Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17


30 lipca 2017, niedziela

Misty z niemałym trudem rozchyliła ciężkie powieki, czując jak coś szarpie jej ramię.

– Dalej, Misty, wstawaj... Musimy iść na śniadanie, bo zaraz nie będzie co jeść – mówiła Paula, tarmosząc bark przyjaciółki.

– No... już... zaraz – odparła sennie.

Wczoraj do późna rozmawiały, a jak już postanowiły zgasić światło i próbować zasnąć, Misty wciąż czuła się niesamowicie pobudzona i zasnęła dopiero jak za oknem zaczynało świtać.

– Wiemy już coś o której ruszamy na Poznań? – zapytała Paula Dalię.

– Róża wysłała mi wiadomość, że widzimy się na recepcji o wpół do dwunastej.

– No dobra, to możemy się spakować po śniadaniu. Misty, wstajesz?

Dziewczyna usiadła na łóżku i potarła powieki. Po kilku godzinach snu marzyła tylko o tym, żeby znów legnąć na poduszkę i odpłynąć. Wtem jednak przypomniała sobie, co wydarzyło się wczoraj wieczorem i nieco ją to rozbudziło.

Wspomnienie ogniska i tego, co działo się potem sprawiło, że Misty nabrała energii w ułamku sekundy. Odrzuciła kołdrę, wstała z łóżka i poszła do łazienki.

Kiedy spojrzała w lustro nad umywalką, zobaczyła w odbiciu szeroki uśmiech przyklejony do zarumienionej twarzy. I mimo, iż wciąż była trochę zaspana i liczyła na drzemkę w czasie drogi powrotnej, to szybko umyła się i ubrała, bo nie mogła się doczekać, kiedy znowu zobaczy swojego chłopaka.

„Mojego chłopaka."

„Mojego Stasia."

„MOJEGO."

Dziesięć minut później dziewczyny wkraczały do opustoszałej już o tej porze kantyny hotelowej. Wzrok Misty przyciągany niczym magnez powędrował do jednego ze stolików pod oknem, gdzie dojrzała znajomą postać.

Stachu siedział pochylony nad jakąś książką, a na blacie przed nim stała tylko filiżanka. Dziewczyny podeszły do szwedzkiego stołu i zaczęły uzupełniać swoje talerze, ale Misty wciąż tkwiła w wejściu i z daleka przyglądała się chłopakowi. Nagle uniósł głowę znad książki i spojrzał w stronę wejścia, jakby wyczuł, że jest obserwowany.

Jak tylko jego wzrok spoczął na Misty uśmiechnął się szeroko. Natychmiast odpowiedziała mu takim samym uśmiechem i bez wahania podeszła do jego stolika.

– Cześć, Stasiu – powiedziała i pochyliła się ku niemu, żeby zaserwować mu słodki pocałunek na dzień dobry.

– Cześć, Misty – odparł, jak tylko oderwała od niego usta.

Usiadła na krześle naprzeciwko.

– Nic nie jesz? – zapytał Stachu.

– Hm... W ogóle nie jestem głodna.

Oparła łokcie na blacie, a głowę podparła na splecionych dłoniach i wpatrywała się w chłopaka badawczo, jakby był jakimś dziełem sztuki, które próbowała analizować, zastanawiając się, co autor miał na myśli i co chciał przekazać odbiorcy.

– Mimi... Musisz coś zjeść. Przynieść ci coś?

– Hm? – mruknęła pytająco, jakby w ogóle nie dotarł do niej sens słów.

Stachu wyciągnął w jej stronę rękę na blacie stolika, a ona od razu podała mu swoja dłoń. Przez chwilę głaskał ja po palcach nie spuszczając wzroku z jej twarzy.

– Przyniosę ci coś do jedzenia, dobra?

– Mhm...

Puścił jej dłoń i wstał od stolika, żeby po chwili wrócić z pełnym talerzem.

Misty w końcu zdołała skupić się na jedzeniu i wciągnęła dwie kanapki na autopilocie, nie bardzo zwracając uwagę na to, co je.

– Ja ci się spało? – zagadnął Stachu.

– Krótko. Zdecydowanie za krótko. Długo nie mogłam zasnąć.

– Ja tak samo – uśmiechnął się. – Spakowałaś się już? Wiesz, że ruszamy o wpół do dwunastej?

– Tak wiem, Dalia coś wspominała. Nie spakowałam się jeszcze. Jakoś... chętnie zostałabym tu dłużej.

– Latem za rok możemy tu znowu przyjechać – oświadczył Stachu.

– Bardzo chętnie.

– Albo możemy pojechać w góry – kontynuował chłopak. – Albo pod namioty. Albo za granicę. Gdzie będziesz chciała.

Uśmiechnęła się z radością.

Zaraz po tym jak wcisnęła w siebie śniadanie i trochę kawy, opuścili pustą już kantynę. Wsiedli do windy i gdy zamknęły się jej drzwi, Stachu przyciągnął Misty do siebie, a ona zarzuciła ręce na jego ramiona. Natychmiast zatopili się w namiętnym pocałunku, jakby tylko na to czekali od przebudzenia się rano.

Nawet nie zauważyli, kiedy dotarli na trzecie piętro, a drzwi windy otworzyły się. Dopiero dość donośny i zaskoczony okrzyk „och" wydany przez starszą panią, czekającą na windę sprawił, że nieco oprzytomnieli i w końcu oderwali się od siebie. Powiedzieli uprzejmie „dzień dobry", na co pani odmruknęła coś pod nosem, wyraźnie zbulwersowana ich zbyt swobodnym zachowaniem.

Kiedy Misty weszła do pokoju, Paula i Dalia krzątały się po pomieszczeniu, pakując porozrzucane wszędzie rzeczy. Rzuciła się na swoje łóżko i z zamkniętymi oczami oraz rozmarzoną miną ścisnęła poduszkę, wtulając w nią policzek.

– Misty, to, że jesteś zakochana nie zwalnia cię z obowiązku spakowania swoich rzeczy – odezwała się Paula, bo dziewczyna długo leżała w bezruchu, sprawiając wrażenie, jakby zasnęła.

– Wiem... Zaraz się spakuję – odparła sennie.

– Ale ją siekło – powiedziała Dalia do Pauli, ale na tyle głośno, żeby mieć pewność, że Misty to usłyszy. – Normalnie jakby się czegoś naćpała. Ej, Misty, podziel się!

Dziewczyna podniosła się i ściskając poduszkę w rękach usiadła na łóżku po turecku. Z roztargnieniem spojrzała na przyjaciółkę.

– Co?

Dalia parsknęła śmiechem.

– No nieprzytomna!

– Już się pakuję.

Zerwała się z łóżka, odrzucając poduszkę i z szafy wyjęła swoja sportową torbę. Niemalże tanecznym krokiem podeszła do komody i zaczęła bez ładu i składu przerzucać rzeczy wprost do torby.

Kiedy wszystkie były już spakowane, a pokój pięć razy sprawdzony, czy aby na pewno nic przypadkiem nie zostawiły, dziewczyny pojechały windą na parter, a przy recepcji stali już Róża oraz Antek i rozmawiali ze znajdującą się za kontuarem Martą.

Ledwo rozsiadły się na stojącej w holu sofie, a drzwi windy rozsunęły się i wysiedli z niej Stachu i Jacek.

Wszyscy pożegnali się z Martą, obiecali, że wpadną za rok, a może wcześniej i załadowali się do samochodów w takiej samej kombinacji, w jakiej tu przyjechali. Tym razem Jacek jako pierwszy usiadł za kierownica Forda.

Ujechali raptem dziesięć minut, kiedy w telefonie Misty brzęknęła nowa wiadomość na Messengerze. Wyjęła telefon z kieszeni leżącej na jej kolanach bluzy i uśmiechnęła się z lekkim zaskoczeniem, kiedy zobaczyła od kogo jest.

STACHU: "Nie mogę się doczekać, kiedy znowu cię pocałuję ;*"

Podniosła wzrok znad ekranu i spojrzała na profil siedzącego z przodu chłopaka. Dostrzegła, że trzyma telefon w dłoni opartej o kolano, a to znaczyło, że zapewne czeka na jakąś odpowiedz.

MISTY: "Mogłeś zamienić się miejscami z Dalią. Wtedy nie musiałbyś czekać ;)"

Rozległ się głośny dźwięk nowej wiadomości i Stachu spojrzał w ekran, a po chwili uśmiechnął się i zaczął odpisywać.

STACHU: "Wtedy Paula mogłaby się czuć niezręcznie w naszym towarzystwie :P A poza tym czekanie sprawia, że smakujesz jeszcze lepiej ;)"

MISTY: "Czekanie sprawia, że nie mogę myśleć o niczym innym."

STACHU: "Łakomczuch z ciebie :P"

Misty zachichotała głośno.

– Z kim piszesz? – zapytała Dalia, zaglądając jej w telefon.

– Tajemnica – mruknęła Misty i zakryła ekran tak, żeby przyjaciółka nic nie dostrzegła.

– Serio? Myślisz, ze jestem aż tak głupia? – parsknęła Dalia. – I tobie i Stachowi co chwilę pika telefon, więc łatwo wyciągnąć z tego wnioski.

– No to po co pytasz?

– A o czym sobie tam pisujecie? Jakieś niegrzeczne i namiętne wiadomości, których nie chcecie mówić na głos? – zapytała Dalia nieco ciszej i wyszczerzyła się do Misty.

Misty tylko spojrzała na nią wymownie, nic nie odpowiadając.

Po przejechaniu około dwóch trzecich trasy zatrzymali się na stacji benzynowej. Misty wysiadła jedynie po to, żeby rozprostować nogi i skorzystać z toalety, więc kiedy dziewczyny stały w kolejce do kasy w sklepie z naręczem napojów, ona wróciła do auta.

Jak się okazało w środku było pusto, ale na szczęście drzwi były otwarte. Rozpostarła się na tylnym siedzeniu i odchyliła głowę do tyłu, przymykając oczy. Zastanawiała się czy może nie uciąć sobie teraz drzemki aż do samego Poznania, kiedy drzwi po jej lewej otworzyły się.

Do środka wtargnął Stachu, zmuszając Misty, żeby przesunęła się bliżej środka, a jak tylko to zrobiła natychmiast ujął w dłonie jej twarz i wycisnął na jej ustach soczysty pocałunek. Jednak już po chwili jego ręce zawędrowały do jej bioder i wciągnął dziewczynę na siebie, tak, że teraz siedziała na nim okrakiem, prawie ocierając głową o podsufitkę.

Całkowicie zatracili się w pocałunku, a pozycja w jakiej się znaleźli sprawiła, ze krew uderzyła Misty do głowy, a przez podbrzusze przelała się ognista fala. Nie trwało to jednak długo, bo niebawem drzwi po przeciwnej stronie również się otworzyły i Dalia z rozpędu wsiadła do środka, nie podejrzewając nawet jaką scenę zastanie na tylnym siedzeniu.

– O matko! – zawołała zaskoczona i po sekundzie roześmiała się. – Ale was nosi. Mam wysiąść, żebyście w spokoju mogli dokończyć? – Nawet nie kryła rozbawienia.

– Nie. Zaraz ruszamy dalej – odparł Stachu i delikatnie zsunął z siebie Misty.

Wysiadł z auta i przesiadł się do przodu na miejsce kierowcy.

Misty czuła na sobie spojrzenie Dalii, ale nawet nie zerknęła w jej stronę. Kiedy Paula i Jacek wrócili, natychmiast ruszyli w dalszą drogę.

Resztę trasy Misty przespała. Dalia obudziła ją dopiero, gdy wjechali do Poznania.

Zostało ustalone, że najpierw zatrzymają się pod domem Dalii i Róży. Tam wysadzą dziewczyny, a Jacek przesiądzie się do Antka i pojadą do domu. Stachu potem miał jeszcze za zadanie odstawić Paulę i Misty.

Jak tylko Paula wysiadła pod swoją kamienicą, Misty przesiadła się do przodu.

Stachu wyciągnął do niej prawą rękę i położył na jej udzie. Przez chwilę ją głaskał i już cofał rękę, ale złapała jego dłoń i przytrzymała na swojej nodze. Lubiła gdy ją dotykał, choć wciąż stanowiło to pewną nowość i sprawiało, że coś w jej wnętrzu fikało koziołka.

Zaparkowali pod furtką przed domem na Ostroroga. Późno popołudniowe słonce mocno przygrzewało, w mieście było parno i duszno. Misty wysiadła z klimatyzowanego auta i ze smutkiem przyjęła fakt, że owiał ją miejski żar, a nie chłodna morska bryza. Stachu wyciągnął z bagażnika jej torbę i razem przeszli na podwórko pod drzwi domu.

Odłożył bagaż na ziemię i przyciągnął do siebie dziewczynę. Bez wypowiadania zbędnych słów ich usta ponownie złączyły się w spragnionym pocałunku.

– Zobaczymy się jutro? – zapytała Misty.

– Oczywiście, że tak. Daj mi znać jak rano wstaniesz, to gdzieś wyjdziemy.

– Okej. Dam znać. Napisz do mnie jak dojedziesz do domu.

– Napiszę – obiecał Stachu i pocałował ją w czoło.

Przeszedł przez furtkę i wsiadł do samochodu, a Misty wciąż stała na podwórku, czekając aż odjedzie.

Kiedy złapała torbę i odwróciła się do drzwi, dojrzała w oknie ruch firanki. Mogła się domyśleć, że Ewa sterczała tam, zapewne dobrych kilka minut, i obserwowała ich.

– Hej, wróciłam! – zawołała, jak tylko przekroczyła próg.

– Co to za czułe pożegnanie pod drzwiami? – zapytała mama, niby luźnym tonem, ale jednak dało się wyczuć podejrzliwość w jej słowach.

– Normalne pożegnanie. – Misty wzruszyła ramionami.

– Mówiłaś, że nie jest twoim chłopakiem.

– Ale mówiłam tak prawie dwa tygodnie temu. Wtedy nie był, teraz już jest.

Ewa zmrużonymi oczami przypatrywała się córce.

– Hmm... No dobrze... Czyli... To twój chłopak?

– No tak.

– Tylko wiesz... – Ewa sprawiała wrażenie, jakby starała się ubrać w delikatne słowa jakąś poważną sprawę. – Nie pozwalaj mu na zbyt wiele. Postaw wyraźne granice.

– Mamooo... – jęknęła Misty. – Nie martw się – dodała dosadnie.

– Nie chcę żebyś skończyła jak Beata – stwierdziła Ewa, mając na myśli swoją młodszą siostrę.

– Nie mam już siedemnastu lat – oznajmiła córka, czując jak jej wnętrze zaczyna bulgotać, niczym gotująca się woda.

– Ale wciąż jesteś nastolatką, a dziecko w nastoletnim wieku to nie jest dobry pomysł.

– Mówisz, jakbym właśnie powiedziała, że planuję zajść w ciążę.

– Można nie planować, a też zajść.

– Jezu! Z powietrza?! Mamo, przecież my nawet nie... Boże...

– Ja cię tylko ostrzegam, Milena. Bądź ostrożna, bo zapewne prędzej czy później dojdzie do tego między wami. I nawet jeśli teraz jest ci z nim cukierkowo, to później wszystko może się zmienić. Początki związku takie są, klapki na oczach i zero myślenia o konsekwencjach.

– Przestań zaraz przewidywać czarne scenariusze – mruknęła Misty.

– To nie są czarne scenariusze, tylko branie pod uwagę każdej opcji – skwitowała Ewa. – Masz jakieś zdjęcia znad tego morza?

Misty westchnęła głośno.

– No mam. Chcesz zobaczyć?

Ewa usiadła na kanapie i poklepała miejsce obok siebie.

– Pokazuj.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro