die Familie des Chris ; Teil eins
Kolejny piekny poranek w objęciach Chrisa... A-ah? Was ist los? NIE MA CHRISA.
Przecież wczoraj kładliśmy się spać razem... Szybko pozbierałam myśli czy może powszechne die Nutte, które ostatnio spotykałam nie miałyby chrapki na mojego Chrisiunia. Ta dziewczyna, która stwierdziła, że mam ją nazywać komunistką była trochę dziwna, ale nie... Raczej nie zabrałaby Chrisa. Może Samara? Porwała go i chce zrobić z jego pięknych, wspaniałych włosów lalke voodoo...
Usiadłam na skraju łóżka i schowałam twarz w dłoniach zaczynając płakać, aż nagle do pokoju weszła ta kleine Hexe najbardziej scheissowata osobistość jaką kiedykolwiek poznałam.
– Angelika. – odezwałam się, a ona oparła się o framugę drzwi patrząc na mnie z jakimś dziwnym i niepokojącym uśmieszkiem.
– No co? – ten jej uśmiech nie schodził jej z twarzy – Co wiesz na temat rodziny Chrisa? – spojrzała na mnie lekceważąco, a ja poczułam skurcz w żołądku.
– Na pewno to, że nie powinnaś do niej należeć. – Odezwałam się do tej durnej Hexe i wstałam wyciągając przemówienie Hitlera z kieszeni, zaczynając czytać: Unsere Stärke ist unsere Schnelligkeit und unsere Brutalität. Dschingis Khan hat Millionen Frauen und Kinder in den Tod gejagt, bewußt und* -
*dop. od autora - jest to cytat z prawdziwego przemówienie Hitlera (cytatu armeńskiego) i to znaczy "Naszą siłą jest nasza szybkość i brutalność. Dżyngis Chan rzucił miliony kobiet i dzieci na rzeź z premedytacją i (...)"
– Uspokój się. – Ta ruda Hexe przerwała mi i podeszła do mnie otwierając okno. – Masz wybór albo wypierdalasz teraz oknem albo – na jej piegowatej twarzy zagościł przebiegły uśmieszek, a sama się roześmiała i wyszła z pokoju.
Ta sytuacja rozwścieczyła mnie tak bardzo, że aż musiałam spalić 5 żydów w mojej świeżo zainstalowanej aplikacji Symulator Holokaustu 2.0. Jako, że jeszcze byłam w piżamie postanowiłam się w coś ubrać, aż nagle drzwi od mojego pokoju znowu się otworzyły, ale tym razem stał w nich zziajany Chris. Mein Gott, jaki on słodki jak się spoci.
Rzuciłam się mu na szyje całucując go po oblanej potem seksi szyjce mmmm.
– Jessica, słuchaj... – sapał jak mówił, ciekawe czy robi to tak samo podczas hehe 😏 wiadomo czego – Jessica. – był poważny, złapał mnie za ramiona i spojrzał w oczy.
Patrzyłam mu w oczy, trochę się zaczęłam martwić w końcu czemu niby on taki zmęczony jest??? A może on właśnie został naruszony... NEIN! Nawet nie chciałam myśleć w ten sposób.
– Jessica. Nie zamyślaj się teraz, proszę – potrząsnął mną trochę mmmm przez chwilę poczułam się jak jeden z jego milkshake'ów – Słuchaj... Bo jest taka sprawa, że... – Zestresował się chyba i coś trudno mu było powiedzieć.
– Chris... – zaczesałam jego schöne Haare za ucho i uśmiechnęłam się pokrzepiająco – Spokojnie, meine Liebe, mów co ci na serduszku leży.
Chris uśmiechnął się do mnie i wziął głęboki wdech, chyba dodałam mu odwagi.
– A więc chodzi o to, że dzisiaj przyjeżdżają moi rodzice... I oni nie wiedzą o tobie, a w mojej rodzinie są trochę dziwne... tradycje. Dlatego nie chciałbym cię narażać, mogłabyś dla mnie się schować czy sobie dzisiaj gdzieś pójść?
Zmarszczyłam brwi. Bardzo nie podobało mi się to, zwłaszcza że ruda Hexe już wcześniej zdążyła mnie wkurwić na ten temat.
– Co to ma znaczyć, CHRIS???!!! – skrzyżowałam ręce pod moimi piersiami (rozmiar B) i spojrzałam na niego bardzo niezadowolona.
– Bo widzisz Jessi, jakby ci to wytłumaczyć... – mój chłopak nadal trzymał ręce na moich ramionach – Ukrywam się pod nazwiskiem Boybad już od pewnego czasu i uciekam przed rodzicami, ale wygląda na to, że musieli jakoś odkryć moją kryjówkę...
– Pewnie twoja ruda głupia siostra im jakoś powiedziała. – Burknęłam pod nosem.
– Nie czas teraz na spiny o moją kochaną siostrzyczkę, Jessi. Chodzi mi o to, że... – Chris nie zdołał dokończyć bo rozległ się dzwonek do bram domu/pałacu Chrisa (i mojego).
– Jessica, prosze schowaj się oni są popierdoleni! – Patrzył mi błagalnie w oczy, ale ja tu czułam jakiś spisek.
– Ich gebe keinen Fick darauf. To twoja rodzina, więc i moi przyszli teściowie. Nie będę się chować, Chris.
Blondyn westchnął żałośnie. Szczerze, źle mi się na serduszku zrobiło, że tak się przeze mnie poczuł... Ale ja naprawdę byłam zdenerwowana. Czemu niby nie chce przedstawić mi swoich własnych rodziców??!??!
Na dole rozległo się otwieranie drzwi i pisk durnowatej Angelici: "RODZICE!!!"
– Dobra, Jessi. Skoro, aż tak się upierasz to ubierz się w to i nie wychodź z pokoju dopóki po ciebie nie przyjdę, dobrze? – To mówiąc wyciągnął z mojej szafy sukienkę, której tam wcześniej nie widziałam i wybiegł z pokoju.
– Dobrze... – odpowiedziałam mu, ale nie bylam pewna czy mnie słyszał.
Ta sukienka wyglądała tak:
Trochę stara, ale ok, robie to dla Chrisa. Ubrałam się w to i zrobiłam sobie nawet makeup taki, że naokoło miałam przyciemnione oczy i wypudrowałam twarz, moje długie blond włosy uczesałam, żeby nie były w chaosie, więc zdecydowałam się na warkocza. Założyłam też pończoszki hihi może Chrisiunio będzie chciał się potem pobawić~
Drzwi od mojego pokoju otworzyły się. Siedziałam akurat obok okna, w pozycji godnej jakiejś loszki z obraza Da Vinciego.
Zaś w drzwiach ukazał się Chris, mała Hexe i dwóch dorosłych mężczyzn.
– Jessica, poznaj moich ojców. – odparł Chris.
//////////////////////////////////////
Siemka kochani, rozdział będzie podzielony na 2 części, żeby was nie zanudzić za długą prozą uwu
W następnym rozdziale dowiecie się jakie tradycje ma rodzina Chrisa hihihi
A w mediach piosenka Rammsteina ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro