twenty three
Eunji leżała na chłodnej podłodze sali treningowej, próbując złapać oddech po intensywnej serii kroków. Jej klatka piersiowa unosiła się i opadała, a pot powoli spływał po skroniach. Obok niej, równie zmęczony, leżał Yeonjun – jedyny, który potrafił nadążyć za jej tempem, choć i on wyglądał na wykończonego.
— Myślałem, że już nie tańczysz — odezwał się w końcu, odwracając głowę w jej stronę.
Eunji zamilkła na chwilę, wpatrując się w sufit.
— Też tak myślałam — przyznała cicho.
Yeonjun uniósł brwi, ale nic nie powiedział. Widział, jak jej oczy błyszczały podczas tańca, jak przez te kilka chwil na parkiecie zdawała się zapominać o całym świecie. Była dobra. Nadal miała w sobie to coś, co sprawiało, że każdy ruch wyglądał jak część czegoś większego.
— Więc co się zmieniło? — zapytał, podpierając się na łokciu.
Eunji zacisnęła usta. Co się zmieniło? Junseo? Pocałunek z Nishimurą? A może po prostu miała dość udawania, że nie tęskniła za tańcem?
— Sama nie wiem — odpowiedziała wymijająco.
Yeonjun uśmiechnął się lekko, jakby nie do końca jej wierzył, ale nie naciskał.
— Cóż, cokolwiek to było, cieszę się, że wróciłaś.
Eunji spojrzała na niego kątem oka i pozwoliła sobie na cień uśmiechu.
Może i nie wiedziała, dokąd to wszystko prowadzi, ale jedno było pewne – nie była już tą samą dziewczyną, która rok temu porzuciła taniec.
— Muszę ci o czymś powiedzieć.
Yeonjun spojrzał na nią uważnie, wyczuwając w jej głosie coś, co sprawiło, że od razu się skupił. Usiadł, opierając przedramiona na kolanach, i czekał.
— Brzmisz poważnie — zauważył.
Eunji przełknęła ślinę, czując, jak serce zaczyna jej bić szybciej. Sama nie była pewna, czy powinna o tym mówić, ale jeśli ktoś miał zrozumieć, to właśnie Yeonjun. Był jednym z niewielu ludzi, którzy wiedzieli, co dla niej znaczył taniec.
— Chodzi o Junseo — powiedziała w końcu, a na samo jego imię poczuła znajomy ucisk w żołądku.
Yeonjun zesztywniał, a jego oczy przyciemniały.
— Co z nim?
Eunji westchnęła, splatając palce na kolanach.
— Widziałam go. Kilka dni temu. Wśród tych tancerzy na ulicy.
Chłopak nie odpowiedział od razu. Przez chwilę jedynie wpatrywał się w nią, jakby próbował rozszyfrować, co tak naprawdę czuje w tej chwili.
— I co zrobiłaś?
— Nic. — Zaśmiała się gorzko. — Po prostu zamarłam. A potem uciekłam.
Yeonjun zagryzł wargę, po czym odchylił głowę do tyłu i westchnął ciężko.
— Eunji…
— Wiem — przerwała mu szybko. — Wiem, co chcesz powiedzieć. Że powinnam się od tego odciąć. Że nie powinnam pozwalać, by znowu miał nade mną władzę. Ale to nie jest takie proste.
Yeonjun przez chwilę się nie odzywał, po czym nagle złapał ją za rękę, zmuszając, by na niego spojrzała.
— Nie musisz być w tym sama.
Te słowa sprawiły, że coś w niej pękło. Nagle poczuła się mniej samotna w tym wszystkim. Może naprawdę nie musiała już dźwigać tego ciężaru sama.
— A później zrobiłam najgłupszą rzecz na świecie.
Yeonjun uniósł brew, czekając na wyjaśnienie.
— Co takiego?
Eunji wzięła głęboki oddech, czując, jak jej policzki zaczynają płonąć. Nie miała pojęcia, jak ma to powiedzieć, ale skoro już zaczęła…
— Pocałowałam Nishimurę.
Chłopak zamarł, a jego oczy rozszerzyły się w zdumieniu.
— Że co zrobiłaś?!
Eunji ukryła twarz w dłoniach.
— Wiem! Wiem, jak to brzmi!
— To brzmi jak coś, czego kompletnie się nie spodziewałem — odparł, nadal próbując przetrawić tę informację. — Kiedy to się stało?
— Trzy dni temu. I dwa dni temu zresztą też…
Yeonjun otworzył usta, ale zaraz je zamknął, jakby nie był pewien, co powiedzieć.
— Chwila… czyli dwa razy?
— Tak.
— Z własnej woli?
Eunji posłała mu mordercze spojrzenie.
— Nie, zmusił mnie siłą — sarknęła, po czym przewróciła oczami. — Oczywiście, że z własnej woli!
Yeonjun przyjrzał jej się uważnie, a kącik jego ust drgnął.
— Okej, ale to oznacza, że coś do niego czujesz, prawda?
Dziewczyna zamilkła, zaciskając usta w wąską linię. Nie chciała tego mówić na głos. Nie chciała nawet tego przyznać przed sobą.
— Ja… nie wiem — wymamrotała w końcu. — To się po prostu stało. I teraz nie mam pojęcia, co robić.
Yeonjun pokręcił głową, uśmiechając się pod nosem.
— Wiesz, myślałem, że nic mnie już dzisiaj nie zaskoczy. Ale właśnie udowodniłaś mi, że się myliłem.
— To nie jest śmieszne. Nie wiem co mam robić.
— Może ze mną porozmawiać?
Eunji aż podskoczyła, słysząc znajomy głos. Spojrzała na Nikiego, który stał oparty o framugę drzwi, a na jego twarzy malował się wyraz chłodnego spokoju.
— Od jak dawna tu jesteś? — zapytała, próbując zabrzmieć neutralnie, ale czuła, jak jej serce przyspiesza.
— Wystarczająco długo — odpowiedział, przenosząc wzrok z niej na Yeonjuna. — Więc... może chcesz pogadać?
Eunji otworzyła usta, ale zamknęła je równie szybko. Nie wiedziała, co powiedzieć. To wszystko było takie skomplikowane.
Yeonjun uniósł ręce w obronnym geście i wstał z podłogi.
— Dobra, ja się stąd ewakuuję. Powodzenia, Eunji. — Posłał jej porozumiewawcze spojrzenie, po czym ruszył do wyjścia.
Drzwi zamknęły się za nim, a cisza w sali treningowej stała się niemal namacalna. Eunji wzięła głęboki oddech i podniosła wzrok na Nikiego.
— I co chcesz usłyszeć?
Chłopak podszedł bliżej, opierając kule o ścianę.
— Prawdę.
— Wątpię.
Niki westchnął cicho, jakby spodziewał się takiej odpowiedzi.
— Serio, Eunji? — zapytał, krzyżując ręce na piersi. — Nawet nie spróbujesz?
Dziewczyna odwróciła wzrok, wpatrując się w swoje dłonie.
— Boję się, że jak powiem prawdę, to wszystko stanie się jeszcze bardziej skomplikowane — przyznała, ledwo słyszalnym głosem.
Chłopak przez chwilę się jej przyglądał, a potem pokręcił głową.
— Już jest skomplikowane.
Eunji zacisnęła usta. Wiedziała, że ma rację, ale przyznanie tego na głos wydawało się jeszcze trudniejsze.
— Więc? — ponaglił ją, robiąc krok bliżej. — Co chcesz mi powiedzieć?
Przełknęła ślinę. W końcu podniosła wzrok, patrząc mu prosto w oczy.
— Że nie wiem, co mam robić.
— Nawet nie próbujesz, Eunji
Dziewczyna zacisnęła pięści, a jej oddech stał się płytszy.
— A co, jeśli nie chcę nic robić? — rzuciła, próbując brzmieć pewnie, choć w środku czuła się zupełnie inaczej.
Niki prychnął cicho, jakby jej słowa tylko go rozbawiły.
— Kłamiesz — powiedział bez wahania. — Widzę to.
Eunji odwróciła wzrok, zaciskając usta.
— Nawet nie próbujesz, Eunji — powtórzył, tym razem ciszej, ale jego głos brzmiał poważniej. — Zawsze uciekasz.
Te słowa uderzyły ją bardziej, niż chciała to przyznać. Miała ochotę zaprzeczyć, odrzucić jego oskarżenia, ale prawda była taka, że coś w niej drgnęło.
— Może po prostu nie jestem gotowa — wyszeptała w końcu.
Niki westchnął i przez chwilę patrzył na nią uważnie.
— To sprawię, że będziesz.
Chłopak nie wiedział co się z nim działo, ale przyciągnął ją do siebie.
Eunji wstrzymała oddech, czując jego dłoń na swoim nadgarstku. Serce zaczęło bić jej szybciej, a myśli chaotycznie krążyły w głowie.
— Riki… — zaczęła, ale on nie dał jej dokończyć.
— Przestań analizować wszystko, jakbyś musiała mieć nad tym kontrolę — powiedział cicho, ale stanowczo. — Czasem trzeba po prostu... poczuć.
Jego słowa sprawiły, że na chwilę zapomniała o wszystkim. O lęku, o niepewności, o Junseo. Patrzyła w jego oczy, a w nich nie było miejsca na wątpliwości. Był tu, przed nią, pewny swoich uczuć.
Eunji chciała się cofnąć, uciec jak zawsze, ale jego bliskość działała na nią inaczej, niż się spodziewała. Nie czuła strachu. Czuła ciepło.
— A co, jeśli nie chcę? — zapytała cicho, choć sama nie była pewna, czy mówiła o uczuciach, czy o tej chwili między nimi.
— To powiedz mi to prosto w twarz. Powiedz, że nic nie czujesz — jego głos był spokojny, ale w oczach kryło się wyzwanie.
Eunji otworzyła usta, gotowa na szybką odpowiedź, ale… nie była w stanie tego powiedzieć. Nie mogła. Bo wiedziała, że to byłoby kłamstwo.
Chłopak wyczuł jej wahanie, więc skorzystał z okazji. Eunji poczuła, jak jej myśli catkowicie się rozmazują. Chciała protestować, powiedzieć, że to nie ma sensu, że nie powinni, ale kiedy jego usta dotknęły jej warg, wszystko, co zamierzała powiedzieć, uleciało.
Niki nie byt delikatny, ale nie było w tym też nic nachalnego. Po prostu... czuł, że musi to zrobić. Że nie zniesie więcej niepewności, niedokończonych zdań, ucieczek. Chciał, by Eunji w końcu coś poczuła. By się przed tym nie broniła.
Jego ręka powędrowała do jej karku, a ona, zamiast się odsunąć, jak powinna, zacisnęła palce na jego bluzie, jakby bała się, że jeśli go puści, wszystko się skończy.
To było inne niż ostatnim razem. Tamten pocałunek był impulsem, chwilą zapomnienia.Ten coś w sobie miał. Coś, co sprawiało że czuła się tak, jakby wszystko wokół przestało istnieć.
Kiedy w końcu się odsunął, spojrzał jej w oczy, szukając odpowiedzi.
— Powiedz mi, że to nic nie znaczyło— szepnął, wyraźnie czekając na cios.
Ale Eunji milczała. Bo prawda była taka, że nie mogła tego powiedzieć.
— Nienawidzę cię, Nishimura.
— Jasne, jasne — powiedział, uśmiechając się z rozbawieniem.
Eunji zacisnęła usta, próbując zignorować ciepło, które wciąż czuła na wargach.
— Mówię poważnie.
— Tak, tak, oczywiście — pokiwał głową z udawaną powagą. — Nienawidzisz mnie tak bardzo, że za każdym razem, kiedy cię pocałuję, zamiast mi przywalić, oddajesz pocałunek.
— To… to był błąd — burknęła, odwracając wzrok.
Niki przekrzywił głowę, jakby się nad czymś zastanawiał.
— Może — przyznał, choć wcale tak nie myślał. — Ale jakoś nie wyglądasz na osobę, która tego żałuje.
Eunji chciała mu zaprzeczyć. Naprawdę chciała. Ale nie potrafiła, bo Nishimura miał rację.
— To co? Wracamy do domu?
— Chyba w twoich snach.
Niki parsknął śmiechem i spojrzał na nią z rozbawieniem.
— Oj, Eunji, Eunji… wiesz, że i tak w końcu ze mną pójdziesz.
Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi, unosząc podbródek z uporem.
— A jeśli powiem, że nie?
Chłopak wzruszył ramionami, a w jego oczach zatańczył ten irytujący błysk pewności siebie.
— To poczekam.
— Na co?
— Aż się złamiesz — odpowiedział z uśmiechem, jakby było to dla niego oczywiste.
Eunji przewróciła oczami i ruszyła przed siebie, udając, że nie ma zamiaru wracać z nim. Ale nie minęło nawet kilka sekund, gdy Nishimura — mimo kul i gipsu — zrównał się z nią, jakby to było najłatwiejsze na świecie.
— Co ty robisz?
— Wracam z tobą do domu.
— Powiedziałam, że w twoich snach.
— No to wygląda na to, że właśnie śnię na jawie.
— Nie dasz mi chwili spokoju, co?
— Ani trochę — odparł Nishimura z uśmiechem, który jasno dawał do zrozumienia, że nie zamierza się odczepić.
Eunji westchnęła, kręcąc głową.
— Jesteś cholernie uparty, wiesz?
— Wiem — przytaknął dumnie. — Ale to chyba nie jest dla ciebie nowość?
— Niestety nie — mruknęła, ale nie potrafiła powstrzymać lekkiego uniesienia kącików ust.
Niki spojrzał na nią z boku, uważnie obserwując jej reakcję.
— To co, idziemy?
Dziewczyna udawała, że się zastanawia, ale w końcu tylko przewróciła oczami i ruszyła przed siebie.
— Robisz, co chcesz, Nishimura.
— O, dobrze wiedzieć! — powiedział, doganiając ją mimo kul. — To teraz poproszę o obiad.
Eunji spojrzała na niego z niedowierzaniem.
— Przestań marzyć.
— Przecież już ustaliliśmy, że żyję w swoich snach.
✨✨✨
notka od autorki
Nie mogę uwierzyć że książka jest #1 w Enhypen. Bardzo wam za to dziękuję, więc łapcie rozdział a ja lecę do czytelni szukać książek do pracy i napisać ostatni egzamin w tym semestrze.
Pamiętajcie o zostawieniu śladu po sobie:
komentarza lub gwiazdeczki, jeśli się wam podobało!
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro