Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{3}

Myślał o niej po ich pierwszym spotkaniu. Wyobrażał sobie, jak liczy jej piegi i sprawdza, które miejsca są tymi wrażliwymi. Wydawało mu się, że chce być jedynym, który o tym wie i który może dotykać jej w ten sposób.

Fantazja się skończyła w momencie, w którym właściwa dziewczyna, wturlała się na jego ciało.

– Cześć, przystojniaku – wiedział, że go kocha i on także ją kochał. Pamięta, jak po raz pierwszy ją zobaczył. Ktoś potrącił psa przy szkole, a ona przynosiła go ze sobą i zaangażowała każdą napotkaną osobę, w tym go, do pomocy. Pies przeżył, a Laura go zatrzymała. Zauroczył się nią w pierwszej chwili, gdy tylko ją ujrzał.

– Cześć – całuje ją, tak jak to robi od niemal trzech lat.

– Jak się wczoraj bawiłeś? Nie wypiłeś za dużo? – przeczesuje jego włosy, w czułym geście.

– Wiesz, że nie lubię przesadzać z alkoholem.

Tak naprawdę chciał wiedzieć, co się wokół niego dzieje. Łapał każde spojrzenie Gemmy, czy jej interakcje z kimkolwiek. Nie rozumiał, dlaczego tak bardzo go zainteresowała. Czuł, że nie ma na to wpływu i był o to na siebie wściekły. Nawet teraz, gdy jego piękna dziewczyna leżała na nim, on myśl o innej.

– Szykujmy się, dzisiaj są pierwsze zajęcia.

– Przypomnij mi, dlaczego ze sobą nie zamieszkaliśmy?

To on nie chciał. Nie podał jej jasnego powodu. Czuł, że nie był na to gotowy i poczuje się wtedy zbyt przywiązany do jednej osoby. Nie chciał tego. Chciał mieć życie, o jakim wszyscy marzą na studiach. Dlatego mieszkał ze swoim starszym bratem.

– A śpieszy ci się gdzieś? – cmoka ją w nos i przewraca na plecy – Wstawaj, Laura.

– Nagle jesteś szóstkowym uczniem?

– Czekam w łazience – porusza do niej sugestywnie brwiami. Dlaczego miałby nie zaliczyć?

Gemma dociera na pierwsze zajęcia z historii kina. Od zawsze interesowało jej jak to wszystko powstaje i tajemnice zza kulis. Dlatego nie zastanawiała się dwa razy, przy wyborze studiów. Kochała uczucie kamery w dłoni. Pamięta, jak tata podarował jej pierwszą na dziesiąte urodziny.

A wtedy do klasy wszedł on.

W pierwszej chwili go nie zauważyła, ale potem.. Potem też on zauważył ją.

Na sali było dużo wolnych miejsc, nie było szansy, że usiądzie obok niej i była za to wdzięczna. Chciała się skupić na zajęciach. Miała marzenia do spełnienia, a ktoś taki.. ktoś kto tak na nią patrzy.. był tylko problemem.

– Cześć. Gemma, tak? – a więc jednak usiadł obok niej. Musiała powstrzymać ekscytacje, a pokazać złość, a może.. nie, nawet nie chciała o tym myśleć.

– Luke, tak? – wybiera bezpieczną opcje.

– Nie spodziewałem się, zobaczyć tu znajomą twarz – jednak oboje się z tego ucieszyli.

– Jestem bliżej nieznajomej – nie chciała z nim rozmawiać, nie chciała go polubić. Czuła, że jeśli on się do niej zbliży, to coś, co ją przyciąga.. nie powstrzyma się. To nie tak, że Gemma się zatrzymywała. Nie miało dla niej znaczenia, czy ktoś jest wolny czy nie. Jednak teraz? On tu był. Siedział obok niej i nie wydawał się nią zainteresowany w ten sposób, więc jeśli.. jeśli to ona wykona ruch.. wtedy wszystko będzie inne.

Nienawidziła tego.

Wolała mieć pewność, że ktoś jej pragnie. Nie chciała za kimś biec i go zdobywać. To wiązało się z emocjami, z ciągłością. Nie chciała się przywiązywać.

– Wolisz stanąć za kamerą niż przed kamerą? – często ją o to pytali.

– Nie jesteś oryginalny, wiesz? – spojrzała na niego, ale on już patrzył na nią. Przyglądali się swoim twarzą. On już w głowie zaczął liczyć jej piegi i bał się, że się pomyli, a ona dopiero oglądała jego brwi. To nie był sprawiedliwy pojedynek.

– Czterdzieści dwa – to zaskakuje ich oboje – Czterdzieści dwa piegi – to było osobiste, a zarazem każdy mógł to zrobić.

– Myślisz, że nikt tego nie próbował? Z resztą to chyba nie na miejscu liczyć piegi nie swojej dziewczyny – nie wahała się mówiąc to, była zbyt ciekawa jego reakcji.

– Jestem pewien, czterdzieści dwa – wiedział, że nie odpowiedział na jej pytanie, ale miał to gdzieś – Mam rację?

Zwodzi każdego, tak naprawdę nie ma pojęcia ile ma piegów. Ani na nosie, ani na powiekach, ani gdziekolwiek indziej. Nigdy nikomu o tym nie mówi, zawsze mówi, że się mylą, żeby nie chcieli przestać liczyć.

Więc dlaczego teraz miałoby być inaczej?

– Nie wiem – to przerażajace jak łatwo przychodzi jej przyznanie się do tego – Nie powiem ci, bo nie wiem.

– Nigdy ich nie policzyłaś?

– Nie, bo ich cały czas przybywa – to była jej cecha charakterystyczna – Wstaję rano, a tu bum! Mam nowe piegi!

– Nigdy nie jest nudno, co? Jestem pewien, że masz ich na twarzy czterdzieści dwa.

– Nie wierzę ci – mówi z uśmiechem na twarzy – Musiałabym je policzyć, a jeśli się pomylę..

– Ja się nie pomyliłem – czuje jego niebieskie oczy na sobie, chce coś powiedzieć, ale one ją przenikają.

To ciekawość z powodu piegów.

Powtarza sobie.

– Dzień dobry – profesor wchodzi na sale – A więc tyle z was sądzi, że nie nadaje się na aktorów.

Luke nic nie mówi. Gemma nic nie mówi. Oboje jeszcze nie zdają sobie sprawy, jacy są dobrzy w udawaniu...

****

To jest ciężkie, prawda?

Ta trzecioosobowa narracja.. co myślicie? Przejść do pierwszoosobowej?

Dajcie znać, żeby się wam lepiej czytało:)

Miłego dnia:)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro