👄8👄
Ale po chwili on powiedział coś czego nawet pieprzony Sherlock Holmes by nie przewidział
-ahh trzeba było mi powiedzieć że chcesz poleżeć na moich kolanach, przecież nie zabroniłbym Ci
ŻE CO
Moja twarz jakby sparaliżowana nawet nie drgnęła, oczy miałem jak przysłowiowe 5złoty w których można było zauważyć iskierkę. Zapytacie,ale iskierkę czego ? Tego nie da się opisać. Iskierka która wygląda jak pierwsza gwiazda na niebie jaką się widzi w Wigilię. Iskierka która wygląda jak promienie słońca odbijające się od tafli morze. Iskra która spowoduje uśmiech na buzi każdego. Iskierka szczęścia po prostu. Tego upragnionego szczęścia którego każdy z nas szuka w swoim życiu. Moje usta lekko drgały, gdyż nie wiedziałem co on zrobi.
Pov Nath
Marc leżał teraz na moich kolanach. Domyślam się że widział rysunek ale szczerze? Może i to lepiej. No bo niby z jakiego powodu miałby podglądać mnie przez ramię. Teraz wyglądał cholernie uroczo. Ta iska w jego oczu była jak olej działający na mój wewnętrzny ogień. Spojrzałem na jego usta i przybliżyłem się lekko, lecz stwierdziłem że nie będzie tak łatwo jak mógłby sobie to mój aniołek wyobrazić. Nasze twarze dzieliły dosłownie milimetry, kiedy zapytałem.
-Podoba ci się mój rysunek?- spytałem niskim głosem i spojrzałem w jego zakłopotane szczenięce oczka
-Jaki ry-aa em t-tak jest bardzo ł-ładny detale są piękne i -
Gdy to mówił przybliżałem się coraz bardziej i kiedy się zatrzymał musiałem to zrobić. Zaatakowałem wręcz jego usta chcąc wycałować tą niewinność, która w sobie miał. Po chwili jednak oderwałem się od niego bo nie chciałem go zbyt przytłoczyć. Spojrzał się na mnie z miną takiego małego szczeniaka. Był zdziwiony ale widziałem, że nie pogardziłby gdyby ten pocałunek kiedyś się jeszcze powtórzył.
-Chcesz ten rysunek zobaczyć jeszcze raz? -zapytałem szeptem, bo nasze twarze dalej były blisko
-Czemu by nie- odparł dalej lekko zdezorientowany Marc
Otworzyłem notatnik i pokazałem mu jeszcze raz rysunek, który przedstawiał mnie i marca całujących się na plaży o zachodzie słońca. Chciałem aby ten rysunek wyszedł naprawdę pięknie gdyż nie był on zwykły jak inne które dotychczas robiłem. Był ważny, był bardzo ważny, chciałem aby każdy detal, skrawek bluzy, kosmyk włosów wyglądał jak pięknie jak w mojej wyobraźni.
Posadziłem sobie marca na kolanach bo chciałem z nim porozmawiać. Stwierdziłem że to jest ten moment w którym mu powiem. To już jest oczywiste że ja go kocham i nie sztuką jest domyślnie się tego. Wziąłem głęboki oddech i już miałem wykrztusić pierwszą samogłoskę kiedy mój telefon zadzwonił
Automatycznie zobaczyłem ekran i była 10:58. O cholera miałem się spotkać z Marinett w parku. Zapomniałem.
-Marc muszę lecieć na chwilkę z kimś się spotkać będę za 20minut dobrze?- mówiąc to wziąłem go na ręce i położyłem na łóżku, a sam udałem się do drzwi
-Jasne nie ma problemu- odpowiedział uśmiechnięty. Matko..jak ja go kocham. Uśmiechnąłem się i uciekłem szybko aby jakimś szczęśliwym trafem zdarzyć do parku.
~~~~~~~~~~~5min później~~~~~~~~
10:03 dobiegłem cały mokry do parku gdzie już z daleka zobaczyłem granatowe włosy i różowe dżinsy. Marinett też mnie zauważyła, mało ludzi w Paryżu ma czerwone włosy.
-Hej Marinett - przywitałem się dalej ciężko zipiąc
-Cześć Nath- odpowiedziała dziewczyna z uśmiechem
-Czemu chciałaś się ze mną zobaczyć?
-Chciałam coś wyjaśnić. Booo jak Marc był pod władzą akumy to powiedział że ty mnie kochasz i wiem że z jednej strony mogło to być kłamstwo bo to jednak pod władzą akumy ale no wolałam się upewnić. Czy ja ci się podobam?
Szczerze, zamurowało mnie. Tak chciałem ją zaprosić na randkę ale szczerze teraz kiedy mam Marca nie widzę już tego co wcześniej i nie chce z nią chodzić.
-Oł to... no więc chciałem cię zaprosić na randkę to fakt ale to dlatego że myślałem że cię kocham, bo czułem się przy tobie bardzo komfortowo. Razem się śmialiśmy i płakaliśmy i myślałem że to jest ta miłość o której wszyscy mówią. Lecz teraz....wiem że moje serce skradła inna osoba- na myśl o Marcu mimowolnie się usmiechnalem- i przepraszam marinett za zamieszanie. Po prostu się pogubiłem- mówiąc to podrapalem się w tył głowy. Było mi mega głupio
-Nie masz mnie za co przepraszać. Każdy ma prawo się pogubić trochę. Jesteśmy dopiero nastolatkami my się dopiero uczymy o życiu i miłości. Cieszę się że ktoś ci skradł serce i szczerze chyba wiem o kim mowa-tu mi puściła oczko- więc leć do niego i powiedz mu o tym. Wiesz czemu ? Bo gwarantuje ci że na 1000000% on ciebie też bardzo kocha.
Nie wiedząc czemu jej słowa dodały mi skrzydeł i stwierdziłem że tak zrobię.
-Masz rację, biegnę do niego, pa Marinett- pomachałem i pobiegłem czym prędzej do szpitala aby mu to wszystko powiedzieć
//////////////////
Dobranoc ufoludki <333
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro