Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16 ❤

- Jeszcze trzy lekcje i weekend. Ale się cieszę. - powiedziałam do Niny, gdy usiadłyśmy w szkolnej stołówce. Brunetka wzięła sobie frytki i jakieś ciastko. Sama nie wiem jak można zrobić takie połączenie. Jednak ona zawsze jest nieprzewidywalna. Na mojej tacy była za to sałatka z owoców i świeży sok z pomarańczy. Muszę przyznać, że jedzenie ze szkolnej stołówki jest bardzo dobre. 

- Ja też. Tak w ogóle, co będziemy robić? - zapytała przyjaciółka, a ja wzruszyłam ramionami. 

- Coś się wymyśli. - posłałam jej szczery uśmiech i wzięłam się za sałatkę. - Ja za to nie mogę uwierzyć, jak możesz jeść te obie rzeczy naraz. To jest okropne. - wskazałam na jej tacę z jedzeniem.

- Wiesz, że ja nie jestem normalna. - powiedziała i obie wybuchłyśmy śmiechem. 

.  .  .

Właśnie skończyłyśmy jeść. Wstałyśmy i miałyśmy zamiar wyjść ze stołówki, gdy z kimś się zderzyłam.

- Przepraszam cię... - zaczęłam, a gdy podniosłam głowę zauważyłam tylko tą buźkę, na którą lecą wszyscy faceci w tej szkole. - Sorry.

- "Sorry?" - parsknęła. - Śmieszna jesteś. Nie dość, że masz czelność na mnie wpadać to jeszcze przepraszasz mnie w ten sposób? - prychnęła.

- Ciesz się, że w ogóle była w stanie cię przeprosić, po tym co jej zrobiłaś. - wstawiła się za mną Nina, która już po chwili zjawiła się obok mnie. 

- Znalazł się obrońca - zaśmiała się. - A co ja jej takiego zrobiłam? Oświecisz mnie może?

- Hmm, poniżasz? - brunetka bardziej zapytała niż stwierdziła.

- Ja poniżam? Ohh... - zaczęła udawać przejętą. - To, że jesteś taka brzydka i głupia to już nie moja wina. 

- Chodź Nina.. Nie ma sensu - spojrzałam na nią i już miałyśmy odchodzić, gdy blondynka zatrzymała mnie swoją ręką.

- No nie mów, że zabrakło ci słów, więc idziesz, żeby się nie pogrążyć, gdy rozmawiasz z kimś takim jak ja. - odparła.

- Idzie, bo nie zamierza tracić czasu z kimś takim jak ty. - odpowiedziała Nina i uśmiechnęła się do niej sztucznie.

- Uważaj na to, co mówisz. - powiedziała i spojrzała na brunetkę wzrokiem zabójcy.

- Będę robić, co tylko mi się podoba. - odparła przyjaciółka.

- Chodź Nina, nie ma sensu... - zaczęłam.

- Radziłabym ci robić, co mówię. Chyba, że chcesz mieć problemy. - powiedziała i popchnęła lekko Ninę. 

- Zostaw ją. - powiedziałam i zatrzymałam blondynkę.

- Nie będziesz mi mówić, co mam robić, smarkulo. - prychnęła. - Jeśli jeszcze raz wejdziecie mi w drogę to już nie będzie tak spokojnie, zrozumiano?! - krzyknęła, po czym uśmiechnęła się przybierając normalny wyraz twarzy i odeszła przerzucając swoje złociste włosy. Skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam w stronę, którą poszła. Oczywiście do stolika elity, gdzie siedzieli już Luke, Chris, Gaston, Ben, Matteo i James. Joe'a nadal nie widziałam. Patrzyli się na nas, a gdy to ja na nich spojrzałam - szybko odwrócili wzrok. To... było dziwne.

- Nina, wszystko gra? - zapytałam patrząc na nią.

- Tak, tak... - odpowiedziała, ale widziałam, że było jej przykro.

- Nie przejmuj się nią, nie warto. - uśmiechnęłam się pocieszająco i przytuliłam brunetkę. Ciągle widziałam jak patrzyli się w naszą stronę, za to Meg próbowała odwrócić ich wzrok. - Idziemy? - zapytałam.

- Tak. - uśmiechnęła się i odeszłyśmy. Ciągle czułam ich wzrok na sobie...

Sobotni poranek

Obudziłam się o godzinie 10:20. To takie świetnie uczucie, gdy nie musisz wstawać o 7 nad ranem. Wzięłam zwykłą, prostą czarną sukienkę z krótkim rękawkiem, która sięgała mi do połowy uda. Krój miała podobny jak do koszuli nocnej, jednak nie wyglądała na taką. Była luźna i zwiewna. 

Udałam się do łazienki i wzięłam krótki prysznic. Uczesałam proste włosy i zawiązałam je w kucyka. Weszłam do swojego pokoju odkładając piżamę, po czym otwarłam balkonowe drzwi. 

Wyszłam na świeże powietrze i przymknęłam powieki opierając się o barierkę. Nie zauważyłam nawet, że ktoś był na dworze, a raczej na ulicy. 

Przez tą ulicę nie przejeżdżało zwykle wiele aut, czasami tylko osoby, które tu mieszkały. Dzisiaj było jak zwykle cicho i spokojnie. 

Usłyszałam kopnięcie piłki i jakieś odgłosy. Otwarłam oczy i spojrzałam w dół. Zobaczyłam Matteo i jakiegoś chłopaka. Grali razem w piłkę, na ulicy. Fakt - nie przejeżdżało tu wiele aut, ale pierwszy raz widzę jak tu ktoś gra w piłkę. Wcześniejsi sąsiedzi raczej tego nie robili.

Chłopak był chudy, jego włosy były koloru jasnego brązu. Był nawet umięśniony. Miał ubraną luźną bluzkę na ramiączkach i szare dresy. Miał na sobie czarne Air Max'y. Takie szczegóły z daleka? Jak widzę kogoś nowego - od razu muszę przyjrzeć się szczegółom. 

Mówili po angielsku, co było najdziwniejsze. Jestem rodowitą meksykanką i mówię w języku hiszpańskim. Umiem język angielski w jakiś 80%. Mogłabym dogadać się po angielsku, jednak nie mówię za często. W naszej szkole podstawą jest znanie języka angielskiego w 75%, bo jak już wspominałam - to amerykańska szkoła. 

Dziwiło mnie to. Dlaczego rozmawiają po angielsku? Zastanawiałam się też kim jest ten chłopak. Miałam już iść, ale zatrzymał mnie jego głos.

- Hey! - krzyknął z angielskim akcentem. Wiedziałam, że było to do mnie, więc odwróciłam się i nie wiedziałam czy mam mówić po angielsku, czy on jednak umie hiszpański. 

Byłam zdziwiona i zastanawiałam się kim może być ten chłopak. Z jednej strony wydawał się sympatyczny, ale nie miałam zielonego pojęcia czy mam odezwać się po angielsku czy po hiszpańsku czy po jeszcze innemu. Wydawał się być inny niż Matteo. Bardziej... milszy? Widziałam też, że Matteo zachowuje się inaczej. Jakoś lepiej w stosunku do niego. 

Był zadowolony, że tutaj jest ten chłopak. Widziałam to w jego wyrazie twarzy. To nie zmienia jednak faktu, że gdy mnie zobaczył od razu zrobił się zły. Co ja mu takiego zrobiłam do cholery?! Znam go niedługo, ale gdy przyjechał ze mną do szpitala był bardzo miły, więc kompletnie zmieniłam o nim zdanie. Później jednak... zachowywał się jak kompletny idiota w stosunku do mnie. Było to bardzo niemiłe.

Może ten chłopak wpływa jakoś na niego? Może to jest jego przyjaciel, albo kuzyn? Sama nie wiem kim on jest... Może okaże się być miły? Nie wiedziałam, że tak też się stanie...

.     .     .

To już drugi rozdział dzisiaj! <3 

Jak myślicie? Kim jest chłopak i jakie ma relacje z Matteo? 

Gwiazdka + komentarz = podwojona motywacja :) 








Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro