Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5 - Ciekawość, jest pierwszym stopniem do piekła...

Hawk, zaprzestała panicznego biegu dopiero tuż przed bramą obozu, oplecioną magicznymi tarczami cicho szepczącymi dziwne, syczące dźwięki, nie istniejące raczej w żadnym języku.

Młoda kotka, nawet nie myśląc o zbadaniu, czy też obejrzeniu tygryska, wbiegła pośród gęste zarośla i dosłwnie cisnęła przed Leaf'a, uzdrowiciela stworzonko i najszybciej jak się dało umknęła do swojej dziupli, drżąc, przez dreszcze strachu i najczystszej zgrozy, oplatające jej gardło, myśli i klatkę piersiową.

Oparła łeb na kolanach oddychając niezwykle szybko i drżąco. Jej ogon podrygiwał konwulsywanie. Podkuliła go pod siebie i zacisnęła oczy usiłując się uspokoić. Najwięcej spokoju przyniósłby jej sen, lecz kiedy tylko dany mała oczy, witał ją widok tamtej istoty. Nie był on wcale przyjemny.

Słońce wstało, otulając las ciepłym blaskiem. 

Nieboskłon, zalał błękitny kolor, mieszający się z czerwienią, tworzący żółcie i zielenie nim zwyciężył.

Początkowo niebo było bezchmurne. Następnie otuliły je niewielkie, stopniowo rosnące obłoczki, przypominające puchate owieczki.

Na zewnątrz, straże się zmieniły.

Hawk nadal leżała na miękkim mchu.

Jej zamrożony strachem żołądek stopniowo odtajał.

Mimo wszystko strach zmusił ją do pozostawania w jednym miejscu.

Po kilku chwilach, na zewnątrz dał się słyszeć chrobot pazurów na drewnie.

Przez wejście wsunęła się głowa Mist, która kilkukrotnie puknęła łapą w brzeg konaru przed sypialnią.

- Mogę wejść? - uśmiechnęła się przyjaźnie.

Hawk odpowiedziała jej delikatnym skinieniem głowy.

Tygrysica podeszła do kotki i siadając obok, otuliła ją ogonem.

Mała samiczka rysia, zamknęła oczy, wtulając pysk w jej pręgowane futerko.

Mist, zawsze była dla niej najwyższym autorytetem, jej matką, której nigdy nie miała. Oczywiste więc było, że ucieszyła się niezwykle na jej widok.

Obie kotki trwały chwilę w uścisku, następnie zaś, Hawk lekko odsunęła się, spoglądając w oczy strażniczce księżyca.

- Czy... Czy Woody żyje? - pisnęła niepewnie.

- Nic jej nie będzie. - z chęcią rozpoczęła rozmowę biała tygrysica.- Jest tylko przerażony i zmęczony. Majaczy... Mówił o jakimś potworze... Myślę że przesadza... Ale... Hawk... - spojrzała jej głęboko w oczy - Wiesz, że ci ufam... Widziałaś tam coś dziwnego?

- Nie... - coś kazało krótce tak powiedzieć. Chciała w jakiś sposób dowiedzieć się czegoś więcej o tajemniczej istocie kryjącej się w ciemnym lesie. - Zapewne coś na niego spadło i się wystraszył. Bawił się tam z jakimiś kociętami. To wszystko.

- Dziękuję ci Hawk. - Mist wyraźnie odetchnęła z ulgą. - Naprawdę nie potrzebujemy więcej problemów. Na granicy pojawiły się demoniczne ogary...

- Demoniczne ogary? - przechyliła kotka lekko głowę.

- To niewielkie, groźne, magiczne psy. Niewiele o nich wiemy, ale należy być ostrożnym. Miałaś ciężki dzień. Nie będę cię dzisiaj męczyć lekacjami. Odpocznij. - Mist wszyła z dziupli i szybko przeszła na swoje drzewo, znikając wśród konarów drzew.

Hawk lekko westchnęła.

Właśnie ochroniła nieznaną jej istotę przed polowaniem.

Stworzenie, które zapewne zamierzało zabić ją i Woddy'ego.

Wstała i podeszła do wylotu pokoju.

Wyjrzała przez niego na niebo otwierające się powyżej, odcięte od Wiecznego drzewa grubą warstwą liści, lśniło błękitem lazuru.

Stwierdziła, że zostało trochę czasu na to, co zamierzała zrobić.

Zwinęła się w kłębek na posłaniu i zasnęła.

Całe jej sny wypełniała jedna scena, trwająca w nieskończoność: bieg przez ciemny las, pozbawiony kolorów i cichy. Ciągle wołała jakieś słowo, chyba czyjeś imię. Jednak, nie zapamiętała owego wyrazu, który wykrzykiwała. Wtedy nagle wypadała  polanę, której nie rozpoznawała, stającą w ogniu. Wtedy nagle zaczynała płakać, ktoś chwytał ją od tyłu, przyciskając jej coś ostrego do gardła. "Witaj córko krwi" - Warczał ktoś, a następnie zapadała ciemność.

Hawk przebudziła się o zachodzie słońca.

Część kotów spała, reszta poruszała się po terenie obozu.

Samica rysia przeciągnęła się i zeskoczyła po kilku konarach na główną polanę. 

Udawała zupełny spokój.

Właściwie, zamierzała się udać tam, gdzie poprzedniej nocy. 

Szła spokojnie. Sprawdziła ostrożnie, czy przywiązany do przedramienia sztylet dobrze się trzyma. Do czubków uszu, przypięła małe, przezroczyste kulki, do których włożyła świetliki. Na szyi zaś nosiła teraz medalion z pojemniczkiem wypełnionym świecącą wodą z księżycowego stawu.

Stopniowo zarośla znowu, zaczęły się zawierać i zacieśniać wokół Hawk.

Przez chwilę zastanawiała się, co ona wyprawia, jednak dziwna siła, większa od strachu, ciągnęła jej w stronę tajemnicy.

Strach i poczucie agresji otaczającego ją lasu, były coraz silniejsze, im dalej wchodziła.

Po chwili polana, którą odwiedziła wczoraj, znowu otworzyła się przed jej oczyma.

Równym, pewnym krokiem, kotka wyszła na jej środek, rozgladąc się niepewnie.

Wszędzie panowała cisza, a gęsty mrok, rozświetlały jedynie jej ozdoby. 

Nagle, coś zaszeleściło w zaroślach z boku.

- Halo!? - odpowiedziało jej tylko echo.

Hawk, czując rosnący dyskomfort, podążyła w stronę gęstych trzcin.

Znajdowało się tam wejście do tuneli.

Kotka, nawet się nie zastanawiając, by nie stracić odwagi i adrenaliny, płynącej teraz w jej krwi, zanurkowała w ciemnej szczelinie.

Przez chwilę zielonooka, nie widziała nic, kied jej wzrok przystosował się do ciemności, ujrzała dwie, białe kropki, żażące się w mroku.

Wszędzie dało się słyszeć odgłos kapiącej z sufitu wody. 

Właśnie wtedy, światło delikatnie rozbłysło  w postaci kilku kul wypełnionych magmą.

Nagły blask oślepił Hawk, uniemożliwiając jej przyjrzenie się istocie.

Zobaczyła tylko błysk, jakby stali i sierści, kiedy stworzenie odbiegło przed siebie.

- Czekaj! - wrzasnęła, biegnąc za nią.

Łapy ślizgały się jej po mokrej, kamiennej podłodze, kiedy usiłwała nadążyć za dziwnym, skrzypiącym dźwiękiem. 

Skręciła kilkakrotnie, wypadając do niewielkiego pomieszczenia z przeszklonymi kryształem drzwiami. 

Przez chwilę, myślała, że zgubiła tajemnicze stworzenie, kiedy ujrzała błysk jego oczy w drugim kącie pomieszczenia.

Skurcz strachu znowu przecięły brzuch Hawk.

- Witaj - usłyszała cich, aksamitny głos, dochodzący od strony istoty, i zamarła w bezruchu.

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro