Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Kiedy do pokoju dziennego Hyunjina weszła służąca z wiadomością od królowej, królewicz nie mógł powstrzymać uśmiechu, który niemal automatycznie pojawił się na jego ustach.

Potrzebował jedynie sekundy, by porzucić ledwo rozpoczęty rysunek, rozkazać Ophelii przynieść mu płaszcz i powiedzieć Jeonginowi, że za chwilę będą wychodzić. To zadziwiające, jak szybko pragnął znaleźć się na zewnątrz.

Jednak nikogo, kto znał rodzinę królewską bliżej, nie dziwiło zachowanie dziewiętnastolatka. Podczas gdy pierwszy książę był bliżej z królem, Hyunjin miał lepszy kontakt z królową. Zawsze śmieszyło go to, jak idealnie się złożyło, ponieważ nikomu taki podział nie przeszkadzał i wszyscy byli z niego zadowoleni.

Tylko zasady dotyczące prowadzenia się z godnością powstrzymywały go od pobiegnięcia do matki. Nie chciał tracić nawet sekundy, którą mógłby z nią spędzić. I może mogło się wydawać, że królewicz był trochę za bardzo przywiązany do matki. Ale to w żadnym wypadku nie sprawiało, iż był słabszy czy zbyt wrażliwy, co z góry zakładały osoby, które dowiedziały się o ich bliskiej relacji. Oczywiście, młodszy różnił się od swojego brata, który kochał miecze i sztylety tak, jak Hyunjin kochał pędzle i farby. Jednak obaj byli dobrymi książętami, jeśli chodziło o ich predyspozycje — zarówno fizyczne, jak i psychiczne — do tronu.

Królowa była dla swojego młodszego syna nie tylko rodzicielką, ale także przyjaciółką. To jej wyjawiał swoje sekrety, to z nią dzielił się swoimi zmartwieniami. Była, kiedy jej potrzebował i kiedy nie było przy nim nikogo innego.

Od zawsze był jej za to wdzięczny. Życie królewskiego syna mogło wydawać się łatwe i przyjemne, jednak rzeczywistość różniła się od wszelkich wyobrażeń osób trzecich. Z tego też powodu trudno było znaleźć poza członkami jego własnej rodziny kogoś, kto zrozumiałby problemy dziewiętnastolatka.

Dlatego też gdy służąca powiedziała, że królowa zaprasza go na spacer, poczuł się, jakby był w siódmym niebie. Potrzebował oderwania się od tego wszystkiego, a rozmowa z matką była idealną możliwością, by to zrobić.

Kto wie, może nawet poprosi ją o radę? Może pomoże mu uzyskać odpowiedzi, których nie potrafił odnaleźć sam?

— Hyunjin. — Kobieta przywitała swojego syna z delikatnym uśmiechem.

Odpowiedział matce tym samym gestem, po czym zaoferował jej swoje ramię. Ta wzięła go pod rękę, gładząc materiał jego płaszczu kciukiem z charakterystyczną dla jej ruchów łagodnością.

Książę spojrzał na nią z góry, podziwiając urodę kobiety. Cóż, lubił patrzeć na pięknych ludzi, a jego matka wpasowywała się idealnie w definicję. Gdyby ktoś ich minął, na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że książę spaceruje ze swoją siostrą. Królowa wciąż wyglądała bardzo młodo, jakby była przynajmniej dekadę młodsza. Potęgował to także fakt, że król był nie tylko starszy od niej o kilka lat, ale także jego twarz zdobiły już ślady stresujących lat młodości.

Kruczoczarne włosy miała upięte do góry i ozdobione klejnotami. Czerwona suknia i jej złote detale pięknie podkreślały kolor oczu królowej, które w świetle słońca wydawały się błyszczeć. Wyglądała oszałamiająco — Hyunjin nie był w stanie znaleźć innego określenia, zbyt zafascynowany pięknem kobiety.

To właśnie po niej książę odziedziczył urodę. Delikatność rysów, pełne usta, czarujący uśmiech. Sam wyglądał, jakby został stworzony przez bogów. Wielu poddanych uznawało go za najpiękniejszą osobę w całym Królestwie Wschodnim.

— Czemu tak szybko uciekłeś na balkon podczas balu? — zapytała królowa. — Sądziłam, że będzie ci się podobać.

Z ust dziewiętnastolatka wydostał się niezręczny śmiech. Miał nadzieję, że nie zauważyła jego zniknięcia... ale zawsze zauważała.

— Po prostu nie lubię takich tłumów i skorzystałem z okazji, że nie byłem gwiazdą wieczoru — wyjaśnił szybko, starając się zabrzmieć wiarygodnie. W końcu to była część prawdy, więc... nie powinna wyczuć, że był jeszcze jakiś powód, prawda?

— Dlaczego mam wrażenie, że czegoś mi nie mówisz, hm? — Patrzyła na niego, analizując każdą zmianę emocji na jego twarzy. Czuła, że chłopak coś przed nią ukrywa. — Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć? Jeśli coś cię trapi...

— Wiem, mamo — powiedział z delikatnym uśmiechem. — Ale nie jestem pewien, czy jestem gotowy na tę rozmowę.

— W porządku. — Poklepała go po ramieniu, by dodać mu otuchy.

Milczeli przez chwilę, idąc spokojnie po ogrodzie. Strażnicy szli kilka kroków za nimi, dzięki czemu nie słyszeli ich wcześniejszej rozmowy. Hyunjin był wdzięczny królowej, że zawsze starała się, by mogli prowadzić konwersacje prywatnie, bez podsłuchujących. Tym razem jednak miał ochotę jej za to podziękować, ponieważ jednym z idących za nimi ludzi był Jeongin. A księciu zależało na tym, by chłopak niczego nie usłyszał.

Przygryzł wargę, wahając się. Nie był pewien, czy zadawanie tego pytania to dobry pomysł, ale... chyba zaczynał robić się zdesperowany.

— Mamo? — odezwał się w końcu, skupiając wzrok na krajobrazie przed nimi.

— Hm?

— Czy... kiedy zostałaś narzeczoną ojca, było ci ciężko z tym faktem? — spytał niepewnie. — Jak się z tym wszystkim czułaś?

Kobieta przez chwilę nie odpowiadała.

— A więc jednak faktycznie chodziło o zaręczyny twojego brata — mruknęła w zamyśleniu. — Czułam się dziwnie. Z jednej strony byłam podekscytowana, ponieważ słyszałam wiele pozytywnych komentarzy na temat króla, który walczył dzielnie na wojnie przez siedem lat po swojej koronacji i uratował Królestwo Wschodnie od zguby. Z drugiej zaś... — przerwała, odwracając głowę w stronę swojego syna. — To był obcy człowiek i małżeństwo z powodów politycznych. Nie z miłości.

Dziewiętnastolatek przytaknął bez słowa.

— Domyślam się, że martwi cię, co stanie się z tobą. Jakie plany będzie miał król względem ciebie, skoro pierwszy książę ożeni się za pół roku — mówiła spokojnym głosem, nie przestając głaskać królewicza po ramieniu. — Rozumiem twoje obawy, Hyunjin. Wiem, jak stresujące są aranżowane małżeństwa, w szczególności na początku. Ale naprawdę nie ma zbyt wielu możliwości, by to zmienić.

— Co byś zrobiła, gdybym... — zaczął z trudem, czując, jak słowa ledwo opuszczają jego usta. — Gdybym był już w kimś zakochany?

— Wtedy starałabym się zrobić wszystko, byś mógł ożenić się z tą osobą — powiedziała z determinacją, przez co na twarzy dziewiętnastolatka pojawił się słaby uśmiech.

— A gdybym... był zakochany w mężczyźnie? — wyszeptał niemal niesłyszalnie, jakby obawiał się, co się stanie, kiedy wypowie to pytanie głośniej.

Poczuł, jak matka przytula się do jego ramienia.

— To komplikuje sprawę — odpowiedziała cicho. — Przykro mi, że musisz coś takiego przeżywać.

Książę zatrzymał się gwałtownie.

— Nie powiedziałem, że tak jest-

— Znam cię zbyt dobrze, Hyunjin. Wiem, kiedy mówisz coś szczerze — wytłumaczyła, patrząc na niego łagodnym wzrokiem. — I boli mnie serce, gdy myślę, jak bardzo musisz teraz cierpieć.

Poczuł, że łzy napływają mu do oczu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro