twenty
Po lekcjach Eunji miała nadzieję, że w końcu będzie mogła odpocząć. Ostatnie dni z Nishimurą były wystarczająco męczące, a jego nagłe zmiany nastrojów – jeszcze bardziej irytujące. Liczyła, że po powrocie do domu chłopaka czeka ją trochę spokoju, ale jak zwykle los miał dla niej inne plany.
— Eunji, zmiana planów — oznajmił Niki, opierając się o swoje kule, gdy tylko wyszli ze szkoły. — Chłopaki wpadają do mnie po południu.
Dziewczyna zatrzymała się i spojrzała na niego z uniesioną brwią.
— I co, mam was wszystkich niańczyć?
— Nie. — Wzruszył ramionami. — Ale jeśli chcesz, to się nie obrażę.
— Jasne — prychnęła. — Nie zapominaj, że nie jestem tu z własnej woli.
Niki tylko się uśmiechnął i spojrzał w stronę parkingu, gdzie Heeseung i reszta już czekali, śmiejąc się z czegoś między sobą.
— Więc może to dla ciebie dobra okazja, żeby się stąd ulotnić.
Eunji nie musiała słyszeć tego dwa razy. Mogła w końcu trochę odpocząć i nie zamierzała przegapić takiej okazji.
— Świetny pomysł. Do zobaczenia wieczorem.
I zanim Nishimura zdążył cokolwiek dodać, dziewczyna wyjęła telefon i szybko wystukała wiadomość do Yunjin.
„Masz czas? Potrzebuję w końcu odetchnąć od tego chaosu."
Na odpowiedź nie musiała długo czekać.
„Oczywiście! Spotkajmy się w kawiarni przy parku."
Eunji uśmiechnęła się pod nosem. W końcu trochę normalności. Nie zastanawiając się dłużej, odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę miasta, zostawiając za sobą Nikiego i jego ekipę.
Heeseung zmrużył oczy, patrząc na oddalającą się sylwetkę Eunji, a potem przeniósł wzrok na Nishimurę, który stał oparty na kulach z jakąś dziwnie niewzruszoną miną.
— Coś znowu jej zrobiłeś, że tak ucieka? — zapytał, unosząc brew.
Niki westchnął, jakby naprawdę nie miał na to siły.
— A co, jeśli powiem, że nic?
Heeseung prychnął, zakładając ręce na piersi.
— Jasne, a ja jestem prezydentem.
— Może po prostu miała dość twojej twarzy? — dorzucił Jay z szerokim uśmiechem, klepiąc Nikiego po ramieniu, jakby to miało dodać mu otuchy.
Nishimura przewrócił oczami, poprawiając chwyt na kulach. Nie zamierzał wchodzić w te ich gierki.
— Bardzo śmieszne.
— Ale serio — wtrącił się Sunoo, patrząc na niego z zainteresowaniem. — Wydaje się jakaś inna. Jeszcze niedawno przy każdej okazji rzucała w ciebie czym popadnie, a teraz... ucieka?
Jungwon, który do tej pory przysłuchiwał się rozmowie, zaśmiał się pod nosem.
— Może w końcu dotarło do niej, że Nishimura to męczący przypadek.
Jake pokiwał głową, jakby to była najbardziej logiczna odpowiedź.
— Albo w końcu zauważyła, że traci na ciebie czas.
Nishimura nie zamierzał dawać im satysfakcji i wdawać się w dyskusje. Sam nie rozumiał, dlaczego Eunji tak szybko skorzystała z okazji, żeby zniknąć. Rano zachowywała się normalnie, ale coś było nie tak. Może miała dość? Może po prostu chciała od niego odpocząć?
Zacisnął usta, odganiając tę myśl. To przecież nie miało żadnego znaczenia.
— Dobra, koniec tych analiz — rzucił, udając obojętność. — Mamy lepsze rzeczy do roboty niż zastanawianie się nad tym, co chodzi po głowie Eunji.
Sunghoon, który do tej pory milczał, spojrzał na niego z rozbawieniem.
— Jak chcesz. Ale i tak mam wrażenie, że ta historia jeszcze się nie skończyła.
Nishimura nie odpowiedział, ale czuł, że Sunghoon może mieć rację.
Gdy chłopaki w końcu przestali drążyć temat i ruszyli w stronę domu Nishimury, Eunji odetchnęła z ulgą. Nie była pewna, dlaczego tak szybko postanowiła się stamtąd ulotnić, ale miała wrażenie, że dłużej w towarzystwie Nikiego by po prostu oszalała. Ostatnie dni były wystarczająco chaotyczne, a ona potrzebowała chwili normalności.
Nishimura szedł nieco wolniej niż reszta, opierając się na kulach, ale mimo to nie zamierzał narzekać. Heeseung i Jay zaczęli się kłócić o to, kto pierwszy dostanie pada, a Sunghoon tylko się z nich śmiał. Sunoo i Jungwon rozmawiali o nowej grze, którą koniecznie musieli przetestować, a Jake próbował wymyślić najlepszą strategię na rozgrywkę.
— Współczuję ci, stary — rzucił Sunghoon, patrząc na Nikiego z rozbawieniem. — Nie dość, że masz gips, to jeszcze musisz znosić nas wszystkich w jednym miejscu.
— Cóż za odkrycie — odpowiedział Nishimura, unosząc brew. — Ale przynajmniej ktoś mi doniesie napój, jak będę zajęty wygrywaniem.
— Aż tak ci się marzy, co? — Jay pokręcił głową. — To będzie długa noc.
W tym czasie Eunji szła w przeciwnym kierunku, czując, jak napięcie powoli z niej opada. Miała zamiar spotkać się z Yunjin i spędzić czas na czymś, co nie było związane z Nishimurą. Chciała pogadać o czymś normalnym, a nie ciągle siedzieć w jego towarzystwie, słuchać jego komentarzy i czuć, jak w jej głowie tworzy się coraz większy mętlik.
Droga do kawiarni nie zajęła jej długo. Gdy tylko weszła do środka, od razu dostrzegła Yunjin, która siedziała przy stoliku przy oknie, przewracając coś na telefonie.
— W końcu jesteś! — powiedziała, podnosząc wzrok i posyłając jej szeroki uśmiech. — Myślałam, że już cię całkowicie wciągnął ten cały Nishimura.
Eunji przewróciła oczami i usiadła naprzeciwko niej, zrzucając torbę na krzesło.
— Nawet tak nie żartuj. Potrzebowałam od niego przerwy.
— No to świetnie trafiłaś — Yunjin klasnęła w dłonie. — Dzisiaj zero gadania o chłopakach. Tylko plotki, jedzenie i narzekanie na szkołę.
Eunji uśmiechnęła się lekko, czując, że dokładnie tego potrzebowała.
Po dłuższej rozmowie w kawiarni dziewczyny uznały, że czas się przewietrzyć. Powietrze było rześkie, a miasto tętniło życiem mimo późnego popołudnia. Ulice wypełnione były ludźmi – jedni wracali do domu po długim dniu, inni dopiero zaczynali swój wieczór. Przechadzając się między nimi, Eunji poczuła się lekko, jakby na chwilę mogła zapomnieć o wszystkim, co działo się ostatnio w jej życiu.
— Tak szczerze — zaczęła Yunjin, wkładając ręce do kieszeni kurtki — nawet mi ciebie trochę szkoda. Utknęłaś z Nishimurą na kilka dni, musisz znosić jego humory, a na dodatek cały czas na ciebie patrzy, jakby coś kombinował.
Eunji przewróciła oczami, choć nie mogła zaprzeczyć, że jej przyjaciółka miała rację.
— Nie rozmawiajmy o nim — mruknęła. — Naprawdę chciałam dzisiaj odpocząć od tego tematu.
— No dobra, dobra — Yunjin uniosła ręce w geście poddania. — To może... — Urwała nagle, gdy z daleka dobiegły je znajome dźwięki.
Eunji również to usłyszała. Głośna muzyka rozbrzmiewała wśród miejskiego gwaru, rytm był wyraźny, dynamiczny, niemal elektryzujący. Dziewczyna uniosła wzrok i dopiero wtedy dostrzegła grupę tancerzy ulicznych, którzy zgromadzili wokół siebie spory tłum.
Zatrzymały się, a Yunjin zerknęła na Eunji z zaciekawieniem. Dziewczyna spoglądała w kierunku sceny utworzonej przez zebrany tłum. Ruchy tancerzy były dynamiczne, pełne energii i precyzji, a każdy dźwięk muzyki zdawał się zsynchronizowany z ich ciałami. Eunji zamarła, nieświadomie wstrzymując oddech. Miała ochotę się zbliżyć, dać się ponieść rytmowi, poczuć wibracje pod stopami.
— No proszę — powiedziała z uśmiechem. — Ktoś tu wygląda, jakby właśnie zobaczył coś magicznego.
Eunji jednak nie odpowiedziała. Stała nieruchomo, wpatrując się w tancerzy z zachwytem, ale i z czymś jeszcze – z utęsknieniem. Ich ruchy były pełne energii, pewne siebie, jakby każdy krok był dla nich naturalny jak oddychanie. Czuła, jak dźwięki muzyki wibrują w jej klatce piersiowej, jak coś w niej się budzi.
Już prawie rok.
Od prawie roku nie tańczyła, nie licząc tej jednej sytuacji sprzed kilku tygodni, gdy chciała spróbować do tego wrócić, ale nie czuła tego co wcześniej. Taniec przypominał jej o bolesnych wspomnieniach.
Poczuła, jak coś ściska ją w środku, jakby przez ten cały czas czegoś jej brakowało, ale dopiero teraz to zauważyła. Miała wrażenie, że jej ciało pamiętało tamtą ekscytację, tamten rytm, ale ona sama... zdusiła to w sobie. Odsunęła od siebie taniec, unikała go, udawała, że już jej na tym nie zależy.
A jednak stała tutaj, nie mogąc oderwać wzroku.
— Eunji? — Głos Yunjin wyrwał ją z zamyślenia.
Dziewczyna wzięła głęboki oddech, jakby dopiero teraz przypomniała sobie, że jest w środku miasta, wśród tłumu ludzi.
— Nic — powiedziała szybko. — Po prostu... fajnie tańczą.
Yunjin spojrzała na nią z uwagą, ale nie naciskała.
— Może się do nich przyłączysz? — rzuciła luźno.
Eunji prychnęła, choć w jej spojrzeniu pojawiło się coś na kształt melancholii.
— Nie, to nie dla mnie.
Zawsze kochała taniec. To była jej pasja, sposób na wyrażenie siebie, jej ucieczka od wszystkiego. Ale od prawie roku nawet nie próbowała tańczyć. Wspomnienia tego, dlaczego przestała, były zbyt bolesne.
A potem, wśród tańczących sylwetek, dostrzegła jego.
Junseo.
Czas jakby się zatrzymał. Czuła, jak krew odpływa jej z twarzy, a serce zaczyna bić jeszcze szybciej, ale tym razem nie z ekscytacji – tylko z napięcia. Tyle czasu minęło, a mimo to jedno spojrzenie wystarczyło, by poczuła ten znajomy ucisk w piersi.
Yunjin od razu zauważyła, że coś jest nie tak. Jeszcze chwilę temu Eunji wpatrywała się w tancerzy z fascynacją, niemal jak zahipnotyzowana, a teraz jej twarz kompletnie zbladła.
— Eunji? — zapytała cicho, kładąc dłoń na jej ramieniu.
Dziewczyna nie odpowiedziała. Jej wzrok był utkwiony w jednej sylwetce pośród tłumu. Ciało miała napięte, a dłonie lekko drżały.
Yunjin podążyła za jej spojrzeniem i choć nie wiedziała dokładnie, na kogo patrzyła Eunji, coś w jej postawie mówiło wszystko.
— Kto to jest? — dopytała, marszcząc brwi.
Eunji przełknęła ślinę, czując, jak w jej oczach zbierają się łzy. Nie chciała, żeby Yunjin to zobaczyła, ale było już za późno.
— Junseo — wyszeptała tak cicho, że sama ledwo słyszała własny głos.
Imię, którego nie wypowiadała od miesięcy, nagle zabrzmiało jej w uszach jak echo dawnych ran.
Yunjin zesztywniała. Nie znała całej historii, ale wiedziała jedno – to przez niego Eunji przestała tańczyć.
— Chcesz stąd iść? — zapytała, ściskając jej dłoń w uspokajającym geście.
Eunji chciała odpowiedzieć, chciała powiedzieć „tak" i po prostu uciec. Ale jej nogi były jak z betonu. Nie mogła się ruszyć.
Yunjin próbowała dotrzeć do Eunji, potrząsnęła delikatnie jej ramieniem, ale dziewczyna jakby zupełnie tego nie zauważała. Jej wzrok wciąż był utkwiony w Junseo, a w oczach wciąż lśniły łzy, które za wszelką cenę próbowała powstrzymać.
— Eunji, proszę, powiedz coś — ponowiła cicho, ściskając mocniej jej dłoń.
Bezskutecznie.
Yunjin zaczynała panikować. Nie wiedziała, co zrobić, by wyrwać ją z tego otępienia. Już miała powiedzieć coś więcej, kiedy nagle usłyszała znajome głosy.
— Jednak głupio tak siedzieć cały dzień w domu — rzucił Jay, rozglądając się po okolicy.
— No właśnie! Lepiej wyjść i coś zjeść — dodał Jake, rozciągając się, jakby dopiero co wstał z kanapy.
Grupa chłopaków, która jeszcze przed chwilą miała zostać u Nikiego, najwyraźniej zmieniła zdanie i postanowiła zrobić coś bardziej spontanicznego.
— Ej, to Eunji? — zapytał Sunoo, dostrzegając ją w tłumie.
— I Yunjin — dodał Jungwon, unosząc brew.
— Chodźcie, zawołajmy Nikiego — zaproponował Sunghoon, ale Heeseung złapał go za nadgarstek.
— Poczekaj, coś jest nie tak — powiedział cicho, uważnie obserwując Eunji.
Chłopaki zatrzymali się w miejscu, nagle zauważając, jak dziwnie wyglądała. Yunjin zerknęła na nich, jakby właśnie zobaczyła wybawienie.
— Hej, możecie... — zaczęła, ale Jay nie czekał na więcej.
— Niki! — zawołał głośno, przyciągając uwagę Nishimury, który szedł kawałek za nimi.
Eunji zadrżała na dźwięk jego imienia, a Yunjin odetchnęła z ulgą. Jeśli ktokolwiek miał wyrwać ją z tego stanu, to był to właśnie on.
— Proszę tylko nie on— jęknęła Eunji a po jej policzkach zaczęły płynąć łzy.
Yunjin spojrzała na przyjaciółkę, nie wiedząc, jak najlepiej zareagować. Zanim zdążyła coś powiedzieć, Eunji już chowała twarz w dłoniach, łzy spływały po jej policzkach, a serce Yunjin ścisnęło się z bólu. Dziewczyna nigdy nie widziała jej w takim stanie, a wiedziała, że to wszystko musiało mieć związek z Junseo, który właśnie zniknął w tłumie.
— Eunji... — powiedziała cicho, próbując złapać ją za rękę, ale dziewczyna cofnęła się, jakby jej dotyk był zbyt intensywny.
Wtedy Yunjin dostrzegła, że chłopcy zaczęli się zbliżać, a Niki cały czas patrzył na nią z wyraźnym niepokojem. Jego kroki były pewne, nawet jak na to, że poruszał się o kulach, ale gdy tylko zauważył, jak wygląda Eunji, wyraźnie zaniemówił.
— Co się stało? — zapytał, stając obok, z opuszczoną głową.
Eunji nie odpowiedziała, jej ciało cały czas drżało. Po chwili, jakby walczyła ze sobą, odważyła się podnieść wzrok, ale patrzyła nie w oczy Nikiego, tylko gdzieś za niego. Widać było, że nie potrafiła spojrzeć na niego bez uczucia niepokoju, jakby to, co między nimi było, nie miało sensu, a może wręcz nie miało prawa istnieć.
Eunji, czując jak wszystko w niej pęka, nagle zrobiła krok do przodu. Jej ciało, jakby pod wpływem jakiejś nieodpartej potrzeby, zbliżyło się do Nikiego, a dłonie niepewnie oplotły jego klatkę piersiową. Chłopak poczuł jej drżenie, jakby to ona próbowała zbudować między nimi jakąś nić porozumienia, jakby to ona szukała poczucia bezpieczeństwa w ramionach, których się obawiała.
Niki wstrzymał oddech, przez chwilę nie wiedział, jak się zachować. Nie spodziewał się tego. Ich relacja była pełna napięć, niezrozumienia, ale teraz, gdy Eunji była tak blisko niego, nie potrafił sięgnąć po słowa. Zamiast tego otoczył ją ramionami, choć w jego oczach wciąż czaił się niepokój. Jego oddech przyspieszył, ale starał się nie pokazywać, jak bardzo ten gest go zaskoczył.
Eunji zamknęła oczy, nie chcąc już czuć tego ciężaru, tej pustki, którą niósł ze sobą Junseo. Jego imię, wspomnienie o nim, znowu było zbyt mocne, zbyt bolesne. Teraz, w tej chwili, potrzebowała czegoś innego, choć nie potrafiła tego zdefiniować. To, co między nią a Nikim się działo, było chaotyczne, ale w tym chaosie znalazła odrobinę ulgi.
— Przepraszam... — wyszeptała, choć nie wiedziała, do końca za co przeprasza. Może za to, że nie potrafiła sobie poradzić z własnymi uczuciami. Może za to, że potrzebowała kogoś, chociaż to właśnie ten ktoś był tym, który wywoływał w niej tak wiele sprzecznych emocji.
Niki patrzył na nią z lekkim zaskoczeniem, ale odpowiedział jej ciszą. Wiedział, że nie musiał mówić niczego głośno. Czasami cisza między nimi mówiła więcej niż jakiekolwiek słowa.
✨✨✨
notka od autorki
Myślę, że najszybciej rozdział pojawi się w niedzielę. Muszę usiąść i przemyśleć kilka rzeczy związanych z tą książką.
Pamiętajcie o zostawieniu śladu po sobie:
komentarza lub gwiazdeczki, jeśli się wam podobało!
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro