Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5 ❤

Wszystko poszło sprawnie, a przyjaciółka cieszyła się najbardziej na świecie. Tylko ten fakt poprawiał mi humor, w końcu będę musiała być "służącą" Gastona. Dobrze przynajmniej odegrał swoją rolę. Wyszłam z toalety, żeby wyglądało "prawdziwie". Podeszłam do przyjaciółki.

– Luna! – krzyknęła, kiedy tylko mnie zobaczyła, a raczej pisnęła i zakryła usta ręką.

– Co się stało Nina? – Udawaj. Przecież zawsze marzyłaś o zostaniu aktorką.

– Gas-gaston... on ze mną rozmawiał! – krzyknęła uradowana.

– Co? Naprawdę?! Ale jak to?! – Próbowałam udawać jak największe zdziwienie. 

– Tak, sam do mnie podszedł, jestem w siódmym niebie, kochana! Ale nadal mnie zastanawia, jak?! I dlaczego? – Nie opanowywała swojego zadowolenia. Nie dziwiłam się jej.

– Bo jesteś wyjątkowa! – powiedziałam głośniej. – Cieszę się z twojego szczęścia! – krzyknęłam i przytuliłam dziewczynę, na co posłała mi szczery uśmiech.

– A ty gdzie byłaś? – zapytała. 

No i super.

–Ja? W toalecie... – odpowiedziałam niepewnie.

– Okej. Idziemy na pomost? – zapytała z ciągłym zadowoleniem w oczach.

– Pewnie. – Uśmiechnęłam się.

Godzinę później.

Siedziałyśmy na pomoście. Zauważyłam jak idzie w naszym kierunku chłopak. Chłopak, którego już chyba znałam... O, nie! To jest ten. . . Matteo!

– Nina... – odparłam, natychmiast wstając z pomostu z zamiarem schowania się gdzieś. 

– Co się stało? – spytała, także wstając.

– Patrz tam! Ten chłopak... on jest taki nieznośny. Schowajmy się gdzieś, proszę... Nie mam ochoty z nim gadać – powiedziałam, przewracając oczami. 

Szybko chciałam wpaść na jakiś pomysł, żeby tylko się przed nim ukryć.

– Ale kto to jest? 

– Później ci wytłumaczę. A teraz proszę... schowajmy się – powiedziałam, rozglądając się wszędzie.

– Ale nie ma gdzie! A poza tym... on chyba już cię zauważył... – powiedziała, patrząc się na niego. 

Popatrzyłam w jego stronę. O, nie... On już tutaj szedł.

– Kogo ja widzę! – Powiedział, podchodząc do nas.

– Chciałabym być niewidoma na ten moment – odpowiedziałam zła. 

–Nie sądzę, że chciałabyś przegapić taki widok – powiedział, pokazując całe swoje ciało. Do tego zrobił obrót, żeby pokazać jaki to on jest super

Przewróciłam oczami.

– Wybacz, ale mamy dużo spraw do załatwienia z Niną. –  Już miałam odejść, lecz złapał mnie za ramiona i lekko odsunął, przez co nie mogłam się ruszyć. – Co robisz? – zapytałam zła.

– Nie poznasz mnie ze swoją przyjaciółką? – zapytał.

– Wolę nie zatruwać jej życia, Matteo – powiedziałam, sztucznie się uśmiechając. 

– Cześć, jestem Nina. – Przywitała się z chłopakiem i podała mu rękę. 

– Ja jestem Matteo, niektórzy mówią też "perfekcjonista". – Uśmiechnął się, po czym uściskał dłoń brunetki.

– Daj już sobie spokój. – Westcnęłam, przewracając oczami. 

– Niby dlaczego, hm?– zapytał, nagle podchodząc do mnie bliżej. Zapomniałam gdzie byliśmy i cały czas się odsuwałam.

– Bo nie jesteś we wszystkim najlepszy – odpowiedziałam, ciągle odchodząc w tył, bo chłopak cały czas szedł w moją stronę.

– Luna, uważaj! – krzyknęła dziewczyna, jednak było już za późno. 

Ostatni krok postawiłam na krawędzi i wpadłam do wody. Zanurzyłam się znienacka, przez co do mojego nosa wleciało trochę wody. Szybko chciałam wypłynąć na powierzchnię. Oczy zamknęłam, bo nie umiałam pływać z otwartymi. Chłopak głupkowato stał tam i się śmiał. Nina była przestraszona, jednak wiedziała, że umiem pływać i poradzę sobie. Wypłynęłam na powierzchnię i zaczęłam kaszleć, bo zakrztusiłam się samą wodą, która też powędrowała sobie wewnątrz mojego nosa. Szybko złapałam się pomostu i usiadłam na nim ciągle odkaszlując.

– Luna, wszystko gra?

 Przyjaciółka szybko usiadła obok mnie, patrząc, czy nic mi się nie stało.

Nie odpowiedziałam nic, tylko cały czas odkaszliwałam. Moje ubrania całe były przemoczone. Super, normalnie, super.

– Luna, nie zakrztusiłaś się? Wezwać jakąś pomoc? – zapytała troskliwie. 

– Nic jej nie będzie. O ile umie pływać – odparł chłopak. Popatrzyłam na niego zła, po czym mój oddech już się wyrównał i przestałam kaszleć. 

– Możesz mi powiedzieć, co ty do jasnej... – zamilkłam na chwilę – robisz?! – spytałam już naprawdę zła. Nie mogłam uwierzyć, on zrobił to specjalnie.

– Ja? Przecież to nie moja wina, że cały czas szłaś w tył... wiedząc, że jest tam woda – odpowiedział z kpiną. 

–Żartujesz sobie?! 

 Już teraz, naprawdę zła, wstałam. 

– Nie... nie zwalaj na mnie winy, księżniczko. 

 Księżniczko?! On naprawdę ma coś z głową!

– Chodź, Luna... wysuszysz się. Nie ma sensu... – wzięła mnie za ramię i odeszłyśmy. Słyszałam tylko śmiech tego durnego debila. On naprawdę był... ech, szkoda gadać.

* * *

– Ja nie mogę uwierzyć... – mówiłam przyjaciółce, wycierając swoje włosy.

– Kto to jest w ogóle, Luna? – zapytała. No racja, zapomniałam jej powiedzieć.

– Ech, słuchaj... Bo dwa dni temu uderzyłam go drzwiami w pewnym barze. Przeprosiłam i chciałam mu pomóc... ale on tak po prostu mnie odrzucił i powiedział, że sam sobie poradzi. Był zły i zachował się okropnie. Wiesz co się później okazało? – Dziewczyna tylko kiwnęła przecząco głową. – Że sąsiedzi się wyprowadzili i on wprowadził się na to miejsce.

– Co?! I on tutaj mieszka?! – zapytała, a raczej wykrzyknęła. 

– Tak. – powiedziałam zła. – I ma jeszcze wejście na balkon naprzeciwko mojego. Bo tam jest jego pokój.

– Będzie dobrze, nie przejmuj się. Przyjdę dzisiaj na noc i trochę się wyluzujesz. Ale dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej?

– Bo kompletnie wyleciało mi to z głowy. Myślałam też, że wcale nie będziemy ze sobą rozmawiać, ale nie jest tak łatwo. On jest naszym sąsiadem, a moja mama ciągle mi tłumaczy, że musimy mieć dobre kontakty z sąsiadami. Szkoda, że z nim się nie da. 

– Spokojnie... Na pewno jeszcze się dogadacie. – Spojrzałam na nią. Przez chwilę wzięłam to jako sarkazm, jednak to wcale nie był sarkazm.

* * *

– To co oglądamy? – zapytałam, gdy usadowiłyśmy się wygodnie na łóżku. Byłyśmy przebrane już w swoje piżamy.

– Komedię romantyczną? – zaproponowała.

– Och, nie... Tylko nie to! – odpowiedziałam, przewracając oczami.

– Wiem, że ty tego nie lubisz, ale proszę... – zrobiła swoje maślane oczka. Ech, zawsze musi mi słodzić?

– Nie – powiedziałam stanowczo.

– Proszę... – Zrobiła słodką minkę. 

– Nie... musimy wejść na kompromis. Może zwykłą komedię? 

– Ech, no dobra. – Zgodziła się, chociaż nie pałała radością.

Oglądałyśmy film. Była to komedia. Bardzo się śmiałyśmy. Przerwał nam dzwonek do drzwi. Kto mógłby dzwonić o tej porze? 

– Idę sprawdzić kto to. Zatrzymasz film? – odparłam.

– Tak, pewnie. 

 Założyłam swoje kapcie i w mojej cieplutkiej piżamce zeszłam na dół, by sprawdzić kto tak późno miał zamiar wejść do mojego domu. Otworzyłam drzwi. 

– Co ty tu robisz?! – zapytałam, a raczej krzyknęłam. 

-------------------------------------------------------------------

Kolejny! Co myślicie? Teraz będę wrzucać częściej rozdziały, bo w końcu wakacje! <3 

W sumie to nie mam nic wielkiego do powiedzenia, mam nadzieję, że wam się spodoba :) 



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro