Rozdział 4
-Nie mogę uwierzyć, że skończyliśmy w godzinę-Powiedział zaskoczony Lucjusz, patrząc na zegarek.
-Zwykle trwa to dłużej?-Zapytał zdziwiony Orion.
-Tak, ponieważ Stary Dropsiarz zawsze ma coś do powiedzenia i chce powtarzać niekorzystne dla niego głosowania-Odpowiedział Draco, nim Lucjusz zdążył otworzyć usta.
-Więc cieszmy się, że już nigdy go tu nie spotkamy-Odpowiedział Orion.
-Nie byłbym tego taki pewny-Wtrącił się do rozmowy chłopaków Regulus.
-Też tak uważam. Ten Dziad zawsze może coś wykombinować-Powiedział Lucjusz, po czym nagle spojrzał na nadal puste kilka miejsc na drugim końcu sali.
-Zapewne przejmie głosy Potterów-Powiedział pod nosem Lucjusz, krzywiąc się.
-Tych głosów nie dostanie-Zaręczył Regulus.
-To może przeniesiemy się teraz do nas?-Zaproponował Lucjusz, zapewne chcąc poznać źródło wiedzy Regulusa na ten temat.
-Niestety jesteśmy umówieni-Odpowiedział Reg, po czym pożegnali się z Malfoy'ami i odeszli w stronę kominków.
-Ojcze?-Zapytał zdziwiony Orion. Nie wiedział że są gdzieś umówieni.
-Pamiętasz mojego znajomego z... okolic Pokątnej?-Zapytał Reg, na co Orion po chwili przytaknął.
-Dostaliśmy zaproszenie i zapomniałem ci powiedzieć-Powiedział Reg i już po chwili zniknęli w kominku.
Już po chwili pojawili się w dużym, bogato zdobionym salonie.
W pomieszczeniu siedział młody chłopak o ciemnej karnacji i czarnych włosach.
Chłopak po chwili podniósł wzrok znad książki i swoimi brązowymi oczami spojrzał na przybyłych.
Orion zaniemówił.
Te oczy... mógłby w nie patrzeć aż do śmierci i nie potrzebować niczego innego.
Ten uśmiech który po chwili pojawił się na twarzy siedzącego chłopaka, mógłby zastępować kominek w mroźny dzień. Orion po prostu stracił dla niego głowę od pierwszego wejrzenia i nie było sensu temu zaprzeczać.
Dotychczas siedzący chłopak w końcu stwierdził że na moment zapomniał o dobrym wychowaniu i momentalnie poderwał się na nogi, odłożył książkę i podszedł do gości.
-Lordzie Black, miło pana ponownie widzieć-Powiedział chłopak i wymienił z mężczyzną uścisk dłoni.
-Mój syn, Orion-Powiedział Reg, kładąc dłoń na ramieniu syna.
-Blaise Zabini-Przedstawił się ciemnoskóry i z uśmiechem podał dłoń Orionowi, który z wielką przyjemnością uścisnął ją i już niezbyt chętnie, po uścisku puścił.
-Zaraz powiadomię ojczyma i matkę-Powiedział chłopak i pstryknął palcami.
Po chwili w pokoju pojawił się skrzat i chłopak coś do niego powiedział, lecz Orion nie słyszał, zbyt skupiony na podziwianiu rys twarzy chłopaka.
-Przestań-Szepnął do niego nagle Regulus, co podziałało jak kubeł zimnej wody.
Po chwili w salonie pojawił się poznany na ulicy Śmiertelnego Nokturnu mężczyzna, u którego boku obecnie stała wysoka, przecudnej urody kobieta o ciemnej karnacji, lecz nie aż tak jak jej syn.
-Andrew znasz, a to jest jego żona, Vanessa-Powiedział Reg, a Orion uścisnął dłoń mężczyzny i ucałował kobiety.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro