Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

C H A P T E R T H I R T Y E I G H T

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

Byłam przez całe życie pewna, że jestem stworzona do zabijania. Nikt nie był mi równy.
Problem był taki, że to było złe.
I zamiast być najlepsza...
Byłam najgorsza.

- Jak rana ?.- zapytał Pająk, kiedy oboje przyszykowaliście się na starcie ze strażnikami.

- Już lepiej.- uśmiechnęłaś się.- Oho, chyba ktoś tu idzie.

Wstałaś szybko na równe nogi i przygotowałaś się. Do pomieszczenia weszli dwaj żołnierze, którzy spojrzeli się to na ciebie i to na Pająka. Nie byłaś w stanie z nimi walczyć, dlatego posłusznie robiłaś to, co ci kazali. Wytargali cię cię na zewnątrz, gdzie cały klan Metkayina patrzył na ciebie. Wtedy dostrzegłaś przerażone twarze Jake'a i Neytiri.

- Jake Sully! Witam ponownie!.- krzyknął twój ojciec, łapiąc cię za ramię i przyciągając do siebie.- Pewnie kojarzysz moją córkę!

- Miałem nadzieję, że nigdy jej nie odzyskasz. Jest zbyt cenna dla Pandory, aby oddać ją w twoje ręcę.

- Coś za coś.- wzruszył ramionami.- Ty zdradziłeś swoją rasę, więc teraz odbiorę wam jedyną nadzieję.

Nic z tego nie rozumiałaś. Nie wiedziałaś, kim byłaś. Przeklęta ? Nadzieja ? Broń ? O co w tym wszystkim chodzi...

- [T.I], czas na nas.- warknął Quaritch.

- Pająk!.- zaczęłaś się wyrywać, ale twoje ramię ciągle cię bolało.- Pająk!

- [T.I]!.- chciał ci pomóc, ale on również został złapany i nie mógł tobie pomóc.

- Trzymajcie ich, będą mieli idealny widok na masakrę, jaką tutaj planuję urządzić.

Chwila.
Gdzie jeste Neteyam ?

- Neteyam...- szepnęłaś.- Odpowiedz, proszę...

"Co się stało ? Jesteś ranna ?"

- Gdzie ty jesteś ?

"Ten idiota popłynął ratować jednego z Tulkunów."

- Musicie się szybko ewaluować. Zaraz rozpocznie się wojna.

"Payakan ma jakiś nadajnik, właśnie próbujemy go wyciągnąć"

- Proszę, uciekajcie!.- krzyknęłaś.
I właśnie w tym momencie Miles spojrzał się na ciebie.

- Z kim gadasz, córko ?.- zapytał.

"Nie reaguj, [T.I]". On nie może się o tym dowiedzieć."

- Mówiłam do Pająka, ale jak widać, chyba nie da rady uciec.- westchnęłaś.

Chyba ci nie uwierzył, ale nie drążył dalej tematu.
Zostałaś przypięta do jakiegoś metalowego pręta, tak samo jak Pająk, który próbował walczyć, ale zamiast tego dostał tylko w łeb.

- To nie jest dobry pomysł.- syknęłaś.

- A masz jakiś lepszy ?.- zapytał, jakby był urażony twoim komentarzem.

- Problem w tym, że nie. Czuję się...

Bezradna.
Słaba.
Nic nie znacząca.

Skuliłaś się, żeby nikt nie widział twoich łez. Tak bardzo pragnęłaś, aby wszystko się ułożyło.
Zaszlochałaś.

- [T.I]...

- Pająk. Obiecuję, że to zakończę.- powiedziałaś przez łzy.- Jeszcze dzisiaj.

- Martw się lepiej o swojego Neteyama.- powiedział wystraszony.

- Dlaczego ?.- zapytałaś, wyczuwając strach w jego głosie.

- Bo właśnie się do nich zbliżamy.

Spojrzałaś przed siebie.
Kiri, Tuk, Neteyam, Lo'ak, Tsireya, Aonung i Rotxo.
Byli na celowniku Milesa.

- Atak!.- zawołał Quaritch.

Wtedy twój świat się zawalił.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!
Miłego dnia/nocy!❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro