Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

r. xii

ADRIEN POV

- Nie przepraszaj.. Nie masz z co.. - powiedział podchodząc do mnie by być w takiej samej odległości jak przed chwilą. - To ja powinienem..

- Przestaniesz pieprzyć? Nie widzisz tutaj niczego chy1ba. Nie widzisz? No jasne że nie! Wyjaśnię, - zacząłem tonem bez uczuć, totalnie. - zachowujesz się tak przeze mnie. Znaczy.. Żeby mnie 'uszczęśliwiać', można powiedzieć manipuluję tobą.. Tak naprawdę nic nie czujesz, nie masz żadnych uczuć ma tej podstawie, dlatego mnie to boli. Że to znowu moja wina, że mogłem się... - urwałem wiedząc że mogę zaraz powiedzieć o jedno słowo za dużo. O wiele za dużo.
Blondyn stał trochę w osłupieniu, znowu nie wiedział co powiedzieć. Patrzył na mnie nieobecnym wzrokiem. Chyba przyswaiał właśnie co mówię, zresztą nie dziwię mu się. Ale powiedziałem jak jest. Uświadomiłem go w prawdzie..

- To nie jest tak że robię to bez uczuć.. - wyznał, wracając wzrokiem prosto w moje tęczówki. - Prawda,  robię to byś był szczęśliwy, ale to nie oznacza że robię to z przymusu. Robię to, bo widzę efekty, widzę je. A wiesz? Samemu mnie to cieszy widząc Ciebie takiego. I nie wmawiaj sobie że jest jakakolwiek wina w tym, tutaj nie ma winy. Po prostu tak jest, nie manipulujesz mną. Gdyby każdy mną tak 'manipulował' - zrobił znaczący znak w powietrzu, cudzysów. - wiesz co mogłoby być w mojej pracy? Nie Adrien, robię to bo chcę, tak? 

Zagryłem wargę od środka słysząc te wszystkie słowa wypływające z jego ust. Czułem się dziwnie - dobrze  słysząc to. Czułem jakby ciepło. Po raz pierwszy coś takiego czuję. To jest dobre..
Westchnąłem spuszczając głowę i zamykając oczy.

- I nie mówiłem że nic nie czuję wtedy.. - dodał mruknięciem. - Mogę czuć więcej niż myślisz..

Momentalnie na jego słowa uniosłem głowę wlepiając swoje tęczówki w Dylana. Po chwili poczułem jak na policzki wpływa rumieniec. On to powiedział, nie wymysliłem sobie tego, nie? Powiedział że może coś do mnie czuć.. To chyba nie możliwe. Tak, tak, przesłyszałem się. Nie. Dobra kogo ja okłamuję. Przecież.. Cholera. Nawet teraz nie umiem opanować myśli!

- T.. To znaczy?

- To znaczy, to co myślisz.. - mruknął patrząc się chamsko w moje policzki, które przybrały jeszcze bardziej koloru.
Z westchnięciem oraz z małym uśmieszkiem podszedł bliżej mnie szybko obejmując ramionami, przez co byłemu wtulony w jego tors. Nie protestowałem. Nie chciałem protestować. Z racji że byłem od niego o kilka centymetrów niższy, z łatwością wtuliłem twarz w jego szyję, samemu obejmując go w pasie.
Przez to, że byliśmy tak blisko siebie, z łatwością mogłem poczuć zapach jego perfum. Zapach takich... Mocnych, męskich, perfum. Po jakimś czasie nawet czułem jak kręci mi się w głowie od tego. Pomimo tego, bardzo mi się to podobało...
Tak jak mówiłem, po jakimś czasie zaczęło mi się kręcić w głowie, może nie tylko od jego perfum, ale zapewne od osłabienia.. Ale to mniejsza, tak czy inaczej, musiałem się przytrzymać jego boków, bo czułem że zaraz mogę upaść. Dylan, od razu to zauważył, gdyż momentalnie zapytał;

- Wszystko okej? Słabo Ci? - spytał, patrząc na mnie zmartwionym wzrokiem.

- T.. Trochę.. Ale jest okej.. - skinąłem delikatnie głową.

- Może już położysz się, a ja pójdę Ci po wodę, okej?

- Okej.. - westchnąłem odsuwając się o krok od niego, co wyszło mi to na złe, gdyż poczułem od razu jak miękkną mi nogi i zaraz się przewrócę.
Przymknąłem oczy, ale momentalnie je otwarłem, bo poczułem jak tracę siłę w nogach i się chwieję. Blondyn chwycił mnie w tali trzymając bym się nie przewrócił.

- Tak. Zdecydowanie musisz się położyć.. - mruknął, podnosząc mnie i kładąc na łóżku za mną. - Zaraz przyjdę. - powiedział, odgarniając włosy z mojej twarzy. Skinąłem delikatnie głową po chwili tracąc z pola widzenia blond czupryne.
Odchyliłem głowę do tyłu, czując się naprawdę źle. Nie raz tak miałem, ale za każdym razem jest tak samo. Westchnąłem głeboko, obejmując swoją głowę ramionami.

- Adrien, wszystko okej? - osłyszałem z boku i poczułem jak ugina się obok mnie łóżko. Pokręciłem głową przecząco, zaczynając czuć, że jest gorzej niż zwykle. Ból w skroniach nasilił się. Nasilił się i to cholernie. Zacisnąłem powieki. - Gdzie trzymacie jakieś tabletki? - spytał, delikatnie pocierając jedno z moich ramion.

- Pierwsza szafka w kuchni u góry.. Znajdź tam taki największy pojemniczek. - odpowiedziałem zaciskając dłoń.
Chłopak wstał i wyszedł z pokoju, w poszukiwaniu odpowiednich apmułek. Jeśli chodzi o te tabletki, to po wielu razach takiego czegoś, po prostu z rodzicami wybraliśmy się do lekarza z pytaniem czy nic mi nie jest poważnego. Na szczęście odpowiedział że nie, że niby to wszystko przez stres, zdenerwowanie i takie poboczne. Dlatego, kiedy tak się dzieje, zawsze mam brać jedną i przeczekać aż minie.

- Adrien, o te chodzi? - ponownie usłyszałem głos obok siebie. Odsunąłem ręce od twarzy, otwierając oczy by sprawdzić czy przyniósł odpowiednie leki. Skinąłem delikatnie głową ciągnąc się do siadu z trudnością. Blondyn w tym czasie nasypał na dłoń tabletkę i biorąc szklankę z wodą i podając mi obie te rzeczy. Połknąłem to, szybko ponownie kładąc się.

- Może już pójdziesz spać? - spytał, patrząc na moją, zapewne bladą twarz.

- To chyba najlepszy pomysł.. - wymruczałem cicho. - A.. Ale już pójdziesz? - spytałem otwierając oczy, by zobaczyć go..

- Um.. Chyba mówiłem coś tak? - odpowiedział z uśmiechem. - Przecież coś już obiecałem twoim rodzicom. - dodał.

- Tak.. Ale.. Nie wiem gdzie będziesz spać.. - westchnąłem cicho, chcąc się podnieść, co nie było mi dane, bo blondyn pociągnął moje ciało ponownie do legu.

- Leż. Pójdę spać na kanapę najwyżej.

- N.. No nie, rano twoje plecy będą umierać.. Możesz.. Możesz spać tutaj.. Mam duże łóżko.. - powiedziałem cicho wzruszając ramionami.

- Ugh.. Dobrze, ale najpierw poczekam aż zaśniesz, dobrze? - pokiwałem delikatnie głową, zatapiając twarz w pościeli. - Dobranoc. - mruknął całując czubek mojej głowy, na co moje policzki oblały się nikłym rumieńcem.

***

Obudził mnie głośny trzask za oknem, na co poderwałem się do siadu. Sapnąłem widząc trzecią na zegarku przy łóżku. Przetarłem twarz dłońmi, spoglądając w swoją lewą i widząc blondyna słodko śpiącego na krześle, z założonymi rękami na klatce. Uśmiechnąłem się delikatnie, widząc ten rozczulający widok. Ale musiałem go obudzić, no nie będzie tak spał, nie?
Potrząsnąłem kolanem Dylana, ale dopiero po jakiejś chwili obudził się, otwierając szeroko oczy i patrząc prosto na mnie.

- Oh.. Ad.. Adrien? - przetarł oczy i ziewając. - Coś się stało?..

- Nie.. Ale, ale miałeś się położyć.. Mówiłem że będziesz później umierał..

Blondyn zachichotał cicho. Boże, to było genialne. - Nie musisz się tak martwić o mnie, ale okej, już kładę się.. - skinął głową, szczerząc się.

Przesunąłem się na bok, a z racji że mam łóżko na prawdę duże, to zostawiłem chłopakowi dużo miejsca.
- No taki gruby nie jestem bym miał aż tyle miejsca. - zaśmiał się, kładąc się obok mnie na boku.
Pisnąłem, kiedy znowu nastał grzmot. Chłopak ponownie zachichotał, kręcąc głową. Przeciągnął mnie bliżej siebie kładąc na swoim boku, kiedy położył się na plecach.
- Dobranoc. - wymruczał w moje włosy, obejmując mnie ramieniem.

- Dobranoc.. - mruknąłem w jego tors z rumieńcem od leżenia na nim.

Mógłbym przysiąc, że nasze serca biły w tym samym rytmie.

***

OHAYO 💦

Boże,
Nienawidzę siebie za ten rozdział.
....

Tak bardzo chce ich już że sobą spiknąć..

ALE JESZCZE NIE MOGĘ OMG

.......

To wszystko chyba mi się papraXD

nie no to żart ♥💦

Okay, mam nadzieję że było okej, więc..

~Niko

SEEEEEEEE YOOOOOOOU TOOO NEEEEEEXTTTTT LEEEVEEL 💦

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro