Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6 - Violet

Kotka cofnęła się niepewnie w stronę wyjścia, które przypadkiem potrącone, zatrzasnęło się za nią, więżąc ją w pomieszczeniu, razem ze stworzeniem.

Wydawało się jej przez chwilę, jakby w pomieszczeniu zalśniło kilka par oczu, ale była pewna, że to tylko zwidy.

Natychmiast zaczęła oglądać się, dookoła, szukając drogi ucieczki. Szybko sięgnęła po sztylet, lecz nie mogła go wyplątać z fałd płaszczu, którym nakryła swoje ramiona.

Co prawda, podarł się on cały, podczas biegu w leśnym ostępie, lecz mimo wszystko, mógł ocalić jej życie.

Dopiero wtedy, przypomniała sobie, po co tu przyszła. Najchętniej, powiedziałaby coś odkrywczego, lub inteligentnego, lecz stanęła tylko w bezruchu, zaciskając szczękę.

Rozległ się ciche skrzypienie, sugerujące, że istota zmieniła położenie.

Hawk, czuła zimno lęku, płynące wzdłuż jej krzyża.

- Zapewne chcesz wiedzieć, z kim rozmawiasz. - westchnął głos, który nagle zrobił się bardzo cichy i urywany, jakby mówienie sprawiało mu ból.

Znów rozległo się skrzypienie i podzwanianie, gdy stworzenie lekko uderzyło w kulę z magmą, która natychmiast eksplodowała jaskrawym blaskiem, oświetlając sylwetkę, należącą do niezwykle wychudzonego stworzenia, przypominającego kota.

Jego ciało zalśniło złocistym metalem, całe porysowane i połamane. Pozbawione poszycia, były całe tylna łapa i szyja. Kilka większych i mniejszych blizn, biegło również przez prawe oko, ucho, lewy policzek i na ciele. Ze wszystkich zadrapań, wystawały zwoje kabli, metalowe fragmenty szkieletu i coś bliżej niezidentyfikowanego, przypominające zakrzepłą krew w kolorze słoniowej szarości. Pysk kocura, był dziwnie wykrzywiony, jak gdyby zepsuty, odsłaniał on ostre jak brzytwy zęby. Upiorności tej istocie, dodawały również oczy. Białe źrenice, odcinały się jasnym światłem, od czarnych tęczówek.

Istota leżała z wyciągnięty łapami na czymś w rodzaju posłania, lub siedziska, stosowanego w laboratoriach.

- Pro... Proszę... Nie zabijaj mnie. - pisnęła tylko Hawk, kładąc uszy po sobie i cofając się niepewnie.

- Zabić cię? - uśmiechnął się kocur - Jesteś jedyną istotą od co najmniej dwudziestu cykli, która zechciała ze mną porozmawiać.

Kotka, nawet nie miała siły się odezwać.

Zauważyła krwawe zacieki, pokrywające klatkę piersiową i szyję mechanicznej istoty grubą warstwą.

Stworzenie podniosło się z materiału, dosyć płynnym, jak na mechaniczne zwierzę ruchem, lekko się kuląc, jakby ruch sprawiał mu ból.

Kocur zeskoczył na ziemię, przeciągając się lekko i z wyraźnym zainteresowaniem w oczach, podszedł kilka kroków do samicy rysia.

Hawk znów cofnęła się pod ścianę, wyciągając z pochwy na ramieniu nóż, nie pozwalając zbliżyć się istocie bardziej.

- Ja... Chyba powinnam iść... - pisnęła szybko umykając przez drzwi.

- Wróć kiedyś... Mam na imię Violet... - mruknął tamten z pewnym żalem, nie zatrzymując kotki, która umknęła jak najdalej od tamtego przeklętego zagajnika.

Jednak, mimo, że się starała, nie potrafiła oderwać swoich myśli od robotycznego kota...

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro