Rozdział 3 - Za krzykiem
Do kocicy, stopniowo dochodzić zaczęły bodźce z otaczającego ją środowiska.
Czuła głównie mocny, pulsujący ból, rozchodzący się wzdłuż podstawy czaszki, stopniowo ogarniający także czoło.
Zmusiła się do otwarcia oczu.
Jej źrenice natychmiastowo zwęziły się pod wpływem ostrego światła, które uderzyło ją w pyszczek.
Nosiło ono zielony kolor, płonący jasno, podobnie do ognia.
Dopiero po chwili, zorientowała się, że blask promieniuje, ze ślepi stojącego przed nią czarnego, niezwykle chudego samca pantery nocnej, upstrzonego ciemniejszymi, błyszczącymi plamkami.
Delikatne błyski wydawały również pokrywające całą jego sierść plamy i blizny. Kolejną rzeczą, odcinającą go od innych osobników Leśnego plemienia, była para rogów, wygiętych mocno w tył, nadających mu większej gracii. Najbardziej zaś niesamowite wciąż były jego ślepia.
Wypełniały je zielone, kłębiące się, płomienie.
To od nich otrzymał imię.
Fell fire.
Zdrajca Plemienia, którego Mist nadal pozostawiła, uznając za godnego zaufania.
Ciemna istota, przyglądała jej się z zainteresowaniem widocznym w ognistych oczach.
- Widzę, że się obudziłaś. - głos pantery, był zaskakująco spokojny i przyjemny.
Hawk niepewnie stanęła na drżących łapach. - Teraz powiedz, czemu szpiegowałaś Mist, strażniczkę księżyca.
- Ja.. Ja... Chciałam po prostu ujrzeć przełęcz... I to COŚ, co może być niebezpieczne. - kotka spuściła lekko wzrok, pewna, że wobec tego tajemniczego kocura, nie powinna kłamać.
- Racja. Możesz iść. - dopiero wtedy, kiedy kocur rozpłynął się w mroku, Hawk zdała sobie sprawę, że tamten odpowiedział jej na pytanie, które zadała w myślach.
Mimowolnie zadrżała, i to wcale nie z powodu zimna panującego w jaskinii i zmęczenia.
Powoli wychylając się zza zakrętów, wyszła z groty i ruszyła ostrożnie w stronę wyjścia.
Na zewnątrz panowała głęboka noc.
Hawk, postanowiła z powodu braku lepszych zajęć rozciągnąć obolałe mięśnie i zrelaksować się chodź trochę.
Ruszyła polaną w stronę ciemnego jaru.
Liczyła, że nie spotka tam nikogo.
Zawsze, było tam idealnie cicho, a bluszcze pożerały światło dnia.
Było to spowodowane legendami opowiadajacymi o tym, jak w dawnych czasach wilki Słońca, prowadziły tu mroczne eksperymenty.
Mknęła w stronę rzeki, aby obmyć w niej sierść, kiedy powietrze zrodził potworny wrzask.
***
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro