Rozdział 1
-Czuje że on tam jest-Wyszeptał Harry pod nosem, obserwując krzaki znajdujące się na końcu ulicy.
Harry od pewnego czasu czuł, że jest obserwowany przez kogoś innego niż pieski Dumbledore'a i wiedział, że musi odkryć kim jest ta osoba.
Chłopak postanowił w końcu ruszyć swoje cztery litery i przekonać się kim jest ten ktoś. Powoli i jak najciszej zszedł schodami na parter, cicho otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz, po czym zamknął je od drugiej strony i biegiem ruszył w stronę krzaków, które obserwował od godziny.
Chciał zaskoczyć postać i rzucił się na krzaki, lecz zamiast na tajemniczą postać, trafił na grupę chuliganów, których sam Dudley i jego kumple się bali. Tamci pili już któreś piwo z kolei i byli wyraźnie znudzeni.
-Nasz ulubiony kolega-Powiedział chłopak rządzący grupą, czyli wysoki i gruby Peter Greed, na co jego durni i jeszcze grubsi kumple chwycili Pottera za ręce i po chwili leżał unieruchomiony na ziemi.
-Ostatnio strasznie zaciekawiła mnie medycyna i jej osiągnięcia-Powiedział Peter, wyjmując z kieszeni nóż i obracając go w dłoni, jego kumple zaśmiali się głośno.
Harry chciał zaczął krzyczeć, lecz jeden z goryli Peter'a wepchnął mu do buzi jakieś majtki.
-Starej Figg-Chłopak poinformował Harry'ego, głośno się po tym śmiejąc.
Harry miał ochotę zwymiotować.
-Ja już powiedziałem, interesuje się medycyną-Wywarczał Peter, gromiąc "kolegę" wzrokiem, na co tamten się skulił w sobie.
-I interesuje mnie, ile ktoś przeżyje z dziurawym płucem-Powiedział Peter, na co jego kumple zrobili się bladzi i chcieli zaprotestować, lecz wzrok Peter'a szybko ich uciszył.
-Więc do dzieła-Zaśmiał się Peter i wbił Harry'emu nóż w brzuch.
-Ups, pomyliłem miejsce-Zaśmiał się Peter i szybko wyjął nóż, po czym wbił go w odpowiednie miejsce, trafiając w prawe płuco Harry'ego.
Chłopak stracił przytomność, a ostatnim co zobaczył, była tajemnicza postać która nagle pojawiła się za Peterem.
Harry stwierdził że ta sytuacje ma nawet dobrą stronę. W końcu pozna swoich rodziców i nie będzie musiał dłużej mieszkać z Dursley'ami.
Ku swojemu zdziwieniu odkrył że niebo wygląda jak jakiś pokój w tanim motelu, z rozpadającymi się meblami i że jego anioł stróż ma czarne włosy, arystokratyczne linie twarzy i w sumie jest bardzo przystojny.
-Jestem w niebie?-Zapytał zdziwiony, czym obudził swojego anioła stróża.
-Tak ma niby wyglądać niebo?-Zapytał zdegustowany mężczyzna rozglądając się, po czym szybko wstał i zaczął rzucać zaklęcia diagnostyczne na chłopaka.
-Więc, nie?-Zapytał chłopak, na co mężczyzna zaprzeczył.
-Żyjesz i w ostatniej chwili cię ocaliłem-Powiedział mężczyzna.
-Dlaczego to zrobiłeś?-Zapytał Potter.
-Bo jestem twoim ojcem-Powiedział mężczyzna, a Harry stracił przytomność.
Obudził się po dwóch godzinach w tym samym pokoju. Mężczyzna którego poznał przy poprzedniej pobudce właśnie do niego wszedł.
-Obudziłeś się-Ucieszył się mężczyzna.
-Kim pan jest i dlaczego twierdzi że jestem jego synem?-Zapytał Harry, szukając dłonią różdżki. Nie znalazł jej jednak.
-Nazywam się Regulus Black-Przedstawił się mężczyzna.
-Jest pan spokrewniony z moim ojcem chrzestnym?-Zapytał Harry.
-Syriusz to mój brat-Odpowiedział mężczyzna, siadając na łóżku Harry'ego.
-Dlaczego uważa pan...-Zaczął Harry, lecz mężczyzna mu przerwał.
-Że jestem twoim ojcem?-Dokończył Reg, na co Harry przytaknął.
-Od lat byłem nieosiągalny. Dopiero jakiś czas temu wróciłem do Anglii i w mojej skrytce pocztowej znalazłem list od twojej matki-Powiedział Reg, po czym wyjął z kieszeni czarnego płaszcza list i podał go chłopakowi.
Ukochany,
Wiem że radziłeś mi abym ułożyła sobie życie z Jamesem, gdyż twoja obecność może przynieść mi tylko kłopoty, ale już nie mamy wyboru.
Jestem w ciąży, Regulusie. To ty jesteś ojcem.
Mam nadzieję że staniesz na wysokości zadania i zajmiesz się nami. Gdybyś jednak nie chciał, to James chętnie uzna nasze dziecko za swoje.
Mam nadzieję że nie będzie takiej konieczności.
Kochałam, kocham i będę kochać.
Twoja Liliana.
-Gdybym wiedział-Wyszeptał Reg cicho, po chwili czując że ktoś się do niego przytula, przy okazji mocząc mu koszule łzami.
-I tak chcę dowodów-Powiedział po chwili Potter, odrywając się od mężczyzny.
-Na mą magię, składam przysięgę-Powiedział Regulus wstając, a magia go wręcz otoczyła.
-Przysięgam że prawdą jest, iż czarodziej Harrym Potter'em zwany, synem mym jest wg moich informacji-Dokończył, a magia zawirowała wokół niego, po chwili wnikając w jego ciało.
-Czyli to prawda-Powiedział uradowany Harry. Profesor McGonagall kazała raz jemu, Hermionie i Ronowi napisać referat o przysięgach, gdy usłyszała jak Ron lekkomyślnie chciał jedną złożyć. Jeśli Reg by skłamał, to magia by go opuściła.
-Tak-Odpowiedział Reg, po czuł poczuł ból w brzuchu, gdyż Harry zbyt energicznie się do niego przytulił.
-Arystokracie nie wypada-Jęknął pod nosem Reg, po czym sam przytulił syna i mocniej do siebie przysunął.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro