Rozdział 14
Yoongi wpadł w panikę, bo nie miał pojęcia, co mógłby powiedzieć Jiminowi. Jak miał mu wyjaśnić z jakiego powodu się spotkali?
Po prostu kazał mu się z nim spotkać tuż przed występem. Więc tam stał na pustej scenie. Czekał na Jimina. Jungkook stał za głośnikami. Taehyung pracował przy mikrofonie. Jin czuwał nad Jiminem. Namjoon obserwował innych ludzi. A Hoseok starał się, żeby wszystko wyglądało ładnie i romantycznie.
— LELELLELELELELLELE — Jin podbiegł, wydając dźwięk, który sygnalizował nadejście Jimina.
Wszyscy spanikowali, Namjoon zamknął agresywnie drzwi i przytrzasnął sobie palca, Taehyung upuścił mikrofon, wydając z głośników gigantyczne, piskliwe echo, przez co Jungkook podskoczył, a Hoseok prawie spadł z drabiny. Yoongi był bliski omdlenia, ponieważ nigdy nie śpiewał...
Był raperem.
Ale czy posiadał jakieś???
Zdolności wokalne???
Nigdy jeszcze nie śpiewał w pobliżu innych osób, takich jak Jungkook, Taehyung czy Jin. Do diabła, nawet Namjoon i Hoseok prawdopodobnie mogliby go pokonać w śpiewie.
Oczywiście jego przyjaciele mówili, że ma piękny, głęboki głos, który Jimin by pokochał, ale z powodu swojego ciągłego stresu, nie mógł im w to od tak po prostu UWIERZYĆ.
Jimin wszedł i zauważył Yoongiego na scenie. Jungkook zaczął puszczać muzykę z głośników, a Yoongi zamarł. Serce biło mu mocno w piersi. To była jego ostatnia szansa. Ostatni krok. To było jak ostatni boss w grze.
Miał zaśpiewać swoją piosenkę Jiminowi. Otworzył usta, ale nie wydobyło się z nich żadne słowo. Przegapił sygnał, by zacząć śpiewać.
Yoongi przeklął w myślach, bo już i tak wszystko schrzanił. Jednak był zaskoczony, gdy usłyszał, jak Taehyung zaczął śpiewać z dodatkowego mikrofonu w rogu pomieszczenia.
— Przyprawiasz mnie o chorobę morską, kochanie. Wyglądam, jakbym był zamknięty w rzeczywistości przypominającej sen. — Taehyung przerwał, gestykulując do Yoongiego, aby ten kontynuował tekst.
— Obracasz mnie i doprowadzasz do szaleństwa. Wyglądam, jakbym był księżycem, który wstał w południe. — Jungkook przejął mikrofon od Taehyunga i obaj gestem nakazali Yoongiemu, aby zaśpiewał.
Yoongi wziął głęboki oddech i ponownie otworzył usta, aby wypuścić z siebie słowa, nawiązując kontakt wzrokowy z Jiminem.
— Gdybym tylko był sam. Gdybym cię nie znał. Może bym się poddał. Zagubiony na morzu. — Yoongi spojrzał na zdezorientowanego młodszego i uśmiechnął się lekko.
Jimin odwzajemnił uśmiech, ta mała czynność sprawiła, że Yoongi przegapił refren. Jednak Taehyung i Jungkook byli tam, aby go ponownie uratować, gdy zharmonizowali się, śpiewając refren.
— Ale moje serce wciąż płonie. Palącym pragnieniem. On cię odzyska, tak jak było to przeznaczone. — Uśmiechali się, zmieniając tekst.
Yoongi nabrał pewności siebie i zaśpiewał refren, a Taehyung, Jungkook i Jin śpiewali razem w chórkach.
— Chciałbym, żebyś kochał (kochał) mnie (mnie). Tak jak wczoraj, nie puszczaj nigdy więcej mojej ręki. I za każdym razem, gdy moje serce... bije. Dopasuj swoje kroki do moich, aby nie zabłądzić nigdy więcej. — Kontynuował refren. — Czuję w tobie przeznaczenie. Czuję, że tym przeznaczeniem jestem ja, ja, ja, ja.
Namjoon dołączył do rapowej zwrotki, którą Yoongi chciał dodać, aby ta piosenka oddawał trochę i jego duszy w tym wszystkim.
— Kiedy słyszysz bicie mojego serca, kochanie. Dajesz mi nowe życie, rodzę się na nowo. Czuję, że Twoje serce bije. Tracę zmysły. Pragnę twojego blasku. Wołam twoje imię w tym wszechświecie. (Teraz nie potrzebuję przestrzeni). Skończyłem w twoim wszechświecie.
W następnej zwrotce Namjoon zamienił się z Hoseokiem.
— Spotkanie się z tobą jest jak dramat telewizyjny stworzony przez wszechświat (Tak). Tyle wędrówek, zagubienie się w nieskończoności. To ty przeprowadziłeś mnie przez labirynt. Jesteś moim światłem i zbawieniem. Deszcz zbliża się do końca, nie wypuszczę twojej ręki.
Yoongi zszedł ze sceny, by spotkać się z Jiminem, gdy znowu miał zabrzmieć refren. Jimin położył ręce na szyi Yoongiego, oboje kołysali się z boku na bok, gdy piosenka dalej biegła swoim torem.
Yoongi dokończył piosenkę i oparł swoją głowę o głowę Jimina.
— Więc... Czy w końcu dasz mi szansę? — Jimin zaśmiał się i przygryzł wargę.
— Przepraszam, że cię odrzuciłem. Wiem, że pocałowałem Seongwona po tym, jak powiedział, że jest moją bratnią duszą, i w ogóle... O Boże, to może być... W każdym razie... Czy mogę cię pocałować?
Yoongi złączył ich usta w odpowiedzi. Ulgą Yoongiego było odczuwanie miękkich ust Jimina na tych swoich. To wszystko o co mógł prosić. Być szczęśliwym z Jiminem i dzielić się z nim takimi słodkimi chwilami.
Wszyscy wiwatowali, a Jimin odwrócił się do nich.
— Czy tym właśnie się zajmowaliście przez cały zeszły tydzień?
— Tak. — Wszyscy zgodnie odpowiedzieli.
— Jednak to Yoongi wykonał większość pracy."
— Jungkook szturchnął swojego hyunga łokciem, aby przypisał sobie swoje zasługi za swoją pracę.
— Tak, napisał i wyprodukował całą piosenkę specjalnie dla ciebie — odparł Taehyung.
— A musisz wiedzieć, że on nie pisze piosenek o miłości — dodał Namjoon.
— Do momentu aż się nie pojawiłeś. — Hoseok wycelował palcem w stronę Jimina. Yoongi za to bawił się swoimi rękami.
— Jimin, wiem, że w swoim ostatnim związku zaręczyłeś się bardzo szybko, ale czy to będzie w porządku, jeśli po prostu... zobaczymy, dokąd zabierze nas życie?
Jimin uśmiechnął się, widząc zdenerwowanie Yoongiego.
— Oczywiście. — Jimin pocałował Yoongiego w policzek, na co ten ukazał mu swój słodki, gumowaty uśmiech.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro