Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14 - Decyzia

Kiedy dotarła do obozu, słońce, znajdowało się tuż nad widnokręgiem, rozgrzewając świat ciepłym blaskiem. Mgła, powoli się rozrzedzała, ziemia i lśniące, krwawe liście, grzały się pod jej łapami, pękając z trzaskiem. Skrzące się w świetle poranka igiełki szronu, przemieniały się stopniowo w krople wody.

Skrząca się ciecz, opadała na trawę, przywaloną stertami liści, oraz futerko Hawk.

Mimo chłodu, gruba warstwa puchatej sierści samicy rysia, ochraniała i grzała ją wystarczająco, by skutki chłodnej pory nie dawały jej się we znaki. 

Cichy szelest, towarzyszący jej z każdym ruchem, budził instynkt myśliwski, który szybko zaspokoiła, uderzywszy kilkakrotnie w rdzawą warstwę opadłych liści.

Hawk, radośnie machnęła ogonem, widząc w krzewach przypruszonych ognistymi centkami, poruszenie.

Do jej uszu dobiegły szybkie uderzenia serca małego gryzonia, który biegał pędem, między swoją norką, będącą dobrym schronieniem, a pełnym niebezpieczeństw lesie, usianym drobnymi owocami i roślinami.

Ogon kotki zadrgał, kiedy przywarła do ziemi, gotowa do skoku. 

Jej organizm w jednej chwili przygotował się do wyuczonej od dziecka czynności.

Łapy na boki.

Ogon w dół.

Brzuch skierować ku dołowi.

Uszy położyć.

Następnie powolny, pewny ruch przed siebie.

Wiele pauz, lecz wszystkie w odpowiednich momentach.

Krew tętniąca pod wpływem adrenaliny głucho wali w uszach, płomienie energii, ograrniające łapy.

Jeden, szybki skok, kilka skoków pomiędzy liśćmi.

Wszystko idealnie.

Nagle trzask.

Wszystko zamiera. 

I kotka, i mysz.

Ciemne oczy błyszczą, gdy odwraca się w stronę norki.

Ruch jasnego ogona i szybki skok Hawk połączony z uderzeniem łapy, perfekcyjnie, po środku kręgosłupa.

Małe zwierzątko upadłszy na ziemię, krwawiąc z jamy gardłowej umarło.

Samica rysia, oddetchnęła spokojniej, a następnie śmiejąc się, wyraźnie spojrzała na zdobycz. Było nawet lepiej, niżby się spodziewała. Zwierzę, które uznała wpierw za mysz, było w rzeczywistości całkiem dorodnym szczurem.

Zadowolona, chwyciła w zęby istotkę, a następnie ruszyła w stronę małej wyrwy, gdzie pod skałami ukryła kilka zasuszonych liści szałwii, których używała, by maskować zapach laboratorium i oczywiście Violet'a.

Ujęła w łapy pojedynczą skałę, a następnie sięgnęła do szczeliny, zagłębiając łapę w mroku.

Nagle, codzienny rytuał, przerwał dreszcz strachu. 

W starej norce, nie było nawet jednego liścia owego zioła.

- Tego szukasz? - krew w żyłach Hawk, zmroził dobrze znany głos nauczyciela.

- Fell....fell Fire? - kotka opuściła uszy, powoli obracając się w stronę drzewa z którego dochodził dźwięk.

- Owszem. Zastanawia mnie jednak, cóż tutaj robisz o tak wczesnej porze i dlaczego nie nocowałaś w dziupli... 

- Ja... - kotka wbiła wzrok pod łapy czarnej pantery, wbijającej w nią złowrogie, oskarżycielskie spojrzenie.

- Byłaś w laboratorium? - zapytał, właściwie wcale nie oczekując odpowiedzi - Cóż... Nie chcę mówić ci, co powinnaś robić, a czego nie... Wiedz jednak, że nie wszyscy chcą twego dobra. Każdy dba tu o siebie... Szczególnie jeśli należycie do różnych klanów....To do niczego nie doprowadzi... Zastanów się dobrze, nim uczynisz coś, czego będziesz potem żałowała....- kocur odwrócił się i odszedł bez słowa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro