5. Jest nadzieja...
-Nathaniel! Nic ci nie jest?! Wszystko okej ? - zapytałem. Bardzo się o niego bałem i fakt że zobaczyłem go całego zdrowego w drzwiach bardzo mnie pocieszył.
-Nie nic spokojnie- parsknął lekko i podszedł do mnie
- Nic nie pamiętam ? Coś zrobiłem? Skrzywdziłem? Uhhh to straszne - mówiąc to zacząłem się chować w koc szpitalny.
-Nie nikt nie ucierpiał. Nie musisz się o nic martwić. - i wtedy on mnie...przytulił. Jego ciepły dotyk był najlepszym lekiem na moje strachliwe serduszko. Chciałem już płakać mu w ramie z tego wszystkiego, ale się powstrzymałem. Jednak nawet nie poczułem, gdy po policzku spłynęła mi łza.
Pov.Nathaniel
Przytulanie się z Marciem to była najlepsza czynność na świecie. Był delikatny w dotyku i kruchy jak porcelana. Gdy tak się przytulaliśmy poczułem coś mokrego na moim ramieniu to była łza chłopaka, gdyż odchyliłem głowę i zobaczyłem jego zimny policzek po którym spłynęła ów woda. Nie chciałem, aby chłopak płakał więc próbowałem go pocieszyć.
- Hej Marc nie płacz. Nic się nie dzieje. Już jestem przy tobie. Nie musisz się bać. - przytuliłem go jeszcze bardziej tak że mógł usłyszeć bicie mojego serca.
Pov.Marc
Kiedy Nathaniel zaczął mnie pocieszać i uspokajać. Rozkleiłem się.
-A-ale j-ja nie chciałem b-być złoczyńcą...z-z takie-ego powodu - zacząłem płakać jeszcze bardziej.
- A dlaczego akuma cię dopadła. Pamiętasz co się stało ?
Pov.Nathaniel
Znałem powód jego zmiany, ale byłem ciekaw czy chłopak mi to powie.
-J-ja b-bo emm..miałem fatalny dzień i wgl he-h - myśli nienawidzę kłamać -
Czyli mi nie powie. Boi się pewnie... Tylko.. czego? Ja też go kocham.. czy on w to nie wierzy?..
-Rozumiem. Pamiętaj jak coś kiedyś się stanie ja zawsze ci pomogę.
-J-jasne - odpowiedział Marc
-Pójdę po cos ciepłego do jedzenia - zaproponowałem
-Okej...
-Zaraz wracam...
W tym momencie miałem gdzieś wszystko i wszystkich co ma się dziać to się będzie działo. Przybliżyłem się do chłopaka i lekko pocałowałem jego malinowe usta. Były tak słodkie jak nie wiem co.
Pov.Marc
Kiedy chłopak zaczął się przybliżać do mnie nie wiedziałem co robić. Czy się odsunąć czy leżeć i nic nie robić. Nie zdążyłem tego przemyśleć, gdyż zaraz poczułem usta chłopaka na moich. Zamurowało mnie. On...mnie pocałował. Nie wiedziałem co o tym myśleć. Czułem się szczęśliwy. Kocham go... A może...
powiem mu to... Niee chyba to nie ten moment
Kiedy nasze usta się oderwały od siebie, patrzyłem w oczy chłopaka. Były dla mnie jak podwodna laguna. Takie piękne i głębokie. Ich niebieski kolor idealnie odzwierciedlał kolor morza.
-Zaraz wracam słoneczko - powiedział do mnie
Jedyne co zdołałem wydukać z siebie to.
-O-okej-j - słoneczko? Czemu mnie tak nazwał. Może on też mnie...kocha. Niee on przecież chciał wziąć Marinette na randkę,więc napewno ja dąży tym wspaniałym uczuciem.
Szczęściara...
-Marc...
-T-tak?
-J-ja mam pytanie do ciebie
-Cos się stało Nath?
-N-nie chyba nic heh ale mam pytanie...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak jak obiecałam wstawiam dzisiaj.
Mam nadzieję że się spodoba 🥰😻
Kocham was ❤️❤️
Miłego dnia/wieczoru/nocy 🍅🍅
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro