Epilog
1 stycznia 2018, poniedziałek
W pokoju było szaro, ponuro i trochę zimno. Stachu naciągnął kołdrę po samą szyję i ciasno przytulił do siebie leżącą przy nim drobną dziewczynę. Mruknęła z aprobatą i wtuliła się w niego jeszcze bardziej. Zatopił nos w jej mięciutkich włosach i zaciągnął się delikatnie tym cudownym zapachem, który całkowicie otępiał jego zmysły.
– Mmm... Pewnie już późno, co? – mruknęła sennie Misty.
– Jest nowy rok, możemy spać do bólu – szepnął.
Dziewczyna odwróciła się i znalazła się teraz twarzą do niego. Rozchylił powieki i ujrzał najpiękniejszą buzię, jaką mógłby sobie wyobrazić: duże, ufne oczy w kolorze bezchmurnego nieba, teraz lekko zmrużone i zasnute jeszcze mgiełką snu, mały, lekko zadarty nosek obficie obsypany piegami i te śliczne, malinowe usteczka, które smakowały jeszcze lepiej niż wyglądały.
– Jestem za... Jaki pierwszy dzień, taki cały rok. A jak wiesz, jestem śpiochem i lubię spać co najmniej do dziesiątej – wymruczała.
Po imprezie zostali ulokowani w pokoju Liliany na wąskim pojedynczym łóżku, ale zupełnie nie przeszkadzała im ta mała przestrzeń, a wręcz skłaniała do bliskości.
– W takim razie to znaczy, że od teraz codziennie będę się budził obok ciebie, prawda? – zapytał Stachu.
Misty zaśmiała się cicho.
– Może nie codziennie, ale co jakiś czas na pewno – odparła. – Wiesz co? – dodała. – Myślę, że ten rok nie mógł zacząć się lepiej.
„Ten rok nie mógł zacząć się lepiej."
KONIEC
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro