Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

he is here and I know him


                 Ciało Harry'ego się trzęsło. Zasnął w ciągu dnia, gdy jego mama była w szpitalu. Jego siostry również nie było w domu, a ojciec odszedł, kiedy tylko zobaczył, co dzieje się z jego jedynym synem.

— Znam go, mamo... — wymamrotał Harry przez sen. Odwrócił się na drugi bok i zaczął cicho chrapać. — On tutaj mieszka, naprawdę go znam...

Ponownie jęknął, a po tym w pokoju zapadła całkowita cisza. Jego klatka unosiła się do góry i do dołu, będąc zakryta jedynie kocem.

Klucze.

Drzwi się otworzyły.

Jego siostra w końcu wróciła ze szkoły. Przyszła do jego pokoju i cicho otworzyła drzwi. Zobaczyła, że brunet śpi, na co się uśmiechnęła.

— Ale on jest moim przyjacielem, nie rań go! — krzyknął Harry, a jego siostra podskoczyła przestraszona. Dziewczyna podeszła bliżej niego i usiadła na łóżku. Zaczęła gładzić jego włosy z delikatnym uśmiechem.

— Harry — wyszeptała. — Harry, obudź się, kochanie... — Przytuliła go od tyłu. — Harry, wiesz, że musisz się obudzić, prawda? Proszę...

Ani trochę się nie poruszył.

— No dalej, Harry... Mama niedługo wróci. Jeśli dowie się, że spałeś, to będzie smutna, wiesz o tym... — powiedziała trochę głośniej, a on w końcu odwrócił się twarzą do niej.

— Gemma? — zapytał zaskoczony. — Nie powinnaś być w szkole?

Spróbował usiąść, ale dłonie jego siostry go przed tym powstrzymały.

— Jest już piętnasta, Harry — przypomniała mu.

— Jaj długo spałem?

— Nie wiem. Dopiero wróciłam.

— Pewnie odkąd mama wyszła. Byłem zmęczony, Gem — powiedział smutno. — Byłem taki zmęczony, a on powiedział, że pora spać...

— Cii... — Gemma przytuliła swojego brata i pozwoliła mu wtulać się w siebie, ile tylko chciał. Była jedyną osobą, która mu wierzyła, chociaż wiedziała, że tego chłopaka nie było.

— Miałem koszmar — dodał spokojnie. — Zabrali go ode mnie, Gem...

— Cii, wszystko będzie dobrze, Harry — zapewniła go, chociaż sama nie była tego pewna. Może nic nie będzie dobrze, ale musiała go uspokoić. Tylko ona była po jego stronie.

— Powie im wszystko, a oni zabiorą go ode mnie — wymamrotał po raz ostatni Harry i westchnął. — Ja... Gem, kocham go.

Została. Żałowała, że musi uczyć się na swoje egzaminy. Harry był najważniejszy w jej życiu. Harry był powodem, dla którego postanowiła kontynuować naukę. Bo pewnego dnia będzie tylko osobą obok swojego brata. Wiedziała, jak być przy nim bez względu na wszystko.

— Nikt nie zabierze ci Nialla, słyszysz? — spytała, a Harry kiwnął głową.

— Proszę, Gem, bądź tutaj dla niego i dla mnie... — poprosił powoli, na co ona przytuliła go jeszcze mocniej.

— Chodź, skarbie, pora coś zjeść. — Gem uśmiechnęła się, a Harry skinął.

— Dasz nam chociaż chwilę? — zapytał po krótkiej chwili.

— Oczywiście! — Uśmiechnęła się, ponownie zostawiając go samego.

Popatrzył na drzwi przed nim i uniósł kąciki ust.

Niall, już poszła. Chodź tutaj.

Powłoka otworzyła się już po raz drugi. Przystojny chłopak podszedł do Harry'ego z szerokim uśmiechem.

— Dobrze ci się spało? — spytał, siadając obok zielonookiego.

— Miałem koszmar, Niall. Zabrali cię ode mnie. Nie mogłem nawet bez ciebie oddychać. Umarłem. A wtedy Gemma przyszła mnie obudzić. To był koszmar, tylko pieprzony koszmar... — wymamrotał, wtulając się w ciało obok niego. — Prawda?

Popatrzył prosto w oczy Nialla.

— Nadal tutaj jesteś — przypomniał sobie.

— Tak, jestem tutaj, Harry. Wszystko będzie dobrze. I pamiętaj, kiedy tylko będziesz samotny i będziesz mnie potrzebował, po prostu mnie zawołaj, a ja przyjdę. — Niall ucałował jego czoło i się uśmiechnął. — Okej?

— Okej... — wymamrotał w końcu Harry. — Niall, muszę coś zjeść. Wrócę najszybciej, jak będę mógł, okej?

— Tak, oczywiście, musisz. — Niall odparł ze zrozumieniem i się uśmiechnął. — Nie martw się o mnie, kochanie. Zawsze będę przy tobie.

— Niedługo wrócę — obiecał mu Styles i uniósł kąciki ust.

Poczekam na ciebie. — Niall go puścił i przeszedł na drugą stronę drzwi.

Harry ruszył do kuchni i popatrzył na swoją siostrę z uśmiechem. Zajął miejsce, czekając, aż dziewczyna poda mu lunch. Kiedy to się wydarzyło, oboje unieśli kąciki ust, zanim Harry zaczął jeść.

— Co powiedział? — spytała Gemma, patrząc swojemu bratu prosto w oczy, który wbijał wzrok w brokuły na talerzu. Podniósł głowę, przenosząc spojrzenie na nią.

— Zawsze tutaj będzie i zawsze będzie na mnie czekał — wyszeptał. — Ale wiem, że nie pozwolą mi z nim być, prawda?

— Nie musisz się poddawać, skarbie! — przypomniała mu Gem, wstając ze swojego krzesła. Podeszła do lodówki i wyjęła z niej miskę sałatki. — Chcesz?

— Nie, dzięki, Gem. — Harry kiwnął głową, w końcu zaczynając jeść swój posiłek.

Gdy jedli, siedzieli w ciszy, ale niedługo później chłopak odłożył widelec na stół.

— Nie mogę już, jestem pełny — powiedział cicho i wstał, czekając na pozwolenie Gemmy.

— Okej, Harry.

—I to czas, żebym poszedł i był z nim, prawda? — Uśmiechnął się, a Gemma zachichotała i kiwnęła głową. — Dziękuję, siostro!

Harry poszedł do swojego pokoju i szybko zamknął drzwi. Popatrzył na nie z uśmiechem na ustach.

— Już jestem, Niall.

Po sekundzie chłopak ponownie do niego podszedł i go przytulił.

— Tęskniłem za tobą. — Uśmiechnął się i ucałował jego głowę. — Chcesz w coś pograć?

Nudziłeś się, gdy byłem na dole? — spytał Harry i popatrzył w niebieskie oczy. — Nie martw się, Niall. Teraz już tu jestem. I tak, zagrajmy w coś.

— Okej, może... Kolory? — zaproponował Niall.

Kolory? — spytał zaskoczony Styles. — Jest gra, która nazywa się kolory?

— Tak, oczywiście, że jest gra, która nazywa się kolory. — Niall się uśmiechnął. — ... I jest fajna.

— Okej. — Westchnął Harry i usiadł na swoim łóżku, robiąc też trochę miejsca dla Nialla. Przytulili się na łóżku, po czym zaczęli grać.

— Myślę o... Pożądaniu — zaczął Niall. Musiał opisać kolor bez używania jego nazwy, więc po prostu musiał wybrać swój ulubiony.

— Czerwony? — zgadł Harry, ale Niall pokręcił głową z uśmiechem. — Co? To nie czerwony?

— Może. — Niall przez chwilę na niego patrzył. — Jest też znany jako kolor diabła.

— To czerwony! — Harry niemalże krzyknął, ale Niall nadal nie powiedział, że to był ten kolor. Mówił dalej.

— Jest bardzo silny.

Niall, to czerwony!

— Tak. — W końcu kiwnął głową. — I to mój ulubiony kolor, wiesz?

— To twój ulubiony? — spytał zszokowany Harry. — Naprawdę?

— Tak. A co?

— Mój też! — zawołał uradowany, po czym przytulił Nialla. — Moja kolej.

— Okej.

— To niuans koloru. Jest okropny, wiesz, brudny — wytłumaczył brunet z delikatnym uśmiechem. Wiedział, jak bardzo Niall nienawidził tego słuchać.

— Zielony? — zapytał.

— Nie mogę ci powiedzieć, okej? — Harry pokręcił głową i się uśmiechnął.

— Okej, mów dalej. Mam jeszcze jedną podpowiedź.

— Hm, ty powiedziałbyś, że jest najpiękniejszy na świecie. — Harry kiwnął głową, a Niall w tamtym momencie był już całkowicie pewny swojej odpowiedzi.

— Zieleń w twoich oczach — powiedział cicho.

— Cholera, jak to zgadłeś? — Zaśmiał się Harry i położył na łóżku.

— Kiedyś powiedziałeś mi, że nie podobają ci się twoje oczy przez ten niuans zieleni. A ja powiedziałem ci, że według mnie to najpiękniejsza zieleń na świecie, pamiętasz? — przypomniał mu Niall, jednocześnie myśląc o kolorze do następnej rundy.

— Och, racja... Pamiętam — wyszeptał. — Twoja kolej.

— Okej, więc... Ten kolor jest zimny — zaczął cicho, myśląc nad kolejnymi podpowiedziami.

— Zielony — spróbował Harry. Wiedział, że Niall uwielbiał niebieski i mógł o nim mówić. Zawsze mówił mu, że niebieski jest chłodny i to jedyny powód, dla którego nie lubi go aż tak bardzo, jak czerwonego.

— Ale widzimy go prawie każdego dnia w przyrodzie.

— Nie. To zielony.

— Czasami ozdabiają go puchate rzeczy, które wyglądają jak wata.

— Błękitny?

— Tak.

— Okej. Ale nie jasny. To nie jest nawet kolor. Wygląda, jak to, co śni mi się w nocy...

— Czarny.

— Mhm. Dawaj, teraz ty.

— Ma w sobie dwa kolory.

— Pomarańczowy.

— Czasami przypomina mi o zmierzchu.

— Pomarańczowy, Niall!

— Ale to fioletowy.

— Ojejku, fioletowy? — spytał Harry. — W jaki sposób fioletowy przypomina ci o zmierzchu?

— Harry! — zawołała nagle Anne, wchodząc do domu. Zobaczyła Gemmę i zapytała ją o swojego syna.

— Już z nim lepiej. Przed chwilą jadł, a teraz jest w swoim pokoju.

— Nie jest z nim? — Anne była w szoku. Zazwyczaj słyszała, że był z Niallem, ale teraz było inaczej.

— Nie wiem, mamo. Muszę się uczyć, jutro rano mam egzamin. — Gemma uśmiechnęła się i pozwoliła swojej matce zająć się Harrym.

Tak naprawdę okłamała ją, ale po prostu musiała zobaczyć, co się stanie. Nie chciała, ale musiała. Gdyby Anne dowiedziała się, o czym rozmawiali, zanim wróciła do domu, pewnie by ich ze sobą rozdzieliła. Nie znieśliby tego — ani Harry, ani Gemma. Kochali się, chociaż ich relacja była dość skomplikowana.

— Harry, jak się masz? — Anne weszła do pokoju i zobaczyła, że jej syn leży na podłodze.

— Proszę... — wymamrotał.

— Czy to znowu on? — spytała, a Harry na nią popatrzył. Pokręcił głową i wyszeptał „Nie", próbując wymusić uśmiech. — Więc z kim rozmawiałeś?

Z nikim.

— Harry, powiedz mi, z kim rozmawiałeś... — powtórzyła, desperacko chcąc, by w końcu to przyznał. Jego mama wiedziała, że to był Niall. To był on; wszyscy musieli to przyznać, nawet Harry.

Ze sobą.

Harry się uśmiechnął. Wcale nie rozmawiał ze sobą. To był on. Ale za bardzo bał się to powiedzieć. Mogli zabrać od niego Nialla. Musiał go ukrywać. Musiał chronić swojego przyjaciela.

— Wiedziałam! — Jego mama niemalże krzyknęła. — Wiedziałam!

Chłopak nie miał pojęcia, co się działo.

— Co wiedziałaś? — zapytał cicho. Bał się. Co miało się zaraz wydarzyć?

Jego ciało się trzęsło. Jego oczy prawie wypełniły się łzami. Jego dłonie również się trzęsły. Jego serce biło tak szybko, jak nigdy wcześniej.

— Tabletki, które bierzesz, mają skutki uboczne — odezwała się Anne po kilku sekundach. Była tego pewna. Była pewna, bo nigdy nie rozmawiał ze sobą. Rozmawiał tylko z Niallem.

— Nie, nie mają skutków ubocznych, mamo. — Harry powoli pokręcił głową. — Nie mają...

— Skąd wiesz? — spytała. — Skąd wiesz, że nie mają skutków ubocznych? Rozmawiałeś ze sobą...

Harry spuścił głową. Wcale nie.

— Rozmawiałeś ze sobą. Dlaczego nie możesz tego zaakceptować, Harry? To skutek uboczny — wytłumaczyła mu.

Wcale nie.

— Rozmawiałem z Niallem i nawet nie wiem, czy mają skutki uboczne, bo tak naprawdę ich nie biorę.

Anne zamarła w miejscu i na niego popatrzyła.

— Co? — zapytała zszokowana. — Nie bierzesz leków? Nie...

— Mamo, nie chcę ich brać. Chcę być tutaj i być z nim. Nie jestem dziwakiem, mamo... Jestem tylko Harrym, twoim jedynym synem... — Zaczął płakać.

Gemma w tym czasie stała na korytarzu i słyszała wszystko, o czym rozmawiali. Słyszała, jak Harry płacze i sama próbowała nie wybuchnąć.

— Wiesz, co muszę teraz zrobić, prawda? — Anne podeszła krok bliżej niego. Powoli mrugnęła, kucając obok swojego syna.

Ale...

— Harry!

— Mamo, nie...

— Muszę.

— Nie szafa... Proszę! — krzyknął Harry.

To było okropne — bycie w szafie przez tak wiele godzin. W ciemności. Trochę bał się ciemności. Bez Nialla. Nie był pewny, czy wytrzyma bez niego tak długo.

— Muszę, Harry. Naprawdę muszę, wiesz o tym — zapewniła go Anne. Lekarze powtarzali, by to robiła. Wykonywała ich polecenia, chociaż mogła to pominąć. Mogła.

Nie! — krzyknął, a Gemma w końcu zrozumiała, co działo się w jego pokoju, więc szybko do niego wbiegła.

Gem zobaczyła Anne, która próbowała wciągnąć Harry'ego do szafy. Jej mama nigdy by tego nie zrobiła, ale za bardzo posłuchała się lekarzy i oni wyprali jej umysł.

— Co ty robisz? — spytała Gemma i podeszła bliżej nich. Wyrwała Harry'ego z ramion ich matki, po czym mocno go przytuliła. — Zostaje ze mną.

— Ale Gem, on musi...

— Zasługuje na bycie szczęśliwym, mamo. Zasługuje być szczęśliwy i kurwa żyć, a nie siedzieć w szafie za każdym razem, gdy rozmawia ze swoim przyjacielem.

— Nie rozumiesz tego, Gemma — powiedziała cicho Anne. — Nie rozumiesz tego...

— Rozumiem! Naprawdę to rozumiem. Musi być szczęśliwy i musi kurwa żyć!

— Gemma...

— Nie, mamo... Niedługo kończę szkołę. Jeśli nie możesz go wspierać, ja będę. Będę tutaj. I kurwa, zamieszkamy razem z Bradem. Gdzie będzie mógł rozmawiać z Niallem i będzie mógł grać z nim w pieprzone gry i tak dalej.

— Gem, on musi być leczony.

— Musi znowu stać się człowiekiem, mamo!

Anne nic nie powiedziała. Jedynie kiwnęła głową. To była walka, której nie była w stanie wygrać. Gemma była mądra. I to Gemmie musiała mówić, że Harry nie jest dziwakiem. Teraz to Anne musiała zacząć tak myśleć.

— Harry, idź do mojego pokoju. Na razie zamieszkasz ze mną i Bradem.

On jedynie kiwnął głową.

— To tylko dziecko, mamą! Kurwa, jak możesz zamykać go w tej szafie? — krzyknęła Gemma. — Jak możesz robić to swojemu własnemu synowi? Czy ty w ogóle jesteś jego matką?

— Musi tam być — powtórzyła Anne.

— Musi być przed tymi drzwiami.

— Te drzwi nawet nie istnieją, Gemma!

Gemma zamarła w miejscu. Dla nich te drzwi nie istniały. Ale dla Harry'ego tak. Dla niego były prawdziwe, a po drugiej stronie był chłopak, który zawsze chciał, by Harry go wołał i grał z nim w gry. Musieli o tym wiedzieć.

— Możesz przestać? Możesz mu po prostu zaufać? Możesz zapomnieć o tym, co czytałaś? Możesz po prostu zapomnieć o tym, co ci mówili...? — błagała ją Gemma. —Możesz chociaż spróbować?

— Nie.

— Dlaczego?

— Bo jestem jego matką, Gemma! Muszę pomóc mu stać się osobą, którą musi być.

On musiał być jedynie sobą. A przynajmniej tak uważała Gemma. Ciężko było jej z tym wszystkim, ale dla Harry'ego była gotowa spróbować.

— Albo możesz po prostu go wspierać.

— Nie wiesz, co to jest, Gem. Musisz otworzyć oczy i przestać myśleć o tym, co może sprawić, że znowu zacznie gadać z tym chłopakiem.

— Matko! — krzyknęła Gemma. Naprawdę miała już dość swojej rodzicielki.

— Nie mów tak do mnie! Kurwa, musimy być dla niego bardziej oschłe, żeby poczuł się lepiej! — wytłumaczyła jej Anne.

— Jedyny sposób, dzięki któremu poczuje się lepiej, to kiedy będzie mógł rozmawiać z tym chłopakiem bez względu na wszystko. Bez kogoś obok siebie, kto ciągle będzie powtarzał mu, że jest dziwny i musi trafić na leczenie... Nie musi być w szpitalu. Po prostu musi zostać pokochany przez jego własną rodzinę!

— Nie mogę tego zrozumieć, Gem. Jak możesz być taka ślepa?

— Ja jestem ślepa?

— Tak! — Anne opadła na łóżko swojego syna.

— Matko, musisz zobaczyć, co się dzieje. Nie ja, tylko ty! Musisz wspierać swojego syna. Musisz go kochać i nie wymagać od niego żadnych zmian. Kurwa, musisz być przy nim bez względu na wszystko, mamo! Musisz to zrobić dla nas, dla Harry'ego i dla mnie. — Gemma usiadła i zaczęła płakać. — Czy ty nie widzisz, jaki jest szczęśliwy, kiedy razem?

On nie jest prawdziwy, Gemma! — krzyknęła Gemma i zaczęła wychodzić z pokoju. — On nie jest prawdziwy, a ja tylko chcę, żeby Harry był szczęśliwy. Bez swojego wymyślonego przyjaciela.

Stanęła we framudze drzwi i popatrzyła na swoją córkę.

— Nie chcesz tego samego?

— Nigdy nie będzie szczęśliwy bez Nialla! — Gemma zaatakowała ją i się uśmiechnęła. — A ty masz trzy dni, by się zmienić. Jeśli nic się nie poprawi, to się wyprowadzę. Z nim. Odejdziemy, mamo. Będziesz całkowicie sama! Bo prawdziwe szczęście jest tym, co mają.

— Nie jestem gotowa stracić mojego syna, Gemma — odezwała się Anne po kilku sekundach ciszy. — Nie jestem też gotowa stracić ciebie.

Pozwoliła kilku łzom wypłynąć i zwilżyć jej policzki.

— Musisz, jeśli nie zmienisz zdania o Niallu. — Gemma spróbowała wyjść z pokoju, ale jej matka owinęła wokół niej trzęsące się dłonie i nie puściła jej dalej.

— Kocham cię, Gem. Kocham cię tak samo, jak kocham jego. Kocham was oboje, więc proszę... — Jej głos się trząsł, ale nie chciała przestawać mówić. — Proszę, Gemma, nie pozwól mi stracić was oboje.

— Musisz sama to zrobić, mamo.

Anne otarła łzy z twarzy i wymusiła uśmiech. Kiwnęła głową.

— Tak, oczywiście — odparła powoli, po czym odwzajemniła uśmiech. — Zrobię to. Mogę, więc to zrobię!

Obie się uśmiechnęły. To było dla nich ciężkie, ale to robiły. Nawet samo przytulanie się było dla nich trudne.

— Kocham cię, mamo.

Zanim Anne zdążyła odpowiedzieć, usłyszały krzyk Harry'ego z drugiego pokoju. Poszły do niego i zobaczyły, jak chłopak się śmieje.

— Co się stało, Harry? — spytała cicho Gemma, podchodząc bliżej niego.

Niall się przewrócił. Próbował zrobić coś, co nazwał świecą — wytłumaczył i ponownie zaczął się śmiać. — Uderzył się w tyłek, haha!

— Harry, skarbie, może coś obejrzymy co? — zaproponowała Anne.

— Czy on może obejrzeć z nami? — Harry posłał swojej matce uśmiech. Gemma była obok, nie mogła odmówić.

Anne czuła, jak córka przenosi na nią spojrzenie. Nie mogła odmówić, gdy Gemma tak na nią patrzyła i szczególnie po tym, o czym rozmawiały jeszcze kilka sekund wcześniej. Musiała całkowicie zmienić swoje myślenie.

— Tak, oczywiście.

— Zrobię popcorn, wy wybierzcie film! — Gemma zaczęła iść do kuchni, ale Anne ją zatrzymała. — Co?

— To trudne. Chcę, żebyś to wiedziała — wyszeptała, a jej córka się uśmiechnęła.

— Wiem, mamo. Wiem, że to dla ciebie trudne. Ale musisz, okej?

Wszystko będzie lepiej. Wszystko.

— Tak... — wymamrotała Anne. — Muszę.



☁️



                 Kilka godzin później Harry był zmęczony, ale nie chciał jeszcze iść spać. Wszyscy oglądali Piratów z Karaibów i była pora, by Styles już się kładł. Próbował nie zasnąć, a Gemma i Anne próbowały zmusić go do tego. Zawsze chciało mu się spać, ale nie mógł. Ale teraz, kiedy Anne w końcu przestała słuchać lekarzy albo przynajmniej starała się tego nie robić, nie chciał spać. Chciał nie spać cała noc z Niallem. Rozmawiać. Śmiać się. Uśmiechać się na widok jego ogromnych niebieskich oczu.

— Proszę, Harry. Musisz się trochę przespać, wiesz o tym. — Gemma zmusiła go, by na nią popatrzył. — Chodź, skarbie. Idziemy spać.

Kiwnęła głową, ale on nawet się nie ruszył.

— Harry.

Anne próbowała ukryć wszystkie swoje uczucia. Już miała na niego nakrzyczeć. Już miała sprawić, by ją znienawidził. Bała się, że jeśli coś zrobi... Na zawsze straci swoje dzieci. Niedługo później chłopak otworzył usta, by coś powiedzieć.

— Zawsze cię obronię, Niall — powiedział cicho. Anne zamknęła oczy, próbując nie wybuchnąć.

Gemma zauważyła to i szybko zasłoniła usta swojej matce.

— Zostaw to mnie. Dam sobie radę, okej? Wszystko będzie dobrze. — Uśmiechnęła się i wróciła wzrokiem do Harry'ego. — Harry, musisz iść spać.

— Tak, oczywiście. — Kiwnął głową. — Oczywiście, że tutaj będę, Niall.

— Harry! — Niemalże krzyknęła. — Możesz na mnie popatrzeć?

Była trochę zła, że jej brat nawet nie uświadomił sobie, iż coś do niego mówiła. Nic się nie wydarzyło. Niedługo później Harry zaczął się cicho śmiać.

— Okej, okej, jeśli tak mówisz. — Uśmiechnął się. — Gemma, Niall powiedział, że pora spać.

— Dzięki Bogu! — wyszeptała i uniosła kąciki ust. — Pożegnaj się z nim i chodźmy spać, okej?

— Tak, jasne... — Kiwnął głową, po czym podał rękę siostrze. — Powiedział, że jesteś dobrą siostrą. A mama jest dobrą mamą.

Harry uśmiechnął się, a niedługo później, gdy byli już w jego pokoju, pożegnał się z Niallem, by oboje mogli trochę się przespać. Niall otworzył drzwi i zniknął po drugiej stronie. Dopiero wtedy Harry przykrył swoje ciało pościelą i posłał swojej siostrze uśmiech.

— Powiedział, że kiedyś razem zamieszkamy — wymamrotał. — Wyobrażasz to sobie? Ja i on w jednym łóżku, dzielący się ubraniami i całujący, zanim zaśniemy...

— Tak, jasne. — Gemma uśmiechnęła się zmieszana. — Chcesz, żebym ci zaśpiewała czy...?

— Nie. Idź do mamy i bądź z nią. Jeśli będę czegoś potrzebował, to po prostu poproszę Nialla. — Uśmiechnął się, zapewniając ją, że wszystko jest w porządku.

— Dobranoc, Harry — wyszeptała Gemma i wyszła z pokoju.

Wróciła do salonu i popatrzyła na swoją mamę. Wiedziała, że Harry wymyślał sobie te wszystkie rzeczy, ale musiała spróbować. Jeśli coś pójdzie nie tak, pozwoliłaby im zabrać go do szpitala.



☁️



                 Następny dzień nie był najgorszy. Anne się starała: naprawdę próbowała wspierać swojego syna. Harry nie brał swoich leków: Gemma mu na to nie pozwoliła. Przez cały dzień rozmawiał z Niallem, podczas gdy Anne i Gemma rozmawiały o jego stanie.

— Nie mogę — wymamrotała Anne po kilku godzinach duszenia tego w sobie. — Nie dam rady, Gemma. Wiem, jak to wszystko się skończy i po prostu... Po prostu nie mogę go zostawić. Nie mogę...

— Poddajesz się? — Gemma popatrzyła na nią załzawionymi oczami. — Co?

— Tak... — odparła jej mama. — Przepraszam, nie mogę.

— Jesteś najlepszą mamą na świecie! — zawołała ironicznie dziewczyna i się zaśmiała. — Wiedziałam, że nigdy nie pokochasz go tak bardzo, jak ja go kocham, mamo.

Kiwnęła głową, z całych sił starając się na nią nie nakrzyczeć. Usiadła przy stole i wyjęła telefon.

— To koniec, wiesz o tym, prawda?

— Tak, ja... Nie mogę codziennie patrzeć, jak rozmawia ze ścianą i nie jest z nim ani trochę lepiej — przyznała cicho Anne. Nie była na tyle silna, by znieść ten widok. Chciała. Chciała, by mu się poprawiło. By był normalnym dzieckiem. Normalną osobą. Żeby miał cholerne normalne życie.

— Powiedz psychologowi, że nie będzie przychodził na terapię. Nawet nie próbuj go do tego zmusić! — powiedziała powoli i wzięła telefon, by zadzwonić do swojego chłopaka. — Słyszysz mnie?

— Nie mogę — wymamrotała Anne i wyszła z kuchni.

Kiedy dziewczyna usłyszała dźwięk po drugiej stronie słuchawki, uśmiechnęła się.

— Mogę cię o coś poprosić, skarbie? — spytała bardziej bezpośrednio niż kiedykolwiek wcześniej. —Moja mama szaleje, więc... Mogę przyjść do ciebie z Harrym...?

Chłopak odpowiedział twierdząco, z czego była niesamowicie zadowolona.

— Tak... Nie wiem, skarbie. Chce zamknąć go w pieprzonym szpitalu. Wiem, że damy radę bez tego. A w szpitalu pewnie by zwariował albo... Nie wiem. Pewnie by się zabił. Boję się, że go stracę. — Wyszlochała, podczas gdy jej chłopak próbował ją uspokoić. — Okej. Tak, poczekamy na ciebie, dzięki.

Otarła łzy, które spływały po jej policzkach, próbując się uspokoić.

— Harry! — zawołała, a brunet niedługo później pojawił się w pomieszczeniu. Stanął naprzeciwko niej i się uśmiechnął.

— Co tam, Gem? — spytał. — Wszystko dobrze? Gdzie mama?

— Możesz się spakować, skarbie? Jedziemy do Brada na kilka tygodni.

— Jej! — Ucieszył się Harry. Nie widział Brada aż od ich imprezy zaręczynowej w zeszłym roku, więc cieszył się, że ponownie go zobaczy.

Kilka godzin później pod domem zatrzymał się duży czarny Range Rover. Harry popatrzył na samochód i się uśmiechnął.

— Przyjechał, siostro! — krzyknął i zaczął iść w kierunku drzwi frontowych. Kiedy je otworzył, podbiegł do pojazdu. Drzwi otworzyły się, a ze środka wysiadł mężczyzna, który zlustrował wzrokiem biegnącego do niego chłopca. — Brad!

— Harry!

Przytulili się. Harry ukrył twarz w koszulce i się uśmiechnął.

— Mam ci tyle do opowiedzenia, Brad! Wiesz o Niallu... Chyba jestem w nim zakochany, a on jest zakochany we mnie. — Kiwnął głową. — Możemy zaadoptować dzieci i być jedną, wielką rodziną!

— Zabierzesz go ze sobą? — spytał Brad, spoglądając prosto w zielone oczy, które wpatrywały się w niego z zaciekawieniem.

— Tak, jest ze mną. — Harry cicho się zaśmiał, ale nagle usłyszał coś za sobą. Oboje popatrzyli na Gemmę, która próbowała przenieść wszystkie bagaże do auta. Brad szybko podszedł pomóc swojej narzeczonej.

— Jak się masz, skarbie? — zapytał, całując jej policzek. — Wszystko będzie w porządku, skarbie. Nie martw się.

— Harry, możesz wsiąść do samochodu? — poprosiła Gemma, ale on nie musiał odpowiadać, bo już siedział w środku. Uwielbiał gust muzyczny Brada i uwielbiał spędzać czas w samochodzie, leżąc na skórzanych siedzeniach i śpiewając piosenki.

— Z Harrym nie jest dobrze, ale wiesz, że muszę spróbować. Jeśli to nie pomoże, zabiorę go do lekarza, a później do szpitala — wytłumaczyła. — Za bardzo go kocham, żeby go tam zostawić, skarbie...

Zaczęła szlochać i mocniej przytuliła swojego chłopaka.

— Dziękuję — wyszeptała roztrzęsionym głosem. Otarła łzy z twarzy i westchnęła. — Tak bardzo go kocham.

— Wiem, skarbie. Nie martw się, wszystko będzie dobrze — zapewnił ją cicho, po czym wziął ich walizki. Oboje ruszyli do samochodu i wsiedli do środka. Gemma odwróciła się, by zobaczyć Harry'ego, który właśnie z kimś rozmawiał.

Niall.

— Harry, chcesz zobaczyć się z mamą, zanim pojedziemy? — spytała, ale on pokręcił głową.

— Nie, zobaczymy ją później. — Uśmiechnął się, a Brad w końcu odpalił silnik. — Możesz zmienić piosenkę?

— Oczywiście, Harry. Jaką byś chciał?

Brad cicho zaśmiał się pod nosem, po czym zaczął przełączać utwory.

— Ta! — Harry nagle go zatrzymał.

— Paint it black? — Brad popatrzył na niego w lusterku i uniósł kąciki ust. — Lubisz tę piosenkę, co?

— Tak. To ulubiona piosenka Nialla, którą śpiewał mi zawsze, kiedy miałem koszmar.

— Och, to uroczo — wymamrotał Brad, ale Gemma szybko go szturchnęła. — Więc Niall jest twoim przyjacielem?

— Niall to chłopak, którego chyba kocham. — Uśmiechnął się Harry. — Wiesz, to miłość od pierwszego wejrzenia, ale uświadamiasz to sobie dopiero po latach...

— Jak ja i twoja siostra? — spytał i posłał uśmiech dziewczynie obok niego. — Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi przez wiele lat i uświadomiliśmy sobie, że jesteśmy w sobie zakochani, co?

— Tak. Coś takiego. Ale ze mną i Niallem. A ja jeszcze nie jestem pewny, ale może on też mnie kocha.

— Myślę, że cię kocha.

— Naprawdę? — Uśmiechnął się Harry. — Dziękuję!

— Oczywiście, że tak myślę, Harry.

— Teraz muszę iść z nim porozmawiać, więc... Możecie porozmawiać, o czymkolwiek tylko chcecie.

— Dzięki, Harry! — Gemma uśmiechnęła się do swojego brata i przeniosła wzrok na chłopaka. — Czasami jest niesamowicie dziwny, ale odkąd zaczęłam się tego uczyć, to wiem, że chyba po prostu chce być zrozumiany. Wiesz, jak ludzie z autyzmem. Nie są dziwni, po prostu chcą być akceptowani.

— Tak, Gem. Chyba wszystko jest w jego głowie, ale nie musisz kazać mu o tym zapomnieć. To tak, jakby był gejem.

— Jest! — Zaśmiała się Gemma.

— Tak, ale... Wiesz. Jest gejem i z tym żyje. Lubi chłopców i nie ma w tym nic złego, prawda?

— Tak.

— Więc ma tego przyjaciela i jest szczęśliwy. Dlaczego musimy zmusić go, by zapomniał o Niallu?

— Nie ma powodu, Brad. Dziękuję, że zawsze wspierasz mnie i jego. Mama naprawdę zwariowała i nie chcę wiedzieć, co by się stało, gdyby zmusiła go do pójścia tam. Pewnie by się zabił, wiesz...

— Tak... Nie martw się. Powiem Katy, żeby zawsze była niedaleko niego, gdy nas nie będzie w domu. Okej?

Gemma uniosła kąciki ust.

— Okej — wyszeptała i wbiła wzrok w drogę przed nami. Uśmiechała się naprawdę długo, myśląc o tym, jaki szczęśliwy będzie Harry bez tego wszystkiego.

Żadnych rozmów z nim.

Żadnych rozmów o nim.

Żadnego myślenia o tych drzwiach.

Żadnego otwierania ich.

Żadnego...

Żadnego...

To nie był najlepszy sposób na wychowanie dziecka. Wręcz prawdopodobnie najgorszy ze wszystkich.

Za każdym razem, gdy coś było zabronione, chciał to zrobić.

To było wychowanie dziecka. A przy takiej ogromnej liczbie zakazów, dziecko mogłoby zwariować.

Więc Gemma zmieniała jego świat.

Żadnego przestawania rozmawiania z nim.

Żadnego przestawania rozmawiania o nim.

Żadnego zapominania o tych drzwiach.

Żadnego zamykania ich.

Żadnego milczenia o tym, co się z nim dzieje.

Żadnego bycia z daleka od Nialla.

Żadnego.

I tym razem Harry miał w końcu być szczęśliwy. To było życie, którego pragnął. Z jego siostrą, która sprawiała, że czuł się bezpiecznie. Z jej chłopakiem, przyszłym mężem — tym, który zawsze patrzył na Harry'ego z tak ogromną miłością w oczach — jego przyszłym szwagrem. I Katy. Była kilka lat młodsza od Harry'ego — siostra Brada — ale zawsze go wspierała.

Szczególnie kiedy Gemma i Harry spędzali noc u Brada, a oboje byli zajęci. Katy zawsze pomagała Harry'emu ze wszystkim.



☁️



Trzy miesiące później

                 — Nie wiem! — Gemma popatrzyła na zabawki leżące na podłodze. — Harry już nie bawi się zabawkami. Czyje są? Brad, patrz!

— Och... To pewnie zabawki mamy Katy. Ma trzyletnie dziecko, więc te zabawki pewnie są jego — wytłumaczył. — Nie martw się.

— Okej. Możesz to wziąć? Muszę iść zobaczyć, jak ma się Harry. — Dziewczyna podała mu zakupy i ruszyła w kierunku pokoju, który dzieliła ze swoim bratem od kilku tygodni.

Powoli uchyliła drzwi, by zobaczyć chłopaka śpiącego w łóżku. Uśmiechnęła się i podeszła bliżej, by upewnić się, czy wszystko jest w porządku. Było.

— Kocham cię, skarbie... — wyszeptała i go pocałowała. Gemma pogładziła go po twarzy i położyła obok, przytulając jego ciało.

Kiedy ktoś zapukał do drzwi, podniosła się z łóżka, zostawiając Harry'ego samego. Musiał trochę odpocząć, a ona musiała otworzyć. To był Brad. Chciał zapytać, jak ma się Harry. Każdy chciał to wiedzieć.

— Gemma, chyba musisz...

— Wiem, że muszę to zrobić, Brad. Po prostu się boję. Ani trochę się mu nie poprawia. Jego stan pogarsza się z każdym pieprzonym dniem... — Gemma wtuliła się w jego ciało. — Proszę, powiedz mi, co zrobić...

— Co tylko uważasz, Gemmo. — Pogładził jej włosy i ucałował czoło. — Zrób to, co uważasz za najlepsze dla niego, okej?

— Tak... Okej.

Niall! — krzyknął Harry. Tym razem Gemma postanowiła pójść do niego i go uspokoić, jak za każdym razem, gdy już od miesiąca miał ten problem. — Proszę, nie!

Nagle zapadła cisza. Gemma otworzyła drzwi i zobaczyła, że jej brat leży na podłodze i nadal śpi. Podniosła jego ciało, układając go na łóżku.

— Jestem przy tobie, Harry... — wyszeptała, choć wiedziała, że musiał iść na leczenie.

Nic się nie poprawiało. Wszystko wręcz stało się jeszcze gorsze, a kiedy byli z Anne, nic się nie zmieniało. Gemma była głupia, że to zrobiła. Ale teraz wszystko było już stracone i nie miała innego wyboru, oprócz zostawienia go w szpitalu, w którym będzie mógł wyzdrowieć.

Więc to zrobiła. Kiedy Harry nadal spał, porozmawiała z Bradem. Powiedziała mu, co się działo. Wytłumaczyła mu wszystko, czego nauczyła się o jego stanie. Głośno przełknęła ślinę.

— Muszę go tam zostawić, Brad... — Wyszlochała.

— Cii, nie martw się. Będzie bezpieczny — zapewnił ją jej chłopak i mocno ją przytulił. — Będziesz mogła odwiedzać go każdego dnia, wiesz o tym...

— Tak...

— I wiesz, że to będzie tylko kilka dni, tak? — spytał powoli, na co kiwnęła głową. — Więc naszykuj mu jakieś ubrania i zadzwoń do lekarza. Tak będzie dla niego najlepiej.

Gemma zadzwoniła do lekarza i powiedziała mu o wszystkim. Powiedział, że przyjadą po Harry'ego, a niedługo później się rozłączył. Dziewczyna jeszcze przez chwilę patrzyła na śpiące dziecko załzawionymi oczami.

— Kocham cię, skarbie... Nie mogę sobie wyobrazić, co się tam stanie. Wiem, że mnie przez to znienawidzisz, ale... Nie mogę pozwolić ci tu zostać, kiedy wszystko się pogarsza. Proszę, nie znienawidź mnie zbyt bardzo. Robię to, bo cię kocham, tak samo, jak Niall. Okej? Wszyscy cię kochamy, Harry. Chcemy dla ciebie tego, co najlepsze.

Podniosła jego śpiące ciało i zaniosła go do salonu, w którym były już jego bagaże. Brad siedział na kanapie, patrząc prosto na nią. Gemma płakała, nawet nie chcąc podnosić wzroku. Szedł tam, gdzie nikt nie będzie go tolerował. A on był tylko dzieckiem. Był tylko dzieckiem zakochanym w swoim wymyślonym przyjacielu.

— Wszystko w porządku? — spytał Brad.

— Nie mogę... Ale ja... Muszę... Jest mi tak smutno... Byłam głupia. — Wyszlochała ponownie. — Byłam taka głupia...

— Proszę... Nie obwiniaj się, Gem. Wszystko będzie w porządku, a on niedługo wróci do domu, okej?

— Muszę... Muszę zadzwonić do mamy.

Niedługo później przyjechali lekarze i zabrali śpiącego Harry'ego. Bardzo uważali, by go nie obudzić. Wtedy pewnie zacząłby krzyczeć i próbować uciec.



☁️



                 Pojechali do szpitala i zostawili chłopca w pokoju. Gemma i lekarz Harry'ego rozmawiali na zewnątrz, podczas gdy Anne już jechała na miejsce.

— Będzie dobrze, pani Styles. Wiem, że pani się martwi, ale wszystko będzie dobrze. Proszę się o niego nie martwić. Jest tutaj bezpieczny — zapewnił ją lekarz, gdy Brad trzymał jej dłoń.

— Wiem, ale on jest taki bezbronny. Pewnie zacznie krzyczeć spanikowany i...

— Mówiłam! — wrzasnęła Anne do swojej córki. — Mówiłam, że będziesz musiała do zostawić, kurwa!

Coraz bardziej zbliżała się do grupki, a kiedy już była obok Gemmy, popatrzyła jej prosto w oczy, które nadal były wypełnione łzami.

— Myślisz, że nie obwiniam się za to, co zrobiłam? — spytała roztrzęsionym głosem. — Obwiniam. Nienawidzę siebie, mamo... Zrobiłam wszystko, czego nie musiałam... To ja to zrobiłam, zniszczyłam go... Jego stan się tak pogorszył... To ja jestem powodem, przez który tutaj jest...

— Cii... — Brad przytulił ją i odciągnął od matki. — Próbowałaś mu pomóc, skarbie... Nie martw się.

— Chcę z nim porozmawiać! — zażądała Anne, ale powiedziano jej, że właśnie śpi.

Ruszyła prosto do jego pokoju i usiadła na łóżku, by na niego popatrzeć. Nie wyglądał najgorzej, ale prawdopodobnie przestał jeść przez Nialla. Pewnie przestał pić wodę. A jego zdrowie psychiczne było w okropnym stanie.

— Kocham cię, skarbie... — wyszeptała, całując jego czoło. — Naprawdę bardzo cię kocham, Harry...



☁️



                 Następnego dnia Gemma nie poszła na zajęcia, by odwiedzić brata w szpitalu. Poszła do jego pokoju i powoli otworzyła drzwi. Zobaczyła jego ciało przywiązane do posłania skórzanymi pasami. Jej oczy ponownie wypełniły się łzami. Głośno przełknęła ślinę, łapiąc go za rękę.

— Co się stało, Harry? Dlaczego tu leżysz?

Niall chciał wyjść i pobawić się w chowanego... — odparł i popatrzył na nią. — Dlaczego tutaj jestem, Gemma?

— Musisz zostać tu na kilka dni, skarbie... Wiem, że jest okropnie, ale... Proszę, to niedługo się skończy.

Harry kiwnął głową. Zawsze zgadzał się z tym, co mówiła. Zawsze słuchał jej bez względu na wszystko.

— Wszystko będzie dobrze, słyszysz?

— Tak...

Ale po kilku dniach nadal nie mógł iść do domu. Kiedy tylko lekarze wyszli z jego pokoju, zobaczył Nialla i się uśmiechnął.

— Dziękuję, że tutaj jesteś, kochanie. — Kiwnął głową. — Nie mogę iść, ale przynajmniej mam wolne ręce i nogi, więc możemy się w coś pobawić.

Musisz iść — powiedział Niall cicho i powoli. — Kurwa, musisz iść!

Harry zaczął płakać. Gdyby znowu spróbował wyjść, nigdy nie mógłby iść do domu. Nie miał zamiaru znowu tego robić.

— Musisz...

— Iść!

— Nie! — krzyknął Harry i wziął szklankę z wodą. Stłukł ją, biorąc jeden z kawałków. Uśmiechnął się.

— MUSISZ IŚĆ!

— MUSISZ IŚĆ!

— MUSISZ IŚĆ!

— MUSISZ IŚĆ!

— MUSISZ IŚĆ!

Harry dotknął swojego nadgarstka ostrym odłamkiem.

— MUSISZ IŚĆ!

— MUSISZ IŚĆ!

— Nie... — wyszeptał. — Nie jesteś prawdziwy, Niall...

MUSISZ IŚĆ!

— MUSISZ IŚĆ!

— Nie mów tego!

— MUSISZ IŚĆ!

Harry mocniej zacisnął dłoń na szkle. Zaczął nim poruszać i przymknął oczy, próbując wytrzymać ten ból.

MUSISZ IŚĆ!

Kontynuował.

— MUSISZ IŚĆ!

Krew zaczęła spływać na ziemię, tworząc ogromną kałużę i brudząc wszystko dookoła. Podłoga zaczęła robić się ciemnoczerwona, jak krew Harry'ego. Zaczęło kręcić mu się w głowie. A Niall już nie mówił.

Ciało Harry'ego upadło na podłogę.

— MUSIAŁEŚ IŚĆ!

— MUSIAŁEŚ IŚĆ!

— MUSIAŁEŚ IŚĆ!

Chłopiec wyszeptał i zaczął płakać. Jego dłonie szybko owinęły jego ciało, gdy wyszlochał kilka słów.

­Jestem... Jestem prawdziwy.



☁️



Z OSTATNIEJ CHWILI

Chory psychicznie chłopak popełnił samobójstwo.

Chłopak z chorobą psychiczną popełnił samobójstwo w szpitalu.

Kolejne samobójstwo w Anglii — chłopak zabił się w szpitalu psychiatrycznym.

— Uczniowie! — Nauczycielka zabrała uczniom gazety. Zaczęła czytać artykuł.

— To Harry? — spytał ktoś. — Może pani dać mi te gazety?

Blondyn podszedł do nauczycielki i zabrał wszystkie, które trzymała w rękach.

— Czy to Harry? — zapytał ponownie, zaczynając czytać treść. To naprawdę było o tym chłopaku z kręconymi włosami.

— Niall, wiem... — Podeszła do niego dziewczyna i złapała go za rękę. — Wiem, jak się czujesz, ale...

Zamknął gazetę trzęsącymi się dłońmi, a w jego oczach zaczęły zbierać się łzy. Musiał iść na pogrzeb. Musiał zobaczyć go po raz ostatni.

— Mieli sprawić, że poczuje się lepiej... — wymamrotał Niall. — Powiedzieli nam... Jeff, wiesz, co powiedzieli, prawda?

— Niall... — odezwał się chłopak. — Nie...

— Zabili go.

— On sam się zabił, Niall — przypomniała mu nauczycielka. — On.



☁️



                 Niall zatrzymał się obok Gemmy i dotknął jej dłoni. Jego wzrok był wbity w trumnę, a on nie mógł powstrzymać łez. Gemma popatrzyła na niego, szeroko otwierając oczy. Nie wiedziała, czy chłopak był prawdziwy. Stał obok niej, próbując powstrzymać płacz, jednak nie udawało mu się to.

— Kim jesteś? — spytała Styles.

— Chłopakiem, który zawsze go kochał — odezwał się i na nią popatrzył. — A ty pewnie jesteś jego siostrą?

— Tak — wymamrotała. — To przeze mnie tam jest...

— Dlaczego?

— Kazałam im zabrać go do szpitala. — Wyszlochała. — Bałam się o niego...

— Powiedzieli, że wszystko będzie z nim dobrze. Powiedzieli „Nie musisz się o niego martwić, Niall..." Ale zabrali go ode mnie.

— Niall? — spytała Gemma. Jeśli to był Niall... Dlaczego Harry umarł?

— Tak, a co?

— Jego przyjaciel... To Niall. To znaczy... Miał wymyślonego przyjaciela o imieniu Niall.

— Miał mnie. Ja... Wszystko było dobrze, zanim powiedział wszystkim o nas... — powiedział cicho. — Czy zaakceptowałabyś go, gdyby kochał chłopaka?

— Kochał swojego wymyślonego przyjaciela.

Niall westchnął.

— Pora się pożegnać, wiesz?

— Tak, wybacz.

Podeszli do trumny, w której leżał chłopak. Niall wziął go za rękę i otarł łzy.

— Skarbie, jestem... Jestem tutaj, kochanie... Jestem tutaj i już zawsze będę przy tobie... Kocham cię bardziej niż... Wszystko, wiesz o tym — powiedział roztrzęsionym głosem. — Kocham cię, Harry!

Po pogrzebie Gemma chciała porozmawiać z Niallem. Zapytała go o to, co się wydarzyło. Zapytała, co wydarzyło się trzy lata temu, gdy nauczycielka zadzwoniła do nich i kazała zabrać Harry'ego do domu, by zająć się jego chorobą psychiczną.



☁️



                 — Niall jest... — Harry się uśmiechnął. — Jest uroczy. Wiesz, ma ten piękny uśmiech, te głębokie niebieskie oczy i... Jego aparat. Jest słodki. I kocha mnie tak, jak ja kocham jego. Kocha mnie nawet trochę bardziej, ale... Taki się urodził. Zawsze mi to mówił. Więc... Jeśli muszę powiedzieć, co lubię w nim najbardziej... Pewnie to, że jest Irlandczykiem. Kiedyś uczył mnie, jak mówi się „Cześć", jednak nawet tego nie pamiętam... Ale wybaczy mi.

— Jesteście razem? — spytał Jeff i popatrzył na Harry'ego.

— Tak.

— Co? — zapytała nauczycielka. — Jak to?

— Jesteśmy razem, pani Simpson. — Kiwnął głową, patrząc na kobietę. — Prawda, Niall? — spytał swojego chłopaka, który siedział na końcu klasy.

— M-my... Tak — odparł trochę zaskoczony sytuacją.

Co się właśnie stało? I dlaczego powiedział, że są razem? To wszystko musiało się zatrzymać, bo będą musieli żyć z daleka od siebie, aż w końcu będą mogli być razem.

Więc kilka dni później zaczął go unikać. Zaczął być dla niego niemiły. Patrzył na niego, gdy rozmawiał z innymi ludźmi. Chciał do niego podejść i go pocałować. Chciał, ale się bał. Więc odsunął się od niego, tłumiąc w sobie wszelkie pragnienia. Każde marzenie o tym, by podejść do niego i go przytulić, tworzyło bliznę na jego duszy.



☁️



                 — Ja... Ja jestem powodem, Gemma. Jestem jedynym powodem, przez który tu jest. Próbował poradzić sobie z bólem, który mu zadałem. To dlatego, że się bałem. To dlatego, że... Ja... kocham go. Chyba nigdy nie przestanę. — Przełknął ślinę. — Chyba jedynym sposobem, by być z nim, jest zrobienie tego, co on, Gem... Zniszczyłem go, zasługuję, by umrzeć. I ja... Ja... Kocham go... Cholernie kocham go całym moim sercem!

Mocno przytulił siostrę Harry'ego.

— Tak bardzo przepraszam!

Gemma nic nie powiedziała. Jedynie odwzajemniła uścisk, również szlochając. Oboje tak bardzo go kochali.

Następny dzień był trudny dla Gemmy. Każdy pieprzony dzień po śmierci Harry'ego był dla niej trudny.

Aż w końcu zobaczyła nagłówek gazety.

Z OSTATNIEJ CHWILI

Chłopak popełnił samobójstwo, bo jego były zabił się kilka dni temu.

Chłopak zabił się, bo jego chłopak zrobił to samo.

List, który zostawił młody Irlandczyk po swoim samobójstwie.

Gemma wybrała ostatni artykuł i zaczęła go czytać.

Tak bardzo przepraszam za jego śmierć. To wszystko moja wina. Musiał wiedzieć, że go kocham... I WSZYSCY MUSZĄ TO WIEDZIEĆ. KOCHAM GO CAŁYM MOIM SERCEM I CHCĘ Z NIM BYĆ... Więc żegnajcie i... być może witaj mój ukochany... Harry. Kocham wszystkich, którzy to czytają... Mamo, tato... Was też kocham. I Gem... Jeśli to widzisz... Przepraszam. Musiałem. Muszę z nim być".

Zaczęła płakać. Brad wyszedł ze sklepu i zobaczył ją z gazetą w dłoni. Podała mu ją, a on również przeczytał artykuł. Przytulił ją, powiedział, że ją kocha i że musi być szczęśliwa, iż w końcu będą mogli być razem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro