Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Das Treffen mit Jessica

Hej, jestem Jessica, mam 17 lat, blond włosy, niebieskie oczy i fajne usta, jestem normalną nastolatką z poglądami nazistycznymi. Dzisiaj ubrałam się w to:

Oraz trampki w barwach III Rzeszy. Było mi wesoło, bo wczoraj dostałam wiadomość, że dostałam się do mojej wymarzonej zawodówki, w której kształcić się będę na polityka, albo dyktatora, bo jeszcze nie wybrałam sobie profilu klasy. Jak skończę kształcić się na wybitnego kłamc... Znaczy na wybitnego prezydenta to myślę o tym, że dobrze się będę czuć w Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu, a mam nadzieję, że się tam dostanę bo mimo, że nie będę mieć matury to chociaż dobry zawód.

- Jessica, Jessica. - zawołała mnie mama z dołu, bo mieszkamy w jednorodzinnym domku z wieloma schodami i windą - Choć no już na ten obiad.

No tak, bo ja wstałam dzisiaj tak około 23:59 i fajnie byłoby coś zjeść. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam rzecz straszną, było już dwie po północy a to znaczyło, że wczorajszy obiad się zmarnował... Ale zgłodniałam przez ten jedniodniowy odwyk...

- JESSICA!!! - wydarł się wkurwiony golem aka moja mama.

- Heil Hitler! Ich laufe*! - zawołałam i zjechałam windą na dół.

*laufe - biegnę

- Witaj dziecko drogie, w coś Ty znów się ubrała? - mama przefiltrowała mnie wzrokiem od góry do dołu, a jej wydawałoby się najeżone zwykle włosy, najeżyły się jeszcze bardziej - Czy Ty zdajesz sobie sprawę, że te barwy do nas nie należą, słonko? - widziałam w jej oczach ten przebłysk szaleństwa.

- Tylko czarnego nie ma we fladze Polski - wzruszyłam ramionami i widząc cóż mamy na obiad, krzyknęłam - Was für’n Scheiß!?

- AAAA - dźwięczny pisk mojej matki - NIE ZBLIŻAJ SIĘ DO MNIE Z TYM JĘZYKIEM, TY PŁODZIE GAZOWY! - klęknęła nagle i jakby w histerii zaczęła krzyczeć.

Wzruszyłam tylko ramionami, trzeba czasem pokazać kto rządzi w domu, i że jestem badgerl. Wyciągnęłam szparagi z lodówki i zaczęłam jeść na surowo usmarowane majonezem. Przepyszna potrawa, polecam każdemu. Mama gdy zobaczyła co jem zaczęła się telepać na podłodze dostając nagle jakieś zaawansowane stadium parkinsona. Wzdychnęłam tylko i przykryłam ją olbrzymią. polską flagą, którą zwykła trzymać na ścianie w kuchni.

- Pa, momo! Yyy, mamo! Tak, pa mamo! - krzyknęłam do niej i wyszłam z domu z torbą sportową, która miała swastykę.

Zamówiłam sobie konia na podwózkę, bo nawet jeśli to XXI wiek 1 połowa naszej ery, to jakoś samochody są dla mnie za mało prestiżowym środkiem transportu, wolę zamówić konia bo taniej wychodzi i nie stoi się w korkach, bo wybiera lepszą trasę. Tym razem przyjechał taki koń:

Wsiadłam na niego i mój przewodnik Kameleon poprowadził mnie do celu.

Podziękowałam mu gdy się już roztaliśmy i nie wiem czy to słyszał.

Podeszłam bliżej mojej nowej szkoły. Wydawała być się ogromna! Biała ze złotymi elementami na zewnątrz, wyglądała trochę jak pałac. Naokoło widziałam piękny płot kolczasty z drutem pod napięciem. Od razu skojarzyło mi się to z getto. Podeszłam więc sprawdzić ile trzymają tam żydów, lecz nikogo nie zauważyłam. Może mieli porę kąpieli.

Chciałam wejść do szkoły, ale okazało się, że drzwi są zamknięte. "Przecież jeszcze sierpień, scheiße" - pomyślałam. Wróciłam więc na piechtę do domu i patrze a tam moja mama owinięta w suknie z flag polskich, z godłem na głowie składała właśnie jakiegoś ptaka, (pewnie gołębia przemalowanego na czarno) w ofierze.

- I WY I JA! DZIĘKUJĘ WAM, DZIĘKUJĘ! I WY I JA JESTEŚMY TYM KRAJEM, TWORZYMY NASZĄ NIESKAZITELNĄ RZECZ POSPOLITĄ POLSKĄ! DZIĘKI WAM, ŻYJEMY TU TERAZ. PRZYJMIJCIE TO NAZISTYCZNE PTASZYSKO DO RĄK WŁASNYCH I POTORTURUJCIE JAK NALEŻY! - to mówiąc, a raczej drąc się tak, żeby ją i w USA usłyszeli wbiła ptakowi nóż w pierś, a ten nóż był oczywiście biało - czerwony, a nawet klingę miał taką.

Stwierdziłam, że wytrzymam te kilka dni przed szkołą. Wyszłam z domu i wyruszyłam w podróż na nowo. Gdy doszłam do miasta, w którym znajduje się moja nowa szkoła, było już bardzo ciemno, musiało być po dwudziestej drugiej... Niespodziewanie ktoś skoczył mi na głowę, a ja się przewróciłam.

- Scheiße! - krzyknęłam, ale podniosłam się dzielnie i spojrzałam z góry na postać pode mną.

- Lubisz jazz? - postać, która na mnie spadła podniosła się, a ja ujrzałam, iż jest to chłopak, któremu sięgam do brody - Spadłem ci na głowę, bo jestem twoją spadającą gwiazdką.

- Zieh Leine! - odpowiedziałam mu i dałam po twarzy, nie lubię gdy ktoś spada mi na głowę.

Poszłam przenocować do zoo w jaskini niedźwiedzia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro