Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 32

Nie mógł zasnąć do późna. Przez długi czas przewracał się z boku na bok, jednak nie potrafił zmusić swojego organizmu do odpoczynku. Jego myśli wciąż uciekały w stronę strażnika, który spał kilka pokoi dalej.

Czy ten gest miał dla rycerza jakiekolwiek znaczenie? Miał drugie dno czy może był najzwyklejszym wypełnianiem rozkazów królowej? A jeśli... a jeśli to tylko zwyczajna uprzejmość? Zrobienie komuś przyjemności, jak robią to przyjaciele? Nic więcej?

Mimo wszystko chciał mu podziękować. Sam zapomniał o malowaniu, zbyt skupiony na tym, że niedługo może stracić Jeongina. Zresztą, miał co robić — biblioteka Lee była pełna ciekawych książek, więc nie powinien narzekać.

Ale nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo tęsknił za sztuką.

Zaraz po śniadaniu usiadł przy stoliku w swoim pokoju. Oparł płótno o ścianę i zaczął malować, po raz pierwszy używając farb o takiej jakości. Znacząco różniły się od tych, które zostawił w pałacu, ale liczyło się to, że teraz miał jakiekolwiek. Poza tym, dzięki temu musiał poświęcić na tworzenie więcej czasu. Mógł oderwać się od rzeczywistości na dłużej, zatracając się w pięknie.

Jeongin spędzał kolejny dzień w towarzystwie swojego przyjaciela. Królewicz nie miał pojęcia, czy wyszli poza teren rezydencji. Być może po prostu siedzieli w jednym z pokoi, prowadząc długie rozmowy, których on nigdy nie mógł odbyć z ukochanym...

Pokręcił głową. Nie po to dostał materiały do malowania, by pozwalać własnemu umysłowi przypomnieć mu o tym irracjonalnym strachu, którego nie potrafił się pozbyć.

Mając szansę na zignorowanie negatywnych myśli, pragnął wykorzystać ją w stu procentach.

Nie miał pojęcia, kiedy przestał zwracać uwagę na ruchy pędzla, a na płótnie zaczęła pojawiać się podobizna tego, który skradł jego serce kilka miesięcy temu.

***

Zapadł już zmrok, kiedy Yang przyszedł na wezwanie królewskiego syna. Cały dzień spędził na rozmowach z Felixem na temat tego, co mówiono w miasteczku o wydarzeniach na południowej granicy. Było tak, jak strażnik się spodziewał — ludzie nie wiedzieli dużo, gdyż informacje przekazywane z pałacu miały na celu uspokojenie poddanych. Nie chodziło o powiadomienie ich o trudach walki, a o zapewnienie, że zachowanie spokoju jest teraz najważniejsze i wojsko ma wszystko pod kontrolą.

Syn generała bardzo dobrze wiedział, że nie miało. Był na froncie, wiedział, z jakimi problemami borykały się oddziały Królestwa Wschodniego. A bez dostępu do prawdziwych wiadomości dotyczących sytuacji w kraju, nie mógł dokładnie stwierdzić, jak dużo propagandy było w słowach pałacowych posłańców.

Nie zauważył, kiedy zrobiło się późno. Dotarło do niego, że jest już wieczór, gdy jedna ze służących powiedziała mu o prośbie Hyunjina.

I chociaż z pozoru w rozkazie królewicza nie było nic dziwnego, rycerz zmarszczył brwi. Dlaczego wzywał go do siebie o tej porze? Czy coś się stało, kiedy rozmawiał z Lee?

Słysząc ciche: „Proszę", kiedy zapukał, wszedł szybko do pokoju.

— Wzywałeś mnie, książę.

— Usiądź — powiedział z uśmiechem, klepiąc dłonią miejsce obok siebie.

Tym razem Yang się nie zawahał i chwilę później siedział na łóżku, wpatrując się w swojego rówieśnika, czekając, aż ten coś powie.

— Chciałem ci podziękować za prezent.

— Nie musisz mi za nic dziękować, książę.

Chciał odwrócić głowę, jednak powstrzymały go dłonie królewicza, które znalazły się na jego policzkach.

— Ale chcę — mówiąc to, następca tronu złożył na ustach strażnika pocałunek.

Trwał jedynie chwilę, jednak królewski syn cieszył się, że miał miejsce. Nawet jeśli nie został odwzajemniony.

Odsunął się, a ich twarze znalazły się kilka centymetrów od siebie. Patrzyli sobie w oczy, jakby poza nimi nie istniało nic innego.

— Całowanie mnie nie sprawi, że problemy znikną, Hyunjin — odezwał się nagle Jeongin, przeszywając swojego rówieśnika twardym spojrzeniem.

Królewicz odwrócił wzrok.

— Nie rozumiem, o czym mówisz — skłamał. — Zrobiłem to tylko dlatego, że cię kocham.

Jak dziwnie brzmiały te słowa, kiedy opuszczały jego usta...

— Myślisz, że nie widzę, jak desperacko próbujesz unikać problemów?

Hyunjin przymknął oczy.

— Nie potrafię wymyślić żadnego innego rozwiązania...

— Rozwiązania? — Yang nie mógł uwierzyć w to, co słyszał. — Jak pocałunek może cokolwiek rozwiązać?

— Nie wiem! — jęknął książę z desperacją w głosie. Przygryzł wargę, przeczesując włosy dłonią. — Po prostu... chciałbym, żeby czas się zatrzymał. Żebym mógł być z tobą...

— Hyunjin, twój kraj toczy właśnie wojnę-

— Twój racjonalizm nie pomaga, Jeongin — mruknął, patrząc na niego spod byka.

— Wiem — wyszeptał rycerz, odwracając głowę.

Na minutę zapadła cisza, której królewski syn nie potrafił przerwać.

— W ten sposób robisz sobie tylko krzywdę, Hyunjin — zwrócił mu uwagę.

I choć chłopak miał rację, książę nie wytrzymał.

— Nie robiłbym, gdybyś w końcu ze mną o tym porozmawiał! — krzyknął ze łzami w oczach. Nie zauważył, kiedy się pojawiły. — Mam dość czekania na wyjaśnienia, o które nie potrafię cię poprosić!

Miał nadzieję, że jego rówieśnik coś powie. Cokolwiek. Ale ten milczał, nie zerkając ani razu w stronę siedzącego obok dziewiętnastolatka.

— Jesteś cholernym kłamcą, Jeongin — rzekł z wyrzutem, ignorując słone krople płynące powoli po jego policzkach. — I nienawidzę tego, że robisz to tak dobrze... i że nie zdradza cię przy tym nic, nawet drgnięcie powieki. — Nie mówił nic przez chwilę, próbując uspokoić przyspieszony oddech. — Przynajmniej chcę wierzyć, że to kłamstwa. Że tak naprawdę robisz każdą z tych rzeczy nie tylko ze względu na rozkazy królowej.

Tym razem nie spodziewał się tego, że otrzyma odpowiedź. Gdyby wiedział, być może w ogóle nie otworzyłby ust.

— A ty dalej nie rozumiesz, że nie byłem, nie jestem i najprawdopodobniej nigdy nie będę upoważniony do mówienia ci samej prawdy! Jestem twoim strażnikiem, nie przyjacielem — rzucił ostro, po czym wstał z łóżka i spojrzał na królewicza ze złością w oczach. — Więc przestań robić to wszystko, zanim zranisz się jeszcze bardziej.

Zanim Hyunjin zdążył coś powiedzieć, syn generała wyszedł z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi z zadziwiającą delikatnością.

Królewicz wpatrywał się w nie przez kilka minut; nie docierało do niego to, co przed chwilą się wydarzyło. Miał wrażenie, że był to tylko zły sen.

Nigdy nie widział tak wzburzonego Jeongina.

Rzadko kiedy mógł zobaczyć go wyprowadzonego z równowagi, ale to...

Jego łzy zdążyły już wyschnąć, kiedy się poruszył. Nie wiedział, jak szybko przestały płynąć.

Tej nocy nie potrafił zasnąć. Słowa Yanga rozbrzmiewały w jego umyśle bez przerwy, przez co bolało go serce.

Czy właśnie tak czuła się osoba, która została odrzucona?

Czy po tylu miesiącach Jeongin w końcu powiedział mu jasno, że nie darzy go tym samym uczuciem? I że ich relacja jest po prostu... czysto służbowa? Że w każdym miłym geście nie było ukryte nic innego?

Zacisnął zęby, chowając twarz w poduszkę.

Dlaczego złamane serce bolało tak bardzo?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro