Rozdział 10
Namjoon już słyszał wieści.
Wszyscy dobrze wiemy o jakie chodzi...
Te o Jiminie i Yoongim.
To było jasne, że żadne z nich z nikim jeszcze o tym nie rozmawiało. Yoongi wrócił do swojego ciemnego pokoju w swoim mieszkaniu. Jimin praktycznie zrobił tak samo, ale Jin się nim opiekował. Namjoon chciał porozmawiać z Jiminem, ale Jin nie opuszczał młodego nawet na krok. Namjoona wkurzała ta sytuacja, więc postanowił to zostawić.
Aczkolwiek...
Postanowił poprowadzić mini konferencję prasową ze wszystkimi poza Jiminem i Yoongim. Jeśli tak można było to nazwać.
– Myślę, że powinniśmy spróbować połączyć Yoongiego i Jimina – powiedział Namjoon do pozostałych czterech mężczyzn.
Jin zmarszczył nos. – Dlaczego? Jimin przeszedł wystarczająco dużo, a Yoongiego przy nim nie było. Widziałem Yoongiego tylko raz w życiu. Skąd mamy wiedzieć, że w ogóle jest dobry dla Jimina?
– Ma pewne osobiste problemy na tle psychicznym... Ale jest naprawdę słodki, kiedy się go pozna. Pasma ich włosów do siebie pasują. Och! I napisał dla niego piosenkę miłosną! – Namjoon wyciągnął kartkę papieru z kieszeni płaszcza. Na początku wziął gazetę, kiedy Yoongi chciał to wyrzucić, ale później chwycił za zmięte kartki, ponieważ nie mógł pozwolić, aby taka piosenka poszła do śmieci.
– Cholera, Yoongi napisał miłosną piosenkę? – Hoseok podskoczył i pochwycił kartkę w swoją dłoń. – Cholera, musi naprawdę mu na nim zależeć, że aż napisał taką piosenkę. – Hoseok oddał kartkę Jinowi.
Jin nie zawracał sobie głowy czytaniem tekstu i podał go Taehyungowi, który przejrzał słowa podając kartkę dalej Jungkookowi. – Jimin ma już dość zmartwień na swojej głowie – powtórzył Jin.
– Jin, proszę. Nie znasz Yoongiego. Jest w okropnym stanie.
– Cóż, ty też nie Jimina tak jak ja! Praktycznie go wychowałem! – warknął Jin, wychodząc z pokoju.
– JIN! – Namjoon pobiegł za nim.
Sytuacja ta stanowiła stres dla całej grupy. Jedynym praktycznie niewzruszonym był Hoseok, który był jedynym singlem. Taehyung stanął po stronie Jimina i nie rozumiał dlaczego Jungkooka nigdzie nie było i gdzie zniknął. Jungkook niczego nie rozumiał.
Ale kiedy Jungkook przeczytał piosenkę, którą napisał Yoongi, zaczął myśleć, że Jin i Taehyung się mylili. Czuł emocje sączące się ze środka stron. Czytał o tym, jak bardzo kochał Jimina, o tym, jak bardzo miał złamane serce, gdy zobaczył Jimina razem z Seongwonem.
Jungkook wymknął się z akademika późno w nocy, aby znaleźć Yoongiego. Dostał adres od Hoseoka. Czasem lepsza była osoba trzecia od bliskiego przyjaciela.
W jakiś sposób... Jungkook wiedział, kiedy po raz pierwszy zobaczył Yoongiego, że coś było na rzeczy.
Na chodniku stała postać, obserwująca przejeżdżające samochody. Gdy Jungkook podszedł bliżej, rozpoznał tę postać. To był Yoongi!
Jungkook po raz pierwszy poczuł ulgę, ponieważ nie musiał szukać mieszkania Yoongiego. Wtedy natychmiast zdał sobie sprawę, że Yoongi nie powinien nocą stać na środku chodniku i gapić się na samochody. Jungkook podskoczył i chwycił Yoongiego za nadgarstek. Yoongi podskoczył w szoku i próbował wyrwać swój nadgarstek z uścisku.
– To nie jest tego warte – powiedział spokojnie Jungkook. – Chodź, wejdźmy do środka. – Yoongi westchnął i wyciągnął rękę w stronę chłopaka. Oboje nie rozmawiali, gdy wracali do mieszkania Yoongiego. Jungkook szedł spokojnie, obserwując uważnie Yoongiego.
Dotarli do drzwi i Yoongi w końcu przemówił. – Możesz już iść. – Jungkook był zszokowany szorstkim głosem, który wydobywał się z mężczyzny.
-- NIE -- odpowiedział.
-- Co, proszę?
-- Powiedziałem nie. -- Jungkook przepchnął się obok Yoongiego do mieszkania. W końcu zrozumiał, o czym Namjoon mówił. Mieszkanie wyglądało jak po przejściu tornada. -- Musisz walczyć dla Jimina.
Yoongi zaśmiał się. -- Nawet mnie nie znasz, dlaczego cię to do cholery obchodzi? Nie powinieneś stanąć po stronie Jimina?
-- Nie. To, że jest moim przyjacielem, nie oznacza, że muszę stanąć po jego stronie. Są dwie strony medalu. Nie powinniśmy sie mieszać między was. -- Wyjaśnił Jungkook. – Wiem, że go kochasz.
–- Chciałem o niego walczyć -- odparł. -- Ale potem się zaręczył i mnie odrzucił.
-- Nadal go kochasz. Odrzucenie nie jest łatwe, a uczucia nie znikają z dnia na dzień. -- Jungkook wyciągnął z kieszeni pomiętą piosenkę Yoongiego. –- To jasne, że bardzo go kochasz.
— Skąd to, kurwa, wziąłeś? Yoongi warknął i sięgnął po swoje papiery.
— Namjoon.
— Co za debil — mruknął gorzko Yoongi.
— On nie jest debilem! — Jungkook podniósł głos.
— Oddaj mi, to moje, Jungkook! — Yoongi popchnął młodszego, coraz bardziej się denerwując.
Jungkook odepchnął go z powrotem. — Nie, jeśli masz zamiar to wyrzucić!
— ODEJDŹ, JUNGKOOK, MASZ TAEHYUNGA! NIC NIE WIESZ O TEJ SYTUACJI! — Yoongi wziął w ręce całą swoją pocztę ze stolika do kawy, odwracając się od Jungkooka.
Jungkook chwycił go za ramię i obrócił Yoongiego twarzą w twarz, gdy sytuacja robiła się poważniejsza. — Próbuję pomóc, bo chcę, żebyś ty i Jimin byli szczęśliwi!
Yoongi odepchnął Jungkooka. — PIEPRZ SIĘ! JIMIN JEST JEDYNY! — Yoongi krzyknął.
Jungkook patrzył, czując się okropnie, obserwując Yoongiego. — Yoongi, nie chcę z tobą walczyć — powiedział Jungkook, trzymając mocno Yoongiego, wciąż mając nadzieję, że jego słowa do niego dotrą.
Yoongi zachwiał się lekko, po czym brutalnie rzucił Jungkooka z powrotem na ścianę. Jungkook wziął kilka oddechów, sięgając po pasmo włosów. Zastanawiał się, czy Taehyung mógł poczuć ww tym momencie coś złego. Próbował postawić się na miejscu Yoongiego i zastanowić się, co by zrobił, gdyby Tae zaręczył się z kimś innym.
— NIE CHCĘ Z TOBĄ WALCZYĆ! — Jungkook ponownie popchał Yoongiego mocniej, niż się spodziewał. Mężczyzna uderzył w stolik do kawy. Yoongi kaszlał i dyszał, a jego oczy wpatrywały się w Jungkooka. Jungkook chwycił Yoongiego za koszulkę, podciągając go z powrotem na nogi. — Walcz o Jimina! Walcz o niego! Stwórz tą cholerną piosenkę! Pokaż mu, jak bardzo go kochasz! Uczyń go swoim! NIE PODDAWAJ SIĘ, KURWA!
Yoongi wahał się przez minutę. Jungkook miał nadzieję, że jego słowa dotrą do niego. Yoongi chwycił Jungkooka za koszulę i rzucił go na kanapę. Jungkook chwycił się za bok i mrużąc oczy, spojrzał na Yoongiego.
— Nie poddawaj się. — Jungkook kontynuował, bo do cholery, ktoś musiał rozwiązać tę sytuację. — Jimin też jest zdenerwowany. — To były słowa, które w końcu dotarły do Yoongiego. — On nie wie, kto jest jego miłością. Dlatego farbuje włosy. Chciał cię znaleźć.
— Wierzysz, że jestem jego bratnią duszą?
Jungkook spojrzał gniewnie na Yoongiego. — Tak, kurwa, stary, jak myślisz, dlaczego tu jestem. — Jęknął trzymając się za bok. —Seongwon go wykorzystał.”
— Co?"
— Seongwon chciał Jimina tylko w celach seksualnych i wykorzystał jego ciało. — Jungkook patrzył, jak Yoongi chwyta się za klatkę piersiową i ciągnie za włosy. — Możesz nagrać piosenkę. Zaśpiewam, jeśli chcesz. Namjoon i Hoseok pomogą, jeśli o to poprosisz.
— Potrafisz śpiewać?
— Tak, jestem na tym samym kierunku co ty, ale jestem młodszy, więc nie mamy razem zajęć — powiedział Jungkook. Yoongi nadal nie wyglądał na przekonanego. — W porządku, może nie rób tej piosenki. Po prostu nie poddawaj się!
Yoongi upadł na podłogę, a łzy napłynęły mu do oczu. Jungkook wstał, wciąż trzymając się za bok, i objął Yoongiego ramionami. Po prostu wydawał się załamany.
— Przyprawiasz mnie o chorobę morską, kochanie. Wyglądam, jakbym był zamknięty w rzeczywistości przypominającej sen. Kręcisz mnie i doprowadzasz do szaleństwa. Wygląda na to, że jestem księżycem, który wschodzi w południe.
Głowa Yoongiego podskoczyła. — Cholera, dzieciaku, potrafisz śpiewać!
— Idioto! Dosłownie to właśnie powiedziałem! — Jungkook skrzyżował ramiona.
— Tak, ale niektórzy ludzie tak mówią: ehhh, umiem śpiewać, a potem brzmią jakby się dusili podczas śpiewu. — Obaj mężczyźni roześmiali się.
— Więc... Przekonałem ciebie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro