Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 43

a/n; za tydzień koniec~

***

Hyunjin westchnął ciężko, opadając na pościel.

Był wykończony. Nigdy wcześniej nie podejrzewał, że bycie głową państwa lub — jak było w jego przypadku — wypełnianie jej obowiązków może być aż tak męczące. Nagle zaczął jeszcze bardziej podziwiać swego zmarłego ojca, który sprawował władzę przez trzydzieści lat i zawsze wydawał się wkładać serce w to, co robił, ponieważ chodziło o dobro jego ukochanego państwa.

Przez to wszystko mocniej zapragnął, by nie musiał zostać królem.

Odkąd jego brat wyjechał na front, minął prawie miesiąc. Biorąc pod uwagę doświadczenie i wykształcenie militarne króla, wszyscy członkowie rady zgodnie stwierdzili, że to najlepsza decyzja. Królewicz popierał ten pomysł i okazało się, że słusznie. Pojawienie się władcy na miejscu walk znacząco podniosło morale wojska. Starszy z braci od zawsze miał talent do wygłaszania mów w taki sposób, by ludzie chcieli za nim podążać.

Walki wciąż były zacięte, chociaż otrzymali pomoc od Królestwa Zachodniego. Zaangażowanie sprzymierzeńca było kolejnym powodem, dla którego król pojechał do jednego z obozów militarnych, by stamtąd dowodzić swym wojskiem — na czele oddziałów Zachodu stanął pierwszy książę tego państwa we własnej osobie. Był on również starszym bratem królowej Aurory, której małżeństwo z obecnym władcą Królestwa Wschodniego było powodem zawartego sojuszu militarnego.

Dzięki wsparciu Zachodu szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na stronę Wschodu, jednak Południe broniło się zaciekle. Potrzeba było jeszcze dużo czasu, aby wojna mogła dobiec końca. Nikt nie wiedział, czy konflikt ten będzie trwał kilka miesięcy, czy może lat, jak było poprzednim razem...

Dziewiętnastolatek pokładał nadzieje w wykwalifikowanych dowódcach. Jeśli nie dzięki ich umiejętnościom prowadzenia bitew, jak inaczej uda im się wygrać z wrogiem? Pułkownik Levan walczyła od samego początku, a kilka tygodni wcześniej dołączyli także generał i pułkownik Yang wraz z utalentowanymi rycerzami szkolącymi się od dawna w akademii należącej do ich rodziny. Chociaż książę martwił się o tę trójkę, ponieważ Juliette była mu bliska, a mężczyźni to krewni jego ukochanego, wierzył, że poradzą sobie na wojnie... dla dobra Królestwa Wschodniego i jego mieszkańców.

Szczerze powiedziawszy, Hyunjin nie spodziewał się, że zostanie regentem i kiedy brat powiedział mu, iż będzie musiał objąć tę posadę, nie rozumiał, skąd ten pomysł. Dopiero po chwili dotarło do niego, że był jedynym, który mógł przejąć obowiązki króla pod jego nieobecność w zamku. Ich matka nigdy nie otrzymała wykształcenia, którego potrzebował regent podczas trwającej wojny, ponadto sama miała wystarczająco dużo na głowie. Gdy jej synowie byli zajęci konfliktem zbrojnym, ona zajmowała się pracą charytatywną na rzecz ludności dotkniętej zbrodniami wojennymi Południa.

W teorii, rolę regentki mogła przejąć królowa Aurora, mając młodszego z braci za swego doradcę, jednak jej ciąża to uniemożliwiała. Kobieta nie mogła zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi, by kraj nie obiegła plotka o stanie żony króla. Priorytetem rodziny królewskiej była ochrona jej oraz nienarodzonego potomka, który mógł stać się nowym celem Królestwa Południowego. Królewicz wiedział, że nie powinni tak ryzykować.

To jednak znaczyło, że był jedynym żyjącym członkiem panującej dynastii posiadającym umiejętności niezbędne do przejęcia królewskich obowiązków. Choć pełnił funkcję regenta przez niecały miesiąc, zdążył zauważyć zmiany w swoim zachowaniu. Podczas rozmów z arystokratami stał się poważniejszy i bardziej uważny, przez co zaczął dostrzegać pewne rzeczy w gestach tych ludzi. Część krzyczała, iż stojący przed nim urzędnik jedynie udaje szacunek do niego, inne natomiast zdradzały chęć manipulacji dziewiętnastoletnim królewiczem.

Być może nigdy nie zacząłby zwracać uwagi na coś takiego, gdyby nie Jeongin. Jako osobisty strażnik księcia, uczestniczył wraz z nim w każdym ze spotkań. Dzięki swej spostrzegawczości już nie raz pomógł swojemu rówieśnikowi. Wytłumaczył, które gesty arystokratów zdradzały ich nieczyste intencje, by w ten sposób uchronić królewicza i samo królestwo przed problemami.

A Hyunjin nie mógł wyrazić, jak bardzo był mu wdzięczny za tę pomoc.

Yang usiadł obok chłopaka na łóżku, a ten potrzebował jedynie chwili, by położyć głowę na kolanach rycerza.

— Ciężko dzisiaj pracowałeś — pochwalił go strażnik, przeczesując dłonią jego włosy.

Królewicz przymknął oczy, rozluźniając się za sprawą dotyku swego ukochanego. Miał wrażenie, że mógł odpocząć jedynie w jego obecności, kiedy nie musiał się martwić, iż ktoś może ich nakryć. Było już późno i wszystkie służące zostały odprawione, gdy tylko przygotowały dziewiętnastolatka do snu. Powinien teraz spać, dlatego też nikt nie powinien mu przeszkadzać.

— Wiesz, że kiedy się w tobie zakochałem, fakt, iż nasze sypialnie dzielą jedynie drzwi, uznawałem za przekleństwo? — zaśmiał się pod nosem, uchylając powieki. — Nienawidziłem tego, że byłeś na wyciągnięcie ręki, a ja mimo to nie mogłem cię dosięgnąć — mówiąc to, dotknął policzka chłopaka opuszkami palców. — Teraz to prawdziwe błogosławieństwo. Chyba bym bez ciebie oszalał.

Na usta strażnika wkradł się delikatny uśmiech.

— Wcale nie. Dałbyś sobie radę beze mnie — rzekł, odgarniając mu z czoła kilka kosmyków. — Niezależnie od tego, co mówią inni, jesteś utalentowanym księciem. I chociaż sam temu zaprzeczasz, wiem, że kierujesz się dobrem królestwa. A to jest warte pochwały.

Hyunjin milczał przez chwilę, patrząc mu w oczy. Dostrzegał w nich tak wiele ciepła i szczerości, że zaczął się zastanawiać, jakim cudem Yang był w stanie ukryć uczucia, którymi go darzył, skoro teraz malowały się na jego twarzy tak wyraźnie.

Gdyby nie to, iż wypełnianie królewskich obowiązków zajmowało mu tyle czasu, był niemal pewien, że w którymś momencie zdradziłby ich bliską relację przez swoją nieuwagę. Bardzo cieszyło go to, że jego ukochany był obok, jednak... ostatnio zauważył delikatną zmianę w zachowaniu chłopaka. Niewielką, lecz dostrzegalną, jeśli ktoś poświęcał wystarczająco dużo czasu na przyglądanie się synowi generała.

— Jeongin? — odezwał się nagle po kilku minutach ciszy.

— Hm?

— Jak udaje ci się wytrzymać w zamku ze świadomością, że twoja rodzina jest na wojnie? — zapytał z troską. Skoro jemu samemu było ciężko, kiedy byli na froncie jeszcze przed wybuchem konfliktu, jak bardzo musiał martwić się jego rówieśnik teraz, gdy sytuacja była dużo gorsza?

Yang złapał królewicza za rękę, wzdychając.

— Każdy z nas robi to, co może. Mój ojciec i najstarszy brat walczą z wrogiem, Minho pilnuje bezpieczeństwa w zamku, a ja jestem twoim osobistym strażnikiem — wytłumaczył z powagą, jednak królewski syn usłyszał w jego głosie zawahanie, jakby błądził gdzieś myślami. — Nie mogę zostawić wszystkiego i do nich jechać, to niemożliwe.

Czując to dziwne ukłucie w klatce piersiowej, książę podniósł się do pozycji siedzącej i czym prędzej złożył na ustach rycerza pocałunek, który ten szybko odwzajemnił.

Chociaż było to jedyne, co Hyunjin mógł teraz zrobić, miał nadzieję, że ten gest ukoi pełen zmartwień umysł Jeongina i pozwoli mu zasnąć ze spokojem w sercu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro