Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10 - owieczki na rzeź...

Przec chwilę panowała cisza.

Następnie koty zaczęły obrzucać się niepewnymi spojrzeniami, pełnymi podejrzliwości

- Golden star... Czy ty na moim terenie, prosto w pysk, sugerujesz mi, że leśne plemię ma związek z zabójstwem szczeniąt? Po tym wszystkim, co większość z nas widziała w waszym laboratorium... Po tym, jak z zimną krwią zamordowaliście córkę White?...

- Z tego co wiadomo, to nie nasza sprawka... Nie sfora słońca, a odłam, zwący się sworą magmy, utworzył laboratorium prowadzące ten pakudny proceder.  - Wciął się brązowy kocur

- Lavender, nie ujrzałeś tego, co patrol... Rozczłonkowane zwłoki, krew, kości, pocięte mięśnie, paskudny zapach śmierci i zgnilizny. - syknął czarny samiec pantery, Fell fire zimnym, pozbawionym emocji głosem.

- Owszem... Ale to nasi członkowie są zabijani i porywani. - odparł drzącym głosem uzdrowiciel. 

- Właśnie dlatego, mamy ważną sprawę... Na waszym terenie znajduje się opuszczona placówka... Mamy prawo przypuszczać, że tam znajduje się morderca... Lub ucieka w pobliżu... Chcemy prosić o możliwość pilnowania w nocy tej placówki, by ochronić nasze kocięta... Niektórzy z was już to przeżyli... Nie każcie naszym rodzinom przechodzić śmierci kociąt... - rzekł złoty owczarek i spojrzał głęboko w oczy liderki.

- Zgoda. Niech stracę... - warknęła Mist. - możecie od zachodu, do wschodu słońca przebywać w laboratorium, lecz tylko jeden kot, możecie zacząć jutro... To znaczy dzisiejszej nocy...

Golden star wyglądał, jakby zamierzał się kłócić, lecz westchnął, skinąwszy głową.

- Dziękujemy Pani księżyca, za jej łaskę. - odrzekł znaną formułką przywódca, a następnie cały patrol oddalił się w stronę z której zapewne przybył.

Hawk przez chwilę zastanawiała się, nad tym, co usłyszała.

Mist, zaczęła coś mówić, lecz kotka nie słuchała.

- Muszę iść, zaraz wracam... - szepnęła do ucha Moth.

- Umm... Tak... Oczywiście... - puma nawet nie zauważyła, gdy jej siostra się oddaliła.

Hakw szybko przeskakiwała po gładkich konarach, biegnąc w stronę ciemnej plamy lasu, zasłaniającej tajny kompleks.

Jednym skokiem, zanurkowała pomiędzy listowiem, rozrywając sobie ramię,które natychmiast trysnęło krwią.

Dopiero po chwili, kiedy zniknęła w czarnej jamie ziemi, zdała sobie sprawę, że zapomniała noża do obrony, lecz nie miała już czasu po niego wracać.

Szybko wbiegła do pomieszczenia, w którym pierwszy raz spotkała Violeta i zniknęła w mroku.

Na tle ściany widziała sylwetkę, zamarłą w bezruchu.

- Violet... Violet?! 

Kocur wstał, metalowe płyty zalśniły.

Kiedy wychylił się przed nią, na jego pyszczku i szyi, lśniła krew...


***

Jubileusz!

10-ty odcinek! Zapraszam, do zadawania postaciom pytań w kom i szczere pytania o fabułę...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro