i zamknął za sobą drzwi. – Jesteś sama? – Rozejrzał się po pokoju.
– Hej – odpowiedziała. – Stopa w porządku. Tak, dziewczyny poszły na obiad i przyniosą mi coś na wynos.
Podszedł bliżej i przysiadł na skraju łóżka.
– Mogę zobaczyć? – Wskazał na stopę dziewczyny.
Przytaknęła, więc złapał w ręce jej kończynę i uważnie obejrzał.
– Dobrze to wygląda, powinno się szybko zagoić.
– To dobrze, bo Dalia już nas wyciąga jutro wieczorem na imprezę.
– Tak, słyszałem. Jacek mi mówił, że są jakieś plany.
Wstał z łóżka i zrobił dwa kroki do drzwi.
– To nie będę ci przeszkadzał. Pójdę już.
– Nie przeszkadzasz mi – odparła gorliwie. – Emm... Bo właśnie miałam oglądać film. Może chcesz obejrzeć ze mną? Tylko na telefonie, bo w telewizji nie ma nic ciekawego.
– Właściwie... Obejrzę – uśmiechnął się.
Misty przesunęła się, robiąc miejsce na łóżku, więc Stachu usiadł obok niej. Podała mu jedną słuchawkę i oparli się plecami o ścianę za nimi.
– Co oglądamy? – zapytał.
– Może być „Misja Kleopatra"?
– To jest zawsze dobry wybór.
– Ja po prostu uwielbiam teksty z tego filmu – zaśmiała się Misty.
Obejrzeli film w niespełna dwie godziny, po czym Misty zaczęła szukać kolejnego, ale gdy już chciała włączyć, drzwi do pokoju otworzyły się i do środka weszły Dalia i Paulina.
– O, hej – rzuciła Dalia, widząc, że Stachu towarzyszy Misty.
– Przyniosłyśmy ci pierogi – oznajmiła Paula.
– Co robiliście? – zapytała Dalia z uśmiechem.
– Oglądaliśmy film. Właśnie miałam włączać następny.
– Wiesz, Misty, ja już pójdę, a ty zjedz sobie w spokoju obiad – powiedział Stachu, wyjmując słuchawkę z ucha. – Też chyba pójdę coś zjeść.
– Okej, to do później – odparła, kiedy wstał z łóżka.
– Kurczę, spłoszyłyśmy ci chłopaka – mruknęła Dalia, jak tylko zamknęły się za nim drzwi.
– Z czym te pierogi? – zapytała głośno Misty, ignorując ten komentarz.
– Z jagodami. Naprawdę świetne, my też jadłyśmy – rzekła Paula.
Misty z apetytem zabrała się za jedzenie.
Pod wieczór, kiedy już powoli się ściemniało ponownie rozległo się pukanie do drzwi. Tym razem w pokoju dziewczyn pojawił się Jacek.
– To jak, diablico? Idziemy gdzieś?
– Napić się?
– Dla ciebie cola z lodem.
– Co?! To ja nigdzie nie idę.
– Boże, co za alkus – roześmiał się Jacek. – Żartowałem. Mogę ci postawić drina.
– Wiesz jak ze mną rozmawiać. – Dalia uśmiechnęła się i zmrużyła oczy. – Dobra, ale ja się muszę ogarnąć przed wyjściem.
– Ile ci zejdzie?
– Tylko się przebiorę i poprawię makijaż.
– Okej, to zapukaj po mnie jak będziesz gotowa.
Kiedy Dalia wyszła Misty i Paula zajęły się grą w karty. Trochę je to wciągnęło i grały tak do późna, a około jedenastej postanowiły iść spać. Tuż przed położeniem się Misty wysłała jeszcze tylko do Dalii wiadomość na Messengerze z pytaniem czy wszystko w porządku i że idą spać, na co Dalia odesłała tylko kciuk w górę.
Misty śniła o czymś dziwnym, ale kiedy obudziły ją dochodzące od wejścia hałasy, nie mogła sobie przypomnieć o czym konkretnie był ten sen. Rozchyliła powieki i ujrzała smugę światła z korytarza wpadającą do pokoju przez otwarte drzwi. W drzwiach dojrzała dwie ludzkie sylwetki, choć w pierwszym momencie myślała, że tylko jedną, bo stali spleceni w uścisku. Głośne cmoknięcia i westchnienia świadczyły o tym, że właśnie namiętnie się całują. Kiedy wzrok dziewczyny przyzwyczaił się do ciemności dostrzegła, że to Dalia i Jacek.
– Chodź do łóżka – szepnęła głośno Dalia i weszła do pokoju.
Misty natychmiast położyła głowę z powrotem na poduszce i zamknęła oczy. Dalia chyba właśnie zdjęła buty i rzuciła je gdzieś w kąt, robiąc przy tym trochę hałasu. Po chwili Misty usłyszała szelest pościeli i cichy chrzęst sprężyn sąsiedniego łóżka.
Nie wiedziała co robić, bo przeczuwała, że za chwilę może stać się świadkiem czegoś, czego bardzo nie chciałaby widzieć ani słyszeć, więc myślała gorączkowo, jak powinna zareagować. Pewnie najlepiej byłoby gdyby udawała, że śpi i po prostu starała się całkowicie zignorować to, co działo się dosłownie pół metra od jej własnego łóżka, ale ostatecznie postanowiła to przerwać. Podniosła się na łokciu i zapaliła nocną lampkę na szafce po swojej prawej, delikatnie rozświetlając pokój.
Spojrzała na miotającą się obok parę z miną wyrażającą absolutną dezaprobatę. Oni natomiast zastygli nagle w bezruchu i spojrzeli na Misty wyraźnie zaskoczeni. Oboje mieli błyszczące oczy, mocno zarumienione twarze i byli kompletnie nadzy od pasa w górę. Widziała po ich twarzach, że są pijani, albo co najmniej wstawieni.
– Hej, Misty – szepnął Jacek. – Nie śpisz?
– Zgaś to światło... – mruknęła Dalia, mrużąc oczy.
– Co wy robicie? – syknęła Misty. – Przecież ja śpię dosłownie pół metra obok.
– No właśnie, śpisz, w czym problem? – zapytała Dalia z rozbawieniem.
Odsunęła od siebie Jacka, sięgnęła do podłogi po swoją bluzkę i szybko ją na siebie wciągnęła.
– No właśnie nie śpię – odparła Misty, ciskając z oczu gromami na przyjaciółkę.
– Dobra, Dalia, chodźmy do mnie – wtrącił się Jacek, i podciągnął spodnie, które wcześniej zdążył już nieco opuścić.
– Mmm... – mruknęła. – Tam Stachu śpi.
– No to chodź na taras.
– Nie...
– Dalia, chodź gdziekolwiek – naciskał Jacek.
– Nie chce mi się – odparła zmęczonym głosem. – Jutro dokończymy...
– No weź... Czemu mi to robisz?
– Idź sobie – mruknęła. – Padam z nóg.
Jacek patrzył na nią chwilę z ewidentnym niezadowoleniem, ale w końcu sięgnął po swoją koszulkę, leżącą w nogach łóżka, włożył ją i bez słowa wyszedł z pokoju.
– Serio chciałaś to z nim zrobić obok mnie? I obok Pauli?
– Mi to nie przeszkadza, a wy spałyście.
– Ja nie spałam. Obudziłam się, jak się całowaliście w progu.
– Co się dzieje? – zapytała Paula i po chwili rozbłysło światło lampki na jej szafce nocnej.
– Dalia przyprowadziła tu Jacka i chciała się z nim... Wiesz.
Paulina usiadła na łóżku.
– Chciałaś się z nim tu bzykać? – zapytała z niedowierzaniem.
– Ale robicie z tego dramę... – westchnęła Dalia. – No chciałam, ale Misty nam przeszkodziła.
– Przecież oni byli już do połowy rozebrani – powiedziała Misty do Pauli.
– No nieźle – skwitowała Paula z rozbawieniem. – Nakręciłaś go, a potem kazałaś mu spadać? Ale jesteś okrutna.
– To przez Misty. Wybiła mnie z rytmu. – Dalia przymknęła oczy. – Ale spoko, co się odwlecze... Dokończymy jutro po imprezie – uśmiechnęła się. – Dobranoc, skarby.
Obróciła się na bok i nie rozbierając się, naciągnęła na siebie cienką kołdrę.
Misty i Paula zgasiły światła i starały się na powrót zasnąć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro