Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18.


Wpięłam ostatnią wsuwkę we włosy i przyjrzałam się dokładniej całemu efektowi. Zakręciłam swoje blond włosy na lokówce i upięłam z nich misternie plecionego koka, którego nie mogłaby się powstydzić żadna, nawet najlepsza, fryzjerka.

— Chciałabym umieć się tak czesać i malować — powiedziała z przekąsem Cherry, przyglądając się mojej pracy. Posłałam jej uśmiech.

— Gdyby mnie tu nie było, ty nie miałabyś teraz tak pięknej fryzury i makijażu — odparłam, a następnie ruszyłam do swojego pokoju, aby móc w końcu włożyć sukienkę. Przez całe to śledztwo kompletnie zapomniałam o kupnie stroju, dlatego też przyjaciółka zadbała o mnie i pudroworóżowa sukienka, którą mi ostatnio pokazywała, była przeznaczona właśnie dla mnie.

— Czasami myślę o tym, że pomyliłaś zawody, ale w drugiej sekundzie przypominam sobie, z jaką łatwością łapiesz wszystkich przestępców i szybko zmieniam zdanie.

Uśmiechnęłam się pod nosem na jej wniosek i ostrożnie odpięłam zamek kreacji. Założyłam ją na siebie. Delikatny tiul otulił moje ciało, natomiast góra, po zapięciu zamka idealnie dopasowała się do mojego ciała. Odwróciłam się w stronę przyjaciółki.

— Co jak co, ale gust mam najlepszy — stwierdziła, kiwając głową z zadowoleniem. Sama była już gotowa na uroczystość i tylko czekała na mnie.

Telefon zawibrował na biurku. Odwróciłyśmy z przyjaciółką głowy w tym samym momencie. Sapnęłam ze złością.

— Znowu on? — zapytała z zaniepokojeniem i niesmakiem kobieta.

— No a któżby inny? — sarknęłam, podnosząc telefon.

Prywatny: Cóż za szkoda, że nie mogę być z tobą na weselu

— Jeszcze trochę i zacznę twierdzić, że go w sobie rozkochałam — powiedziałam sarkastycznie, nie odpisując na wiadomość i usuwając powiadomienie z ekranu blokady.

— Jesteś naprawdę piękną kobietę, nie zdziwiłoby mnie to — stwierdziła Cherry. — Na dodatek dorównujesz mu inteligentowi, to tym bardziej. Już samo to, że ty się zakochałaś, jest czymś zaskakującym i świadczy o czymś dziwnym.

Zmrużyłam oczy.

— Mówisz tak, jakbym nie była człowiekiem i nie miała uczuć.

— Czasami odnoszę taki wrażenie — odparła, jednak uwagę kobiety szybko odwróciła wiadomość na ekranie jej telefonu. — Austin czeka na nas na dole.

Pokiwałam tylko głową. Schowałam telefon do torebki i po założeniu obcasów w cielistym kolorze, ostatni raz przyjrzałam się swojej postaci w dużym lustrze. Całościowy efekt był co najmniej zadowalający. Byłam gotowa na ten wieczór i nawet sam Luke nie był w stanie mi go zepsuć.




Stuknęłam kilka razy widelczykiem w swoją szklankę, a następnie powstałam z krzesła. Oczy całego tłumu gości skupiły się na mnie. Chociaż przyzwyczaiłam się do bycia w centrum uwagi, nadal czułam ucisk w żołądku, gdy wszyscy na mnie patrzyli z zaciekawieniem. Odkaszlnęłam cicho, zanim zaczęłam mówić.

— Nie uważam siebie za osobę mocną w przemowach, chociaż inni twierdzą inaczej. — Spojrzałam znacząco na Caluma, który od momentu wyjścia z kościoła uśmiechał się szeroko, zwłaszcza w stronę swojej świeżo upieczonej małżonki. Cieszyło mnie to, jak szczęśliwy był i tego jednego dnia byłam gotowa zrobić dla niego i Adelaide wszystko. — Jednak dzisiaj jest szczególny dzień, podczas którego pewna piękna kobieta usidliła mojego przyjaciela. Gratulacje Cal, w końcu znalazłeś kogoś, kto jest ciebie wart i na odwrót.

Przerwałam na chwilę, patrząc na nich z rozczuleniem. Byłam twardą osobą i nie okazywałam uczuć — nie chciałam, by zepsuło to fasadę pewnej i niezniszczalnej osoby, jaką byłam, albo chociaż starałam się być. Jednak tego jednego dnia mogłam zrobić wyjątek.

— Dużo ludzi twierdzi, że przyjaźń damsko — męska nie istnieje. Być może w wielu przypadkach jest to prawda, jednak ja i Calum jesteśmy idealnym przykładem, że wyjątek potwierdza regułę. Od zawsze mogliśmy liczyć na swoje wsparcie, nieważne czy chodziło tu o spisanie pracy domowej z matematyki, czy też skłamanie w kwestii miejsca spędzania nocy, bądź o sprawy sercowe. Dlatego też tak bardzo cieszy mnie to, że mój najlepszy przyjaciel, od czasów dzieciństwa tak naprawdę, jest szczerze i szczęśliwie zakochany. Gdy widzę szeroki uśmiech na jego twarzy, sama odruchowo się uśmiecham. Adelaide — zwróciłam się do panny młodej — wiem, że już trochę się znamy, właściwie niewiele krócej niż ty z Calem. I pewnie wiesz, że jesteś dla mnie równie ważna, jak on. Można do ciebie przyjść z każdą sprawą i wiemy, że wysłuchasz każdego z nas, po kolei, nieważne jak błahy jest to problem. Jesteś jedną z najbardziej lojalnych osób, jakie znam i wiem, że stworzycie, właściwie już dzisiaj to robicie, piękne małżeństwo. Dużo ludzi przy takich okazjach robi pokaz slajdów z krępującymi zdjęciami swojego przyjaciela, jednak ja na prośbę mojego przygotowałam coś innego.

Odeszłam od stołu i z gracją weszłam na podest robiący dzisiaj za scenę. Stanęłam przed mikrofonem, a następnie cicho odchrząknęłam, aby pozbyć się niechcianej chrypki.

— Teoretycznie powinien śpiewać do Calum, nie ja, ale uznajmy, że występuję w jego imieniu — zażartowałam. Ludzie cicho się zaśmiali na moje słowa.

Z głośników rozbrzmiały pierwsze dźwięki piosenki. Pozwoliłam im przeminąć i dać się rozejść po pomieszczeniu, aby wejść w odpowiednim momencie i się nie zbłaźnić. Ćwiczyłam ten utwór tyle razy, że nie miał prawa się nie udać, ale zawsze mogło się wydarzyć coś, co spowodowałoby moją porażkę.



How long will I love you
As long as stars are above you
And longer if I can

How long will I need you
As long as the seasons need to
Follow their plan

How long will I be with you
As long as the sea is bound to
Wash upon the sand

How long will I want you
As long as you want me to
And longer by far

How long will I hold you
As long as your father told you
As long as you can

How long will I give to you
As long as I live through you
However long you say

How long will I love you
As long as stars are above you
And longer if I may

How long will I love you
As long as stars are above you

Ukłoniłam się, nie przestając się delikatnie uśmiechać. Schodząc z podwyższenia, nie odrywałam wzroku od Caluma i Adelaide — byli najszczęśliwszą wersją siebie, jaką tylko widziałam. W momencie, gdy usiadłam na krześle, Cal chwycił mnie za rękę i ścisnął ją z wyczuciem.

— Dziękuję — ogłosił ze słyszalnym w głosie rozczuleniem.

— Dla ciebie wszystko, dobrze o tym wiesz — odpowiedziałam, odwzajemniając jego gest.

Nałożyłam na talerz kawałek czekoladowego ciasta, które przybyło akurat wtedy, gdy śpiewałam. W momencie, gdy wbijałam widelczyk w miękką, brązową masę, poczułam łagodne pukanie w lewę ramię. Automatycznie się odwróciłam, nastawiając sztućce jak do ataku.

Za swoimi plecami ujrzałam Ashtona, podśmiewającego się z mojej reakcji.

— Spokojnie, to tylko ja — zaśmiał się, na co pokręciłam głową z uśmiechem i odwróciłam się bardziej w jego stronę. — Ale trzeba przyznać, że twoja reakcja była zabawna.

— Zabawny jesteś, śmieszek roku — powiedziałam z ironią. — O co chodzi?

— Chcesz się wyjść przewietrzyć? Sam miałem zamiar to zrobić, ale uznałem, że w towarzystwie będzie przyjemniej.

Zastanowiłam się chwilę, aby finalnie pokiwać twierdząco głową. Wzięłam szybko kawałek przysmaku do buzi i otarłam wargi serwetką. Chwyciłam jasną marynarkę i na tyle szybkim krokiem, na jaki mogłam sobie pozwolić w obcasach, ruszyłam za Ashtonem, który spokojnie czekał na mnie kawałek dalej.

Wyjście na piękną, gwiaździstą noc zaczęło się od otulenia moich już niegołych ramion ciepłym, wiaterkiem, przyjemnie rozwiewającym wolne kosmyki, które wyszły z upięcia.

Irwin w tym czasie zapalił papierosa, którego dość szybko mu wyrwałam, aby wziąć bucha. Ash spojrzał na mnie rozbawionym spojrzeniem.

— No co? — zapytałam, wypuszczając dym z ust, a następnie oddałam mu szluga, co mężczyzna skwitował lekkim rozbawionym grymasem ust.

— W sumie po tobie można spodziewać się wszystkiego, nawet palenia — oświadczył.

Uniosłam kąciki ust.

— Od czasu do czasu palę, głównie elektryki.

— Przy jakich okazjach?

Wzruszyłam ramionami i zastanowiłam się przez moment.

— Kiedy potrzebuję wejść na wyższe obroty myśleniowe. Nikotyna pozwala mi się bardziej skupić na informacjach, których szukam, a także na dochodzeniu do wniosków, do których powinnam bądź chcę dojść.

— Jaki jest twój ulubiony smak?

— Malina — odparłam bez zastanowienia. — Ale żeby był urodzaj, za każdym razem kupuję inny olejek. Trzeba mieć trochę różnorodności w życiu.

— Mówisz? — zapytał od niechcenia, podchodząc coraz bliżej mnie. Radar w mojej głowie zaczynał dawać znaki, że drugi ludzki osobnik narusza moją przestrzeń osobistą, jednak nie interweniowałam. Miałam nadzieję, że Ashton nie zamierzał zrobić tego, na co zwiastowało jego zbliżenie się do mnie.

— Mów... — zaczęłam, jednak mężczyzna szybko mi przerwał, łącząc swoje usta i moje w pocałunku. Na początku zesztywniałam, czując jego miękkie wargi napierające na moje. Smakował papierosem i czymś słodkim, najprawdopodobniej ciastem weselnym.

No i po mojej nadziei.

W momencie, gdy się otrząsnęłam, od razu odepchnęłam od siebie blondyna i odsunęłam się najdalej od niego, jak mogłam, co równało się z tym, że dotykałam plecami ściany.

— Co to miało być? — zapytałam wściekła. Moje pytanie podburzyło pewność Irwina i wprawiło go w duże zakłopotanie.

— Myślałem... — zaczął, jednak przerwałam zdanie równie szybko, jak on minutę wcześniej mi.

— To źle myślałeś — warknęłam i zaczęłam kierować się w stronę sali.

— Chloe. — Ash próbował jeszcze ratować sytuację, chwytając mnie za rękę, lecz szybko mu ją wyrwałam.

— Daj mi spokój i, co ważniejsze, daj mi ochłonąć. Nie chcę robić sceny na ślubie mojego własnego przyjaciela, a także jestem zdania, że ty nie chcesz wysłuchiwać opieprzu roku. Także, łaskawie, zostaw mnie. Nie wiem, skąd ci w ogóle przyszło to do głowy Irwin.

Mężczyzna nie skomentował moich słów. Spuścił głowę niczym zganiony pies i zrobił to, o co poprosiłam — dał mi w spokoju odejść.

Na salę wróciłam podburzona i pełna negatywnych emocji targających moimi myślami. W momencie, gdy usiadłam naprzeciwko Caluma, brunet spojrzał na mnie badawczo.

— Co się stało? — zapytał, nachylając się w moją stronę. — Masz policzki całe czerwone, a twoje oczy błyszczą się bardziej niż światło tutaj.

— Cóż za poetyckie porównanie — zironizowałam. — Później ci opowiem.

Cal wyprostował się.

— Trzymam za słowo.

Poczułam jak torebka, leżąca pomiędzy oparciem krzesła a moimi plecami wibruje. Zamknęłam oczy, w duchu modląc się, aby to nie była ta osoba, o której właśnie myślałam. Wyciągnęłam urządzenie i, spojrzawszy na nadawcę, już wiedziałam, że moje prośby nie zostały wysłuchane.

Prywatny: Myślałem, że jesteś we mnie zakochana

Prywatny: Ale po tym pocałunku z Ashtonem już nie jestem tego taki pewien

Ja: Nie jesteś tego pewny? Wow, nie spodziewałam się, że taka sytuacja może wystąpić.

Ja: Żartuję, czekałam na ten moment całe moje życie

Prywatny: Bardziej niż na swój własny ślub? Chociaż, patrząc na ciebie, nie wiadomo, czy kiedykolwiek do niego dojdzie

Ja: Aktualnie czekam, aż uda mi się ciebie złapać i wsadzić do więzienia. Potem będę się martwiła o swój możliwy ślub

Prywatny: Zatem zostaniesz starą panną

Ja: Nie byłabym tego taka pewna Luke

Ja: Co więcej, na twoim miejscu, nie byłabym tego pewna w ogóle




//W końcu udało mi się go skończyć, jestem dumna sama z siebie. 

No i komuś ten rozdział przyda się na poprawę humoru//

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro