Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Od pobudki Harry'ego w nędznym pokoju minął tydzień.

Harry wg Regulusa był już w pełni sił i gotowy na podróż.

Reg najpierw zabrał go na zakupy na Pokątną, kupując mu wszystko, co arystokrata powinien posiadać.

-Masz już sowę?-Zapytał Reg, gdy przechodzili obok odpowiedniego sklepu.

-Mam, nazywa się Hedwiga i jest sową śnieżną-Powiedział Harry, po czym się zasmucił.

-Co się stało?-Zapytał Reg, utrzymując wystudiowaną bezuczuciową maskę.

-Została u Dursley'ów-Powiedział załamany Harry.

-Jeszcze dziś odzyskasz swoje rzeczy-Obiecał Reg, po czym pociągnął Harry'ego na ulicę Śmiertelnego Nokturnu.

-Ojcze, co tu robimy?-Zapytał Harry, uważnie obserwując podejrzanych ludzi. Reg miał na głowie kaptur.

-Zakupy, których nie uda nam się zrobić na Pokątnej-Odpowiedział Reg.

-Może pomóc?-Zaproponowała jakaś garbata wiedźma, z szaleństwem w oczach, po czym zaczęła dziwnie się śmiać.

-Szukamy chętnej, na której przetestujemy klątwę Cruciatus-Powiedział Reg, wyjmując różdżkę, a wiedźma szybko uciekła.

-Na tej ulicy od razu wyjmuj różdżkę gdy ktoś cię zaczepi-Poinformował Black syna.

-Dobrze-Odpowiedział Harry.

-Zawsze?-Zapytała wysoka postać, ubrana w czarny płaszcz.

-Z wyjątkiem kiedy spotkasz znajomego, Andrew-Odpowiedział Reg i uścisnął dłoń mężczyzny.

-Możemy się spotkać w innym miejscu?-Zapytał Andrew, na co Reg przytaknął.

-Wyśle list-Powiedział, po czym szybko odszedł z Harrym, a Andrew skierował się w stronę Pokątnej.

Szli jeszcze kilka minut wśród podejrzanych osób, stąpając po brudnym bruku, słysząc co chwilę szczekanie psów, oraz wiele innych odgłosów, aż doszli do czerwonej kamienicy, z napisem "Do wynajęcia".

-To tutaj-Powiedział Reg i zapukał do drzwi.

-Hasło?-Zapytały drzwi(Magia).

-Voldemort uwielbia tańczyć kankana-Odpowiedział Reg, a drzwi momentalnie się otworzyły.

Reg szybko wszedł do środka, a Harry za nim.

Okazało się że drzwi otworzyła im średniego wzrostu czarownica, ubrana w obcisłą, zielono-czarną szatę, z peleryną.

-Panie Black-Powiedziała i skinęła głową.

-To mój syn-Powiedział Regulus wskazując Harry'ego.

Kobieta przywitała Harry'ego tak, jak jego ojca.

-W czym mogę pomóc?-Zapytała siadając na jedno z trzech krzeseł stojących w pomieszczeniu. Oprócz nich nie było tu nic, nawet podłogi, żarówek czy farby na ścianach.

-Chcemy zestaw złoty-Powiedział Reg i podał kobiecie sakiewkę ze złotem.

-300 galeonów?-Zapytała, na co Reg przytaknął, a ona wsadziła sakiewkę do kieszeni.

Po chwili do pokoju weszła goblinka, niosąc pomniejszony kufer.

-Synu, odbierz kufer-Powiedział Reg.

Harry posłusznie odebrał kufer i czekał na dalsze instrukcje.

-Wyjmij tylko szatą i załóż-Rozkazał Regulus.

Harry bez ociągania spełnił rozkaz, nie patrząc nawet na resztę rzeczy w kufrze.

Reg następnie kazał mu zmniejszyć kufer i obaj wyszli.

-Załóż kaptur, chwyć mnie za ramię i nie odzywaj się, aż ci pozwolę-Rozkazał Regulus, lecz raczej brzmiało to jak prośba.

-Dobrze, ojcze-Odpowiedział Harry, wykonując rozkaz.

Po chwili znaleźli się w jakimś dużym mieście, a Harry zauważył podczas szybkiej wędrówki napis:

Grimmauld Place.

Otworzył buzię, aby zapytać ojca gdzie idą, lecz przypomniał sobie o obietnicy i zamknął ją z powrotem.

-Przeczytaj i zapamiętaj-Powiedział Reg, wręczając mu kartkę.

Harry szybko rzucił okiem na papier i powtarzał:

Rodowa rezydencja Black'ów mieści się w Londynie, na Grimmauld Place 12

Po chwili zauważył, że przystanęli, a przed nimi spomiędzy dwóch kamienic jakby wydostaje się kolejna.

Gdy kamienica była już cała, szybko ruszyli w stronę drzwi.

Reg uderzył w drzwi laską, którą nie wiadomo skąd wziął, a te momentalnie otworzył jakiś dziwny skrzat domowy.

-Pan wrócił-Ucieszył się skrzat, po czym cicho powiedział:

-Zdrajcy krwi, niegodziwcy i hańba łona mej pani znajdują się w domu.

-Zaraz ich nie będzie-Powiedział Reg, wchodząc do środka, a Harry za nim.

*Jak on zobaczył kto kryje się pod kapturem?-Pomyślał zdziwiony Harry, przyglądając się skrzatowi. Od kiedy Reg założył kaptur, nic spod niego nie było widać, oprócz jakby czarnej mgły.

W połowie drogi Harry zauważył jak jakieś zasłony się rozsuwają, ukazując portret dumnej kobiety.

Kobieta chciał zaczął krzyczeć, lecz zamilkła gdy Reg zdjął kaptur.

-Mój syn, duma mego rodu!-Ucieszyła się kobieta.

-To nie możliwe!-usłyszeli krzyk zza drzwi.

*Syriusz-Pomyślał Harry, szybko ustalając do kogo znajomy głos należy.

Po chwili na korytarzu pojawił się Syriusz, a za nimi Dyrektor, McGonagall, Snape i kilku innych, nieznanych Harry'emu ludzi.

-Jako Lord Blacków i pan tego domu, nakazuje wszystkim oprócz brata mego, aby natychmiast opuścili progi tego domu-Powiedział spokojnie Regulus, po czym uderzył dołem laski o ziemię.

-To też mój dom!-Krzyknął Syriusz.

-Ale to Regulus jest prawowitym Lordem, skoro żyje. Taka była ostatnia wola waszego ojca i moja!-Krzyknęła wściekła Walburga, a jej portret wręcz wibrował.

-Regulusie, z pewnością możemy...-Zaczął Dumbledore, lecz Regulus znów uderzył dołem laski o podłogę.

-Nie będę się powtarzał-Powiedział spokojnie mężczyzna.

-Kim jest twój towarzysz?-Zapytał Dumbledore, ignorując słowa Regulusa.

-Nawet tego nie mów Syriuszu, gdyż będziesz żałował-Powiedział Reg, widząc że Black chce rzucić podejrzeniem że to śmierciożerca.

-Chyba nie mamy wyjścia-Powiedział Dumbledore do pozostałych.

-Wszyscy musimy się spakować-Powiedział, patrząc również na Syriusza.

-On ma prawo zostać-Powiedział Regulus, co wywołało szok na twarzy i ledwo dostrzegalną radość w czach Syriusza.

-Jakbyś zechciał, to zawsze możesz zatrzymać się w domu kogoś z zakonu-Poinformował dyrektor Syriusza, po czym zabrał pieski i wyszedł.

-Ty żyjesz?-Zapytał nagle Syriusz, patrząc na Regulusa, który przewrócił oczami.

-Muszę odpowiadać?-Zapytał młodszy Black, na co starszy zaprzeczył.

-Tęskniłem za tobą, Reguś-Powiedział Syriusz i wbrew protestom brata, przytulił go mocno.

-Zaraz rzucę na ciebie klątwę-Powiedział Regulus, z trudem oddychając.

-Przywitałbyś się lepiej z moim synem-Powiedział Reg, chcąc uwolnić się od Syriusza.

-Możesz zdjąć kaptur?-Poprosił Syriusz, puszczając bladego brata i patrząc niepewnie na Harry'ego.

Harry spojrzał na ojca, a ten skinął głową.

Chłopak dotknął palcem kaptura, a ten momentalnie zwinął się.

-Wygląda dokładnie jak ty-Powiedział Syriusz, przyglądając się Harry'emu.

*Że co?-Pomyślał zdziwiony Harry i szybko odwrócił się w stronę zabytkowego, złotego lustra.

Faktycznie ujrzał podobiznę Regulusa.

-Ojcze?-Zapytał zdziwiony.

-Nie zauważyłeś?-Zdziwił się Reg, po czym dodał:

-Zdjąłem z ciebie zaklęcie adopcyjne pierwszej nocy gdy spałeś.

-Jak się nazywasz?-Zapytał Syriusz swojego bratanka.

-To Orion Regulus Black, dawniej Harry James Potter-Poinformował wszystkich obecnych Regulus.

-Orion Regulus-Powiedziała z dumą Walburga.

-Jest czystej krwii?-Zapytała nagle.

-Tak-Odpowiedział Reg i posłał bratu i synowi spojrzenie uciszające.

-Później wam wyjaśnię-Mruknął cicho, czego radosna Walburga nie usłyszała.

-Stworek!-Zawołał nagle Reg.

-Panie?-Zapytał skrzat, pojawiając się w holu.

-Udaj się na Privet Drive 4 i zabierz wszystkie rzeczy należące do mojego syna. Nie daj się namierzyć ministerstwu-Rozkazał Reg, a skrzat zniknął.

-Syriusz, pokaż mu najlepszy pokój gościnny i pomóż go przerobić-Powiedział Reg i udał się w stronę drzwi, które prowadziły do ogrodu.

-Ojcze, liczę że dołączysz do nas-Powiedział Orion(Harry) po czym wraz z Syriuszem udali się w kierunku schodów, nie widząc jaką radość tymi słowami sprawił.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro