2
Naprawdę ostatnio dosyć często mi się nudziło.
Nigdy nie narzekałem na brak czasu, zawsze miałem go aż nadto. Dlatego May zawsze miała pretekst do tego, żeby komentować mój brak nauki. A to, że jestem nieodpowiedzialny, a to że nie dbam o swoje wykształcenie, że skończę jako sprzedający popcorn na meczach futbolowych. Potrafiła wymyślać najróżniejsze sposoby na to żeby mnie zmotywować.
Udawało jej się.
Zacząłem pracować ciężej, uczyć się porządniej. Zainteresowałem się bardziej fizyką, chemią, biologią, wpadłem w trans, dzięki któremu niejednokrotnie udawało mi się wydostać z tarapatów.
Po tym jak użarł mnie ten durny pająk, którego na początku przeklinałem na wszystko, to trochę się pozmieniało.
Założyłem słuchawki na uszy i wsiadłem do tramwaju. Do szkoły mam kawałek, więc chodzenie na piechotę, tylko po to, żeby zaoszczędzić na bilecie miesięcznym jest bez sensu. Samochodu też jeszcze nie mam. Po cichu jednak liczę, że kiedyś uda mi się mieć tyle kasy, żeby móc kupić sobie jakieś autko. Nie mówię tu o samochodzie w stylu Tony'ego Starka, a raczej jakimś prostym Audi albo Volvo, whatever.
Po chwilę trwającej podróży podczas której absolutnie nic się nie wydarzyło wysiadłem przy szkole. Ach te nudne życie nudnego ucznia!
Korytarz był pełen pierwszoklasistów, ledwo ogarniających rozkład sal, drugoklasistów, którzy byli emocjonalnie podnieceni z okazji powrotu do szkoły i trzecioklasistów, którzy mieli na wszystko wywalone i przepychali się, żeby jak najszybciej dostać się w jak najmniej zaludnione miejsce.
Chwilę później dostałem ostrzegającego sms'a o ogromnym tsunami na głównym holu.
Dzięki Ned, zawsze wszystko o czasie.
Nareszcie dostałem się miejsce w którym da się oddychać! Alleluja! Zamaszyście otworzyłem drzwi i usłyszałem po chwili zza nich głośny jęk. Niestety, jak na mojego wrodzonego pecha przystało, przywaliłem komuś otwarcie w twarz. Pierwszy dzień szkoły, a ja już zaliczyłem jakąś durną wtopę i przeze mnie ktoś będzie łaził z fioletowym nosem przez tydzień.
I nikt nie zgadnie kto stał za tymi drzwiami!
— O Boże, nie chciałem, przepra...
Ciemnowłosa piękność podniosła twarz i trzymając się za czoło wybełkotała:
— Hej Peter, cóż za niespodziewane spotkanie, znowu mnie pobiłeś.
Zrobiłem się czerwony jak burak. Dlaczego ona stała akurat tam? Dlaczego nie mogłem pieprznąć Flash'a? Wszyscy by się pośmiali. Dlaczego moje życie jest całkowicie pod górkę?!
Jak ona miała na imię? Dlaczego ja nigdy nie pamiętam tak ważnych rzeczy?
— Cheryl? — odparłem dosyć zdezorientowany.
Popatrzyła się na mnie ze zdziwieniem, bo nie oszukujmy się, jest osobą, której spodziewałbym się tutaj najmniej. Widzieliśmy się tylko raz i naprawdę nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek się spotkamy. Nowy York jest ogromny! Queens zresztą też.
Poza tym wygląda odrobinę inaczej, niż wtedy. Może to dzięki tym lokom? Gdy tylko myślę o lokach w mojej głowie pojawia się twarz brata Thora, Lokiego. Przeszedł mnie dreszcz. I Cheryl, i Loki mają tak samo kruczoczarne włosy.
— Wow, miło mi że pamiętasz moje imię.
— Wszystko w porządku? Nic ci nie jest? — zignorowałem jej docinkę, będąc bardziej przejęty jej obiciem twarzy — Może chcesz się przejść do pielęgniarki, da ci jakiś kompres albo coś w tym stylu?
Kompletnie nie miałem pojęcia jak się zachować. No bo cholera jasna, wstyd mi, ale przecież jej nie znam.
Cheryl chciała coś powiedzieć, ale przerwała jej nauczycielka prosząca uczniów do klasy. Machnęła ręką bagatelizując sprawę, przepchnęła się i jedna z pierwszych weszła do środka, żeby zająć miejsce z tyłu.
Chwila, ona jest w naszej klasie? Dlaczego ja o wszystkim dowiaduję się ostatni? Nie ma to jak być mną. Z tego całego zamieszania nawet nie zamieniłem z nią słowa, dotyczącego czegoś innego, niż jej boląca głowa.
Wtargnąłem do sali, usiadłem krzesło od niej, w ostatnim rzędzie. Na sąsiednim miejscu zostawiłem plecak, chciałem zająć miejsce dla Neda, którego nie wiadomo dlaczego, jeszcze nie było w klasie.
Wparował w ostatniej chwili. Nauczycielka już chciała rozpocząć lekcję, kiedy wbiegł mój najlepszy przyjaciel i prawie rzucił się na krzesło. Jeszcze nigdy w życiu nie widziałem Neda spieszącego się gdziekolwiek. To zawsze ja byłem ten roztrzepany i wiecznie spóźniony!
— Dzięki za miejsce. — odparł, kiedy już ochłonął. Przetarł ręką czoło, a ja zacząłem się śmiać. Cheryl spojrzała na nas, jak na szaleńców. Jeszcze nigdy nie spojrzała na mnie inaczej. Gdybym mógł czytać jej w myślach, jestem pewny, że myśli teraz, co za banda debili jest w tej klasie. To standardowe.
Chociaż wszyscy byli nadzwyczaj spokojni. Wyrośli przez te wakacje, czy co? Przecież Flash jeszcze ani razu mnie nie wyzwał, więc coś musi być na rzeczy.
Myślałem, że nasza klasa jakoś bardziej zainteresuje się, że mamy w klasie nową koleżankę. Tymczasem na lekcji nie działo się nic. Sprawy organizacyjne, bla bla bla, oceny są w tym roku najważniejsze, bla bla bla, dotacja od Tony'ego Starka na salę fizyczną...
Zaraz, co?
— Jaka dotacja, jaki Tony Stark? — musiałem aż wstać z wrażenia. Wszyscy zwrócili wzrok ku mnie, a nauczycielka powtórzyła ze spokojem to, że Tony Stark zrefundował nam salę fizyczną i nikt w sumie nie wie dlaczego. Podobno mają z nich korzystać tylko trzecie klasy i że Stark podkreślił to w liście odnośnie dofinansowania.
Dzięki panie Stark, ale wolałbym kasę na samochód.
Cała klasa wie, że jestem u niego na stażu. Tylko Ned wie, że ten staż to tak naprawdę bycie Spider-Man'em i Avengers.
Pod koniec Cheryl została poproszona na środek, żeby powiedzieć coś o sobie. Trzy-czwarte klasy nawet nie zauważyło jej obecności. Przedstawiła się, powiedziała, że nazywa się Cheryl Haynes i interesuje się informatyką i grafiką komputerową. Dodała też, że lubi czytać książki i grać w gry. Po tekście z informatyką i grami Flash i jego koledzy spojrzeli po sobie, a ona zgromiła ich karcącym spojrzeniem. Zadzwonił dzwonek i wszyscy powoli zbierali się do wyjścia.
— Penis Parker? Twój tatuś Tony Stark załatwił ci salkę w szkółce? — skomentował Flash, gdy nauczycielka wyszła. Jednak nic nie jest na rzeczy, tylko czekali na odpowiedni moment. W końcu w trzeciej klasie lepiej nie podpadać nauczycielom. Jego koledzy dławili się ze śmiechu. Ned zignorował zaczepkę. Cheryl zatrzymała się w progu, żeby posłuchać rozwoju konwersacji.
— Odpuść Flash, nie jesteś zabawny — włożyłem ostatnią książkę do plecaka i próbowałem wyjść z sali. Dlaczego zawsze w stresujących sytuacjach brakuje mi języka w gębie? Jako Spider-Man mogę komentować wszystko i ze wszystkiego się śmiać, a jako Peter ledwie sobie radzę w szkole z jakimś gnojkiem Flashem. Gdzie tu sprawiedliwość?
— Wiesz, że jesteś martwy, tak? — prychnął, przytrzymując mnie za koszulkę.
– Ekhm, ekhm.
Do akcji wkroczyła Haynes. Thompson odpuścił, a dziewczyna zawołała Neda, pytając Idziemy?. Dalej pociągnąłem gierkę i odparłem, że tak. Mój przyjaciel na początku nie załapał o co chodzi, ale po chwili zorientował się i przytaknął. Durne przydupasy Flasha spojrzały na Cheryl jak na anioła, sam Flash zresztą też. Aż ją zemdliło. Pociągnęła nas za ręce i zatrzasnęła drzwi. Cała ta szopka trwała może jakieś dwie minuty, ale była skuteczna. Thompson zostawił mnie w spokoju.
— Widzę, że jestem wam potrzebna chłopcy — szepnęła, gdy oddaliliśmy się na korytarzu, po czym zwróciła się do Neda — A my się jeszcze nie znamy, Cheryl Haynes — podała mu rękę i uśmiechnęła się szczerze.
— Ned Leeds, miło mi.
— Chłopcy, musicie mieć więcej, no, takiej odwagi wewnętrznej w sobie! A teraz zaprowadźcie mnie do tej sali fizycznej od Starka. Uwielbiam go. Muszę ją zobaczyć.
Ned zaczął prowadzić, a Cheryl przyłączyła się do mnie z tyłu.
— Aż tak się zdziwiłeś, jak powiedzieli, że Tony ufundował tą salę, że aż wstałeś. Lubisz go? — zagadała mnie, kiedy akurat miałem napisać do pana Starka sms'a, na jakiej podstawie wrzuca hajs w błoto i inwestuje w jakieś sale w szkole.
— Bardzo. Jest moim idolem, namawia mnie do pójścia w kierunku mechaniki i fizyki.
— O fu, nienawidzę fizyki — zaśmiała się i schowała włosy za ucho. Błagam, że nie zauważyła, błagam, że nie zauważyła... — Jak to cię namawia? Znasz go? — No i wtopa. Nic nie odpowiedziałem, a Cheryl udała, że mdleje z wrażenia.
— Peter ma staż w Stark Industries! — dodał Ned, zanim zdążyłem wytłumaczyć się z tej durnej wpadki.
Cheryl wyjęła telefon, stuknęła w niego parę razy i poczułem wibrację w kieszeni.
Cheryl Haynes wysyła Ci zaproszenie do grona znajomych.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro