1|
Zawsze znajdzie się paczka przyjaciół, którzy mają zupełnie inne charaktery, a mimo to trzymają się razem. Tak jak my.
Nazywam się Minerva McGonagall, mam 17 lat i znalazłam przyjaciół, chociaż wcale ich nie szukałam.
Pomona Sprout była niską dziewczyną o pyzatej buzi i dużych, ciemnych oczach. Zawsze miała dużo energii, a jej wielką pasją było zielarstwo. Nawet ja, prawie najlepsza uczennica w szkole nie wiedziałam o tym tyle co ona. Chcąc nie chcąc Pomona została moją dobrą przyjaciółką.
Była jednak Puchonką, a mnie tiara przydziału przypisała do Gryffindoru, więc nie mogłyśmy dzielić razem dormitorium. I muszę przyznać, że przed rozpoczęciem nauki w Hogwarcie trochę się obawiałam tego, że moje współlokatorki będą nienormalne, ale okazało się, że są całkiem miłe.
Duenna Lastor była czarownicą czystej krwi pochodzącą z bardzo bogatej, szanowanej rodziny. Ludzie przyczepiali się do niej jak rzepy i traktowali ją jak sposób, żeby poszerzyć swoje wpływy, dlatego dziewczyna nie była zbytnio ufna w stosunku do innych. Tak jak każdy członek rodziny Lastor miała jasne włosy i oczy, była wysoka i najbardziej elegancka z nas wszystkich.
Nina Maggot trafiła do Gryffindoru przez przypadek, bo bardziej nadawała się na Puchonkę. Była blondynką, ale jej włosy były dużo ciemniejsze niż pukle Duenny, a i charaktery miały różne. Nina potrafiła gadać jak najęta, bez przerwy i na jednym wdechu. Jej uśmiech był zaraźliwy, naprawdę.
Arabella Carter była typem buntowniczki. Jej starszy o rok brat Olaf był jednym z najlepszych uczniów w całym Hogwarcie, a ona nie zamierzała pójść w jego ślady. Inaczej było z jej bliźniakiem. Alaric był spokojny, cichy i miał dobre oceny.
Ostatnia z dziewczyn, Delphine Leazure była bardzo dociekliwa i czytała mnóstwo książek przez co miałyśmy dużo tematów do rozmów. Delphine była przy tym bardzo roztrzepana i spóźnialska, ale nikomu to specjalnie nie przeszkadzało.
Na naszym trzecim roku przyczepił się do nas Priamus Deagreen, który wraz ze mną pełnił rolę prefekta naczelnego i naprawdę był jedną z najbardziej irytujących osób jakie spotkałam w całym swoim życiu. Niestety pozostali go uwielbiali, więc często spędzał z nami czas. Priamus wymądrzał się kiedy tylko mógł, a przynamniej było tak moim zdaniem, bo według Pomony przesadzałam. Nie wiem kiedy tak naprawdę zaczęliśmy ze sobą rywalizować. Od tamtego czasu wiecznie się sprzeczaliśmy, a to kto ma lepsze oceny z jakiegoś przedmiotu, kto jest lepszym graczem quidditcha, kto napisał lepsze wypracowanie, kto jest lepszym prefektem - czasami miałam wrażenie, że nasi przyjaciele mają ochotę się nas pozbyć, bo nasze kłótnie słychać było po drugiej stronie szkoły.
Ja również miałam ochotę wyrzucić tego zarozumiałego dupka za okno.
- Jest dopiero wrzesień, a zadają już stosy prac domowych! - jęknęła Arabella opadając na kanapę w pokoju wspólnym - Naprawdę, tylko Dumbledore się nad nami lituje! Właśnie dzięki niemu lubię transmutację.
- Spokojnie, jeszcze nie zdążył się rozkręcić. Ciekawe co powiesz, gdy będziesz ślęczeć po nocach nad wypracowaniami. Dalej będziesz go tak chwalić? - spytała Duenna marszcząc brwi.
- Pewnie! To jedyny nauczyciel, na którego lekcjach udaje mi się nie zasypiać. To chyba o czymś świadczy, nie?
- Ostatnio na eliksirach nawet nieźle ci idzie - stwierdził Alaric patrząc uważnie na siostrę.
- Profesor Greenlinse się do mnie przyczepiła. Mam odpowiadać na każde pytanie i ciągle dostaję od niej szlabany! Powinna już dawno przejść na emeryturę - Arabella pokręciła głową z niedowierzaniem, po czym jej wzrok spoczął na mnie - Oczywiście ciebie uwielbia, Minervo. W końcu jesteś drugą najlepszą uczennicą w tej szkole.
- Musisz mi przypominać? - westchnęłam opierając się o ramie Niny.
- Kochana, wiesz, że Priamus jest wybitnie mądry i ma najlepsze oceny w szkole, ale pamiętaj, że to ty jesteś lepsza z transmutacji. Nie masz sobie równych jeśli chodzi o ten przedmiot - powiedziała Duenna uśmiechając się lekko - Pocieszyłam cię choć trochę?
- Pewnie - mruknęłam bez większego przekonania - Zresztą nieważne. Niedługo i tak go wyprzedzę jeśli chodzi o wyniki. To tylko kwestia czasu. Ten zarozumiały idiota jeszcze zobaczy, że wcale nie jest taki idealny jak mu się wydaje.
- Chciałabym to zobaczyć - parsknęła Arabella.
Spiorunowałam ją wzrokiem i wstałam z kanapy.
- W każdym razie niech Priamus się cieszy póki ciągle jest najlepszym uczniem, bo nie zostanie nim na długo.
Wspięłam się po schodach do dormitorium, w którym jak zwykle panował bałagan. Skrzywiłam się, gdy prawie potknęłam się o pantofle Delphine, które zajmowały środek pokoju
Na stoliku leżał nieotwarty jeszcze list od rodziców. Zazwyczaj dostawałam jeden co kilka dni, a spowodowane było to tym, że od czasu, gdy moje rodzeństwo również poszło do Hogwartu, moja mama czuła się bardzo samotna. Malcolm był teraz na piątym roku, a Robert na trzecim. W przeciwieństwie do mnie żaden z nich nie był zainteresowany nauką, a bardziej głupimi wybrykami i lataniem za naszym woźnym panem Mitchem, który do przyjaznych ludzi nie należał.
Moi bracia uwielbiali Priamusa, bo ten wielokrotnie przymykał oczy na ich łamanie regulaminu lub anulował szlabany, które dostawali ode mnie. Dzięki temu wiedziałam, że to ja jestem lepszym prefektem naczelnym.
Drzwi otworzyły się i do środka wpadła Arabella, a tuż za nią pozostałe dziewczyny.
- Nie zgadniesz czego się właśnie dowiedziałam - powiedziała podekscytowana.
- Nie mam pojęcia. Mów.
- Clementina znowu zrobiła awanturę Priamusowi przy połowie szkoły! Niektórzy mówią, że to podobno koniec ich związku!
- Jakby mnie to coś obchodziło - przewróciłam oczami.
Clementina Wenwoode była dziewczyną tego idioty od piątego roku. Często się kłócili, bo dziewczyna była zbyt przewrażliwiona i dosyć często miała przeczucia, że Priamus chce ją zostawić co skutkowało wieloma nieporozumieniami pomiędzy tą dwójką. Clementina irytowała mnie tak samo jak jej durny chłopak.
- W sumie pewnie skończy się to tak jak zawsze, że i tak do siebie wrócą - westchnęła Delphine.
Duenna zamarła i przycisnęła palec do ust.
- Słyszycie to? - spytała.
Zmarszczyłam brwi i pokręciłam głową.
- Ale o co ci... - nie zdążyłam dokończyć, bo oto nasze okno w dormitorium rozbiło się na milion małych kawałeczków.
Tak, Arabella to ciotka Anny, a Alaric to jej wujek, nazwisko nie jest przypadkowe;pp witam w nowym opowiadaniu, które będzie publikowane tutaj w ślimaczym tempie! W każdym razie postanowiłam, że napisze coś o młodej McGonagall, bo ją uwielbiam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro