Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

health

Jeon Jeongguk

Nie wiedziałem, jak z tego wybrnąć.

Nie wiedziałem, jak poradzić sobie z uczuciami.

Nie wiedziałem, jak naprawić to co spieprzyłem.

Od dziecka moje życie nie było wcale takie proste, jakie mogło się wydawać osobie trzeciej. Zawsze byłem zdany tylko i wyłącznie na siebie. Musiałem borykać się z problemami już od najmłodszych lat, źle wspominając cały okres dzieciństwa. Ojciec alkoholik, znęcał się zarówno nade mną jak i moją matką, która za każdym razem wybaczała mu błędy i trwała u jego boku. Cudem ukończyłem szkołę i zdałem maturę, ponieważ często byłem zmuszony opuszczać lekcje, by nikt nie widział mojej poobijanej twarzy i wielu siniaków na ciele. Jedynym moim planem było wyprowadzić się tuż po maturze i żyć w końcu, jak normalny człowiek. Jednak wiadomość o ciąży mojej matki zmieniła moje plany. Zostałem w tym domu na dłużej, żeby bronić tej małej istotki, która nie była niczemu winna. Nie zasługiwała na takie cierpienie, jakie zdążyło spotkać mnie. Przez wypady na siłownię, ćwiczenie formy i zdrowe odżywianie się, stałem się silny. Ojciec, jak raz porządnie dostał w gębę, przestał do mnie skakać, a gdy tylko próbował zrobić coś mojej siostrze lub mamie, od razu powalałem go jak wykałaczkę na podłogę. Nastał koniec słabego Jeongguka i on dobrze o tym wiedział. Lecz i tak się nie ogarnął. Za mocno kochał alkohol... Mocniej od swojej rodziny.

Dlatego potrzebowałem pieniędzy. Musiałem zarobić na mieszkanie, które pomieści mnie, moją mamę i siostrę. Łapałem się każdej możliwej fuchy, co nie było łatwe przez studia. Gdyby nie stypendium, na pewno nie zawracałbym sobie nimi głowy, ale mimo wszystko chciałem spełnić swoje marzenia. Taniec był czymś co dawało mi ukojenie od najmłodszych lat. Wyłączałem się, wczuwałem w muzykę i wyrzucałem z siebie emocje. Gdy tylko znalazłem ogłoszenie o pracy dla trenera tańca, poleciałem od razu po wykładach na rozmowę kwalifikacyjną. Niestety, spóźniłem się. Ktoś mnie wyprzedził i dostał posadę, o którą chciałem powalczyć. Lecz wtedy mężczyzna wypadł w moim kierunku z propozycją... Miałem dostać posadę od ręki, a potem także awans, jak rozkocham w sobie wiecznie smutnego geja, a potem go rzucę i tym samym zmuszę do zrezygnowania z pracy. Byłem przystojny i biło ode mnie coś ciepłego, tak stwierdził właśnie mężczyzna, dlatego twierdził, że jestem idealnym kandydatem do zrobienia czegoś takiego. Nie sądziłem jednak, że mój cel jest tak... Śliczny. Nie zamierzałem używać siostry do tego przekrętu, ale gdy już nadarzyła się okazja, musiałem z niej skorzystać. Mała od razu polubiła Jimina, a ja po rozmowie z nim, zacząłem postrzegać go inaczej niż zwykły cel, którego miałem się pozbyć. Potem... Potem kompletnie przestałem to wszystko kontrolować...

Zakochałem się. Chciałem każdą następną sekundę życia spędzić z Jiminem u boku. Jego nieśmiały uśmiech, słodki głos, zawstydzone spojrzenia i ten śmiech. Nie chciałem z tego rezygnować. Jednak miałem umowę z szefem i przypominał mi o tym w każdej możliwej chwili. Nie mogłem stracić tej pracy. Musiałem utrzymać siostrę i matkę, która jakoś nie była w stanie znaleźć żadnej dobrej pracy. Z dnia na dzień było coraz trudniej. Musiałem wybrać. Pomiędzy rodziną a chłopakiem, który skradł moje serce.

Wtedy zdałem sobie sprawę, że pora przestać kierować się tylko dobrem rodziny. Chciałem być w końcu szczęśliwy, a było to możliwe tylko z Jiminem u boku. Zamierzałem o tym powiedzieć szefowi, wiedząc, iż od razu zostanę wyrzucony na zbity pysk. Moje plany zostały pokrzyżowane, a serce złamane na pół, kiedy Jimin o wszystkim się dowiedział. Nie zdążył usłyszeć, że popełniłem błąd i go kocham. Był słaby, wiedziałem o tym, a i tak go zraniłem. To przeze mnie... Przeze mnie targnął się na swoje życie.

Po długich błaganiach i prośbach udało mi się namówić na rozmowę jego najlepszego przyjaciela – Taehyunga. Wytłumaczyłem wszystko, wiedziałem, że tajenie czegokolwiek, nie pomoże mi w odzyskaniu Jimina. Płakałem i zapewniałem go o swojej miłości do blondyna. Taehyung też płakał. Płakał, ponieważ był przerażony stanem w jakim jest teraz Jimin. Wyzywał mnie od najgorszych i przyrzekł na wszystko, że jak znów popełnię taki błąd, własnoręcznie ubije mnie gołymi rękoma. Ale i tak się zgodził. Gdyż wiedział, że beze mnie, Jimin już nie chce żyć i przy pierwszej lepszej okazji zniknie z tego świata.

Dał mi klucze do mieszkania młodszego i wytłumaczył, jak ostrożnie zachowywać się względem chłopaka. Musiałem wejść do mieszkania, od razu potem je zamknąć, a klucze schować najlepiej jak umiałem. Nawet nimi Jimin mógł się zranić, a żaden z nas tego nie chciał.

Serce biło mi jak szalone, gdy wchodziłem po schodach klatki, a po chwili ustałem przed odpowiednimi drzwiami. Wziąłem trzy głębokie wdechy by się uspokoić. Drżącą dłonią włożyłem odpowiedni klucz do zamka i przekręciłem go dwa razy, następnie wyciągając klucze i wchodząc do środka. Uderzył we mnie nieprzyjemny zapach, przez który zebrało mi się na wymioty. Zamknąłem mieszkanie ponownie, chowając klucze w wewnętrznej kieszeni kurtki. Zakryłem sobie usta dłonią, zaczynając się rozglądać. Dostrzegłem Jimina w salonie, siedzącego na ziemi z gumką recepturką. Strzelał nią w kościsty nadgarstek, który zaczął puchnąć od ciągłych uderzeń. Musiał długo się katować, nie spuszczając wzroku z tego co sobie robił. Nie zwrócił uwagi na to, iż ktoś wszedł do jego mieszkania co nieco mnie zaniepokoiło, ale nie bardziej niż to co sobie robił. Ubrania, które wisiały na jego ciele, należały do mnie. Bluza, którą mu dałem, oraz spodnie dresowe, które były w jego mieszkaniu bym miał się w co przebrać, gdy u niego nocowałem. Sam Jimin był przerażająco chudy i brudny. Tłuste włosy, popękane usta, przekrwawione oczy. Okna były pozamykane i zasłonięte roletami, a wokół blondyna walały się jakieś ogryzki lub niedojedzone potrawy. Ani trochę nie przypominał osoby, w której się zakochałem, ale to ja byłem temu winny. I nadal go kochałem, bez względu na to jak wyglądał, pachniał i w czym mieszkał. To nadal był mój Jimin. Mój skarb, który zniszczyłem...

5 lat później

Rześki wiatr, uderzył w moją twarz, rozwalając blond kosmyki w każdą możliwą stronę. Uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem i zamknąłem swoje oczy, wsłuchując się w fale, uderzające o brzeg plaży. Westchnąłem cicho z rozkoszy, którą zapewniało mi to miejsce. Okryłem się mocniej żółtym kocem i upiłem łyk ciepłej herbaty, ponownie spoglądając na tafle morza by nie przegapić zachodu słońca. Uwielbiałem tak zakańczać dni i je witać. Tym bardziej, gdy czułem umięśnione ramiona na swojej tali, które nawet w tej chwili, postanowiły mnie ukryć w ciele mojego mężczyzny i zapewnić dodatkowe źródło ciepła.

- Haemin śpi? - zapytałem, czując delikatne muśnięcie ust na swojej szyi, a następnie głowa z czarną czupryną się w niej ukryła.

- Tak. Chciała bym jeszcze coś jej przeczytał, ale nim sięgnąłem po książkę, zaczęła przysypiać. Posiedziałem przy niej chwilkę, a gdy miałem pewność, że śpi, zgasiłem światło i przyszedłem do mojego wspaniałego męża. - zaśmiał się melodyjnie. - Tęskniłeś, słonko?

- Oczywiście. - zawtórowałem mu cichym śmiechem. - Czekałem tylko aż przyjdziesz, przytulisz mnie i nigdy nie wypuścisz z tych ciepłych ramion. Zimno było bez ciebie.

- Dobrze wiedzieć, że przydatny jestem tylko do ogrzewania. - mruknął rozbawiony, mocniej mnie przytulając.

- Mama się odezwała? - zapytałem, odwracając głowę w bok by spojrzeć ukochanemu w oczy, ponieważ słońce zniknęło już za horyzontem.

- Nie. - westchnął bardzo ciężko i zagryzł mocno dolną wargę. - Nadal ma żal, że zabrałem jej małą.

- Nie miałeś innego wyjścia, hyung. - uśmiechnąłem się pocieszająco. - Ostrzegałeś matkę. Mówiłeś, że jak wróci do ojca to straci zarówno syna i córkę.

- Nigdy nie uwierzę w to, że ojciec się zmienił i przestał pić, a nie pozwolę zrobić małej z życia piekło. Sam w nim żyłem dziewiętnaście lat. Ona powinna dobrze wspominać dzieciństwo. - mruknął, odchylając na chwilę głowę do tyłu. - Może przesadziłem z tym, iż matka więcej nie zobaczy Haemin, ale byłem wkurzony. Przecież nie zabronię jej odwiedzać małej i sama powinna się o to starać.

- No wiem, wiem. Nie tłumacz się. - odwróciłem się przodem do chłopaka i złapałem go za ramiona. - Dobrze zrobiłeś. Haemin cieszy się, że została z tobą. Jej zdanie liczy się najbardziej.

Mój mąż uśmiechnął się delikatnie, po czym pochylił się lekko by pocałować moje usta.

- Co ja bym bez ciebie zrobił, Park Jiminie? - zapytał, ponownie obejmując mnie rękoma w tali.

- Jeon. - poprawiłem go, przypominając mu o tym, że zmieniłem niedawno nazwisko. - Jeon Jimin, kochanie.

- Wybacz, nie mogę się przyzwyczaić. - odparł, trącając swoim nosem ten mój. - Jesteś miłością mojego życia, najlepszym co mnie w nim spotkało, wiesz o tym, prawda?

- Wiem, Jeonggukie, wiem. - uśmiechnąłem się, naciągając trochę koc by okryć też starszego. - Bardzo cię kocham.

- Bardzo cię kocham. - powtórzył, uśmiechając się znacznie szerzej niż ja. - Wracajmy do domu, bo zrobiło się zimno, a nie chcę być zmarzł.

- Masz rację. - zgodziłem się z nim, pozwalając mu się objąć ramieniem, po czym śmiejąc się i rozmawiając na luźniejsze tematy, wróciliśmy do naszego domku, znajdującego się całkiem niedaleko plaży, w którym spała młodsza siostra Jeonggukiego.

Po tym jak Jeongguk przyszedł do mojego mieszkania, nie miałem nawet sił go wygonić. Długimi godzinami trwał przy mnie i mimo iż wszystko zdążył mi opowiedzieć, a pomiędzy nami zapadła głucha cisza, nawet nie ruszył się ze swojego miejsca, jakby się bał, że gdy wyjdzie, już więcej mnie nie zobaczy. Po dość długim czasie, dałem emocjom ponownie upust, ale tym razem każda moja łza kończyła swoją drogę na bluzie Jeongguka, który automatycznie objął mnie silnymi ramionami. Uspokoiłem się po kilku minutach, ale on i tak mnie nie puścił i nie odszedł. Przez to, że niezbyt wiele się odzywałem, bez mojej zgody, wprowadził się do mnie na kilka tygodni. Gotował, sprzątał, podawał mi tabletki, nawet wyciągał na spacery i mył... Dopiero po dwóch miesiącach się do niego odezwałem, wyjaśniając z nim wszystko jeszcze raz, bo czułem się znacznie lepiej. Jak można się domyślić, dałem mu jeszcze jedną szansę. On obiecał mi, iż koniec z tajemnicami i kłamstwami, a ja obiecałem, że więcej nie skrzywdzę siebie, o ile będzie przy mnie.

Ostatecznie Jeongguk wprowadził się do mnie na stałe wraz z mamą i siostrą, ponieważ miałem wystarczająco duże mieszkanie by wszystkich pomieścić. Inicjatywa wyszła z mojej strony, ale bardzo ucieszyła mojego ukochanego, bo nie chciał spuszczać mnie w ogóle z oka, a musiał pracować. Ulżyło mu, że nie będę sam, gdy on wypruwa sobie żyły w kawiarni i na uczelni, którą dwa lata później ukończył z wyróżnieniem. Z odłożonych pieniędzy, otworzyliśmy naszą pierwszą wspólną szkołę tańca w Busan, do którego się przeprowadziliśmy zostawiając mamę Jeongguka i jego siostrę w Seoulu, ponieważ kobieta miała dobrą pracę, z której nie chciała zrezygnować. Rok rozwijaliśmy naszą placówkę, mieszkając w małym, ciasnym mieszkaniu. Za moje oszczędności i nasze odkładane pieniądze, kupiliśmy wspólny domek, w którym aktualnie mieszkamy, a niedługi czas później ukochany mi się oświadczył. Potem matka starszego wróciła do jego ojca, a mój ukochany musiał wrócić na jakiś czas do stolicy by walczyć o prawo do opieki nad siostrą. Wrócił wraz z dziewczynką, szczęśliwy z tego, że udało mu się wygrać. Po roku, otworzyliśmy drugą szkółkę tańca w mieście, bo pierwsza odniosła taki sukces, że brakowało nam miejsc, a klienci tylko przybywali. No i.. ślub. Pobraliśmy się trzy miesiące temu w wakacje. Tylko my dwaj i Haemin wybraliśmy się w podróż, z której wróciliśmy już jako małżeństwo. Oczywiście, mój przyjaciel i kilka kumpli Jeongguka, nie popuścili nam i po powrocie urządziliśmy skromne wesele. W końcu należało się nam, prawda?

Powiem szczerze, że jeżeli obaj musieliśmy tyle przejść w życiu, żeby się poznać, to niczego nie żałuję.

Było ciężko, ponieważ ja nie dawałem sobie rady z chorobą, a Jeongguk z problemami.

Gdyby nie on, nie wyszedłbym z tego. Tego jestem pewny.

Tylko dzięki Jeon Jeonggukowi, jestem zdrowy.

Wyleczony z depresji

THE END

Hejka! No i witam na końcu tej krótkiej serii!

Chciałam czegoś nowego i krótkiego by ocenić swoje możliwości. W sumie to moja pierwsza, trochę dłuższa praca niż one shoty, którą dokończyłam hahaha.

Mam nadzieję, że się wam spodobała i wgl ;^; 

Dziękuję wam za wszystko, do zobaczenia w innych pracach!

Miłego dnia, dobrej nocy, aniołki <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro