Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ten

Eunji stanęła przed wejściem do szkoły, nerwowo bawiąc się paskiem swojej torby. Miała dziwne przeczucie, że Nishimura znowu wymyślił coś, co wyprowadzi ją z równowagi. Jego niewyczerpana energia do robienia jej na złość powinna już ją przyzwyczaić, a mimo to wciąż czuła się bezbronna wobec jego pomysłowości.

— No, Eunji, dasz radę — mruknęła do siebie cicho, wciągając głęboko powietrze.

Szkolne korytarze były jak zwykle pełne rozmów, śmiechu i odgłosów stukających butów, ale Eunji czuła, jakby wszyscy patrzyli tylko na nią. Z każdym krokiem jej niepokój narastał, a oczy szukały znajomej sylwetki Nishimury. Jednak chłopaka nigdzie nie było widać, co wcale jej nie uspokoiło. Wręcz przeciwnie, tylko potęgowało napięcie.

Dotarła do swojej klasy, gdzie Yunjin, jak zwykle, czekała na nią przy ławce.

— Co jest, Eunji? Wyglądasz, jakbyś miała zaraz uciec.

— Nic, po prostu mam złe przeczucia co do dzisiejszego dnia — odpowiedziała, zrzucając torbę na krzesło i siadając obok przyjaciółki.

Yunjin spojrzała na nią z lekkim uśmiechem. 

— Pewnie znowu chodzi o Nishimurę. Nie przejmuj się nim, to tylko głupie zaczepki.

Eunji prychnęła, opierając głowę na dłoni. 

— Łatwo ci mówić. O tobie nie wiesza plakatów ani nie wymyśla kolejnych idiotycznych żartów.

Nagle drzwi do klasy otworzyły się z hukiem, a do środka wszedł Nishimura Riki, zadowolony jak zawsze. Na jego twarzy błąkał się ten charakterystyczny, złośliwy uśmiech, który Eunji znała aż za dobrze. Jej serce przyspieszyło, choć sama nie wiedziała, czy to z powodu gniewu, czy stresu.

— Dzień dobry wszystkim! — zawołał Niki, rzucając swoim plecakiem na ławkę z taką pewnością siebie, że nie sposób było go ignorować.

Eunji unikała jego spojrzenia, starając się skupić na swoich notatkach, ale czuła, że Nishimura już na nią patrzy. I nie pomyliła się.

— Cześć, Eunji. Śniłaś mi się dzisiaj w nocy — rzucił beztrosko, podchodząc bliżej jej ławki.

Cała klasa natychmiast ucichła, a wszyscy spojrzeli w stronę dziewczyny, która zamarła z dłonią zaciśniętą na długopisie.

— Możesz w końcu się zamknąć? — warknęła, odwracając się w jego stronę.

— No co? Mówię tylko prawdę — powiedział, wzruszając ramionami, ale jego oczy błyszczały z rozbawienia. — Było to dość dramatyczne, bo w tym śnie wciąż na mnie krzyczałaś.

— Nie wiem, co jest bardziej absurdalne — odpowiedziała Eunji lodowatym tonem — to, że masz sny o mnie, czy to, że uważasz, iż kogokolwiek to interesuje.

Niki zaśmiał się, jakby jej słowa wcale go nie dotknęły.

— Może to dlatego, że tak bardzo na mnie działasz? — rzucił, kładąc rękę na jej ławce i pochylając się lekko w jej stronę.

Eunji spojrzała na niego, próbując zachować spokój, ale czuła, jak jej policzki zaczynają płonąć. Nie chciała dać mu tej satysfakcji, więc odwróciła wzrok i zignorowała go.

— Nishimura, idź sobie, zanim zrobię coś, czego będę żałować — syknęła cicho.

— Nie sądzę, żebyś żałowała — odparł z uśmiechem, zanim wrócił na swoje miejsce, zostawiając Eunji zirytowaną, ale jednocześnie... niepokojąco świadomą jego obecności.

Przez resztę lekcji czuła na sobie jego spojrzenie, a w jej głowie kłębiły się myśli, jak tym razem powinna na niego zareagować. Nie miała jednak pojęcia, że to, co wydarzy się tego dnia, było tylko początkiem kolejnej rundy w ich niekończącej się grze.

Kiedy nastała przerwa obiadowa, Eunji i Yunjin ruszyły na stołówkę, rozmawiając o lekcjach i weekendowych planach. Jednak już na korytarzu Eunji zauważyła, że coś jest nie tak. Ludzie zerkali na nią, ukradkiem wskazywali palcami i śmiali się po cichu. Szmer rozmów narastał, a dziewczyna czuła, jak robi jej się gorąco.

— Co się dzieje? — zapytała Yunjin, marszcząc brwi, gdy mijający ich uczniowie wybuchali śmiechem, ledwo się mijając.

Eunji próbowała to ignorować, ale było to coraz trudniejsze. Miała wrażenie, że wszyscy patrzą tylko na nią, jakby była główną atrakcją dnia. Kiedy weszły na stołówkę, gwar rozmów zdawał się przycichnąć, a spojrzenia skupiły się na niej.

Nagle do Eunji podbiegł Sunoo, zdyszany i z wyraźnym wyrazem winy na twarzy.

— Eunji, przepraszam, naprawdę próbowałem go powstrzymać! — zaczął chaotycznie, chwytając ją lekko za ramię.

— Sunoo, o czym ty mówisz? — zapytała, czując, jak narasta w niej niepokój.

Chłopak wyciągnął telefon i szybko włączył szkolną grupę w mediach społecznościowych. Przekazał jej urządzenie, a Yunjin spojrzała przez jej ramię.

Eunji spojrzała na ekran i momentalnie zamarła. Na środku grupy widniało jej zdjęcie z dzieciństwa – kompromitujące, śmieszne, z wystającymi na wszystkie strony włosami, szerokim uśmiechem i krzywymi zębami. W dodatku całą twarz miała umazaną farbami i była ubrana w neonowe ubrania. Obok zdjęcia Nishimura umieścił podpis:

„Kto by pomyślał, że nasza idealna Eunji wyglądała kiedyś tak?"

Pod postem pojawiły się już dziesiątki reakcji i komentarzy, od śmiechów po żartobliwe pytania, czy to naprawdę ona.

Eunji poczuła, jak jej serce zaczyna walić w piersi, a twarz piecze ze wstydu. Nie wiedziała, co powiedzieć. Ręce zaczęły jej lekko drżeć, a myśli mieszały się w chaotycznym wirze.

— Wiem, że to było głupie... Próbowałem go przekonać, żeby tego nie robił, ale Niki mnie nie posłuchał. Powiedział, że to tylko żart... — tłumaczył się Sunoo, wpatrując się w Eunji z przejęciem.

— Żart? — wysyczała przez zaciśnięte zęby. Jej głos drżał, ale tym razem nie była to tylko złość. Była to mieszanka upokorzenia, gniewu i bezradności.

— Eunji, nie przejmuj się nimi — próbowała uspokoić ją Yunjin, kładąc rękę na jej ramieniu. — Wiesz, jacy ludzie potrafią być.

— Nie przejmować się? — powtórzyła Eunji, unosząc wzrok pełen łez, które z całych sił starała się powstrzymać. — On... On mnie ośmieszył przed całą szkołą.

Jej głos był cichy, ale pełen emocji. Odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę drzwi, ignorując zaskoczone spojrzenia innych uczniów. Nie miała siły stawić temu czoła, a myśl, że Nishimura znów ją upokorzył, tylko potęgowała ból.

Wybiegła ze stołówki, pozostawiając za sobą zdenerwowaną Yunjin i przepraszającego Sunoo. Ale jedna myśl krążyła w jej głowie jak mantra: Nishimura posunął się za daleko. Tym razem nie mogła tego tak zostawić.  

Eunji zamknęła się w łazience, oparła dłonie o umywalkę i spojrzała w lustro. Jej odbicie zdradzało wszystko: złość, upokorzenie, zmęczenie. Łzy, które tak długo powstrzymywała, zaczęły cicho płynąć po jej policzkach.

— Nishimura Riki... — wyszeptała, zaciskając zęby. — Posunąłeś się za daleko.

Jej dłonie zacisnęły się w pięści, a oddech przyspieszył. Wiedziała, że tym razem nie może tego puścić płazem. Nie mogła pozwolić, by to on zawsze miał przewagę, by zawsze to jego śmiech rozbrzmiewał na korytarzach. Musiała odzyskać kontrolę i uderzyć tam, gdzie zaboli najbardziej.

Wzięła głęboki oddech i przemyła twarz zimną wodą. Spojrzała jeszcze raz na swoje odbicie, tym razem już spokojniejsze, z wyraźnym błyskiem determinacji w oczach.

— Jeśli chce grać, to ja podyktuję zasady — powiedziała do siebie, odgarniając włosy.

Przez resztę dnia myśli Eunji krążyły wokół zemsty. Powtarzała sobie, że musi być to coś idealnego, coś, co pokaże Nishimurze, że nie warto z nią zadzierać. Przypominała sobie każdą sytuację, w której ją ośmieszył, każde słowo, które sprawiło, że czuła się źle.

W końcu, siedząc w bibliotece podczas ostatniej lekcji, uśmiechnęła się lekko, gdy wpadł jej do głowy pewien pomysł.

— Jeśli Nishimura chce się bawić w upokorzenia, to zobaczy, jak to smakuje z drugiej strony — mruknęła pod nosem, zapisując kilka notatek w swoim zeszycie.

Znała jego słabości. Wiedziała, co go motywuje i czym się przejmuje. Nishimura Riki mógł udawać, że nic go nie rusza, ale ona wiedziała, że taniec jest dla niego wszystkim. Wystarczyło tylko uderzyć w odpowiedni punkt.

Plan zaczął się formować w jej głowie. Może to był tylko zarys, ale już czuła satysfakcję na myśl o tym, co zamierzała zrobić. Nishimura nigdy się tego nie spodziewał.  

Eunji była tak pochłonięta swoimi myślami, że ledwo zauważyła, kiedy dzwonek oznajmił koniec lekcji. Szybko schowała swoje rzeczy do plecaka i ruszyła w stronę wyjścia, wymijając tłum uczniów na korytarzach. Wiedziała, że aby wcielić swój plan w życie, potrzebuje szczegółowych informacji, a jedyną osobą, która mogła jej w tym pomóc, był jej kuzyn, Choi Yeonjun.

Po krótkiej wymianie wiadomości ustalili, że spotkają się w pobliskiej kawiarni. Yeonjun, jak zwykle punktualny, czekał na nią przy stoliku w kącie lokalu. Na jego widok Eunji poczuła lekką ulgę. Yeonjun zawsze potrafił jej doradzić, a jego niewzruszona pewność siebie działała na nią uspokajająco.

— Eunji! — zawołał z uśmiechem, unosząc kubek z kawą. — Wyglądasz na zmęczoną. Co tym razem zrobił Nishimura?

Eunji westchnęła, siadając naprzeciwko niego.

— Wystawił moje kompromitujące zdjęcie na grupę szkoły. To już nie jest nawet zabawne, Yeonjun. Tym razem nie zamierzam tego zostawić.

Yeonjun zmarszczył brwi, wyraźnie zirytowany.

— Ten dzieciak naprawdę nie zna granic. Ale znając cię, pewnie już coś knujesz.

Eunji uśmiechnęła się lekko.

— Właśnie dlatego się z tobą spotkałam. Nishimura ma niedługo jakieś zawody taneczne, prawda?

Yeonjun spojrzał na nią zaskoczony, a potem uśmiechnął się pod nosem, jakby zaczynał rozumieć, dokąd zmierza jej pytanie.

— Tak, za dwa tygodnie. To eliminacje do krajowego turnieju. Dla niego to wielka sprawa, od dawna się do tego przygotowuje. Dlaczego pytasz?

Eunji oparła się na stole, patrząc Yeonjunowi prosto w oczy.

— Potrzebuję szczegółów. Gdzie, kiedy, jakie są zasady. Wszystko, co może mi się przydać, by... — zawahała się na chwilę, zanim dodała: — by go uświadomić, że zadziera z niewłaściwą osobą.

Yeonjun uniósł brew, wyraźnie zaintrygowany.

— Zemsta, co? Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Ale musisz uważać, Eunji. Nishimura może być irytujący, ale w tańcu jest nie do pokonania.

— Wiem, że jest dobry — przyznała Eunji. — Ale każdy ma swoje słabości. Wystarczy je znaleźć i odpowiednio wykorzystać.

Yeonjun przez chwilę wpatrywał się w nią, a potem kiwnął głową.

— Dobrze, pomogę ci. Ale pamiętaj, żeby nie przesadzić. Zemsta to jedno, ale jeśli uderzysz za mocno, może się to obrócić przeciwko tobie.

— Nie martw się. Mam to pod kontrolą — powiedziała Eunji z pewnością w głosie, choć gdzieś w środku czuła lekki niepokój.

Przez kolejną godzinę Yeonjun opowiadał jej o zawodach, o tym, jak wyglądają eliminacje, kto bierze w nich udział i jakie są najważniejsze punkty regulaminu. Eunji słuchała uważnie, zapisując najważniejsze informacje w notatniku.

Kiedy w końcu wychodzili z kawiarni, Yeonjun spojrzał na nią z lekko zmartwionym wyrazem twarzy.

— Wiesz, Eunji, Nishimura może być uparty i wkurzający, ale jest też cholernie ambitny. Jeśli zamierzasz uderzyć w coś, co dla niego jest ważne, musisz być gotowa na konsekwencje.

Eunji spojrzała na niego z determinacją.

— Nie martw się o mnie, Yeonjun. Poradzę sobie. Nishimura musi się w końcu nauczyć, że nie warto zadzierać z kimś, kto ma dość jego gierek.

Yeonjun tylko westchnął, wiedząc, że i tak nie zdoła jej odwieść od tego pomysłu.

— Powodzenia, kuzynko. Mam nadzieję, że wiesz, co robisz.

Eunji uśmiechnęła się lekko.

— Zobaczysz, Yeonjun. To będzie idealna zemsta.  

✨✨✨

notka od autorki

No i mamy 10 rozdział. Mam nadzieję, że dalej tu jesteście i się wam podoba ta książka.

Pamiętajcie o zostawieniu śladu po sobie:

komentarza lub gwiazdeczki, jeśli się wam podobało!

Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro