{12}
Powinna rano wyjść. Jednak Jack jej nie wyrzucał, a na dodatek był tutaj Luke.. to wszystko było dla niej takie dziwne. Nie wiedziała, że są braćmi. Podobieństwa chodzą po ludziach, prawda? Chciała, żeby Luke jej uwierzył, bo naprawdę tak było.
To była udana dla niej noc. Dobrze się bawiła, a Jack okazał się dobrym kochankiem. Nie do końca była tej nocy z nim, ale on nie musiał o tym wiedzieć, bo nigdy nie zamierzała ponownie z nim spać. Gdy się przywiąże ktoś może ją zranić. Ona tego nie potrzebowała.
Wzięła długi prysznic. Ubrała się w koszulkę swojego jednonocnego chłopaka, a potem ruszyła do kuchni.
Chciała go zobaczyć.
Wiedziała, że nie powinna. Robiła same nieodpowiednie rzeczy.
– Więc tak to wygląda, gdy dziewczyna zostaje wystarczająco długo – Jack był przyjaznym i dobrym facetem, jednak nie szukał związku i rzadko przyprowadzał kogoś do domu. Chyba wszyscy Hemmingsowie mieli słabość do piegów.
– Zrobiłam ci tylko śniadanie i już uciekam – nie chciała zostawić po sobie złego wrażenia. Dostał nawet porannego buziaka.
– Zrobiłaś mi śniadanie?
– No dobrze, sama sobie też zrobiłam – Luke stoi w drzwiach i słyszy całą rozmowę, z nim nigdy nie rozmawiała w ten sposób.
– Dzięki – Luke patrzył, jak Jack całuje ją w czoło, a ona szeroko się do niego uśmiecha. Coś mu w tym obrazku nie pasowało.
Nie miał prawa być zazdrosnym.
– Dobra, uciekam, pa przystojniaku – Gemma klepie Jacka w pupę i kieruje się do jego sypialni, żeby zabrać swoje rzeczy. Jack nie zamierza jej zatrzymać. Luke uważa, że to najgłupsza rzecz, jaką jego brat zrobił w życiu. On skupia się na śniadaniu, a Luke biegnie się ubrać.
Pokazała mu, że nie jest nim zainteresowana, chociaż można by przypuszczać, że chce go zdenerwować.
– Hej, Jack, rozerwałeś moją koszulkę, zabieram twoją.
Jack głośno się śmieje.
– Jasne, maleńka – chciało mu się rzygać, gdy to słyszał.
Gemma wychodzi, a Luke wychodzi za nią. Ktoś by pomyślał, że to on ma większą obsesje niż ona. Właściwie było to bardzo prawdopodobne.
– Odwieźć cię do domu?
– To twój brat powinien to proponować, wiesz? – była w koszulce innego, a on proponował jej podwiezienie, tak właśnie wyglądała ich relacja.
– Wsiadaj do samochodu, Gemma, odwiozę cię.
– Trochę się boję, że znowu rzucisz mi w twarz, że zrobiłam to celowo. Miałam dobrą noc, chcę się nią cieszyć. Podziękuję – sadziła, że ta noc mogłaby być lepsza z nim, ale zapełniała te fantazje na inne sposoby.
– Chcę zrobić dla ciebie coś miłego, wsiądź do tego cholernego samochodu.
– Zmuś mnie – chciała sprawdzić, czy potrafi, czy po prostu odpuści i odjedzie sam.
– Odkąd cię poznałem, robię całą masę rzeczy, których nie chcę.
– A raczej myślisz, o całej masie tych rzeczy.
Wtedy Luke ją zaskakuje. Bierze ją na ręce i wsadza do samochodu.
– Tak łatwo cię do czegoś zmusić – Luke już siedzi na miejscu kierowcy, a Gemma stuka go palcem w udo, a po chwili jeden palec zamienia się w kilka i zbliżają się w kierunku jego krocza – Tak łatwo..
– Zapnij pasy – Luke ignoruje jej dłoń. Chce ją zawieźć do domu, ale jednocześnie jest zły, bo spała z jego bratem.
– Dobrze, proszę pana – jak on jej nie znosił – Nie wiedziałam, że to twój brat, przysięgam – co nie miało znaczenia, bo i tak wyobrażała sobie, że to Luke.
– Jesteśmy całkiem podobni, Gemma.
– Dobrze, może chciałam się przespać z tobą – powinna ugryźć się w język, wiedziała o tym. Każda normalna osoba by to zrobiła, a może nawet nie pragnęłaby zakazanego.
– I to było taki trudne? – Luke ledwo wypowiedział to zdanie. Jego dłonie mocno ściskały kierownice i nie był pewien, czy w ogóle jest w stanie widzieć, co się dzieje na drodze.
Chciała się z nim przespać. Wyobrażała sobie, że to on, gdy pieprzyła jego brata. Co było z tą dziewczyną nie tak?
To samo, co z tobą, bo słuchałeś.
Ile razy twoja dłoń, niemal zawędrowała tej nocy do bokserek?
Czuł niesmak do siebie. Gdy o tym pomyślał brzydził się sobą. Miał piękną dziewczynę. Kochała go, byli w uczciwym związku. Dlaczego chciał to zmienić?
– Tutaj w lewo – No tak, miał ją odwieść do domu, już niemal zapomniał.
Gemma wiedziała, że wykonała pierwszy ruch, ale nie zamierzała go dotknąć, czy przekonywać. Zamierzała... nie, sama nie wiedziała.
– Gdzie dalej?
– Na skrzyżowaniu w prawo – przyglądała mu się, tak jak on jej wiele razy wcześniej.
– Nie gap się na mnie – nie jest przekonywujący.
– Nie robię nic złego – tylko, że nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo jej słowa na niego zadziałały. Ta pewność, że go pragnęła, że to sobie wyobrażała.
Luke był na skraju wytrzymania. Sam nie był pewny dlaczego, ale nie mógł już wytrzymać. Siedziała obok niego, w koszulce jego brata i.. wiedziała, że nie może go mieć. A co jeśli on chciał jej siebie dać?
– Zdejmuj koszulkę.
– Co? – Gemma musiała się powstrzymać przed wybuchnięciem śmiechem – Co ty właśnie powiedziałeś?
– Powiedziałem, żebyś zdjęła cholerną koszulkę mojego brata.
– Bo co? – uśmiecha się do niego.
– Bo nie zamierzam się z tobą pieprzyć w koszulce mojego brata.
– Uuuu, zamierzasz się ze mną pieprzyć? Jesteś pewien, że nie rzucasz słów na wiatr? – jest zadowolona z siebie, a on nieco przerażony. Nie miał pojęcia, co robi – Lubię mocno.
– Słyszałem – zaciska jeszcze mocniej dłonie na kierownicy, aż bieleją mu kostki.
– Teraz chcesz poczuć – nie wierzył, że o tym rozmawiają. Nie tak to sobie wyobrażał. Był już zły na siebie, że w ogóle to sobie wyobrażał.
Luke zatrzymuje samochód. Gemma odpina pas i wspina się na jego kolana. Ona się nie boi, wie, że on tego nie zrobi.
– Skoro chcesz mnie rozebrać, zrób to sam – opiera się o kierownice.
Luke wyciąga drżące ręce, żeby ją dotknąć. Patrzy na jej piersi, na jej brzuch, na koszulkę swojego brata. Trzęsie się, jest niepewny. Gemma widzi malujące się na jego twarzy przerażenie.
– Ja.. nie.. nie mogę, Gemma..
Gemma schodzi z niego.
– Zawieź mnie do domu, Luke.
Luke chciał spłonąć ze wstydu. Dziewczyna wskoczyła na niego i powiedziała, żeby ją rozebrał, a on nie potrafił tego zrobić. Chciał. Ale nie potrafił.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro