{23}
Luke i Laura dojechali na miejsce. Wszędzie roiło się nie tylko od dzieciaków, które w wieczności nie miały jeszcze wszystkich zębów, ale także od innych nastoletnich miss, takich jak Laura.
Laura była podekscytowana, Luke lekko zdezorientowany.
Laura siedziała obok niego i nieco się denerwowała. To pierwszy raz, gdy miała sędziować w czymś takim.
– Wysiadamy?
Laura obraca głowę w jego kierunku i doznaje szoku. Ostatni raz zdarzyło się to, gdy był chory. Nie miał siły wstać z łóżka, ale nie chciał, żeby Laura się nim opiekowała.
– Nie ogoliłeś się – dotyka ciemnego cienia na jego twarzy.
To była szalona noc, a on wrócił do domu nad ranem i był tak zamyślony na temat Gemmy, że zapomniał. To mu się nigdy nie zdarzało. Stąpał po cienkiej lini.
– Przepraszam – dlaczego do cholery przepraszał? To nie miało sensu, a i tak to zrobił.
– Póki nie drapie jest okej – raz zapuścił zarost, ale wtedy Laura nie chciała go całować, bo strasznie drapał. Nie zamierzał odejmować sobie przyjemności z pocałunków, przez jakiś męski kaprys.
– Pamiętasz jaką miałaś czerwoną twarz?
– To się zdarzyło tylko raz – Laura cmoka go w policzek – I to też, wrócimy to się ogolisz.
– Ogolę się? – trochę kpi, ale Laura tego nie dostrzega. Ma to za żart i parska śmiechem.
– Chodź, mamy robotę do wykonania.
– Czy ty mówisz o seksie?
– Co się z tobą ostatnio dzieje, Luke? – wybucha śmiechem – Jesteś jak napalona bestia – to rozbawiło i go – Zróbmy sobie romantyczny wieczór – cmoka go jeszcze raz – Będzie seks – dopiero w tej chwili zorientował się, że mimo, że Laura go kocha, nie słucha go. To ona podejmuje tutaj decyzje, a on nie do końca się z nimi zgadzał.
Laura uważała, że tak powinno być. On powinien o nią dbać i być dobry i rozumieć to, że jest kobietą. Kobietą, która lubi wielkie gesty, romantyczne wieczory, a nie szybkie robótki ręczne pod stołem. Nie było w tym nic złego, a Lukowi to nigdy nie przeszkadzało. Nie wiedziała, dlaczego to się zmieniło.
– Będziesz miała na to dzisiaj czas?
– Możliwe, że dopiero juto, ale po to mamy cały weekend, prawda?
Luke już obmyślał w głowie, co przygotuje i zdał sobie sprawę, jak często to robił. Odkąd był z Laurą tylko on o to dbał. Laura mówiła o zbliżających się uroczystościach, a on je planował. Raz tego nie zrobił, bo stwierdził, że skoro o tym gada, to też to przygotuje. Nie było tak, więc spędzili ten dzień, a konkretniej te walentynki, na kłóceniu się.
Cały ten weekend, zaczynał się od uroczystej kolacji w stylu miss. Luke nie wierzył w to, co widzi, ale na ich łóżku leżał jego garnitur. Nie wiedział, że ma go ubrać i dalej nie miał na to ochoty.
To było głupie, ale sprzeciwił się jej już raz, a raczej zrobił to nieświadomie, skoro ma zarost. Postanowił włożyć to, co sam dla siebie przygotował. Czarne spodnie i koszula, chciał zostawić rozpięte guziki i w ostateczności tak zrobił.
Laura stanęła przed nim w przepięknej długiej sukni, podkreślającej jej szczupłą sylwetkę.
– Jesteś piękna – mówi bez zastanowienia.
– Dlaczego nie ubrałeś garnituru?
– Kochanie, skupmy się na tym, jak ty pięknie wyglądasz.
Laura zachichotała i wyciągnęła do niego rękę. Luke od razu ją złapał i ruszyli na imprezę.
– Luke – odzywa się, zanim wchodzą na sale – Czy mógłbyś jednak ubrać garnitur? Proszę? To oficjalna impreza i.. proszę, dla mnie? Wiem, że go nie lubisz, ale proszę...
– Nie umiem wiązać krawatu – mówi ironicznie.
– Zawiążę ci go! – Laura po prostu czuła się pewniej z nim w garniturze. Nie chciała, żeby ludzie dziwnie na niego patrzyli, nie bez powodu zabrała ze sobą ten garnitur.
Luke był zły, że jej uległ. Nie czuł się w tym dobrze.
Może był po prostu uległym?
Nie chciał tak o sobie myśleć.
– Muszę porozmawiać z paroma osobami – spodziewał się tego.
– Jest tu alkohol? – rozbawiło go spojrzenie Laury – Żartuję – całuje ją w skroń – Idź, rób, co musisz.
– Nie rozumiem, co się z tobą dzieje – cmoka go w usta, a on ma ochotę klepnąć ją w tyłek. W tej chwili sam się nie poznawał. Laura dawała mu wszystko, o czym marzą ludzie, którzy nigdy nie dostali miłości. Jak mógł być taki niewdzięczny?
– Idź, będę tutaj, gdy wrócisz – całuje ją w skroń jeszcze raz.
– Kocham cię, Luke – Laura nie jest pewna dlaczego mówi to właśnie teraz.
– No idź, już – Luke się do niej uśmiecha, ale teraz czuje te wyrzuty sumienia.
Luke chodzi w te i z powrotem, nie zawieszając nawet na żadnej z tych dziewczyn oka. Nie był podrywaczem, czasem lubił sobie popatrzeć, ale jakoś nawet na to nie był w nastroju. Laura zajmowała się swoimi rzeczami, a on szukał alkoholu. Po raz pierwszy chciałby mieć papierosy, żeby mieć powód by wyjść na zewnątrz.
– Nie ma tu żadnego pieprzonego alkoholu? – warczy sam do siebie.
– Szukasz alkoholu? – jakaś dziewczyna, która prawdopodobnie jest w jego wieku, staje obok niego. Luke tasuje ją wzrokiem od góry do dołu.
– Dokładnie, myślisz, że go znajdę?
– Wystarczy zakręcić się wokół kelnera – mówi z uśmiechem – Poczekaj tu, przyniosę ci – i tak nie miał nic lepszego do roboty.
Dziewczyna wróciła szybko. Luke przyjrzał się jej jeszcze raz. Była ładna, ale w całkiem wyzywający sposób. To ten typ urody, gdy nie trzeba nic robić, a i tak wygląda się wulgarnie.
– Proszę – nie umyka mu, że muska jego rękę o chwile za długo – Jesteś tu z kimś?
– Moja własną miss gdzieś się tu kręci. Jestem Luke – wyciąga do niej rękę.
– Sally.
– Jesteś jurorem w konkursie?
– Prowadzącą – mówi dumnie – Nie mów nikomu – przysuwa się do niego, a następnie pochyla – Ale, żeby to przeżyć muszę się upić.
– Chyba mam podobny problem – również się do niej pochyla.
– Och, nie pasujesz tutaj – karci go – Coś mi mówi, że jesteś niegrzecznym chłopcem – chciał się roześmiać, bo była chyba pierwszą osobą, która tak o nim pomyślała.
– Kto tu jest niegrzeczny? – Luke wskazuje na jej szklankę z alkoholem.
– Przyłapałeś mnie – Sally chichocze.
Laura nie mogła uwierzyć własnym oczom. Stała w niedużej odległości od swojego chłopaka i wszystko widziała, a nawet słyszała.
On flirtował z tą dziewczyną.
Nie mogła w to uwierzyć. To się nigdy nie wydarzyło. A teraz mało tego, że był nieogolony, nie ubrał garnituru, to jeszcze podrywał inną na jej oczach.
Co się z nim stało?
Laura nie rozumiała i była bliska płaczu.
Najpierw jednak musiała to zakończyć.
– Co ty robisz?! – nikt nie mówił, że zrobi to z godnością.
– Laura?
– Dlaczego flirtujesz z tą dziewczyną na moich oczach? – taka sytuacja nigdy nie miała miejsca – Co ty robisz?
– Co? Przecież z nią nie flirtuję! – dlaczego kłamał? Przecież wiedział, że było inaczej.
– Robisz to! Robisz to, gdy jestem obok!
– A gdyby cię nie było to bym mógł?
Żadne z nich się nie kontroluje. Laura go policzkuje, a potem wybiega stamtąd z płaczem.
On wiedział, że zasłużył na wiele więcej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro