[5,0] - I lie to you
Ten i następne dwa rozdziały miały być jednym, ale... już ma to łącznie 5k słów (jeszcze nie skończyłam), a rozdziały tego opka miały być stosunkowo krótkie, więc... będą 3 rozdziały zamiast jednego *clown emoji*. Mam nadzieję, że chociaż poprawi to komuś humor, trzymajcie się.
Hoseok był już pewien, że oszalał. Nie wiedział, co w niego wstąpiło, gdy dwa dni wcześniej zgodził się, a nawet nalegał na propozycję złodzieja, by spotkali się na spłatę długu w naturze. Nie mógł uwierzyć również w to, że właśnie po raz kolejny przeglądał się w lustrze, sprawdzając, jak wyglądał. Nie był przecież stary, wciąż był przystojny i smukły, a na jego twarzy dopiero formowały się pierwsze, praktycznie niewidoczne zmarszczki. Mimo to czuł dziwną potrzebę upewnienia się średnio co pięć minut, że jego fryzura jeszcze się nie rozleciała, a koszula był w nienagannym stanie. Nie wiedział, czy w hotelu nie rozbierze się od razu, czekając na swojego dzisiejszego kochanka, czy może to Jeongguk będzie pierwszym, który dotrze na miejsce, ale Hoseok stwierdził, że trochę elegancji mu nie zaszkodzi.
Bo złodziej w końcu faktycznie przedstawił mu się jako Jeon Jeongguk, podał mu jakiś numer telefonu, a potem wyfrunął z mieszkania Jungów, jakby się paliło. Następnego dnia udało im się umówić, bo Jeongguk, ku głębokiemu zaskoczeniu Hoseoka, odpisał mu i przystał na propozycję spotkania w jednym z love hoteli, który cieszył się dobrymi opiniami.
Hoseok odpowiednio przygotował się już do tego spotkania. Zrobił research na temat seksu męsko-męskiego, bo, nawet jeśli nie był ignorantem i mniej więcej się w tym orientował, to nie wiedział zbyt wiele. Niedawno wykonał również lewatywę, bo nie łudził się, że to on będzie aktywną stroną podczas ewentualnego stosunku. Jeongguk nie wyglądał na kogoś, kto lubił być na dole, chociaż Jung nie mógł przecież wychodzić z takich założeń, bo kompletnie nie znał Jeona. Nie znał go i nie powinien mu ufać, bo złodziej na pewno nie należał do prawych ludzi, ale Hoseok mimo to się z nim umówił.
Chyba gdzieś po drodze mocno uderzył się w głowę i mu się w niej poprzestawiało, nie było innej możliwości.
Dzwonek domofonu, który nagle rozbrzmiał w przedpokoju, sprawił, że Hoseok niemal wyskoczył z butów, mimo że oczekiwał gościa. Kilka chwil później usłyszał ciche pukanie, kiedy uprzednio wpuścił wyczekiwanego mężczyznę do bloku. Czekał w przedpokoju, dlatego drzwi otworzył niemal od razu.
- Hej - przywitał się Yoongi, na co Hoseok skinął jedynie głową, wpuszczając starszego do środka.
Hoseok nie wiedział, czy dobrze zrobił, prosząc Yoongiego o kolejną przysługę, ale wydawało mu się również, że także w tej sytuacji kolega z pracy był jedynym słusznym wyborem. Nie chciał zwracać się do rodziny, kiedy wiadomym było, że wychodził się z kimś spotkać i to nie w czysto przyjacielskich sprawach. Jednak Minjae musiał zostać pod czyjąś opieką, bo po ostatnich wydarzeniach Jung niespecjalnie chciał zostawiać go na noc samego w domu.
Miał nadzieję, że Yoongi go zrozumie.
Min natomiast, zaraz po przestąpieniu progu, niemal zdjął z Hoseoka wymiar na trumnę. Owszem, widział Junga w eleganckim stroju już nie raz, ale teraz to było coś innego. Mężczyzna wyglądał tak okropnie seksownie, że Yoongi musiał przełknąć ślinę, bo zaschło mu w gardle. Teraz w końcu połączył wszystkie kropki.
Hoseok gdzieś wychodził, tak, jak mu zadeklarował. Tylko że dopiero w tamtej chwili dotarło do Yoongiego, na jakie spotkanie wybierał się Jung, przez co poczuł naprawdę nieprzyjemne ukłucie w okolicach serca.
- Kim jest ta szczęściara? - rzucił pół-żartem, kiedy Hoseok ponownie ukradkiem przejrzał się w lustrze.
- Szczęściarz - zaśmiał się krótko Jung, poprawiając starszego. Dopiero po chwili uświadomił sobie, co tak właściwie powiedział. - Znaczy, ja...
- W porządku, nie musisz mi się przecież tłumaczyć - odparł szybko Yoongi, widząc zmieszanie Junga.
Miał ochotę zrobić sobie krzywdę. Hoseok wychodził na randkę z mężczyzną, a przynajmniej na to wyglądało. Natomiast Min przez cały okres ich kilkuletniej znajomości bał się go zaprosić na jakieś romantyczne spotkanie, będąc święcie przekonanym, że Hoseok był hetero. Przecież to było jakiś absurd. Yoongi nie mógł uwierzyć, że inny facet sprzątnie mu Junga sprzed nosa. To on do niego wzdychał przez tak długi czas, to on powinien mieć szansę na coś więcej z Hoseokiem.
Życie było niesprawiedliwe, a Yoongi po raz pierwszy od lat miał sobie za złe, że czegoś nie spróbował. Teraz jednak to i tak prawdopodobnie nie miało już żadnego znaczenia.
Westchnął cicho, kiedy Hoseok zarzucił swój płaszcz i starannie pochował dokumenty i inne rzeczy w kieszeniach. Po zaginięciu Minjae przysiągł sobie, że już nigdy niczego nie zgubi. Zerknął na Yoongiego, trochę bojąc się jego reakcji, ale kiedy zobaczył delikatny, pokrzepiający uśmiech na twarzy starszego, nieco mu ulżyło.
- Jae jeszcze odrabia lekcje - zaczął. - Z matematyką radzi sobie bez problemu, ale gdybyś mógł mu później to sprawdzić, to byłbym bardzo wdzięczny. Będzie też robił pracę na konkurs plastyczny, bo bardzo chciał, ale przed dwudziestą pierwszą powinien się wykąpać i powoli kłaść do łóżka. Pokaże ci co i jak w łazience, potrafi sam sobie poradzić, tylko czasami wymaga jakiejś drobnej pomocy. Kolację zazwyczaj jemy około dziewiętnastej, jest w lodówce również dla ciebie, wystarczy odgrzać. Gdybym nie zdążył wrócić rano przed siódmą, to mógłbym odwieźć Jae do przedszkola? Wiem, że jutro pracujesz, a ja mam wolne, ale-
- Seok-ah - przerwał mu Yoongi. - Poradzimy sobie. Odwiozę go, nie masz się o co martwić, naprawdę.
- Przepraszam, po prostu nigdy go tak nie zostawiałem - jęknął Jung, czując nagły przypływ stresu.
- Wiem przecież, ale to nic takiego. Ze mną Jae będzie bezpieczny, więc leć już i skup się na swojej randce - Yoongi uśmiechnął się miło, chociaż słowo "randka" ledwo przeszło mu przez gardło. Jung odwzajemnił jego uśmiech, zaraz przytakując koledze, nawet jeśli ten nie mógł wiedzieć, że Hoseok nie szedł na prawdziwą randkę. Gdyby Min wiedział, z kim i dlaczego młodszy szedł się spotkać, nigdy by go nie wypuścił, z czego Hoseok doskonale zdawał sobie sprawę.
- Dziękuję, naprawdę. Już idę - powiedział ostatecznie, ruszając w stronę drzwi.
- Miłego wieczoru! I uważaj na siebie - rzucił jeszcze na odchodne Yoongi, bo nawet jeśli to nie był wieczór, który mieli spędzić razem, wciąż chciał, żeby Hoseok dobrze się bawił.
Chwilę później zamykał drzwi za Jungiem. Zerknął z westchnieniem na zegarek, a widząc, że dochodziła dziewiętnasta, postanowił wsunąć się do pokoju Minjae. Chłopczyk zawzięcie szorował kredką po ogromnej kartce, dokładnie zamalowując naszkicowanego wcześniej słonia. Nie podniósł nawet głowy, witając się z Minem, którego od jakiegoś czasu swobodnie nazywał wujkiem.
- Jesteś głodny? - spytał Yoongi, przysiadając na łóżku pięciolatka.
- Trochę - odparł, nie odrywając wzroku od kartki. - Muszę skończyć słonia.
Yoongi uśmiechnął się, podchodząc bliżej, żeby przyjrzeć się rysunkowi. Jak na dziecko w takim wieku, dzieło wyglądało całkiem dobrze, a do tego bez problemu można było rozpoznać i nazwać wszystkie narysowane przez małego Junga elementy. Min nie od dzisiaj wiedział, że Minjae był zdolnym i mądrym dzieckiem. Wciąż nie do końca rozumiał, jak udało mu się wrócić do domu, bo historia, którą przedstawił mu Hoseok wczoraj w pracy była dziwna i nie trzymała się kupy, ale przecież nie mógł o to wypytywać małego Junga.
Chociaż... zawsze mógł go zapytać o coś innego.
- Jae-yah - zagaił, jednak na chwilę się zatrzymał, nie będąc pewnym, czy to, co chciał zrobić, było w porządku.
- Tak, wujku?
- Powiedz mi... - Min przygryzł wargę, postanawiając postawić wszystko na jedną kartę. - Wiesz, gdzie poszedł tata?
Minjae przez dłuższą chwilę nie odpowiadał, ale przestał również aż tak intensywnie kolorować słonika, widocznie potrzebując nieco siły, żeby się zastanowić. Przetarł wolną rączką czoło, odgarniając przydługie włoski lecące mu do oczu, żeby chwilę później wrócić do kolorowania z pełną mocą.
- Nie wiem - odparł, wzruszając ramionami. - Mówił tylko, że wychodzi i zostanę z tobą na noc.
- Okej - westchnął zrezygnowany Yoongi. - A... Może domyślasz się z kim mógł się umówić? Spotykał się z kimś ostatnio? Mówił ci o kimś?
Mały Jung znowu przez chwilę się zastanawiał, jednak tym razem Min nie musiał czekać na odpowiedź aż tak długo.
- Może poszedł się spotkać z JK'iem! - uśmiechnął się chłopczyk sam do siebie. Min zmarszczył brwi, słysząc dziwaczne imię, które brzmiało bardziej na jakiś pseudonim.
- JK? Kim jest JK, Jae-yah? - dopytał Yoongi, czując nieprzyjemny dreszcz przebiegający mu po plecach.
Minjae nagle oderwał się od kolorowania, pierwszy raz spoglądając na Mina. Starszy miał wrażenie, że wzrok dziecka przeszywał go na wylot, a chłopczyk od razu poznał jego nie do końca czyste intencje. Owszem, martwił się o Hoseoka, ale czuł się też trochę zazdrosny i wpychał nos w nie swoje sprawy. Mały Jung zdawał się doskonale to rozumieć, nawet jeśli miał dopiero pięć lat. Dzieci czasami czuły takie rzeczy podświadomie, co lekko przerażało Yoongiego.
- Czemu chcesz wiedzieć, wujku? - spytał w końcu Minjae, przyprawiając Mina o palpitacje serca.
- Martwię się o twojego tatę, bo mi też nic nie powiedział. Nie chciałbym, żeby ktoś go skrzywdził - odparł zgodnie z prawdą, postanawiając pominąć fakt, że sam również chętnie wyszedłby z Hoseokiem na randkę.
- Nie martw się, wujku. JK jest fajny. Uratował mnie! - powiedział radośnie chłopczyk. - I ma super tatuaże!
Yoongi zamrugał, próbując zrozumieć, co miał na myśli pięciolatek. Z tego, co próbował mu wytłumaczyć Hoseok, Yoongi wywnioskował, że jakiś złodziej porzucił Jae i ten sam przyszedł do domu, a ich auto znaleziono w nocy gdzieś za jedną ze wsi niedaleko Seulu. Nie było mowy o kimś, kto miał uratować Minjae.
Coś tutaj się mocno nie zgadzało.
- Opowiesz mi trochę więcej o JK'u, Jae-yah? Chyba go polubiłeś, mam rację?
Minjae przytaknął, zaraz zaczynając mówić, z czego Min starał się wyłapać jak najwięcej przydatnych informacji.
Im dłużej Yoongi słuchał Jae, tym bardziej zaczynał rozumieć sytuację i, chociaż miał wielką nadzieję, że się mylił, martwił się coraz bardziej.
Będzie musiał porozmawiać z Hoseokiem od razu, kiedy ten wróci ze swojej randki. Koniecznie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro