Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|| EIGHT ||

Jimin sięgnął łapczywie po kolejny kawałek wołowiny bulgogi. Tak naprawdę w ogóle nie zauważył, jak bardzo był głodny, dopóki zamówione przez niego wcześniej jedzenie nie zostało podane tuż przed jego twarzą. Młodszy czerpał z parującego posiłku niesamowitą przyjemność, jednak był w tym całkiem sam.

A to dlatego, że osoba siedząca po przeciwnej stronie stolika, nosząca imię Min Yoongi, nie jadła w ogóle. Starszy po prostu wpatrywał się w niego swoim intensywnym spojrzeniem, kompletnie nie zwracając uwagi na stygnące mięso na swoim półmisku.

Z początku Jimin po prostu ignorował swojego hyunga i kontynuował pałaszowanie jedzenia. Jednak z biegiem czasu Min w dalszym ciągu siedział w bezruchu, nie robią zupełnie nic, poza uważnym obserwowaniem go, kiedy jadł i przeżuwał, podczas gdy jedzenie starszego nadal pozostawało nieruszone. Brązowowłosy chłopak czuł, jak jego policzki z każdą sekundą stają się coraz to cieplejsze, nie mając pojęcia, co powinien zrobić ze świdrującym spojrzeniem Yoongiego, zawieszonym na jego osobie. Gdyby nie fakt, że był głodny jak wilk, najprawdopodobniej byłby w tym momencie czerwony niczym dojrzały pomidor. Na szczęście przepyszne jedzenie skutecznie odwróciło jego uwagę od dwóch przeszywających go na wylot ciemnoczekoladowych punktów.

– H-hyung! Myślałem, że mówiłeś, że jesteś głodny? – zapytał Jimin, nie będąc już w stanie znieść ciężaru spojrzenia Yoongiego ani chwili dłużej.

Starszy zamrugał, wyraźnie budząc się ze swojego transu. Oszołomiony chłopak potrząsnął głową, spuszczając swój wzrok na leżący przed nim posiłek.

Jimin zachichotał, widząc przed sobą obraz na wpół przytomnego i nieobecnego myślami Yoongiego.

– Z czego się śmiejesz? – zapytał Min zrzędliwym tonem, co tylko sprawiło, że młodszy zaczął chichotać jeszcze bardziej.

Po tym jedli już w całkowitej ciszy, próbując usatysfakcjonować swoje nadal dopraszające się o więcej i więcej kruchego mięska brzuchy. Oczywiście Jimin skończył jako pierwszy i teraz przyszła jego kolej, by wpatrywać się w swojego jedzącego hyunga. Szatyn pochylił głowę, opierając ją na swoich piąstkach i zaczął rozmyślać na tym, jakie tajemnicze rzeczy mogły przewijać się teraz przez umysł Mina.

W tym momencie Yoongi chwycił w ręce szklankę wody, upił łyka i podniósł wzrok na obserwującego go uważnie Jimina. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, młodszy chłopak momentalnie odwrócił wzrok, będąc kompletnie zawstydzonym faktem, iż został przyłapany na wpatrywaniu się w starszego, nawet jeżeli parę minut wcześniej jego hyung bezwstydnie robił dokładnie to samo.

Podczas gdy Yoongi ponownie wziął się za dokończenie swojego jedzenie, pomiędzy ich dwójka zapanowała niezręczna cisza. Cóż, przynajmniej dla Jimina wydawała się ona niezręczna. Jego hyung, który najwyraźniej powrócił do rzeczywistości, w której to był piekielnie głodny, zdawał się niczym nie przejmować i po prostu beztrosko kontynuował rzucie kolejnego kawałka mięsa.

Po upływie kilku minut oraz kiedy Yoongi przełknął ostatnią kroplę wody pozostałą na dnie szklanego naczynia, Jimin niespodziewanie przemówił na głos. – Syubie.

Starszy spojrzał w kierunku chłopaka, siedzącego naprzeciwko niego ze zdezorientowaną miną. – Co?

Park uśmiechnął się nieśmiało, nie mając pojęcia, że z powodu tego drobnego gestu serce Mina zamarło na krótki moment. – Syubie, to takie urocze przezwisko, które dla ciebie wymyśliłem hyung. Ja będę twoim Chim Chimem, a ty będziesz moim Syubim.

Yoongi uniósł ku górze jedną ze swoich brwi w osądzającym geście, po czym pokiwał głową, uśmiechając się jednocześnie. Podczas ich wspólnego powrotu do domu starszy szedł ze spuszczoną głową, chowając ją w odmętach materiałowego kaptura, by w razie czego, Jimin nie mógł zobaczyć, jak ten się rumieni.

*****

Yoongi ukrył swoją twarz w ukochanej poduszce, czując, jak jego policzki po raz kolejny zalewała nieznośna fala gorąca, kiedy tylko przypomniał sobie słowa wypowiedziane przez młodszego chłopaka.

"Ja będę twoim Chim Chimem, a ty będziesz moim Syubim."

Cholera, to było tak piekielnie urocze. Ugh, teraz Min rumienił się ponownie, nie wiedząc nawet, co było tego przyczyną. Przecież Jimin robił to od zawsze. Gdyby jednak wszystkie te słodkie i urocze rzeczy zostały wypowiedziane przez kogoś innego, niebędącego Parkiem Jiminem, byłyby one dla Yoongiego w pewien sposób obleśne i dziwne. Chłopak nie mógł po prostu zrozumieć, dlaczego jego organizm tak cholernie nie potrafił dojść do siebie przez tę tak niewielką rzecz i dlaczego sprawiała ona, że czuł się cały speszony i zmieszany.

Nienawidził tego, jak bardzo nie potrafił zebrać się do kupy.

Kiedy miał już zamiar uderzyć się swoim budzikiem w głowę, próbując w ten sposób uspokoić swój szalejący umysł, Jin niespodziewanie wszedł do pomieszczenia.

– Och tu jesteś Panie Min Yoongi. A już się zacząłem zastanawiać, które więzienie mam odwiedzić, żeby cię znaleźć. – krzyknął karcąco Kim, na co Yoongi jęknął cierpiętniczo, słysząc hałaśliwe zachowanie swojego kolegi z zespołu.

– Pożyczyłeś sobie moje kapcie, mówiąc, że zamierzasz iść w nich tylko do łazienki, bo byłeś zbyt leniwy, żeby iść po swoje własne i nagle wracasz sobie jak gdyby nigdy nic! Czułem, jakby cię normalnie z dziesięć lat nie było! No odpowiadaj, jak cię o coś pytam, dzieciaku! – rzucił Jin złowrogim tonem, opierając ręce na swoich biodrach.

Yoongiego strasznie kusiło, żeby wytknąć najstarszemu, że ten wcale nie zadał mu żadnego pytania, przez co wcale nie musiał mu na nic odpowiadać, jednak nazbyt dobrze wiedział, że w obecnej sytuacji atakowanie swojego hyunga sarkazmem sprowadziłoby go jedynie na ścieżkę, którą raczej nie za bardzo chciał podążać.

Ciężko wzdychając, Yoongi zebrał w sobie całą - prawie nieistniejącą - energię i nakreślił swojemu współlokatorowi historię, jaka mu się właśnie przytrafiła. Po tej męczącej opowieści o przeżytych przez niego tego dnia przygodach zakończył swój monolog, mówiąc. – A potem poszliśmy do naszej ulubionej restauracji, no wiesz tam, gdzie zawsze jemy na tyłach, żeby nikt nas nie zauważył. Zamówiliśmy sobie wołowinę bulgogi i nawet nie wyjeżdżaj mi tu z tekstami, dlaczego niby nie przyniosłem żadnej dodatkowej porcji dla ciebie! Mieliśmy dość szczęścia, że pieniądze, które miałem przy sobie, jakoś wystarczyły dla naszej dwójki!

Seokjin siedział spokojnie na swoim łóżku do samego końca opowieści Yoongiego i uważnie obserwował zmieniającą się mimikę młodszego chłopaka. – I tak cały czas narzekałeś, że nie byłeś w stanie iść spać, a tu proszę bardzo! – powiedział najstarszy, śmiejąc się otwarcie.

Min obrzucił go morderczym spojrzeniem.

– Jeszcze jedno. – powiedział Jin. – Dlaczego trzymasz mój budzik?

Yoongi zamrugał i podążył za spojrzeniem Jina, które aktualnie spoczywało na jego lewej ręce, mocno ściskającej mały zegarek przypominający Super Mario. Min był tak bardzo pogrążony w swojej opowieści, że właściwie zupełnie wypadło mu z głowy, że nadal miał w rękach ten pieprzony budzik. Chłopak przypomniał sobie, że jeszcze zaraz przed przybyciem Jina, miał zamiar zdzielić się nim prosto w tę swoją zarumienioną twarz. Prawdę mówiąc, był w stu procentach przekonany, że trzymany przez niego przedmiot należał do niego samego. Najwyraźniej na ślepo zgarnął nie ten, co potrzeba i najwyraźniej fakt, że Min Yoongi nie potrafił w ogóle się na niczym skoncentrować, był dość oczywisty.

Młodszy spochmurniał i odłożył przedmiot z powrotem na miejsce, gdzie oryginalnie powinien się on znajdować. Chłopak nie odpowiedział na pytanie najstarszego, a jedynie raz jeszcze zanurkował twarzą w poszewkę swojej poduszki.

Seokjin zdawał się perfekcyjnie rozumieć zmęczenie Mina, dlatego zostawił przysypiającego przyjaciela w spokoju.

Kiedy Yoongi przymknął powieki i pozwolił, by ciemność otoczyła go z każdej strony, myśli o Jiminie ponownie zalały jego umysł. Nie mógł zrozumieć, dlaczego jego serce zamierało, kiedy pewien uroczy, brązowowłosy dongsaeng uśmiechał się w jego stronę podczas ich wspólnego wypadu do restauracji, a w szczególności już nie chciał zrozumieć dlaczego, kiedy tylko przypominał sobie słowo "Syubie", w jego brzuchu działo się coś dziwnego.

Czy on mógł być... zakochany w Jim- Nie. Definitywnie nie. To najbardziej niedorzecznie brzmiąca i niemożliwa rzecz na całym świecie.

Umawiał się wcześniej z dziewczyną, ale to było zupełnie inne od tego, co czuł aktualnie. Nie mógł jednak wskazać, na czym ta różnica polegała. Przypuszczał, iż to dlatego, że nie był zakochany w Jiminie, ani też nie był nim zauroczony czy żadne inne podobne temu rzeczy.

Tak przynajmniej sobie wmawiał.

Jimin był jego dongsaengiem. Jego ulubionym. Jego najbliższym. Nic poza tym.

*****

Po kilku mniej lub bardziej sfrustrowanych jękach i ciężkich westchnięciach Yoongi w końcu podniósł się z posłania i odwrócił twarzą w stronę Jina.

– Hyung.

Najstarszy podniósł wzrok znad książki, która aktualnie pochłaniała całą jego uwagę. – Hmm?

Szarowłosy podrapał się po głowie, próbując znaleźć odpowiednie słowa. – Skąd... Co masz na myśli przez umm... Wiesz, że lubisz... um...?

Jin uniósł brew w pytającym geście. – Yoongi, nie mówię po kosmiciemu, tylko Tae tak potrafi. Proszę mów w normalnym i zrozumiałym ludzkim języku. Byłbym naprawdę bardzo wdzięczny, gdybyś zastosował się do mojej prośby.

Młodszy westchnął zestresowany. – Kiedy... nie możesz przestać myśleć o umm... o czymś, co ktoś powiedział... Co... C-co to oznacza?

– Cóż, szczerze mówiąc, to zależy. To może znaczyć, że naprawdę przejmujesz się opinią tej osoby. To może znaczyć, że...

– Co, jeśli nie mogę przestać myśleć o tym konkretnym kimś, nie tylko o tym, co ta osoba powiedziała?

Hyung spojrzał uważnie prosto w jego oczy. Yoongi szczerze zaczynał się bać, ponieważ starszy Kim naprawdę zdawał się być w stanie odczytać, co dokładnie chodziło mu po głowie. Ale oczywiście było to niemożliwe... a jednak w dalszym ciągu... para oczu Jin-hyunga zdawała się wiedzieć o wiele więcej, niż sam szarowłosy chłopak na to pozwalał.

– Co dokładnie czujesz, kiedy o nim myślisz? – zapytał delikatnie Kim w sposób, w jaki matka zwykle prowadzi rozmowy ze swoim problematycznym synem, co właściwie nie było tak dalekie ich obecnej sytuacji.

Yoongi z trudem przełknął ślinę. Doskonale wiedział, co zawsze wtedy czuł. Kucie w sercu, ciepło na twarzy, dziwne, lecz przyjemne coś w jego brzuchu... Ale chłopak nie chciał mówić o tym starszemu w obawie przed tym, co ten mógłby mu odpowiedzieć. Wprawdzie nie miał pewności, dlaczego czuł się tak wystraszony, ale to, czego był zupełnie pewien to, że...

I wtedy słowa najstarszego w końcu do niego dotarły. Jin powiedział "nim".

"Co dokładnie czujesz, kiedy o nim myślisz?"

Czy Jin wiedział, że przez cały ten czas miał na myśli Jimina? Czy był aż tak łatwy do rozgryzienia? Shit. Shit. Shit.

Cholera Yoongi, zachowaj swoją zimną postawę i nie rób z siebie ciepłej kluchy z powodu takiej pierdoły. Masz swag chłopie, masz swag!

Na szczęście Namjoon wybrał idealny moment, żeby przeszkodzić im w ich drobnej rozmowie.

– Hej, Suga-hyung! – zawołał lider, otwierając drzwi bez uprzedniego zapukania i nie pytając o zgodę, wskoczył na łóżko Yoongiego.

– Potrzebuję pożyczyć twoich słuchawek. – powiedział nonszalancko.

Min obrzucił go nienawistnym spojrzeniem. – I co? Zwrócisz mi je po jakiś trzech miesiącach? Zapomnij Joon.

Młodszy Kim próbował wyeksponować uroczy grymas niezadowolenia, jak najlepiej tylko potrafił, jednak ten oczywiście w żaden sposób nie robił na Yoongim wrażenie. Starszy utkwił w nim przez chwilę nadal przepełnione wściekłością spojrzenie, a potem po prostu odrzucił jego prośbę, rozkładając się na swoim łóżku i raz jeszcze zatapiając swoją twarz w przyjemnej poszewce poduszki.

Kilka sekund później Yoongi przesunął swoją nogę, chcąc ułożyć się w bardziej komfortowej pozycji, jednak wtedy ta napotkała na swej drodze twardą przeszkodę. Gdy odwrócił lekko głowę i zerknął znad poduszki, zobaczył, że jego dongsaeng wciąż siedział w tej samej pozycji na skraju jego łóżka.

Starszy westchnął, obserwując, na jak bardzo beznadziejnie zakochanego ich lider wyglądał, w czasie gdy tak tępo wpatrywał się w jego współlokatora Jina, aktualnie siedzącego z założonymi na uszy słuchawkami po przeciwnej stronie pokoju.

Gdy Joon niespodziewanie pojawił się w pomieszczeniu, Seokjin obrzucił go piorunującym spojrzeniem, widocznie zawiedziony przerwaniem ich jakże interesującej konwersacji. Najstarszy hyung zdecydował wtedy, że zacznie ignorować Namjoona i Yoongiego oraz zatka sobie uszy słuchawkami i będzie grać (nawet jeśli Yoongi nie był w stanie tego zobaczyć, był w stu procentach pewien, że to-) Super Mario.

Szarowłosy kopnął mocno młodszego Kima. – Aish, nie gap się tak namiętnie na swojego crusha tuż przed moją twarzą.

Namjoon spojrzał gniewnie na Yoongiego i pośpiesznie złożył razem swojego nogi, czując ogarniającą go panikę na myśl, że Jin mógł usłyszeć wszystko, co Min właśnie mu powiedział. Lider zerknął nerwowo w kierunku najstarszego i odetchnął z ulgą, kiedy zobaczył, że starszy wydawał się zupełnie nie przejmować otaczającym go światem i w dalszym ciągu z wielkim zaangażowaniem grał na swoim telefonie.

– Joon, czemu po prostu nie ruszysz swojego tyłka i nie zrobisz jakiegoś cholernego kroku w jego stronę... – powiedział Yoongi, raz jeszcze kopiąc młodszego.

Drugi chłopak spojrzał na niego spod byka. – Dlaczego ty nie będziesz tym, który wykona cholerny ruch w stronę Jimina, bez używania naszych wywiadów czy fanów jako żałosną wymówkę do całowania się z nim.

Yoongi przymrużył oczy ze zdenerwowania, nadal wpatrując się w siedzącego obok niego Namjoona. – W przeciwieństwie do ciebie, ja nie jestem zakochany w Jiminie. To ty żałośnie od dawna kręcisz się wokół Jina, nie kiwając nawet palcem, żeby zrobić coś konkretnego. – chłopak ostatni raz zerknął w kierunku lidera i w pośpiechu opuścił pomieszczenie, decydując, że nie czuł się już ani trochę senny.

Kim westchnął zrezygnowany, wpatrując się w otwarte drzwi, przez które Yoongi chwilę wcześniej wyszedł z pokoju.

Jego hyung miał jednak rację.

Z tą myślą w głowie Namjoon powoli zaczął iść w kierunku Jina, ostrożnie siadając na łóżku obok wspomnianego chłopaka. Potem nagle złapał jedną ze słuchawek włożonych do uszu Seokjina, która akurat znajdowała się najbliżej jego ręki.

Zdziwiony, a także lekko przestraszony niespodziewanym ruchem obok niego Jin odwrócił swoją głowę w bok i zmarszczył brwi, widząc uśmiechniętego od ucha do ucha Namjoona. Chłopak posłał mu beztroski uśmiech, ukazując przy tym dwa urocze dołeczki w okolicy ust i założył porwaną słuchawkę na swoje własne ucho.

Starszy Kim odpowiedział na drobny wybryk swojego dongsaenga, uśmiechając się do niego czule oraz kręcąc głową z rozbawienia, a następnie powrócił do porzuconej rozgrywki. Na ekranie widniał już jednak napis "Game Over", gdyż najwidoczniej głupim żółwiom udało się na swój pikselowy sposób boleśnie zadźgać na śmierć biednego Super Mario, kiedy akurat Jin nie patrzył się w kierunku wyświetlacza.

Kiedy najstarszy kliknął przycisk 'play', aby rozpocząć przegraną rundę od nowa, Namjoon nucił z zadowoleniem melodię 'Hold Me Tight' towarzyszącą przyciszonym dźwiękom efektów specjalnych gry o małym hydrauliku z czerwoną czapeczką. Czuł się prawdziwie zadowolony. Ostatecznie siedział przecież u boku Kim Seokjina.

§§§

Jeśli jeszcze raz powiem, że zrobię coś na konkretny dzień, a tego nie zrobię, śmiało możecie mnie za to opierdolić:):)

Miałam ten rozdział napisany już X dni wstecz, ale ciągle wydawał mi się niedostatecznie dobry, żeby go opublikować (w oryginale jest cholernie dużo powtórzeń i trzeba się nieźle nagimnastykować, żeby nie pisać cały czas Jimin Jimin Jimin Jimonowi Jimin itp.)

Anyway, zaczęły mi się ferie i w przerwach od czytania o genetycznych typach wsi będę pisać kolejne rozdziały

Poza tym co zrobić, żeby wattpad nie usuwał mi myślników i nie zamieniał ich na dywizy (tak to te krótkie wkurzające kreski), bo już wychodzę z siebie, musząc poprawiać co chwilę każdy rozdział od nowa

💛 Enjoy 💛

PS. polecam wam uroczego vkooka The Holiday by Omiczek

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro