Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

C H A P T E R S E V E N T E E N

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

Może i ból fizyzyczny w zależności od tego, co się stało boli jak diabli. Ale nigdy nie będzie umywał się do bólu psychicznego.

Czułaś się już zdecydowanie lepiej. Bolała cię tylko ręka, ale nie przejmowałaś się tym zbytnio.  Przyszłaś na trening, który miał być dzisiaj dość wyczerpujący. Zaczęłaś od krótkiej rozgrzewki, a następnie strzelanie do ruchomych celów. Byłaś co prawda z tego najlepsza, ale i tak wolałaś sobie to powtórzyć.

- Czujesz się już lepiej ?

Spojrzałaś za siebie.

- Nie powinieneś być ze swoją dziewczyną ?.- zapytałaś Neteyama. Odłożyłaś broń na ziemię i zaczęłaś masować swoje kostki.

- Tsireya nie jest moją dziewczyną.- odparł.

- Dobrze wiedzieć.

- O co ci chodzi ?

- O to, że wczoraj miałam mały wypadek i nawet do mnie nie zajrzałeś. Kiedy tak naprawdę dowiedziałeś się, że spadłam z jebanego klifu ?

Nic nie odpowiedział, ale ty już dobrze znałaś odpowiedź.

- Dowiedziałem się dopiero dzisiaj. Przepraszam.

- Nie musisz mnie za nic przepraszać.
Wszystko dokładnie zrozumiałam.

- [T.I]...

- Nie, nie musisz nic mówić. Przecież nic się nie stało.

Idealna aktorka z ciebie, [T.I].

- Zachowujesz się zdecydowanie inaczej niż kiedyś. Nie jesteś już tą samą dziewczyną, którą znałem kiedyś.

- To samo mogę powiedzieć o tobie, Neteyam. Jestem tutaj dopiero kilka dni, a zauważyłam, że zdążyłeś już zapomnieć o mnie i o naszej przyjaźni.

- Skoro nasza relacja się tak potoczyła, to chyba znaczy, że nie była tak bardzo wyjątkowa, jak myśleliśmy ?

On. Tego. Nie. Powiedział. Prawda ?

- Co masz na myśli ?.- zapytałaś niewzruszona.

- Może czas to zakończyć. Skoro nasze drogi się rozeszły, to po co znowu wracać na ścieżkę, która i tak była kręta ?

Zamknęłaś oczy, ponieważ czułaś, jak zbiera ci się na płacz, ale nadal byłaś twarda. Przynajmniej tak ci się zdawało.

- W takim razie od tej pory jesteś dla mnie księciem Neteyamem Sully. Do twoich usług, książę.- skłoniłaś się i zabrałaś broń po czym odeszłaś, zostawiając go samego.

Szłaś spokojnym krokiem w stronę miejsca swojego treningu. Z daleka zauważyłaś już Brandona oraz Leylę, którzy trenowali już razem ze sobą. Przestali się bić dopiero, kiedy rzuciłaś agresywnie bronią na piasek, a wzięłaś zdecydowanie większą.

- Widzę, że znowu coś się stało, prawda ? Co tym razem ?.- zapytał Brandon.

- Pokłóciłaś się z Neteyamem, prawda ?.- zapytała dziewczyna.

- Zerwał ze mną przyjaźń. I od teraz jest dla mnie tylko pandoriańskim księciem. Nikim więcej.

- [T.I]...

- Nie chce litości, Leyla. Po prostu przyłóżmy się do treningów. Musimy zakończyć te szkolenie.

- Racja.

- Muszę jeszcze popłynąć tam.- wskazałaś na górę śmierci.

- Co ?! Nie! Nigdzie nie płyniesz!.- Leyla złapała cię za ramię.- Wiesz, jak to się skończyło wczoraj, prawda ?

- Muszę się dowiedzieć, co to znaczy.- wyrwałaś się z jej ucisku.- Pomożecie ?

- Nie, nie możesz sobie znowu zrobić krzywdy.

- Spokojnie, nic się takiego mi nie stanie.

- Zabraniam ci!.- krzyknął Brandon.

- A jak wam powiem, co widziałam ?.- obróciłaś się.- Widziałam śmierć wszystkich na'vi, nawet waszą! A przed demną była twarz niczym z horroru, która powiedziała, że w końcu mnie znalazła!

- [T.I]...

- Dlatego muszę tam popłynąć.

Rzuciłaś się biegiem do wody, na co twoi znajomi rzucili się za tobą. Problem w tym, że cię nie zdążyli złapać, albowiem byłaś już w połowie swojej "drogi". Napędzał cię również strach przed akulami. Chodź w sumie po wczorajszym zdarzeniu (o którym nikomu nie powiedziałaś) nie byłaś pewna, czy jakaś cię zaatakuje.
W końcu jednak dotarłaś do miejsca. Wspięłaś się na sam szczyt i usiadłaś wygodnie. Kątem oka zauważyłaś, że Brandona i Leyli nie było na miejscu treningowym. Albo pobiegli po straż, albo płynęli w twoją stronę.

Zamknęłaś oczy i zaczęłaś oczyszczać umysł.
Już po kilku chwilach je otworzyłaś i widziałaś na czerwono. Musiałaś się zmierzyć z tym, co na ciebie czekało.

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał!
Miłego dnia/nocy!❤
I bym zapomniała!
Przepraszam z całego serca, że zapominam dawać tłumaczenia do rozdziałów, ale ja wiecznie o tym zapominam:(
Na koniec jeszcze mem:

To jest zbyt prawdziwe.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro