Rozdział 2
Od pobudki Harry'ego w nędznym pokoju minął tydzień.
Harry wg Regulusa był już w pełni sił i gotowy na podróż.
Reg najpierw zabrał go na zakupy na Pokątną, kupując mu wszystko, co arystokrata powinien posiadać.
-Masz już sowę?-Zapytał Reg, gdy przechodzili obok odpowiedniego sklepu.
-Mam, nazywa się Hedwiga i jest sową śnieżną-Powiedział Harry, po czym się zasmucił.
-Co się stało?-Zapytał Reg, utrzymując wystudiowaną bezuczuciową maskę.
-Została u Dursley'ów-Powiedział załamany Harry.
-Jeszcze dziś odzyskasz swoje rzeczy-Obiecał Reg, po czym pociągnął Harry'ego na ulicę Śmiertelnego Nokturnu.
-Ojcze, co tu robimy?-Zapytał Harry, uważnie obserwując podejrzanych ludzi. Reg miał na głowie kaptur.
-Zakupy, których nie uda nam się zrobić na Pokątnej-Odpowiedział Reg.
-Może pomóc?-Zaproponowała jakaś garbata wiedźma, z szaleństwem w oczach, po czym zaczęła dziwnie się śmiać.
-Szukamy chętnej, na której przetestujemy klątwę Cruciatus-Powiedział Reg, wyjmując różdżkę, a wiedźma szybko uciekła.
-Na tej ulicy od razu wyjmuj różdżkę gdy ktoś cię zaczepi-Poinformował Black syna.
-Dobrze-Odpowiedział Harry.
-Zawsze?-Zapytała wysoka postać, ubrana w czarny płaszcz.
-Z wyjątkiem kiedy spotkasz znajomego, Andrew-Odpowiedział Reg i uścisnął dłoń mężczyzny.
-Możemy się spotkać w innym miejscu?-Zapytał Andrew, na co Reg przytaknął.
-Wyśle list-Powiedział, po czym szybko odszedł z Harrym, a Andrew skierował się w stronę Pokątnej.
Szli jeszcze kilka minut wśród podejrzanych osób, stąpając po brudnym bruku, słysząc co chwilę szczekanie psów, oraz wiele innych odgłosów, aż doszli do czerwonej kamienicy, z napisem "Do wynajęcia".
-To tutaj-Powiedział Reg i zapukał do drzwi.
-Hasło?-Zapytały drzwi(Magia).
-Voldemort uwielbia tańczyć kankana-Odpowiedział Reg, a drzwi momentalnie się otworzyły.
Reg szybko wszedł do środka, a Harry za nim.
Okazało się że drzwi otworzyła im średniego wzrostu czarownica, ubrana w obcisłą, zielono-czarną szatę, z peleryną.
-Panie Black-Powiedziała i skinęła głową.
-To mój syn-Powiedział Regulus wskazując Harry'ego.
Kobieta przywitała Harry'ego tak, jak jego ojca.
-W czym mogę pomóc?-Zapytała siadając na jedno z trzech krzeseł stojących w pomieszczeniu. Oprócz nich nie było tu nic, nawet podłogi, żarówek czy farby na ścianach.
-Chcemy zestaw złoty-Powiedział Reg i podał kobiecie sakiewkę ze złotem.
-300 galeonów?-Zapytała, na co Reg przytaknął, a ona wsadziła sakiewkę do kieszeni.
Po chwili do pokoju weszła goblinka, niosąc pomniejszony kufer.
-Synu, odbierz kufer-Powiedział Reg.
Harry posłusznie odebrał kufer i czekał na dalsze instrukcje.
-Wyjmij tylko szatą i załóż-Rozkazał Regulus.
Harry bez ociągania spełnił rozkaz, nie patrząc nawet na resztę rzeczy w kufrze.
Reg następnie kazał mu zmniejszyć kufer i obaj wyszli.
-Załóż kaptur, chwyć mnie za ramię i nie odzywaj się, aż ci pozwolę-Rozkazał Regulus, lecz raczej brzmiało to jak prośba.
-Dobrze, ojcze-Odpowiedział Harry, wykonując rozkaz.
Po chwili znaleźli się w jakimś dużym mieście, a Harry zauważył podczas szybkiej wędrówki napis:
Grimmauld Place.
Otworzył buzię, aby zapytać ojca gdzie idą, lecz przypomniał sobie o obietnicy i zamknął ją z powrotem.
-Przeczytaj i zapamiętaj-Powiedział Reg, wręczając mu kartkę.
Harry szybko rzucił okiem na papier i powtarzał:
Rodowa rezydencja Black'ów mieści się w Londynie, na Grimmauld Place 12
Po chwili zauważył, że przystanęli, a przed nimi spomiędzy dwóch kamienic jakby wydostaje się kolejna.
Gdy kamienica była już cała, szybko ruszyli w stronę drzwi.
Reg uderzył w drzwi laską, którą nie wiadomo skąd wziął, a te momentalnie otworzył jakiś dziwny skrzat domowy.
-Pan wrócił-Ucieszył się skrzat, po czym cicho powiedział:
-Zdrajcy krwi, niegodziwcy i hańba łona mej pani znajdują się w domu.
-Zaraz ich nie będzie-Powiedział Reg, wchodząc do środka, a Harry za nim.
*Jak on zobaczył kto kryje się pod kapturem?-Pomyślał zdziwiony Harry, przyglądając się skrzatowi. Od kiedy Reg założył kaptur, nic spod niego nie było widać, oprócz jakby czarnej mgły.
W połowie drogi Harry zauważył jak jakieś zasłony się rozsuwają, ukazując portret dumnej kobiety.
Kobieta chciał zaczął krzyczeć, lecz zamilkła gdy Reg zdjął kaptur.
-Mój syn, duma mego rodu!-Ucieszyła się kobieta.
-To nie możliwe!-usłyszeli krzyk zza drzwi.
*Syriusz-Pomyślał Harry, szybko ustalając do kogo znajomy głos należy.
Po chwili na korytarzu pojawił się Syriusz, a za nimi Dyrektor, McGonagall, Snape i kilku innych, nieznanych Harry'emu ludzi.
-Jako Lord Blacków i pan tego domu, nakazuje wszystkim oprócz brata mego, aby natychmiast opuścili progi tego domu-Powiedział spokojnie Regulus, po czym uderzył dołem laski o ziemię.
-To też mój dom!-Krzyknął Syriusz.
-Ale to Regulus jest prawowitym Lordem, skoro żyje. Taka była ostatnia wola waszego ojca i moja!-Krzyknęła wściekła Walburga, a jej portret wręcz wibrował.
-Regulusie, z pewnością możemy...-Zaczął Dumbledore, lecz Regulus znów uderzył dołem laski o podłogę.
-Nie będę się powtarzał-Powiedział spokojnie mężczyzna.
-Kim jest twój towarzysz?-Zapytał Dumbledore, ignorując słowa Regulusa.
-Nawet tego nie mów Syriuszu, gdyż będziesz żałował-Powiedział Reg, widząc że Black chce rzucić podejrzeniem że to śmierciożerca.
-Chyba nie mamy wyjścia-Powiedział Dumbledore do pozostałych.
-Wszyscy musimy się spakować-Powiedział, patrząc również na Syriusza.
-On ma prawo zostać-Powiedział Regulus, co wywołało szok na twarzy i ledwo dostrzegalną radość w czach Syriusza.
-Jakbyś zechciał, to zawsze możesz zatrzymać się w domu kogoś z zakonu-Poinformował dyrektor Syriusza, po czym zabrał pieski i wyszedł.
-Ty żyjesz?-Zapytał nagle Syriusz, patrząc na Regulusa, który przewrócił oczami.
-Muszę odpowiadać?-Zapytał młodszy Black, na co starszy zaprzeczył.
-Tęskniłem za tobą, Reguś-Powiedział Syriusz i wbrew protestom brata, przytulił go mocno.
-Zaraz rzucę na ciebie klątwę-Powiedział Regulus, z trudem oddychając.
-Przywitałbyś się lepiej z moim synem-Powiedział Reg, chcąc uwolnić się od Syriusza.
-Możesz zdjąć kaptur?-Poprosił Syriusz, puszczając bladego brata i patrząc niepewnie na Harry'ego.
Harry spojrzał na ojca, a ten skinął głową.
Chłopak dotknął palcem kaptura, a ten momentalnie zwinął się.
-Wygląda dokładnie jak ty-Powiedział Syriusz, przyglądając się Harry'emu.
*Że co?-Pomyślał zdziwiony Harry i szybko odwrócił się w stronę zabytkowego, złotego lustra.
Faktycznie ujrzał podobiznę Regulusa.
-Ojcze?-Zapytał zdziwiony.
-Nie zauważyłeś?-Zdziwił się Reg, po czym dodał:
-Zdjąłem z ciebie zaklęcie adopcyjne pierwszej nocy gdy spałeś.
-Jak się nazywasz?-Zapytał Syriusz swojego bratanka.
-To Orion Regulus Black, dawniej Harry James Potter-Poinformował wszystkich obecnych Regulus.
-Orion Regulus-Powiedziała z dumą Walburga.
-Jest czystej krwii?-Zapytała nagle.
-Tak-Odpowiedział Reg i posłał bratu i synowi spojrzenie uciszające.
-Później wam wyjaśnię-Mruknął cicho, czego radosna Walburga nie usłyszała.
-Stworek!-Zawołał nagle Reg.
-Panie?-Zapytał skrzat, pojawiając się w holu.
-Udaj się na Privet Drive 4 i zabierz wszystkie rzeczy należące do mojego syna. Nie daj się namierzyć ministerstwu-Rozkazał Reg, a skrzat zniknął.
-Syriusz, pokaż mu najlepszy pokój gościnny i pomóż go przerobić-Powiedział Reg i udał się w stronę drzwi, które prowadziły do ogrodu.
-Ojcze, liczę że dołączysz do nas-Powiedział Orion(Harry) po czym wraz z Syriuszem udali się w kierunku schodów, nie widząc jaką radość tymi słowami sprawił.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro