2
Jechałam windą na samą górę do biura mojego wujka. Podeszłam do sekretarki i spytałam się czy jest już wolny.
- Właśnie kończy spotkanie, proszę usiąść tu i poczekać.
- Dziękuję. - ukłoniłam się lekko i ruszyłam w skazanym kierunku.
Usiadłam na kanapie i stwierdziłam, że już jak mam czekać to coś narysuję. Wyjęłam szkicownik i mój ulubiony ołówek i zaczęłam rysować, tym razem będzie to Tom, mój ukochany kot z dzieciństwa. Był prawie cały biały z wyjątkiem plamy na lewym oku. Tak się skoncentrowałam nad tym, że nie zauważyłem, iż ktoś do mnie podchodzi.
- Co tu robisz?
- Słucham? - podniosłam głowę, przede mną stał naj przystojniejszy facet jakiego widziałam, chodź widać było, że humor mu nie dopisuje.
- Nie mam czasu by się z tobą bawić w zgadywanki, odpowiedz. - co on taki cięty.
- To akurat nie twój interes, a teraz przepraszam. - szybko włożyłam szkicownik do torby i podeszłam do sekretarki. - Czy już mogę wejść?
- Tak, czeka już na ciebie.
- Dziękuję. - odwróciłam się i ruszyłam do drzwi biura nawet nie patrząc w stronę chłopaka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro