Rozdział 15
Yoongi oparł brodę na ramieniu Jimina, a jego ręce luźno owinęły się wokół jego talii.
— Yoongi, muszę niedługo iść na zajęcia —powiedział Jimin, jedząc lunch, teraz uwięziony w objęciach starszego.
Yoongi zamruczał. — Więc?
— Szkoła jest ważna! — odparł Jimin.
— Naprawdę? — zapytał sennie Yoongi, przysuwając się bliżej Jimina.
— Hyung, puść mnie! — jęknął Jimin.
Pozostała piątka podeszła do stołu, przy którym siedziała zakochana para.
— Wow, Yoongi jest taki czuły, to coś nowego. —zażartował Namjoon.
— Tak, oni są słodcy, ale my jesteśmy ładniejszą parą — zargumentował Jin, siedząc na kolanach Namjoona. Taehyung upił łyk mleka bananowego Jungkooka.
— Wyjdź ze swojej wyobraźni, tam nie jest za dobrze.
— Możecie się wszyscy zamknąć, przez was czuję się naprawdę samotny. — Hoseok się zarumienił.
Yoongi otworzył oczy, mrużąc je z powodu światła.
— Ah tak przypomniałem coś sobie. Jimin, moja rodzina wkrótce przyjedzie do miasta.
— Co? — Jimin wymamrotał przez usta pełne jedzenia.
— Dowiedzieli się, że spotkałem bratnią duszę , więc cała rodzina pragnie przyjechać do mnie i się na ciebie pogapić — prychnął.
— Rozumiem, że to nieuniknione?
Yoongi pocałował Jimina w twarz. — Kochanie, nie mów z pełnymi ustami. I tak niestety, aczkolwiek tylko ja mogę się na ciebie gapić. — Hoseok jęknął.
— Jestem samotny! JESTEŚCIE TACY SŁODCY, A JA TU JESTEM SAM JAK PALEC.
***
Yoongi szedł ulicą ramię w ramię z Jiminem. Po prostu podziwiał sposób, w jaki Jimin się uśmiechał. Sposób, w jaki słońce padało na jego twarz. „
— YOONGI PATRZ JAKI SŁODZIAK — Jimin skierował się wraz z Yoongim do dziewczynki prowadzącej na smyczy małego brązowego pudla w kamizelce z napisem „Adoptuj mnie".
— Cześć, szczeniaku!
— Ma około trzech miesięcy. Jest dostępny w miejskim ośrodku w Seulu. Skradł dziś wiele serc. — Dziewczyna uśmiechnęła się.
— Spójrz Yoongi! Jego futro jest takie miękkie i puszyste. — Jimin potarł ryjek psa. — Cześć, szczeniaku. Cześć, szczeniaku. Witaj, szczeniaku. Kto jest dobrym chłopcem? Kto jest najlepszym chłopcem?
Yoongi patrzył na najsłodszą rzecz, jaką kiedykolwiek widział w swoim życiu. Jimin był taki uroczy.
— W ten weekend organizujemy spotkanie. Będzie tam, jeśli będziesz go chciał —Dziewczyna znów się uśmiechnęła.
Jimin również się uśmiechnął, ale potem nagle stracił humor.
— Ach... chciałbym, ale mieszkam w akademiku. Nie mogę mieć zwierząt. — Jimin wstał, machając na pożegnanie psu i biorąc Yoongiego za rękę. —Pospiesz się.
***
— Myślałem, że chciałeś spowolnić związek? —zapytał Namjoon, podnosząc brwi i patrząc na Yoongiego, który trzymał w ramionach nadpobudliwego, brązowego szczeniaka.
— Chciałem i robię to — odparł.
— Ale adoptowałeś psa dla Jimina na rocznicę na tydzień w związku? — Yoongi podrapał się po głowie.
— Uh... Tak. Ale Joon! Jimin wyglądał na takiego szczęśliwego, kiedy zobaczył szczeniaka, jak mógłbym tego nie zrobić ? Był wtedy taki rozczarowany, ponieważ akademik nie pozwala na zwierzęta, ale moje mieszkanie na to pozwala.
—No dobrze, jak go nazwiesz?
— Och... nie wiem, czy pozwoliłbym Jiminowi nadać mu imię.
— Myślałem o Holly? Myślę, że to dobre imię — stwierdził brat Yoongiego Geumjae, który podrapał psa pod brodą. Pani Min zmiażdżyła policzki Yoongiego.
— Tak się cieszę, że znalazłaś swoją bratnią duszę. Szczerze mówiąc, miałam już dość rozmawiania o tym przez telefon.
— Przepraszam, mamo. Kocham cię. — Yoongi zachichotał z poczuciem winy.
Krzyk rozniósł się echem po mieszkaniu, gdy Jimin przyszedł i zobaczył brązowego szczeniaka. Pies miotał się w ramionach Yoongiego i rzucił się w stronę Jimina, gdy został postawiony na podłodze.
— SZCZENIAK! — Jimin przytulił psa. — Yoongi, naprawdę go adoptowałeś? — Yoongi skinął głową, drapiąc się po karku.
— Jak chcesz go nazwać?
— Nadal sugeruję Holly — powiedział Geumjae.
— Tak, podoba mi się to imię. — Jimin uśmiechnął się, a jego oczy zmieniły się w półksiężyce. Geumjae uniósł kciuk w górę i objął Hoseoka ramieniem.
— Czy coś się dzieje między wami? — Zapytał Yoongi, zastanawiając się, czy powinien się martwić.
Oboje spojrzeli na siebie i bez słowa wymknęli się z mieszkania.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro