thirty two
— Nishimura Riki, to nie skończy się dobrze — powiedział Heeseung z powagą, opierając łokcie na stoliku w szkolnej stołówce. Jego spojrzenie, choć łagodne, niosło w sobie nutę ostrzeżenia.
Niki poderwał wzrok znad tacy, na której od dłuższego czasu przesuwał bezmyślnie frytkę. Nie musiał pytać, o co chodzi. Wiedział.
— Serio, hyung? — westchnął, siląc się na lekki uśmiech, ale jego głos zdradzał nutę irytacji. — Teraz będziesz moim sumieniem?
Heeseung przekrzywił głowę, przyglądając mu się uważnie.
— Nie sumieniem. Po prostu znam cię, Niki. I znam Eunji. — Przerwał na chwilę, jakby chciał podkreślić wagę swoich słów. — A to, co planujecie z Jisoo i tym Junseo...
Chłopak urwał, bo w zasadzie nie musiał kończyć. Wszyscy przy stole wiedzieli, co miał na myśli.
Sunghoon odłożył napój, spoglądając na nich spod rzęs.
— Za każdym razem, kiedy ty i Eunji coś kombinujecie, kończy się na dywaniku u dyrektora — zauważył z nutą rozbawienia, choć i u niego dało się wyczuć nutkę troski.
— Albo przynajmniej na jakiejś wojnie domowej — dodał Jay, rzucając frytką w Jake'a, który zareagował tylko krótkim „Ej!".
— Albo w szkolnym gabinecie pielęgniarki, bo ktoś oberwał czymś w głowę — dorzucił Jake, wybuchając śmiechem.
Niki prychnął pod nosem, niby rozbawiony, ale w głębi duszy poczuł ukłucie.
Bo wiedział, że mają rację.
Zawsze tak było.
On i Eunji byli jak dwie iskry. Wystarczyło, że się zetknęli, i natychmiast wybuchał ogień.
Nie było między nimi półśrodków.
Albo walczyli jak wrogowie, albo...
Albo było jak teraz.
Ta myśl sprawiła, że poczuł się nieswojo.
Bo tym razem to nie była tylko zwykła sprzeczka.
Nie chodziło już nawet o Jisoo.
Chodziło o Eunji. Zaczął się o nią martwić. Zaczął ją rozumieć. Zaczął... czuć coś więcej. I to go przerażało bardziej niż jakikolwiek dyrektor, szlaban czy kara.
Heeseung westchnął ciężko, widząc, że Niki znowu odpływa myślami.
— Serio, Riki. Uważaj. Nie spieprz tego.
Niki chciał coś odpowiedzieć, rzucić jakąś pewną siebie ripostę, ale wtedy jego wzrok powędrował w stronę stolika, przy którym siedziała Eunji.
Rozmawiała z Yunjin, ale w pewnym momencie podniosła wzrok. Ich spojrzenia się spotkały. Przez sekundę wszystko ucichło. Uśmiechnęła się lekko, unosząc brwi, jakby pytała: „Co znowu kombinujesz?".
Serce Nikiego zabiło szybciej. Odwzajemnił uśmiech, choć czuł, że jest w tym więcej niż tylko zwykła zaczepka. Było w tym coś, czego jeszcze nie do końca rozumiał.
— Nie spieprzę... — powiedział w końcu, cicho, bardziej do siebie niż do reszty.
Tylko że sam nie był pewien, czy mówi o planie zemsty... czy o niej.
— Nie chcę być świadkiem tego, co się wydarzy w kolejnych dniach — mruknął Sunoo, opierając brodę na dłoni i spoglądając na Nikiego z mieszanką rozbawienia i zmęczenia.
Niki przewrócił oczami, udając, że kompletnie go to nie rusza, ale wszyscy przy stole wiedzieli, że w środku był podekscytowany. Lubił to uczucie – dreszczyk ryzyka, to napięcie, kiedy plan jeszcze się kształtuje, ale wiesz, że coś się wydarzy.
— Przesadzasz — rzucił lekko, sięgając po napój. — Tym razem wszystko będzie pod kontrolą.
— Taaa... jak zawsze — parsknął Sunghoon, sięgając po telefon. — A potem znowu będziemy musieli cię wyciągać z kłopotów.
— Albo Eunji — dodał Jay, uśmiechając się pod nosem. — A najbardziej prawdopodobne, że was oboje.
Jake aż się zaśmiał, potrząsając głową.
— Serio, wy zachowujecie się, jakbyście byli połączeni jakimiś niewidzialnymi kajdanami. Gdzie jedno, tam drugie. I zawsze jakaś katastrofa.
Niki nic nie odpowiedział. Bo prawda była taka, że trochę tak to czuł. Gdzie była Eunji – tam był on. Gdzie on – tam ona. Czy tego chcieli, czy nie.
— No dobra, ale... — zaczął Heeseung, jakby chcąc sprowadzić wszystkich na ziemię. — Jeżeli ten twój plan faktycznie wypali, to co potem? Po prostu wracacie do wyzywania się na korytarzu?
Niki zamarł. Nie pomyślał o tym. Właśnie dlatego czuł się nieswojo. Bo on... nie chciał wracać do tego, co było i miał nadzieję, że ona też. Ale nie był pewien, czy to, co zaczynało się teraz dziać, miało w ogóle szansę na coś więcej.
— To się zobaczy — odpowiedział w końcu wymijająco, starając się, by jego ton brzmiał beztrosko.
— Najpierw trzeba wygrać — dodał, podnosząc plastikowy kubek z colą jak do toastu.
Sunoo pokręcił głową z rezygnacją, ale nie mógł powstrzymać uśmiechu.
— Jak spalicie tę szkołę, udam, że was nie znam — rzucił.
— I tak byś nas wydał, Sunoo — mruknął Jay, szturchając go w ramię.
A Niki, choć się śmiał, czuł w środku coś dziwnego. Coś, czego jeszcze nie potrafił nazwać.
— A tak serio... muszę wam o czymś powiedzieć — mruknął Niki, spuszczając wzrok na swoją tacę, jakby nagle frytki stały się czymś niesamowicie interesującym.
Cała reszta paczki momentalnie ucichła. Heeseung odłożył telefon, Sunghoon uniósł brew, Jay przestał bawić się nakrętką od napoju, a Sunoo i Jake wymienili szybkie spojrzenia.
— Oho, brzmi poważnie — rzucił Sunoo z nutą rozbawienia, ale w jego głosie dało się też wyczuć ciekawość.
— Zawieszasz broń z Eunji? — podsunął Jay, żartując, ale zaraz spoważniał, widząc, że Niki nie zareagował na jego zaczepkę.
— Albo... coś więcej? — dodał Sunghoon, nachylając się lekko nad stołem.
Niki westchnął, drapiąc się po karku. Czuł, jak robi mu się ciepło na twarzy, czego nienawidził. Zwykle to on wprawiał innych w zakłopotanie, a teraz siedział tu jak jakiś dzieciak przyłapany na gorącym uczynku.
— Pocałowałem ją — wypalił w końcu, szybko, jakby chciał mieć to za sobą.
Przez chwilę nikt się nie odezwał. Czuł na sobie ich spojrzenia, pełne niedowierzania, a potem...
— CO?! — niemal równocześnie wykrzyknęli Sunoo i Jake.
Heeseung spojrzał na niego z miną, która mówiła: „A nie mówiłem?". Sunghoon i Jay patrzyli na siebie, jakby potrzebowali chwili, żeby to przetrawić.
— Czekaj, czekaj... — Sunoo uniósł rękę, jakby chciał zatrzymać świat. — Pocałowałeś Eunji? Naszą Eunji? Tę, którą jeszcze niedawno oblewałeś wodą na przerwie i która groziła ci połamanie nóg?
— Tę samą — mruknął Niki, czując, jak jego twarz coraz bardziej płonie.
— I co? — Jake aż się pochylił nad stołem. — Podobało ci się?
Niki zmrużył oczy, ale w środku poczuł ten znajomy niepokój. Bo prawda była taka, że... podobało mu się aż za bardzo.
— Nie twoja sprawa — burknął, próbując się ratować.
— O mój Boże, to się dzieje naprawdę — Sunoo zakrył usta dłonią, ale nie mógł powstrzymać uśmiechu.
— Czyli jednak? — Heeseung spojrzał na niego spokojnie, ale w jego oczach czaiła się satysfakcja. — Wiedziałem, że coś jest na rzeczy, ale nie sądziłem, że tak szybko zaczniesz działać. Przestań się oszukiwać, Riki.
Niki przewrócił oczami, ale nie zaprzeczył. Nie miał już siły.
— I co teraz? — zapytał Jay.
— Nie wiem — przyznał szczerze. — Jeszcze o tym nie gadaliśmy. Wszystko dzieje się... samo.
— Stary, lecisz na nią — Sunghoon szturchnął go w bok.
— Zamknij się — rzucił Niki, ale nie mógł powstrzymać uśmiechu.
Bo prawda była taka, że to, co czuł do Eunji, zaczynało go coraz bardziej pochłaniać.
— I to był tylko jeden pocałunek? — dopytywał Sunoo, nachylając się w stronę Nikiego z wypiekami na twarzy.
Jego oczy wręcz błyszczały z ekscytacji, jakby usłyszał najgorętszą plotkę roku. A może tak właśnie było.
Niki przewrócił oczami, chcąc zbyć temat, ale poczuł, jak jego kark oblewa fala ciepła.
— No... — zawahał się, a wszyscy przy stole natychmiast się ożywili, wyczuwając, że coś przed nimi ukrywa.
— Co „no"? — Heeseung uniósł brew, jakby miał już dość tych podchodów.
— Było więcej? — Jake aż się oparł na łokciach, czekając na szczegóły.
— Trzy? — podsunął Sunghoon z rozbawieniem.
— Cztery? — dodał Jay, próbując powstrzymać śmiech.
— Pięć?! — Sunoo prawie podskoczył, jakby zaraz miał krzyknąć na całą stołówkę.
Niki machnął ręką, chcąc ich uspokoić, ale po chwili westchnął i poddał się.
— Nie wiem, przestałem liczyć — mruknął pod nosem, co natychmiast wywołało lawinę reakcji.
— COOOO?! — Jake aż pacnął dłonią w stół.
— AAAAAAA! — Sunoo zasłonił usta, tłumiąc pisk ekscytacji.
— Wiedziałem! — Heeseung tylko pokręcił głową, z udawanym rozczarowaniem.
— Czyli co, jesteście razem? — Jay spojrzał na niego poważniej.
Niki otworzył usta, ale zaraz je zamknął. Bo sam nie wiedział, co odpowiedzieć.
— Nie... to... — westchnął ciężko. — Po prostu... to się dzieje. Nie rozmawialiśmy o tym jeszcze tak... oficjalnie.
Przez chwilę wszyscy milczeli, jakby przetwarzali jego słowa.
— Ale ci zależy, co? — zapytał cicho Sunghoon.
Niki poczuł, jak coś zaciska mu się w środku.
Zależało mu. I to bardziej, niż kiedykolwiek przypuszczał.
— Tak — przyznał w końcu, spuszczając wzrok. — Zależy mi.
I w momencie, w którym to powiedział, poczuł zarówno ulgę, jak i strach. Bo teraz to było prawdziwe. Teraz to miało znaczenie.
Nagle ich rozmowę przerwał dźwięk stukotu obcasów o kafelki stołówki. Cała grupka instynktownie podniosła wzrok, a Niki od razu poczuł, jak jego dobry humor ulatuje.
— Cześć, chłopaki — rozbrzmiał zbyt słodki, przeciągły głos Jisoo.
Zatrzymała się tuż obok nich, z rękami opartymi na biodrach, lekko przekrzywiając głowę. Jej wzrok niemal natychmiast powędrował na Nikiego.
Oczywiście.
Miała na sobie krótką spódniczkę, która nie była do końca zgodna z regulaminem, i rozpiętą marynarkę mundurka, tak że podkreślała swoją figurę. Jak zawsze – wszystko wyliczone co do milimetra.
— Co tak szeptacie? — zapytała, próbując nadać swojemu głosowi beztroski ton, ale Niki doskonale wiedział, że ona zawsze wszystko robiła z jakimś ukrytym celem.
Sunoo szybko schował twarz za dłonią, próbując ukryć rozbawienie. Jake spojrzał na Jay'a, który przewrócił oczami, a Heeseung tylko westchnął, jakby był gotów na kolejny odcinek tego przedstawienia.
— Nic szczególnego — odparł Niki, siląc się na obojętność, choć wewnętrznie poczuł irytację. Jeszcze przed chwilą rozmawiali o czymś, co naprawdę miało dla niego znaczenie, a teraz musiał wracać do tej fałszywej gry.
Ale przypomniał sobie plan.
Zemsta.
To miała być część zemsty.
— Właśnie się zastanawiałem... — podjął, przybierając ten swój pewny siebie uśmieszek, który tak dobrze znał. — Może wyszlibyśmy gdzieś po lekcjach?
Jisoo rozpromieniła się w sekundę.
— Naprawdę? — Przysiadła na brzeżku stołu tuż obok niego, celowo pochylając się nieco bliżej.
Niki czuł na sobie spojrzenia kumpli, wiedział, że dla nich to wyglądało jak kolejne jego dziwne posunięcie. Ale w jego głowie to był ruch, który przybliżał go do celu.
— Jasne — odpowiedział, starając się nie myśleć o tym, że chwilę wcześniej przyznawał się do uczuć wobec Eunji. — Coś mało tłocznego i spokojnego. Żebyśmy mogli pogadać.
Jisoo przejechała palcem po jego dłoni, jakby to było zupełnie naturalne, choć w środku aż wrzała z satysfakcji.
— Niki. Ty to potrafisz zaskoczyć — zachichotała. — Okej, pisz do mnie po zajęciach.
I odeszła, kołysząc biodrami, dumna z siebie. Zaraz po tym, jak zniknęła, przy stoliku zapadła cisza.
— Stary... — zaczął Jake.
— Chyba sobie żartujesz — dokończył Jay.
Sunoo tylko spoglądał na Nikiego, jakby ten postradał zmysły. Heeseung zmierzył go wzrokiem i pokręcił głową.
— Mówiłem ci. TO NIE SKOŃCZY SIĘ DOBRZE.
A Niki... Sam nie był już pewien, czy to wszystko było dobrym pomysłem. Bo po raz pierwszy poczuł, że mógł zacząć tracić coś, na czym naprawdę mu zależało.
Eunji stała przy automacie z napojami, mechanicznie wciskając przyciski, ale tak naprawdę nie miała pojęcia, co zamawia. Mogłaby dostać wodę, colę, a nawet sok pomidorowy – i tak by tego nie zauważyła. Jej myśli były całkowicie gdzie indziej.
Cały czas widziała przed oczami Jisoo.
Jej długie, perfekcyjnie ułożone włosy, przesadnie krótka spódniczka, palce muskające dłoń Nikiego.
I jego.
Niki, który uśmiechał się w ten swój bezczelny sposób.
Jakby podobała mu się cała ta sytuacja.
Czuła, jak coś ściska ją w żołądku. To było irracjonalne, przecież sama godziła się na ten ich chory plan. Wiedziała, że zbliżenie się do Jisoo to część tej ich małej wojny. Ale nikt jej nie uprzedził, że to będzie tak wyglądało.
Że to będzie bolało.
Przymknęła oczy na ułamek sekundy, próbując uspokoić oddech. Nie powinna była tak reagować.
Przecież to nic nie znaczyło.
— Eunji.
Drgnęła.
Ten głos znałaby wszędzie.
I był ostatnim, który chciała teraz usłyszeć.
Odwróciła się i przez ułamek sekundy znowu poczuła to znajome ukłucie w klatce piersiowej.
Junseo.
Stał naprzeciw niej, z rękami w kieszeniach i tym samym uśmiechem, który kiedyś wywoływał u niej przyspieszone bicie serca.
Teraz budził tylko niepokój i gniew.
— Cześć — powiedział lekko, jakby ostatni rok nie istniał. Jakby to, co się stało, nigdy nie miało miejsca.
Jej serce przyspieszyło, ale nie z tych powodów, co dawniej.
Teraz była to czysta adrenalina.
Chciała coś rzucić. Odwrócić się na pięcie. Uciec.
Ale wtedy przypomniała sobie Jisoo. I Nikiego.
To, jak siedzieli razem. Jak ta dziewczyna przechyliła się w jego stronę, dotknęła jego dłoni. Jak on na to pozwolił. Jak wyglądało to wszystko z boku. Jak wyglądała ona – Eunji – w tej całej układance.
Jak ktoś nieistotny.
Poczuła, jak krew buzuje jej w żyłach.
Nie będzie stała z boku.
Nie będzie tą, która przegrywa.
Wyprostowała się, unosząc lekko podbródek. Wciągnęła powietrze, zmuszając się do uśmiechu.
Tego samego, który zawsze działał, gdy chciała coś ugrać.
— Ciebie też dobrze widzieć — powiedziała słodkim tonem, który w rzeczywistości był niczym innym jak pancerzem.
Junseo wyglądał na zaskoczonego.
Dobrze.
Miał być.
— Może... — zaczął, bawiąc się zamkiem od bluzy. — Może znajdziemy chwilę po lekcjach? Pogadalibyśmy.
Eunji nie musiała nawet udawać zawahania.
Każda komórka jej ciała krzyczała, żeby powiedziała „nie".
Ale jej serce i rozum były teraz na wojnie.
A wojna wymagała poświęceń.
Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, choć w środku czuła się, jakby wbijała sobie nóż w pierś.
— Pewnie. Po lekcjach.
W jego oczach pojawił się błysk triumfu.
Ale ona miała swój plan.
Odwróciła się szybko, zanim mógł dostrzec, jak jej ręce zaczęły lekko drżeć.
Chciało jej się płakać.
Ale wiedziała jedno.
Niki nie będzie jedynym, który bawi się cudzymi emocjami. I nawet jeśli rano zgodzili się wspólnie działać, to właśnie teraz oboje podjęli decyzję, że muszą zrobić to sami. I będę rywalizować ze sobą kto zrobi to lepiej.
✨✨✨
notka od autorki
Ostatni dzisiaj rozdział, pojawi się gdzieś pod wieczór.
Pamiętajcie o zostawieniu śladu po sobie:
komentarza lub gwiazdeczki, jeśli się wam podobało!
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro