Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18

Pow:Sam

Wstałam rano i od razu wiadomość od Vel pisała że mam jaja i po moim odejściu Val oszalał że stracił szansę na nową duszę która by zarabiała na niego.

Miałam na to po prostu wyjebane a jak to mój kuzyn mówił "wysrane".

Odpisałam jej że Val może sobie mnie szukać w świętym "jeb się na łep do Czarnobyla Val" i grzecznie jej napisałam by mu przekazała oraz jej powiedziałam że spodnie jej nie pasują tylko sukienki według mnie bardziej podkreślają jej wygląd.

Chwilę była cisza po czym odpisała krótkie "Dzięki" i na tym nasze pisanie się skończyło.

Zeszłam do reszty by zjeść cokolwiek w kuchni zastałam "Babiego po zabawie czarną magią" robił coś do jedzenia nucąc coś ja jedynie wziełam miskę chrupki do mleka nie wiem jakie nawet nie patrzałam na nazwę i mleko zaczynając jeść przy blacie.

Gdy się odwrócił by nałożyć sobie na talerz jedzenie widziałam po wzroku że nie spodziewał się mnie.

Sam:Wyglądasz jak sarna na środku drogi.

Al:Uważałbym na język na twoim miejscu moja droga.

Sam:Po prostu mówie co widzę a taka zawsze jestem z rana.

Al:Może powinnaś zjeść coś innego miż to?

Sam:Nie mam czasu za bardzo muszę kupić sobie nowe ubrania a czas lubi uciekać a wiem że nikt z V nie jest rannym ptaszkiem by wstać i chodzić po mieście czy szukać mnie jeżdżąc.

Al:Irytujące insekty z nich.

Sam:To czemu nie pozbędziesz się ich raz na zawsze? Tylko akceptujesz to co robią przyzwalając stajemy się tacy jak oni.

Al:Nie wymądrzaj się bo jeszcze zjem ciebie.

Sam:Mi to różnicy nie robi tylko mówię frazy z plakatów szkolnych o przemocy domowej.

Al:Coś ciebie trapi i nie wiesz jak o tym porozmawiać?

Sam;Czuję się jakbym miała rozmawiać z własnym dziadkiem o tym co się dzieje w domu...

Al:W ludzkich latach może i tak ale tutaj czas stoi w miejscu dla tych co tutaj skończyli jednak wszystko i tak się zaczęło zmieniać zupełnie jakby czas płynął a czas stoi dlatego że większość tu jest wyglądem w wieku kiedy zginęli.

Sam:Wiem że też jesteś manipulatorem jak Val ale nie takim samym ty szukasz korzyści i władzy on korzyści cielesnych i pieniędzy.

Al:Tak jestem ale widzę że masz kłopoty.

Pękłam przy nim i wyżaliłam się pierwszy raz przez co przeszłam przez całe moje życie i jak sama się doprowadziłam do miejsca w którym jestem Al jedynie słuchał albo udawał wiem że nie każdego słucha i lubi przerywać w środku zdania.

Gdy skończyłam o dziwo chyba tylko ja to dostrzegłam i usłyszałam ale powiedział że też przez podobne rzeczy przechodził przez jego ojca gdy był dzieckiem dlatego wiecznie się uśmiecha bo jak to mówi jego motto "nie jesteś w pełni ubrany bez uśmiechu".

Zjedliśmy śniadanie i opowiadałam mu że są ludzie którzy ubierają się podobnie do niego i żyją w taki sposób bez internetu po czym pokazałam mu kobietę w ubraniach z bodajże lat 30 zeszłego wieku i jej syna jak bawi się zabawkami z drewna ubrany jak mały marynarzyk.

Al oglądał to zdziwiony opowiedziałam mu że te ubrania to Vintage i niektórzy noszą takie rzeczy lub kolekcjonują je.

Widać było błysk w oku u niego i poszłam z nim "na miasto" i kupiłam sobie kilka ubrań które pasowały do stylu Ala lubię taki styl po czym pokazałam się w nich Alowi czułam się przy nim jakym zyskała ojca którego nie miałam przez całe moje życie.

Znalazłam mu też parę ubrań w tym samym stylu co moje by przymierzył gdyby nie był starszy o prawie 100 lat i by nie był aseksualny to bym się starała go poderwać jednak wolę spróbować relacji "ojciec córka" z nim.

Po udanych zakupach wpadliśmy na jego koleżankę o czarnych oczach i ostrych zębach oraz bladej cerze w kapeluszu i długiej sukience do ziemi. Dla mnie była wyrazem całej elegancji w piekle gdy przedstawiła mi się imieniem Rosie co od razu wiedziałam że jej pełne imię to Rosaline.

Przywitałam się i od razu zaczeła mi słodzić pewnie by mnie zjeść jednak myliłam się a jedynie chciała mnie poznać.

Rosie:Al nie wiedziałam że masz przyjaciółke.

Al:Potrzebuje nowych ubrań a że i tak postanowiłem wyjść na spacer to pomyślałem że jej potowarzysze.

Rosie:Jak zawsze Gentleman z ciebie Al a jak ty masz na imię?

Sam:Sam miło mi poznać.

Rosie:Widzę że lubisz ubierać się w ubrania które są noszone przez demony które są znacznie dłużej niż niektóre.

Sam:Tak wcześniej chciałam spróbować jednak zawsze coś stawało na przeszkodzie gdy żyłam teraz chyba jest odpowiedni czas by spróbować.

Rosie:Fantastycznie możesz odwiedzać miasto kanibali to możemy razem iść poszukać coś dla ciebie.

Sam:Z chęcią i nigdy bym nie powiedziała że jesteś kanibalem zbyt elegancka jesteś.

Rosie:To miłe co mówisz kochana tylko uważaj na Sussan ona jest zawsze wredna.

Sam:Jakbym słyszała o mojej babci.

Sussan:Coś ty powiedziała mała kurwo?!

Sam:Ja ciebie też babciu!

Sussan:*zdziwienie i idzie dalej mamrocząc coś pod nosem*

Rosie:To było niespotykane i szokujące nawet i dla mnie.

Sam:Moja babcia nazywała mnie tak samo i nigdy nie okazywała uczuć jedynie mojemu bratu chciała pierwszego wnuka a pojawiłam się ja jako to starsze dziecko.

Rosie:Skarbie to już przeszłość tutaj możesz robić co ci się podoba to jest wolność nawet jeśli ceną jest bycie tutaj.

Sam:Dzięki Rosie teraz tak myślę i słucham was to bylibyście lepszymi rodzicami niż ci co tak nadgorliwie modlą się i chodzą do kościoła co niedzielę zaciągając też całą rodzinę zmuszając by brały udział nawet w zebraniach i innych takich.

Rosie:To urocze hehehehe.

Al:Z tego co słysze to muszą być gorsi od nas co mieszkamy dosłownie w piekle.

Sam:A żebyś wiedział że są i najgorsze jest to że takie osoby stają się sami rodzicami i robią to samo co ich rodzice.

Al:O mój Szatanie.

Rosie:Na Lucyfera.

Sam:Yup moja babcia to gorliwa katoliczka i moja mama robi się taka jak jej mamusia na szczęście nie muszę słuchać tych głupot w kościele.

Po naszej rozmowie poszłam z Alem do hotelu i zrobiliśmy razem obiad zaproponowałam pizzę i że sama zrobię a Al niech przygotuje co trzeba i w razie co zrobi się dla każdego z czym innym.

Cóż Al pinował proporcji i by niczego nie brakło w cieście oraz by dobrze było wyrobione i nim się spostrzegliśmy mieliśmy jakiś początek relacji "rodzinnej" jednak nie wiedziałam czy mogę go o to zapytać bo głupio mi to zrobić może lepiej przeczekam kilka dni dla pewności dopiero potem go zapytam.

Po obiedzie czasie wolnym gdzie "Kitku" wkurzałam chcąc go pogłaskać i nazywając w ten sposób Angel robił to co robił czyli nagrywał to Charlie starała się załagodzić sytuacje Vaggie cicho się smiała z tego co się dzieje a Al obserwował wszystko ze swoim uśmiechem jednak gdy przyszła pora spać wszyscy byliśmy wykończeni nawet jeśli za dużo nie robiliśmy w hotelu jednak i tak padliśmy na nasze łóżka zmęczeni zwyjątkiem Ala on zasypia normalnie czyli kładzie się przebrany w pidżamę nie wiem tego ale zgaduje mysląc o tym zasnełam zbyt zmęczona by rozwijać scenariusze jaką ma pidżame jak Scruge z opowieści wigilijnej czy pasiaka jak żydzi mieli w czasie wojny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro