Rozdział 16
29 lipca 2017, sobota, godzina 7:24
Głośne trzaśnięcie drzwiami tak brutalnie wybudziło Misty ze snu, ze aż całe jej ciało drgnęło z przestrachem. Otworzyła oczy i spojrzała w stronę wejścia do pokoju, ale nikogo tam nie było. Przez moment pomyślała, ze może to tylko jej się śniło, ale już po chwili usłyszała odgłosy dochodzące z łazienki.
Po cichu wstała z łóżka i podeszła do uchylonych drzwi.
– Dalia? – zapytała szeptem, zaglądając do środka.
Przyjaciółka pochylała się nad toaletą, a jej ciałem wstrząsały torsje.
– Idź stąd, Misty... – wychrypiała.
Włosy miała nieco rozczochrane i niedbale związane gumką tuż nad karkiem, jakby robiła to w pośpiechu. Kolejna porcja zawartości jej żołądka wylądowała w toalecie.
– O, matko, ale się załatwiłaś – skrzywiła się Misty. – Ale przecież nie piliśmy tak dużo wczoraj.
– Ja jeszcze później piłam z Jackiem szampana.
– No to wszystko wyjaśnia... Chcesz się położyć? No bo Stachu śpi w twoim łóżku...
– Na razie to chce się w spokoju wyrzygać. Idź stąd.
– No, dobra – westchnęła Misty. – Jakbyś czegoś potrzebowała, to mnie wołaj.
Zamknąwszy za sobą drzwi od łazienki, wróciła do łóżka. Zamknęła oczy, ale nie mogła już zasnąć. W pokoju było duszno, a wpadające do środka promienie słońca uparcie przebijały się przez cienkie zasłony.
Obróciła się na lewy bok i przypatrywała się śpiącemu chłopakowi. Leżał na brzuchu, z jedną ręką pod poduszką i twarzą obróconą w stronę Misty. Miał rozczochrane włosy i lekko zarumienione policzki. Dziewczyna uśmiechnęła się mimowolnie na ten widok. Już wyciągała rękę, żeby go dotknąć, ale nagle trzasnęły drzwi łazienki, więc szybko ją cofnęła.
Dalia wtoczyła się do pokoju z miną męczennika i podeszła do swojego łóżka.
– Ej! – szarpnęła Stacha za ramię, żeby go obudzić. – Posuń się albo wstań, bo muszę się położyć – powiedziała z trudem.
– Dalia, zostaw go, chodź do mnie – odezwała się Misty, ale było już za późno, bo Stachu zdążył się przebudzić.
W pierwszym odruchu przesunął się, robiąc trochę miejsca, ale jak uświadomił sobie gdzie jest i co się dzieje natychmiast wstał. Dalia bez życia legła na łóżko i rozłożyła się na całej jego długości i szerokości. Stachu zgarnął swoje rzeczy.
– Do później, Misty – rzucił, wychodząc z pokoju.
Misty pożegnała go krótkim uśmiechem, po czym zwróciła się w stronę Dalii.
– Jak się czujesz?
– Chujowo... – odparła smętnie.
– A co robiliście?
Dalia obróciła twarz w stronę przyjaciółki, a jej usta wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu.
– No, kurwa, Misty... Graliśmy w Scrabble – powiedziała ironicznie. – Jeśli już chcesz wiedzieć, to był zajebisty seks – dodała i mimo złego samopoczucia uśmiechnęła się szeroko.
– Ekstra... – mruknęła Misty.
– Idę dalej spać. Obudź mnie jak będziecie szły na śniadanie, ale nie wcześniej niż o wpół do dziesiątej. Boże... Nadal kręci mi się w głowie...
Dalia obróciła się tyłem do Misty, a kilka minut później dało się słyszeć ciche pochrapywanie.
***
Później, godzina 9:45
Kiedy dziewczyny zeszły na śniadanie przy jednym ze stolików siedzieli Róża i Antek, więc zgarnęły talerze i trochę jedzenia, choć niewiele już zostało o tej porze, i dosiadły się do nich.
Dalia, ze zmarnowaną miną, ubrana w szlafroczek, jedynie popijała kawę z filiżanki. Na talerzyku przed nią leżała mała porcja jajecznicy z boczkiem i bułka, ale dziewczyna nie bardzo wyrażała chęci na jedzenie czegokolwiek.
– I jak tam po imprezce? – rzucił Antek. – Jak tak na ciebie patrzę, to chyba było grubo? – zwrócił się do Dalii.
– Grubo to się zrobiło po afterku z twoim bratem – mruknęła. – Więcej nie piję...
– Powiedziała Dalia po raz tysiąc osiemset trzydziesty drugi – skwitowała ironicznie Paula.
– Nie ma mowy! Nie namówicie mnie – zarzekała się Dalia.
– Przecież ciebie nie trzeba namawiać – dodała Misty.
Antek roześmiał się i pokręcił głową.
– Więcej nie piję to najczęściej powtarzane kłamstwo – stwierdził. – A tak z innej beczki... Jest opcja na ognisko dziś wieczorem. Co wy na to?
– Dobry pomysł – rzekła Paula. – Ale takie z pieczeniem kiełbasek? Tu gdzieś przy hotelu?
– Tak i tak – odparł Antek. – Na terenie hotelu jest miejsce na ognisko. Kawałek od skwerku, ale bliżej lasu jest palenisko i ławeczki, nie wiem czy widziałyście. Gadałem dzisiaj z Martą i powiedziała, że jeśli chcemy rozpalić ognisko, to nie ma problemu, możemy korzystać.
– Podjedziemy później do sklepu i kupimy jakieś kiełbasy i warzywa, więc jak chcecie coś konkretnego, to dajcie mi znać – powiedziała Róża.
– A o której to ognisko? – zapytała Dalia.
– No wieczorem, jak się już zacznie trochę ściemniać. Nie wiem... Ósma, dziewiąta... – zastanowił się Antek.
– Dobra, to może jakoś odżyję do wieczora.
Chwilę później Róża i Antek wstali od stolika, pożegnali się z dziewczynami, a wychodząc z kantyny minęli się z Jackiem.
Podszedł do szwedzkiego stołu i skomponował sobie śniadanie z tego, co jeszcze zostało, po czym dosiadł się do dziewczyn.
– Hej, laski. Wyglądasz na zajechaną, diablico.
– Za to ty wyglądasz, jakby w ogóle cię kac nie męczył.
– Nie jest tak źle – skwitował. – W przeciwieństwie do ciebie nie wypiłem prawie całej butelki szampana.
– Boże... Kurwa... – jęknęła Dalia. – Nie mogłeś mnie powstrzymać?
Jacek uniósł brwi, a na jego twarz wypłynął wyraz rozbawienia.
– Co jest? Masz problemy z pamięcią? Mówiłem, że chyba już masz dosyć, a ty na to „nie będziesz mnie ograniczał" – ostatnie słowa wypowiedział piskliwym głosem, naśladując Dalię.
Dziewczyna tylko prychnęła i pokręciła głową.
– W ogóle, to zostawiłam coś u ciebie. Mógłbyś mi oddać.
– Masz na myśli te podarte majtki?
– Podarte? – zdziwiła się. – A, dobra... – dodała, zaskakując po chwili.
– Boże, co tam się działo? – mruknęła Paula z rozbawieniem.
– Wyrzuciłem je, ale jak bardzo ci zależy, to mogę wygrzebać ze śmietnika – zaśmiał się Jacek.
– W ogóle bym się nie zdziwiła jakbyś sobie je zatrzymał jako fetysz – odparła Dalia.
– O, kurwa... Przejrzałaś mnie – ponownie się zaśmiał. – A tak na serio... Wpadasz dzisiaj wieczorkiem na drugą rundę?
– Dzisiaj wieczorkiem podobno robimy ognisko, tak Antek powiedział.
– Zajebiście, to wpadnij po ognisku. Albo jeszcze lepiej – przed.
– Na razie to ja chcę wrócić do łóżka i umrzeć w spokoju – westchnęła.
Sięgnęła po widelec i zaczęła dłubać w zimnej już jajecznicy.
***
Później, godzina 12:15
Dalia leżała w łóżku z kubkiem mocnej, słodkiej herbaty i żelowymi okładami pod oczami. Natomiast Misty i Paula szykowały się do wyjścia na plażę, żeby jeszcze skorzystać z ładnej pogody, bo jutro po śniadaniu mieli ruszać już w drogę powrotną do Poznania. Dalia zdecydowała, że odpuści sobie plażowanie i podrzemie trochę, żeby doprowadzić się do lepszego stanu na wieczór.
Gdy dziewczyny wyszły Dalia starała się zasnąć, jednak okazało się, że wcale nie jest senna. Pooglądała chwilę telewizję, ale nieco znudzona zdecydowała trochę się dotlenić, więc po zrobieniu sobie kolejnej herbaty wyszła z pokoju i skierowała się na taras.
Kiedy jednak stanęła za przeszklonymi drzwiami dostrzegła, że ktoś siedzi na jednym z leżaków. Wychyliła się bardziej, ale jedyne co mogła dojrzeć zza drzwi to białe trampki na męskich nogach.
Otworzyła drzwi i wyszła na taras.
– Hej, skarbie – rzuciła.
Stachu oderwał wzrok od książki, którą właśnie czytał i spojrzał na Dalię.
– Cześć – mruknął.
– Mogę się dosiąść? – Wskazała na drugi leżak.
– Jest wolny, więc jak chcesz to siadaj. – Stachu wzruszył ramionami i wrócił do czytania.
Dalia rozsiadła się obok i chwilę obserwowała go w milczeniu.
– Wiesz... W sumie dobrze się złożyło, że udało mi się złapać cię na osobności – powiedziała w końcu. – Chciałabym porozmawiać o tobie i o Misty.
Stachu wpatrywał się w otwartą książkę, kompletnie ignorując słowa Dalii.
– Misty zabroniła mi się wpieprzać, ale ja oszaleję, jak z tobą nie pogadam. Dlatego chciałabym się dowiedzieć w końcu co tu się odpierdala.
Stachu westchnął, zdjął okulary, których użył jako zakładki do książki i ponownie spojrzał na Dalię.
– O co ci chodzi?
– O to, że Misty jest w tobie zakochana. Nie powiedziała mi tego, ale ja to widzę. Ty na pewno też to widzisz, bo tylko głupi by nie zauważył. I w drugą stronę jest tak samo. Zabujałeś się w niej, prawda?
Odwrócił wzrok przed siebie, odchylił głowę na oparciu leżaka i westchnął głośno, ale nie odpowiedział.
– Zakładam, że brak zaprzeczenia oznacza „tak"? – zapytała Dalia.
– Nie chciałem tego... – rzekł cicho.
– Co?! Co ty pierdolisz teraz? Nie chciałeś tego? Jakbyś nie chciał, to nie angażowałbyś się w tę znajomość. Zresztą... Misty to kochane stworzenie. Co według ciebie jest z nią nie tak?
– Nic... Jest idealna. Nie chodzi o nią.
Dalia zastanowiła się chwilę.
– A o co chodzi? O ciebie?
Stachu nie odpowiedział, ale dostrzegła, że nerwowo wygina okładkę książki.
– Masz za sobą jakiś chujowy związek i dlatego boisz się spróbować ponownie? – podsunęła.
– Nie boję się. Po prostu nie wiem czy... chcę – odparł powoli, jakby z zamyśleniem.
– Oczywiście, że chcesz. I Misty też chce, wierz mi. Słuchaj, Stachu, ogarnij się i nie trzymaj jej w takiej niepewności. Ona naprawdę z niecierpliwością czeka aż w końcu ją pocałujesz. I sama nie zrobi tego pierwsza, bo to nieopierzony kurczak, więc inicjatywa spada na twoją stronę. Wiesz... Ja znam ją od dzieciństwa i to co się z nią teraz dzieje, to jakiś obłęd. Ona szaleje na twoim punkcie. Stachu, spróbuj. Nie rozczarujesz się, obiecuję ci to.
Siedzieli chwilę w milczeniu. Chłopak zdawał się pogrążony we własnych myślach, a Dalia powoli siorbała herbatę.
– Swoją drogą, co odwaliła twoja była, że masz taki uraz? – zapytała w końcu. – Czyżby klasyka gatunku? Zaczyna się na zet i kończy na a?
– Nie musisz tego wiedzieć i nie chcę o tym rozmawiać – odparł.
– Obstawiam, że tak, ale jak nie chcesz, to nie musisz mówić. A kiedy się rozstaliście?
– Na początku stycznia.
– I jeszcze to przetrawiasz? Minęło prawie siedem miesięcy – dziwiła się Dalia.
– Nie w tym roku, tylko w zeszłym – sprecyzował Stachu.
– Co?! Półtora roku temu?! I nadal cię to boli? O, kurwa... Naprawdę musiała złamać ci serce – zastanowiła się. – I co? Od tamtego czasu nie miałeś dziewczyny? Nie spotykałeś się z nikim?
– Nie.
– Totalnie nic? Seks też nie?
– Nie.
– Ja pierdolę... Tyle czasu w celibacie? – Dalia była wyraźnie zdumiona. – Nie wierzę, że nie trafiały ci się żadne okazje... Jesteś naprawdę atrakcyjny, więc zakładam, że nie narzekasz na brak powodzenia. Serio nie pojawiła się żadna laska na horyzoncie?
– Nie korzystam z przypadkowych okazji – odpowiedział.
– Wow... – podsumowała. – Ale za to teraz masz Misty, więc proszę, ogarnij się i nie męczcie się już w tym dziwnym zawieszeniu. Po moim uważnym, wręcz detektywistycznym obserwowaniu was przez ostatnie kilka dni, doszłam do wniosku, że naprawdę do siebie pasujecie. Mój szósty zmysł podpowiada mi, że będziecie ze sobą szczęśliwi. A poza tym, lepiej spróbować i żałować niż nie spróbować i żałować. I jeszcze mogę sprzedać ci jako ciekawostkę fakt, że Misty jest dziewicą.
– Nie ma to dla mnie żadnego znaczenia – odparł.
– Możesz gadać, że nie ma, ale ja wiem, że to duży plus – uśmiechnęła się Dalia. – Aha, tylko nie wygadaj się przed nią, że z tobą rozmawiałam, bo mi łeb ukręci. W każdym razie... rozważ to, co ci powiedziałam.
Spoglądała na Stacha dłuższą chwilę, jednak on unikał jej spojrzenia i znów wyginał okładkę książki. W końcu dźwignęła się z leżaka.
– No. To ja spadam do pokoju. Jeszcze mnie ten cholerny kac męczy, więc może się prześpię. Pewnie widzimy się później.
Minęła leżak, na którym siedział chłopak i przeszklonymi drzwiami wyszła na korytarz.
***
Później, godzina 20:21
Misty i Paula zmierzały w kierunku ogniska, które już płonęło w wyznaczonym miejscu. Na ten moment siedziała przy nim tylko Róża i na małym, turystycznym stoliczku rozkładała papierowe tacki i kroiła paprykę oraz cebulę na mniejsze kawałki.
– Hej, sama tu jesteś? – zapytała Misty, kiedy dziewczyny znalazły się tuż obok.
Zrobiło się już chłodno, ale od ognia buchało przyjemnym ciepłem.
– Antek poszedł do Marty po jakieś kijki, na których moglibyśmy upiec te kiełbasy. A gdzie zgubiłyście Dalię?
– Wiesz, że zanim ona się wyszykuje, to miną całe wieki – odparła Paula. – Jak wychodziłyśmy to sterczała pod prysznicem.
– Już jej lepiej?
– Stwierdziła, że tak. W sumie wyglądała już całkiem nieźle.
Dziewczyny rozsiadły się na drewnianych ławeczkach, a chwilę później wrócił Antek. Postanowili jednak z pieczeniem kiełbasek zaczekać na resztę. Tymczasem wdali się w rozmowę, popijając piwo lub colę. Niedługo później dołączył do nich Stachu i ku zadowoleniu Misty przyniósł ze sobą gitarę.
– Czemu nie powiedziałeś wcześniej, że wziąłeś gitarę? – zapytała na wpół oburzona, na wpół uradowana.
– Jakoś nie było okazji. – Wzruszył ramionami z uśmiechem.
– No to dzisiaj nadrobisz za te wszystkie stracone dni – mruknęła.
Jeszcze przed dziewiątą, nie czekając już na spóźniających się Dalię i Jacka, postanowili zacząć piec kiełbaski i warzywa. Wkrótce ściemniło się na tyle, że ognisko stało się głównym źródłem światła. Akurat wszystkie kiełbasy były już gotowe do jedzenia, kiedy pojawili się spóźnialscy. Oboje byli w wyjątkowo dobrych humorach, a po Dalii już absolutnie nie było widać złego samopoczucia z rana.
– Co tak długo? – zapytała ją Paula. – Nie mogliście trafić?
– Nie chciało nam się wychodzić z łóżka, ale w końcu zgłodnieliśmy, więc przyszliśmy się nażreć – zaśmiała się Dalia, siadając obok.
Jacek wcisnął się na ławeczkę pomiędzy dziewczyny i obie objął ramionami.
– Ta niewyżyta diablica kiedyś mnie zajedzie na śmierć.
– Chyba ty! – prychnęła Dalia.
– Okej, niepotrzebnie pytałam. Zapomnijcie – mruknęła Paula.
W bardzo krótkim czasie prawie cała kolacja została skonsumowana. Misty siedziała sama na jednej z ławeczek i popijając piwo świdrowała spojrzeniem Stacha, który siedział na drugiej ławeczce, po jej prawej stronie. Chyba wyczuł jej spojrzenie, bo zerknął na nią, na co uśmiechnęła się i bez słowa ruchem głowy wskazała na opartą obok gitarę.
Stachu uśmiechnął się i sięgnął po instrument.
– Co zagrać? – zapytał dziewczynę.
– Może zaczniesz od „Stand by me"? – podsunęła.
Od razu uderzył w struny, a po chwili jego przyjemny śpiew otulił Misty i wprawił w błogi nastrój. Przymknęła oczy i z rozkoszą wsłuchiwała się w dźwięki, a żar ogniska sprawiał, że zarumieniły jej się policzki. Możliwe też, że ogień nie miał z tym nic wspólnego.
Piosenka jednak szybko się skończyła, a Misty czuła niedosyt.
– Jakieś inne życzenia? – zapytał Stachu, znowu patrząc na dziewczynę.
Ona jednak długo się zastanawiała, więc Jacek skorzystał z okazji i zanucił piosenkę.
– Mówią o mnie w mieście co z niego za tyyyyp!
– Błagam, nie śpiewaj – skrzywiła się Dalia.
– Zagraj to – rzucił Jacek do brata, a Stachu ponownie uderzył w struny.
Misty zaczęła kołysać się w rytm muzyki i z fascynacją wpatrywała się w chłopaka. On tym razem patrzył w ognisko, a odbicia płomieni tańczyły w jego ciemnych oczach.
– Ej, a jest taki kawałek... – odezwała się Dalia, jak tylko muzyka ucichła. – Tylko nie pamiętam tytułu, ale to leci jakoś tak – uniosła w górę palec i zmrużyła oczy, jakby próbowała przypomnieć sobie słowa. – O, mam! Być taaaam, zawsze tam gdzie tyyy... Znasz to?
– Znam – odparł i od razu zaczął grać.
– Co jest? Znasz wszystko co ci się podsunie? – zapytała zdziwiona.
On jednak już nie odpowiedział, tylko skupił się na graniu, a po chwili popłynęły słowa piosenki.
Misty podciągnęła nogi i oparła stopy o ławeczkę, a rękami objęła swoje kolana. Miała na sobie bluzę, a od ognia było ciepło, a mimo to, czuła jak jej ręce pokrywają się gęsią skórką i to bynajmniej nie od zimna.
– Dobrze ci wychodzą takie romantyczne piosenki – stwierdziła Dalia.
Zerknęła na Misty i dostrzegła, że przyjaciółka znowu wpatruje się w chłopaka jak zahipnotyzowana, możliwe, że nawet bardziej, niż gdy podglądała go zza firanki kilka dni temu.
– Kontynuuj w tym klimacie – rzuciła znów Dalia do Stacha.
Zastanowił się chwilę nad kolejnym utworem i znowu zaczął grać.
– Gdy nie bawi cię już świat zabawek mechanicznych, kiedy dręczy cię ból niefizyczny...
Misty czuła jak każdy dźwięk, niczym delikatny ciepły podmuch dotyka jej uszu i pod postacią niewidzialnej mgiełki przedostaje się w głąb czaszki, doprowadzając mózg do ekstazy nie tylko swoim brzmieniem, ale też przekazem. Doszła do wniosku, że mogłaby tak siedzieć na tej niewygodnej ławce do rana i po prostu słuchać.
Stachu skończył śpiewać piosenkę, jednak wciąż głaskał struny, powołując do życia cichą melodię o balladowym zabarwieniu. Zaczął przyglądać się Misty i trwało to na tyle długo, że tym razem poczuła, jak robi jej się nieznośnie gorąco. Spuściła wzrok i zaczęła bawić się sznurówką od trampka.
– Misty... – odezwał się nagle, na co podniosła wzrok. – Ta piosenka jest z dedykacją dla ciebie.
Uśmiechnęła się nieśmiało, a on grał, nie odrywając od niej swojego spojrzenia i po chwili wybrzmiały słowa piosenki.
– Wise men say, only fools rush in, but I can't help falling in love with you...
Jak tylko Misty usłyszała pierwsze słowa miała wrażenie, jakby serce zatrzymało jej się na kilka sekund, po czym obudziło się nagle i zaczęło pompować krew z taką mocą, że niemalże rozrywała żyły. Było jej na zmianę zimno i gorąco, palce niespokojnie szarpały rękaw bluzy i kompletnie nieświadomie przygryzała dolną wargę. Wpatrywała się w Stacha szeroko otwartymi oczami, które błyszczały od nagromadzonych w jej ciele emocji.
Gdy skończył śpiewać przez kilka długich sekund panowała absolutna cisza, przerywana jedynie cykaniem ukrytych w trawie świerszczy.
– Dobra, to my chyba będziemy się zawijać – stwierdził Antek, wstał z ławeczki i złapał Różę za rękę, na co ona również wstała.
Spojrzał wymownie na Jacka, dając mu bez słów znać, że też powinien się ruszyć i zabrać dziewczyny.
– No, to my też spadamy, nie? – załapał aluzję i wstał, ciągnąc za ręce Dalię i Paulę.
Paulina wstała od razu, rozumiejąc, że powinni zostawić teraz tę dwójkę samych, ale Dalia kompletnie nie zwróciła uwagi na słowa Jacka, bo wpatrywała się to w Misty, to w Stacha i czekała na dalszy rozwój wydarzeń, jakby właśnie oglądała rozgrywający się na żywo spektakl.
– No dalej, diablico, chodź.
Jacek delikatnie szarpnął jej rękę i dopiero to odwróciło jej uwagę.
– Jezu... Nareszcie... – szepnęła podekscytowana.
– Idziemy. Pamiętajcie potem zgasić ogień – rzekł Jacek do Stacha i Misty, ale nie był pewien czy w ogóle go usłyszeli.
Dopiero po dłuższej chwili Misty rozejrzała się dookoła i zdała sobie sprawę, że zostali sami.
Stachu oparł gitarę o ławkę, a sam wstał, zrobił krok w stronę dziewczyny i wyciągnął do niej rękę. Ujęła jego dłoń i wstała.
– To było... – powiedziała zachrypniętym głosem, po czym odchrząknęła. – To... Ja... Nie wiem co powiedzieć – wyszeptała z uniesioną głową, wpatrując się w jego oczy.
Stali bardzo blisko siebie. Stachu puścił jej rękę i ujął jej twarz w obie dłonie. Przesunął kciukiem po jej ustach i pochylił się na tyle, że ich czoła się zetknęły. Misty zmrużyła oczy i znów poczuła ciężkie napięcie w dole brzucha.
– To nic nie mów – odpowiedział szeptem.
Moment później poczuła na swoich ustach jego miękkie i ciepłe wargi. W pierwszej sekundzie ten dotyk był bardzo delikatny, ledwo wyczuwalny, by po chwili stał się wyraźny i zdecydowany. Misty rozchyliła usta, pozwalając Stachowi pogłębić pocałunek, a gdy ich języki się zetknęły, poczuła jak stado motyli w jej brzuchu zrywa się do chaotycznego lotu, niczym spłoszone przez kłusownika.
Mimowolnie uniosła ręce i objęła chłopaka w pasie, a on przesunął swoje z jej twarzy na ramiona, a następnie na plecy i przycisnął ją do siebie jeszcze mocniej. Trwali w uścisku i pocałunku, chłonąc tę chwilę i ciesząc się błogim doznaniem.
Misty całkowicie straciła poczucie czasu. Nie była pewna czy minęło raptem kilka sekund, czy może stali tak od godziny. Nie poczuła nawet, że zerwał się silniejszy wiatr i bezlitośnie smagał jej nagie łydki. Wystarczająco rozgrzewała ją płynąca w żyłach krew przepełniona adrenaliną, czy dopaminą i to, że była teraz w ramionach tego chłopaka, który właśnie stał się najistotniejszym elementem jej świata.
– Kocham cię – szepnął Stachu, kiedy wreszcie zdołali przerwać pocałunek.
Patrzyła w jego twarz i widziała na niej kalejdoskop emocji od radości, przez pragnienie aż po nadzieję.
– Ja... Ja chyba... Ja też cię kocham – odparła, a jak tylko usłyszała wypowiedziane przez siebie zdanie coś ścisnęło ją w klatce piersiowej.
Wyraźnie uśmiechnął się na te słowa i przytulił ją do siebie, a ona oparła policzek o jego klatkę piersiową i po chwili poczuła, jak gładzi ją po włosach.
– Boże... Jestem taka szczęśliwa w tej chwili... – westchnęła Misty i ciaśniej objęła chłopaka.
Stachu odsunął ją od siebie delikatnie i znów ujął jej twarz.
– Ja... też... bardzo... – mówił pomiędzy składanymi na jej ustach pocałunkami.
Złapał obie jej dłonie, przyciągnął do swojej twarzy i zaczął całować jej palce.
– Nie wiem czemu tak się stało, co do tego doprowadziło, że mieliśmy szansę na siebie wpaść, ale... jesteś teraz najważniejszym elementem mojego świata – powiedział Stachu.
– A ty mojego – odparła cicho, zalana falą absolutnego wzruszenia, bo myślała o nim dokładnie w ten sam sposób.
Stali tak chwilę w milczeniu, patrząc na siebie w taki sposób, jakby próbowali sczytywać z siebie te wszystkie emocje, które się z nich wylewały.
– Wracamy powoli? – zapytał w końcu Stachu.
Misty przytaknęła, więc zasypali dogasające ognisko. Chłopak w jedną rękę wziął gitarę, a drugą ujął dłoń dziewczyny i ruszyli w stronę wejścia do hotelu. Jadąc windą wtuliła się w niego i czuła jak serce łomocze jej, jakby na to piętro sprintem wbiegała po schodach.
– Dobranoc – powiedział Stachu, kiedy stali pod drzwiami pokoju Misty.
– Dobra... – nie zdążyła dokończyć, bo zamknął jej usta pocałunkiem, bardzo słodkim, bardzo długim i bardzo namiętnym.
Jak tylko Misty weszła do pokoju i zatrzasnęła za sobą drzwi, Dalia i Paula momentalnie przerwały rozmowę i spojrzały w jej kierunku.
– O mój Boże! Misty! – zawołała Dalia, takim tonem jakby zobaczyła ducha. – Co ci się stało? Wyglądasz jakby cię coś opętało! – zaśmiała się.
Dziewczyna spojrzała w lustro wiszące na ścianie zaraz za wejściem. Zobaczyła w nim swoje odbicie, które wyglądało niby tak samo, a jednak całkowicie inaczej niż zwykle. Przyglądała się sobie tak, jakby obserwowała jakąś obcą osobę. Szeroko otwarte oczy jej błyszczały, policzki przybrały malinowy odcień, usta były nabrzmiałe, a włosy w całkowitym nieładzie.
Misty odwróciła wzrok od swojego odbicia i spojrzała na dziewczyny.
– Słuchajcie! – rzuciła z ożywieniem. – On mnie kocha.
– No wiemy – odparły obie i zaśmiały się.
– Ale ja jego też – dodała i położyła dłoń w okolicy swojego serca.
– Skarbie, no przecież to też wiemy – rzekła z rozbawieniem Dalia. – O, matko, ale jesteś w pokręconym stanie. Nie wiem co twój mózg teraz wydziela, ale też bym trochę chciała – dodała i zaśmiała się.
– I co robiliście jak już poszliśmy? – zapytała Paula.
Misty wciąż stała na środku pokoju, ale zanim odpowiedziała usiadła na swoim łóżku.
– Całowaliśmy się – odparła z ekscytacją.
– Jezu! Nareszcie! Hura! – Dalia wyrzuciła ręce w górę w wyrażającym triumf geście. – I jak było?
– Cudownie – odpowiedziała i uśmiechnęła się od ucha do ucha.
Położyła się na całej długości łóżka i rozmarzonym wzrokiem wpatrywała się w sufit.
– Ja chyba dzisiaj nie zasnę – stwierdziła.
– Po takim kopie tych wszystkich hormonów szczęścia to nic dziwnego – uśmiechnęła się Paula.
Nagle Misty poderwała się do pozycji siedzącej i spojrzała na przyjaciółki niemalże z obłędem w oczach.
– Rozumiecie, że to nigdy by się nie wydarzyło, gdybyśmy nie poszły na wagary?!
– O! Widzicie?! A wy nie chciałyście! I czyja to zasługa? No czyja? Cioci Dalci! – śmiała się Dalia.
– Gdybym nie wracała do domu wcześniej, nie spotkałabym Antka, a jakbym nie poznała Antka, to też nie poznałabym Stacha.
– No. I jakbyś nie zawaliła chemii, to nie spotykałabyś się z nim – zauważyła Paula.
– No tak! – wykrzyknęła Dalia. – Bo przecież połączyła was chemia! Dosłownie i w przenośni!
Misty westchnęła i znów rzuciła się na poduszkę.
– Mmm... – mruknęła i zamknęła oczy. – Nigdy w życiu nie czułam się lepiej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro