Rozdział 7
Namjoon wszedł do mieszkania Yoongiego, a ostry zapach starych butelek po coli i zepsutego jedzenia uderzył go prosto w nos. Namjoon zakrztusił się i wyciągnął maseczkę, zakładając ją, nie mógł znieść tego smrodu, który blokował mu nie tylko oddech, ale też i myśli.
— Yoongi? — Zawołał. Nie dostał odpowiedzi, ale Namjoon wiedział, że chłopak był gdzieś w tym śmietniku.
Poczta Yoongiego piętrzyła się na stoliku do kawy sprzed miesiąca. Śmieci nie zostały wyniesione, a w kącie stało osiem worków na śmieci. Namjoon nie mógł znieść tego miejsca, więc chwycił kolejny worek na śmieci i zaczął wrzucać do niego butelki po coli, pudełka po pizzy, puste kubki i papierowe talerze. Namjoon zapukał do pokoju Yoongiego i nie usłyszał żadnego dźwięku. W mieszkaniu było tak cicho, że można było usłyszeć pierdnięcie myszy.
Biorąc pod uwagę stan reszty mieszkania, Namjoon nie był zaskoczony stanem pokoju Yoongiego. Pranie zakrywało całą podłogę, więc nie było widać dywanu pod spodem. W pokoju było jeszcze więcej śmieci. Z tego, co Namjoon widział, Yoongi mógł spodziewać się inwazji szczurów lub karaluchów.
Namjoon w końcu zauważył swojego Hyunga pod stertą koców i brudnej bielizny piętrzącej się na łóżku.
— Jezu Chryste Yoongi co się stało? — Starszy nie odpowiedział, gdy Namjoon spojrzał mu w oczy. Yoongi wyglądał na dużo bledszego niż zwykle, miał worki pod oczami. Nie było w nim życia
— Joon, zjebałem. — Odezwał się szorstki głos Yoongiego.
— O czym mówisz? — zapytał Namjoon.
— Byłem głupi i czekałem zbyt długo. Teraz Jimina nie ma.
— Jak to Jimina nie ma?
— Jest zaręczony. To to samo jakby go nie było.
Namjoon westchnął i spojrzał na biurko w rogu pokoju. Notatki, które zostawili Namjoon i Hoseok, leżały w stosie.
— Yoongi co to jest? — Wskazał zmięte papiery położone na biurku.
— Piosenka miłosna, którą napisałem dla Jimina.
Oczy Namjoona rozszerzyły się w szoku.
— Poważnie? Nigdy nie piszesz piosenek o miłości! Jaki ma ona tytuł? Kiedy zamierzasz mu to dać?
— Nigdy. — Yoongi usiadł na łóżku, sięgając po papiery, które Namjoon trzymał mocno w swoich dłoniach. Jego włosy urosły na tyle, że zakrywały mu oczy.
Namjoon spojrzał na słowa i oznaczenia, które zrobił Yoongi.
***
To sprawia, że czuję (zmiana na „Sprawiasz, że czuję się chory"?) chorobę morską, kochanie.
Wygląda na to, że jestem zamknięty głęboko w sennej rzeczywistości
To mnie kręci i doprowadza mnie do szaleństwa (Manipulujesz mną i doprowadzasz do szaleństwa)
Wydaje się, że jestem jak księżyc, który wzeszedł w południe.
Gdybym był tylko sam
Gdybym cię nie znał
Może bym się poddał
Zaginiony na morzu
(Przed refrenem??)
Ale moje serce wciąż płonie
Z palącym pragnieniem
Odzyskam cię, jakby to było przeznaczenie} XXX NIE UŻYWAJ
(Chórek??)
Chciałbym, żebyś kochał (kochał) mnie (mnie)
Tak jak wczoraj, nigdy więcej nie puszczaj mojej ręki
Za każdym razem, gdy moje serce (Serce) bije (Bije)
Stawiaj kroki, abyś nie błądził
wokół nigdy więcej
(Po refrenie??)
Czuję przeznaczenie w tobie ty ty ty ty
Czuję przeznaczenie we mnie ja ja ja ja
[ Może trzeba wykreślić to zdanie. Nrzmi głupio]
[Więcej tekstów do wersetu 2 i 3 pojawi tutaj]
/Może napisze tekst o Jiminie? Jest aniołem na ziemi... Nieważne, że to brzmi banalnie.
{części refrenu}
(Most?)
Moje serce płonie i potrzebuje twojej miłości
Och, moje serce płonie i potrzebuje twojej miłości
{końcowy refren}
***
— Yoongi, to jest niesamowite! — powiedział Namjoon. — Nazwałeś to jakoś? Jeśli napiszesz wers drugi i trzeci, to będzie to niesamowite.
— Przestań próbować poprawiać mi humor, Joon. — Yoongi złapał kartki i wrzucił je do kosza.
Namjoon westchnął i spojrzał na swoje stopy. — Dobrze, idę już. Chciałem się tylko upewnić, że żyjesz.
Namjoon zapiął swoją kurtkę i wyszedł z mieszkania.
Yoongi złapał za telefon, decydując się sprawdzić pocztę głosową, którą dostał od mamy. W końcu ignorował ją przez ostatnie dwa tygodnie.
„Masz 14 nowych wiadomości głosowych. Jeśli chcesz je wszystkie odtworzyć, naciśnij jeden. Jeśli chcesz je wszystkie usunąć, naciśnij dwa. Jeśli chcesz wyjść ze skrzynki głosowej, naciśnij trzy".
Jego telefon przemówił. Yoongi postanowił wcisnąć numer jeden na swojej klawiaturze.
***
(1)
„Hej Yoongi, przepraszam, jeśli dzwonię do ciebie w złym momencie, zadzwoń do mnie później, kiedy będziesz wolny".
(2)
„Hej, głupku, przepraszam, jeśli jesteś zajęty. Po prostu zadzwoń i daj mi znać, jak się sprawy mają. Wiesz... Nie oddzwoniłeś do mnie zeszłej nocy".
(3)
„Yoongi, proszę, oddzwoń do mnie. Chcę się tylko upewnić, że ktoś ciebie nie zabił czy coś".
(4)
„MIN YOONGI, PRZYSIĘGAM NA BOGA, JEŚLI NIE ODBIERZESZ TELEFONU, KIEDY WRÓCISZ DO DOMU, MOŻESZ PRZYPADKIEM UMRZEĆ".
(5)
„Czy ty w ogóle odsłuchujesz to, co tobie nagrywam?"
(6)
„Co się stało? Nie jestem na tyle fajna, żebyś mógł rozmawiać ze swoją mamą, Yoongi?
(7)
„Yoongi nosiłam cię w sobie przez dziewięć miesięcy. Właściwie... To nie było dziewięć miesięcy, przyszedłeś na świat dwa tygodnie wcześniej... Po prostu oddzwoń lub odpowiedz".
(8)
"Hej, minął tydzień, czy coś się stało?"
(9)
„Znowu ja. Wiesz... Twoja matka. Oddzwoń".
(10)
„Mówiąc szczerze, nie jestem zła... Po prostu daj mi znać, że wszystko w porządku".
(11)
„Czy coś się stało, Yoongi? Mam przeczucie, że coś się stało, o czym mi nie mówisz".
(12)
"A co z tym uroczym chłopcem, o którym mi opowiadałeś. Co się z nim stało? Może porozmawiaj z nim, wtedy poczujesz się bardziej komfortowo.
(13)
" Nie chciałsm być wścibska, ale zadzwoniłam do twojego college'u i powiedzieli, że twoja frekwencja znacznie spadła. I nie pokazałeś się na żadnych zajęciach w ciągu ostatnich dwóch tygodni."
(14)
"Yoongi pokaż swojej matce jakiś cholerny znak, że żyjesz albo zadzwonię na policję i zgłoszę zaginięcie."
***
Yoongi westchnął, gdy ostatnia wiadomość głosowa się skończyła. Otworzył kontakt i nacisnął połączenie. Odebrała po drugim sygnale.
— YOONGI? TO JESTEŚ TY YOONGI, PRAWDA? MÓJ YOONGI Z DEAGU? NIE Z POLICJI W SEULU? — W słuchawce rozległ się jej rozgorączkowany głos.
— Tak mamo to ja — odpowiedział Yoongi.
— JEZU CHRYSTUS, CO SIĘ STAŁO! ALE MNIE ZMARTWIŁEŚ! WIEM, ŻE JESTEŚ DOROSŁY I TO TYLKO DWA TYGODNIE, ALE ZAWSZE ODBIERASZ TELEFON I DLACZEGO TWÓJ GŁOS JEST TAK OCHRYPNIĘTY? CZY KTOŚ CIĘ PORWAŁ? TORTUROWAŁ?"
TORTUROWAŁ?
— Nie mamo. Nie zostałem porwany ani torturowany. Przepraszam za mój głos.
— Przynajmniej żyjesz. Coś się stało?
— Moja bratnia dusza zaręczyła się... z kimś innym.
— Cóż, w takim razie jestem pewna, że twoją bratnią duszą jest jeszcze ktoś inny...
— Nie, to on nią jest... Jestem po prostu przeklęty.
— To nieprawda. Jestem pewna że to ktoś inny jest...
— To był od zawsze on... On jest tym jedynym.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro