Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2|

- W regulaminie szkolnym jest cała lista rzeczy, które są zabronione w Hogwarcie! - warknęłam patrząc wściekle na dwójkę trzeciorocznych - A wybuchające kule nieznanego pochodzenia są na bardzo wysokim miejscu!
- Dobra, nie chcieliśmy rozbić twojego okna. Przepraszamy. Możemy już iść? I odzyskać nasze kule przy okazji? - spytał jeden z nich, blondyn z odstającymi uszami.
- Oczywiście, że nie! - spojrzałam na nich z niedowierzeniem i odwróciłam się szukając wsparcia w pozostałych.
Nie doczekałam się. Profesor Quilly siedział znudzony w swoim fotelu i nawet nie próbował udawać, że jest zainteresowany całą sprawą. Natomiast Priamus patrzył się na nas z rozbawieniem na twarzy. Miałam silną ochotę go w nią zdzielić.
- Nie powie nic pan? - spytałam próbując ukryć zirytowanie zwracając się do profesora.
- Cóż mogę zrobić, Minervo? - spytał mężczyzna tłumiąc ziewnięcie - Nikomu nie stała się krzywda, a chłopcy przeprosili.
- Oni rozbili okno w moim dormitorium! I są w posiadaniu przedmiotów, które są tutaj zakazane! Czy pana naprawdę to nie obchodzi?
- Aktualnie obchodzi mnie jedynie, żeby iść spać. Jest wpół do dwunastej, na Merlina. I tobie też bym radził, moja droga. Myślę, że sen przyda się nam wszystkim.
- Czy w takim razie wrócimy do tej sprawy jutro? - spytałam marszcząc brwi.
- Po co chcesz nadal męczyć tych chłopców? - odezwał się pierwszy raz odkąd tu weszliśmy Priamus - Nic takiego się nie stało.
- Jako prefekt naczelny powinieneś działać według regulaminu - warknęłam mrużąc gniewnie oczy - Ale widzę, że jesteś strasznym ignorantem.
- Po prostu mam trochę więcej zrozumienia niż ty - wzruszył ramionami.
- Świetnie. A gdyby komuś stała się krzywda też byś mówił, że nic takiego się nie stało? Gdyby na przykład któraś z moich przyjaciółek stała metr bliżej i spadłoby na nią to całe szkło? Co wtedy?
- Ale tak się nie stało, więc nie drąż tematu. A coś takiego więcej się nie powtórzy. Prawda chłopcy?
Trzecioroczni zaczęli energicznie kiwać głowami patrząc na Priamusa z uwielbieniem. Zakołysałam się na piętach i w końcu westchnęłam.
- Do łóżek - powiedziałam - Jeżeli spotkam was jeszcze gdzieś dzisiaj dam wam taki szlaban, że pożałujecie, że w ogóle kupiliście te kule.
- A czy możemy...
- Nie - przerwałam - Już was tu nie ma.
Obydwoje rzucili się do wyjścia posyłając mi przy tym niespokojne spojrzenia. Drzwi zatrzasnęły się za nimi, a ja opadłam na wolne krzesło.
- Naprawdę powinien pan zacząć przejmować się sprawami uczniów, profesorze - powiedziałam.
Mężczyzna kiwnął w skupieniu głową.
- Ależ przejmuję i to bardzo. Jak tam twoje ostatnie wyniki z transmutacji, moja droga? Profesor Dumbledore cię ostatnio bardzo chwalił. Widzisz? Czy myślisz, że bym to wiedział, gdybym się nie interesował życiem swoich uczniów? Wiem też, że ostatnio wlepiła pani ślizgonom szlaban. To dlatego, że musiałem go pilnować.
- Świetnie - powiedziałam - Chodzi mi o łamanie regulaminu szkolnego. Często pan to ignoruje. Tak samo jak on - powiedziałam wskazując na Priamusa.
- Och, jeśli mam być szczery to nigdy nie doczytałem regulaminu do końca i nigdy nie jestem pewny czy jakaś rzecz została tam uwzględniona czy nie. A przecież nie chce dać uczniom szlabanu, żeby później okazało się, że to wcale nie jest zabronione.
Spojrzałam na niego z rezygnacją i podniosłam się z krzesła.
- Och, mogę zapewnić, że wybuchające kule tam były - powiedziałam - Dobranoc.
Profesor kiwnął ręką i ziewnął głośno, a Priamus podniósł się ze swojego miejsca wkładając ręce do kieszeni.
Na korytarzu było ciemno, ale bez problemu mogłam rozpoznać postać Clementiny Wedwoode, znanej również jako głupia dziewczyna Priamusa. Zresztą tylko ona była taka ześwirowania, żeby ślęczeć godzinę pod gabinetem profesora czekając na takiego nadętego idiotę jak Priamus.
Clementina pisnęła cicho i zarzuciła ręce na szyję Priamusa, na co ten zareagował śmiechem. Skrzywiłam się, bo ta dwójka sprawiała wręcz, że czułam się chora.
- Tęskniłam - powiedziała cicho dziewczyna i zachichotała cmokając go w policzek.
- Clementina, może nie wiesz - rzuciłam uśmiechając się słodko - Ale jest cisza nocna, a ty powinnaś być już dawno być w swoim dormitorium.
Dziewczyna spojrzała na mnie z niechęcią.
- Zajmij się swoimi sprawami - powiedziała unosząc dumnie podbródek.
- Tak się składa, że jestem prefektem naczelnym i to jak najbardziej moja sprawa. Twój dom właśnie traci 5 punktów. A ty - zwróciłam się w stronę Priamusa - Może wytłumacz swojej lekko przygłupiej dziewczynie zasady panujące w tej szkole. W końcu jesteś prefektem naczelnym.
Wyminęłam ich i poszłam w stronę wieży Gryffindoru słysząc z tylu jeszcze głośne prychnięcie Clementiny.
- Co tak długo? - spytała Duenna, gdy w końcu weszłam do dormitorium.
Po rozbitym oknie nie było już śladu, a naprawiona szyba wyglądała jakby nigdy nie uległa żadnemu wypadkowi z użyciem wybuchających kul.
- Profesor Quilly chyba nawet nie zrozumiał połowy tego co powiedziałam, ale to dla niego typowe - westchnęłam - Za to Priamus oczywiście jak zwykle miał gdzieś zasady i przez niego te dzieciaki nie doczekały się żadnych konsekwencji.
- Nie bądź taka surowa - uśmiechnęła się Nina - To był wypadek. Przynajmniej tak mi się wydaje.
- Jeśli zaś chodzi o plusy to moje spotkanie z panną przygłupią trwało nie dłużej niż dwie minuty.
- Co dwie minuty? - spytała Arabella wychodząc z łazienki - Po twoim wyrazie twarzy zakładam, że albo chodzi o Priamusa albo o Clementinę. Lub też o nich razem.
- Priamus to idiota. Próbuje wam to uświadomić od trzeciego roku.
- Nie jest aż taki zły.
- Jest - przewróciłam oczami i rzuciłam się na łóżko - A teraz dobranoc. Mam nadzieję, że nie będę musiała jutro oglądać tej dwójki.
O dziwo, gdy rano się obudziłam nie czułam się specjalnie zmęczona. Pierwsze miało być, ku mojemu rozczarowaniu wróżbiarstwo. Nawet ja, przykładna i pilna uczennica muszę przyznać, że nie ma nudniejszego i bardziej absurdalnego przedmiotu. W dodatku profesor Timonlly skrycie podkochiwała się w Priamusie, o czym niestety wiedziałam, bo siedziałam tuż przy jej biurku i nie omijały mnie jej zachwyty nad nim. Co było dziwne zważywszy, że profesor Timonlly ma jakieś 60 lat i nie znosi uczniów za to, że w większości ignorują jej przedmiot.
- Przepraszam? - z moich rozmyślań wyrwał mnie głos. Odwróciłam się i spojrzałam na na wysokiego chłopaka, który patrzył na mnie z rozbawieniem. Kojarzyłam go, ale jego imię kompletnie wyleciało mi z głowy.
- Tak? - spytałam.
- Wszystko w porządku? Bo szłaś przez ten korytarz z wyrazem mordu w oczach.
Zaśmiałam się nerwowo w duchu przeklinając profesor Timonlly i jej uwielbienie do Priamusa.
- Nie, to nic takiego - mruknęłam zażenowana - Po prostu szlam właśnie na wróżbiarstwo i przypomniało mi się coś. Nic ważnego - dodałam widząc jak chłopak chce zadać kolejne pytanie.
- Och, wróżbiarstwo? Nienawidzę tego przedmiotu. Nie jest mi do niczego potrzebny.
Spojrzałam na niego z zaciekawieniem.
- Dokładnie! I jeszcze profesor Timonlly sprawia, że mam ochotę wyskoczyć przez najbliższe okno.
- A myślałem, że tylko ja tak mam - chłopak spojrzał ja mnie w zamyśleniu - Mike Hannogan.
- Minerva McGonagall, miło mi - spojrzałam na chłopaka z sympatią.
Nie zdążyłam nic dodać, bo właśnie zza rogu wyszli Priamus z Clementiną. Dziewczyna trajkotała jak najęta obejmując Priamusa swoimi chudymi rękoma, ale ten nie nie wydawał się zainteresowany tym co mówiła. W jego spojrzeniu pojawiło się zaciekawienie, gdy zobaczył naszą dwójkę. Uśmiechnął się złośliwie i przyciągnął Clementinę bliżej siebie.
- Nie powinnaś pędzić na lekcje, Minervo? - spytał unosząc brew - W końcu to byłby dla ciebie koniec świata, gdybyś się spóźniła.
- Pilnuj swojego nosa - prychnęłam odwracając się do niego plecami - To samo mogę powiedzieć o tobie, panie prefekcie od siedmiu boleści.
Priamus roześmiał się i skręcił w następny korytarz ciągnąc niezadowoloną Clementinę za sobą. Ta zdążyła posłać mi jeszcze nieprzyjemne spojrzenie.
- Nie zwracaj na niego uwagi - powiedział Mike - To dupek.
Zamrugałam kilkakrotnie i spojrzałam na niego zdziwiona, bo właśnie chyba znalazłam drugą osobę w tej szkole, która nie lubiła Priamusa tak samo jak ja.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro