Rozdział 15 Woda i ogień
Tej nocy, było wyjątkowo mokro i zimno.
Deszcz bił wszystko wokół, rozbryzgując błoto na około.
Księżyc, świecił niesamowitym, rdzawym blaskiem, wchodzącym w czerwień.
Wszystkie koty lasu, oraz zapewne inne plemiona, ukryły się w ten jesienny wieczór w swoich jaskiniach, daleko od zemsty, połączonej z gwałtownym atakiem sił natury.
Woda bębniła głucho po ziemi, oraz nagich pniach drzew, łamiąc konary i oddzierając korę.
Hawk, podążała dobrze znaną sobie trasą. Przymykała raz, po raz oczy pod wpływem mocnej, zacinającej prosto w jej oczy ulewy.
Powoli, przemoczona i zmęczona, ruszyła w stronę szybu, prowadzącego do podziemi.
Udało jej się wdostać do sali, gdzie Half, zwinięty w kłębek, spał na twardym posłaniu.
Kotka zmusiła się do zignorowania chęci do obudzenia kocura, a następnie podążyła w stronę miejsca, gdzie zwyczajowo spotykała się z Violet'em.
Z jakiegoś powodu, czuła pod skórą drobne mrowienie, mówiące jej, że tej nocy zdarzy się coś strasznego.
Kiedy przemykała się korytarzami, lawirując między stosami igieł, szkła i innych rzeczy, najprawdopodobniej potrzebnych w laboratorium, słyszała szum deszczu i wodę, rozlewającą się drobnymi kałużami na ciemnym kamieniu pod jej łapami. Dziury w suficie, odsłaniały niebo, płonące burymi, deszczowymi chmurami. Raz, po raz, wypadały z nich skrzące się, posyłające wszędzie skry i oślepiające światło, pioruny.
Głuche uderzenia raz, po raz zagłuszały deszcz. Woda, wlewała się pod łapy Hawk, już nie kroplami, a grubymi strużkami...
- Tak jak wtedy... - rozległ się cichy głos, którego nie potrafiła dopasować do żadnego, znanego kota.
Dreszcze lęku, jeszcze się nasiliły.
Do uszu kotki docierał szmer cieczy, przelewającej się pod jej poduszkami łap, moczącej sierść.
Kałuża coraz bardziej wzbierała, sięgając już do kostek Hawk.
Kotka szybko biegła wzdłuż strumyka wody.
Szczęśliwie udało jej się dotrzeć do pomieszczenia, które było położone wyżej. Kiedy tam dotarła, poczuła zapach krwi.
Po chwili zdała sobie sprawę, że było to spowodowane czerwoną plamą rozpływającą się po powierzchni wody. Posoka, zdawała się wypływać z pomieszczenia, znajdującego się niżej.
Hawk przedostała się niżej, gdzie zobaczyła Violeta.
Przez chwilę spoglądała ze strachem na krew, zdobiącą jego metalowe elementy, wyciekającą z pomiędzy szczelin, ale kiedy jego ślepia rozjarzyły się fioletem, stwierdiła, że wszytko z nim w porządku... Chociaż żył...
- Violet? Co się?
Kocur jednym susem pokonał odległość dzielącą go od kotki, próbując się do niej przytulić, ta jednak widząc płynącą krew, lekko się cofnęła.
Lekko zmieszany robot, cofnął się do tyłu i dalej obserwował kotkę.
- Co? - znowu wyszeptała Hawk, błyskając w mroku swymi zielonymi ślepiami.
- Obiecuje, że ci powiem... Ale później... - odparł z lekkim zdenerwowaniem i paniką w głosie.
- Violet... - posunęła łapę w stronę jego ramienia - Naprawdę, nie musisz mi niczego wyjaśniać, czy się tłumaczyć....
Zaczęli wędrować korytarzami.
Nie rozmawiali ze sobą.
Dookoła dzwoniła cisza.
Hawk instynktownie zmierzała w stronę gdzie po raz ostatni widziała Half'a.
Stwierdziła nie wiedzieć czemu, że to dobry moment, by przedstawić Violeta członkowi sfory słońca.
Niespodziewanie poczuła na ramieniu dotyk zimnego metalu.
- Ummm... Hawk, muszę ci coś powiedzieć... Sądzę, że powinnaś wiedzieć nim...
Kiedy zbliżali się do pomieszczenia, nagle dał się słyszeć krzyk i dziwny dźwięk, naśladujący jakby szmer ognia.
- Half? Half! Poczekaj tu... Muszę sprawdzić, co się tam dzieje... - szepnęła cicho Hawk, usiłując rozpłynąć się w powietrzu tak, jak inne koty z lasu, nie mające z tym problemu.
Już biegła, kiedy usłyszała za sobą ciche:
- Uważaj na siebie... Proszę...
Kocica zręcznie zanurkowała, pomiędzy rurami i poniszczonymi stołami. Lawirowała zręcznie pomiędzy zalanymi sprzętami.
Nadal słyszała dziwny, wzbierający szum.
Kiedy wbiegła do pomieszczenia, ujrzała wielkiego, czarnego wilka o rozpalonej ogniem barwy bursztynów sierści i ślepiach.
Cienista istota, posłała jej jedno spojrzenie przesycone wyższością i kpiną, a następnie wszystko rozbłysło, wybuchając kawalkadą iskier i płomieni.
Hawk poleciała uderzona przez siłę wybuchu, na szafkę, czując wzbierającą temperaturę. Żar z każdą chwilą, stawał się coraz bardziej nie do zniesienia.
Kotka otwarła oczy. Była pośród labiryntu pożogi...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro